quote="grubyilysy"]o konkretnych badaniach statystycznych dotyczących wypadków na drogach i wypadków wspinaczkowych czytałem w którejś książce A.Lwowa, bodajże "Wybrałem góry". Dla mnie jest to zresztą wręcz oczywiste. [/quote]
"Homo demagogicus" (w skrócie HD) to prawdziwa ozdoba wszelkich forów internetowych. Mówię to poważnie - bez HD każde forum internetowe, górskie również usycha i więdnie. Trochę gorzej jednak gdy HD ma ambicje leadera.
Na czym się zasadza "ideologia" HD? Otóż głosi on niezmiennie - "ja mam zawsze rację a gdyby nawet rację i to udowodnioną niezbicie miał ktoś inny to tej racji on nie ma bo to ja mam rację".
W "panteonie" HD piszących na forach górskich "grubyiłysy" zajmuje niewątpliwie pokaźne miejsce i chwała mu (i reszcie HD) za to bo tylko dzięki jemu i nim te fora nie usychają.
Wygłosiwszy tu oto tą pochwałę HD należy jednak w myśl starej zasady (Panu Bogu co boskie a cesarzowi co cesarskie) dać "grubemuiłysemu" po łapach bo powszechnie wiadomo, że we wszystkim należy zachować umiar, nawet w demagogii.
Jak zdołałem zrozumieć (trudno mi to na ogół przychodzi - tępawy jestem) to HD "grubyiłysy" usiłuje nam udowodnić, że wspinaczka w stylu "free" czyli bez asekuracji jest mniej niebezpieczna niż przejechanie się autem na po drodze Warszawa - Kraków i powołuje się na książkę pana Aleksandra Lwowa o tytule, jak sam "grubyiłysy" pisze - bodajże "Wybrałem góry" (każdy "porządny" HD powołuje się na jakieś dzieło, najlepiej możliwie mało komu znane). Miałem w ręku to "dziełko" i nawet zadałem sobie trud przeczytania - wyłącznie z nudów - lało wtedy w Zakopcu okrutnie i to była jedyna rzecz do czytania pod ręką.
Nie negując alpinistycznych dokonań pana Aleksandra Lwowa, chciałbym jednak przypomnieć, że jego publicystyka i literatura nie cieszy się już tak powszechnym uznaniem a częste jej określenie to słowa "kontrowersyjne". Moim zdaniem nie tylko, pan Aleksander Lwow gwoli udowodnienia tego w co akurat wierzy lub lubi gotów jest posunąć się do każdej manipulacji. Są faceci, pozujący nawet na naukowców, którzy wierzą głęboko, że w wymiarach Wielkiej Piramidy (Cheopsa) zawarte są wszystkie tajemnice wszechświata, jeszcze inni, że wszystkie przeszłe lub przyszłe zdarzenia historyczne. Komputery tym ludziom cholernie się przydały - dawniej musieli mozolnie liczyć na papierku, teraz wpuszcza się się te wymiary do komputra a potem tak długo je się mnoży, dzieli, pierwiastkuje, znowu mnoży, odejmuje i dodaje aż wyjdzie data bitwy pod Grunwaldem, bo to się chciało akurat udowodnić.
Inny rodzaj takich naukowców pisze opasłe dzieła o przysłowiowym już "Wpływie mrówek na rozwój dorożkarstwa w Chinach w II połowie XII wieku". To jest właśnie cały Lwow - ostatnie przykłady potwierdzające jego metodę działania, można znaleźć w książce nieocenionego pana Lecha Olszańskiego pt. Święte Krowy.
Ale dajmy spokój enfant terrible polskiego alpinizmu. Wróćmy do jego wyznawcy czyli HD "grubemuiłysemu".
Drogi "grubyiłysy" - to, że śmiertelnych wypadków samochodowych jest więcej niż górskich a osobliwie w technologii "free" jest truizmem. Natomiast sposób w jaki od tego prostego faktu przechodzi się do manipulacji myślowych typu "free jest bezpieczniejsze" jest zwykłym nadużyciem by nie powiedzieć łobuzerstwem.
Odpadając od ściany, którą się pokonuje bez asekuracji, nawet ze stosunkowo niedużej wysokości, np. 50 metrów i lot na piargi może zakończyć się tylko i jedynie śmiercią, z spadającego w przepaść autobusu pod Grenoble, jednak trochę osób się uratowało - blachy karoserii potrafią zabić ale i uratować. Tylko mi nie przywołuj przedwojennego cudownego uratowania się Jerzego Goltza - ile takich cudownych uratowań się było?
Z wypadków samochodowych część ludzi wychodzi, czasami bez najmniejszego draśnięcia, z motocyklowych już gorzej, natomiast z lotniczych już nikt lub prawie nikt. Z wypadków podczas uprawiania free też nikt.
Jedyna jako taka uczciwa metoda oceny bezpieczeństwa podczas jakichś tam czynności nie może posługiwać się tylko jednorodnymi danymi w jednostce czasu bo to prowadzi do absurdu. Należy porównać do ilości wykonanej pracy. Przy środkach przewozowych i w ogóle przewozach pracę przewozową mierzy się w tonokilometrach lub osobokilometrach, czasami wozo(pojazdo)kilometrach. Jeśli autobus przewiózł 10 pasażerów na odległość 52 km to wykonał pracę 520 osobokilometrów. Do pracy przewozowej można odnieść ilość wypadków. Robione w rozmaitych krajach obliczenia dają jednoznaczną odpowiedź - komunikacja lotnicza jest najbezpieczniejsza a najniebezpieczniej jest chodzić pieszo.
Jeśli posiadasz dane mówiące o sumie ilości godzin wspinania w technologii free i ilości wypadków śmiertelnych z tego wynikających to możemy się skupić na próbą porównania tego z jazdami na trasie Warszawa - Kraków. Inaczej to jest zwykła demagogia.
grubyilysy napisał(a):
A zresztą certyfikowane poduszki - kiedyś pewien samochód pewnej koreańskiej firmy wypuszczono w Polsce w dużej liczbie egzemplarzy z wszystkimi potrzebnymi certyfikatami, pomimo że zawieszenie miał zupełnie za miękkie jak na swoja maksymalną prędkość, a opony zupełnie nie spełniały jakichkolwiek norm.
Chodził kiedyś taki kawał - rozmawia ruski z amerykańcem o demokracji. Amerykaniec mu wyłuszcza długą listą zarzutów, zresztą znakomicie uzasadnionych. Ruski słucha i słucha i w końcu mówi - "a wy bijecie murzynów".
Właśnie się zabawiłeś w takiego "ruskiego" grubyiłysy.
No to tyle "grubyiłysy" - nadal twierdzę, że gatunek HD powinien być objęty ochroną gatunkową bo rozbawia dyskutantów i ożywia dyskusje. Ale od czasu do czasu trzeba go delikatnie kopnąć w tyłek gwoli przebudzenia z marzeń o nieomylności. Co właśnie uczyniłem.
Serdecnze pozdrowienia
Twój Markiz
(chudyizarośnięty)