S napisał(a):
Co ze sobą obowiązkowo zabrać na tak długi czas z dala od cywilizacji, a z czego na pewno zrezygnować? Jak przenosić to w plecaku, jak chronić, żeby się nie zepsuło?
Nie wiem co trzeba, wiem, co ja zazwyczaj zabieram

Liofilizaty - używam tylko jednej marki - Travellunch
http://www.travellunch.pl/index.php?opt ... &Itemid=33 - nawet mi niektóre posmakowały

Kupujcie raczej porcje dwuosobowe – wychodzi taniej, a starcza dla dwóch osób. Jest to żarcie „podrasowane” nie możesz porównywać tego z ogonową z papierka, a już na pewno z zupkami chińskimi.
Pumpernikiel wytrzyma długo w trudnych warunkach w stanie nietrującym - może nie jest najsmaczniejszy, ale uwierz, że to jedyne rozwiązanie, nawet jeśli Ci się całkowicie pokruszy - będzie kosmicznie zapychający

Schowaj go w menażce - będzie wówczas jakaś szansa, że Ci tydzień wytrzyma w oryginalnym stanie skupienia

, serek - jeśli już, to jakiś z pojedynczo pakowanymi plasterkami, sucha kiełbasa - kupić i dosuszyć ze dwa tygodnie, jeśli będzie ją ciężko gryźć - wytrzyma i dwa tygodnie, jeśli pokryje się w plecaku białym nalotem - a tak pewnie zrobi - umyć i opalić to białe nad ogniskiem - będzie jak znalazł

zawiń ją tylko w gazetę - to wystarczy, nie ładuj w worek foliowy.
Konserwy - w aluminium - rybki w stalowej puszce przeklniesz na pierwszym podejściu, suszone owoce - dużo wcinaj w trakcie dnia i na śniadanie z mlekiem - można wziąć też musli - mleko trzeba upolować na miejscu

, tylko że po takim zwykłym ze sklepu będziesz głodny po godzinie - właduj suszone owoce. Mogą się przydać gorące kubki, choć raczej jakieś kisielki a nie żurki - po obiadku z Liofilizatu możesz po prostu mić ochotę na coś słodkiego. Snickersy, marsy i inne badziewia w wersji mini - czyli małe batoniki, każdy osobno zapakowany.
Wszystkie opakowania przekuj i wyciśnij powietrze - masz wówczas szansę zmieścić się w plecaku.
S napisał(a):
z górskich szczytów
Jeśli mam dosłownie to traktować, to pamiętaj, że granią rzeki nie płyną - żarcie ok, ale bez wody będzie kicha - zaplanuj tak trasę, żeby co dzień mieć gdzie zapasy wody uzupełnić. Dwa dni na jednym tankowaniu - do zrobienia, choć z wielkimi wyrzeczeniami, Trzy - katastrofa.
S napisał(a):
butli gazowej ze sobą mieć nie będziemy
Błąd - absolutnie nie powinniście się bez niej ruszać, jeśli traficie na tydzień deszczu - macie problem i to duży. Kiedyś zdarzyło się mi ratować butlą Białorusinów, którzy wnieśli ze sobą drewno pod Popa Iwana... A namioty musieliśmy podociskać kamieniami żeby nie odleciały... W górach w lecie można porządnie zmarznąć, co w połączeniu z przemoczeniem i brakiem możliwości napicia się choć ciepłej herbaty - może skończyć się bardzo kiepsko.
Ja też kiedyś myślałem, że jestem w każdych warunkach rozpalić ogień...
Nie wszędzie nie tylko da się ogień rozpalić, w wielu miejscach nie wolno i może się okazać kiepskim pomysłem.