KORBA napisał(a):
nie można mieć pretensji do bogatych ludzi, że płacą za komercyjn ą wyprawę i wchodzą na jakiś szczyt. wiadomo nie od dziś że pieniądze dawaly zawsze jakieś możliwości. w myśl mądrego powiedzenia, że każdy towar jest wart tyle ile ktoś chce za niego zapłacić drożeją permity i całe wycieczki w góry.
alez nikt nie ma pretensji do bgatych ludzi. rozmowa jest na temat wyjalowiania turystyki/wspinaczki gorskiej przez jej komercyjnosc.
w wiekszosci przypadkach u bogatych ludzi tak to sie wlasnie przedstawia. wejscie na taki ME wiaze sie ze snobizmem.
a co do tego madrego powiedzenia. wiadomo, ze czlowiek musi jesc, wiec i ceny jedzenia mozna by podwindowac niezle wysoko. ale prawo to ogranicza.
po gorach nie musi chodzic, wiec w tm wypadku pozostawia sie wolna reke rynkowi. himalaje sa tego przykladem. i ja sie z tym nie zgadzam. gory jak i natura powinny byc dostepne dla kazdego. niezlaznie czy jest to latwy czy trudny 8mio tysiecznik.
KORBA napisał(a):
zdarzyło mi się być na kilku komercyjnych wyprawach i wiem ,że pewnych rzeczy bym sam nie zrobił - chcę jeszcze trochę pożyć. zresztą na takich wyjazdach siłą rzeczy nabywa sie doświadczenia które się potem może przydać na wyjeździe organizowanym samodzielnie.
wieksego doswiadczenia nabedziesz jadac ze znajomymi, ktorzy je maja. wtedy mozesz nauczyc sie planowac, organizowac logistyke, itp. w przypadku wyjazdu zorganizowanego przez agencje masz juz wszyskie te problemy rozwiazane. ty jednynie dziabiesz do gory.
KORBA napisał(a):
wiele zależy od indywidualnego podejścia do gór. nie mogę unikać znanych gór tylko dlatego aby ktoś mi nie zarzucił, że wchodzę na komercyjne góry , które tracą urok, bo są zanieczyszczane. podróżując dużo wiem jak należy się w górach zachowywać aby by ły czyste. niestety nie wszyscy wiedzą.
a to ,że coraz więcej ludzi ciągnie do gór to bardzo dobrze. uważam, że dziewiczych zakątków jeszcze na bardzo dużo lat wystarczy dla najbardziej zagorzalych zwolenników natury w odosobnieniu.
nie chodzi o unikanie znanych gor, temat ktory rozpoczalem dotyczyl kolekcjonowania gor tylko dlatego, ze sa najwyzsze.
ma to uzasadnienie w przypadku dzialania w dany rejonie gorskim i zdobycie najwyzszego szczytu (zakladamy malo interesujacego) jest robione przy okazji.
ja osobiscie nie widze sensu zdobywania najwyzszej gory Belgi.
ja znanych gor tez nie unikam. czasami wchodze na cos dla utrzymania kondycji czy zrobienia zdjec.
dziewiczych zakatkow niestety jest coraz mniej. mozna cos jeszcze znalezc na poludniu patagonii.
KORBA napisał(a):
kolejna sprawa to pieniądze. wiadomo, że większości górołazów nie stać na częste i atrakcyjne wyjazdy, ale jestem przekonany, że wiele zależy od determinacji. jeśli czegoś bardzo chcemy to można to osiągnąć.
nic nie ma od razu. na mój pierwszy komercyjny wyjazd pojechałem w wieku 32 lat.
mozesz byc cholernie zdeterminowany i probowac wejsc na K2, ale jak nie zarabiasz duzo, to mozesz jedynie napawac sie widokiem tej gory na zdjeciach.
ale zgadzam sie, ze duzo zalezy od sily woli ale przede wszystkim na ustaleniu sobie priorytetow.
ja na komercyjny wyjazd nie wyjechalem i raczej nie wyjade, ale to tylko dlatego, ze lubie sobie dac w kosc
a na swoj pierwszy "niemozliwy" wyjazd pojechalem 5 lat temu zmieniajac zupelnie priorytety
...i do tej pory na nim jestem.