Lech napisał(a):
A to dość ciekawe podejście do sprawy. Czyżby za narażanie ludzi - współtowarzyszy wędrówki
Przy wycieczce prywatnej decydują wszyscy uczestnicy i każdy bierze sam za siebie odpowiedzialność.
Wyjątkiem może być sytuacja, gdy ktoś doświadczony wziął na wycieczkę osobę zieloną, (która przez brak doświadczenie, nie jest w stanie oceniać sytuacji). Wtenczas może być odpowiedzialność, niezależnie, czy był to przewodnik, czy nie.
Nie nawiązując do tego zdarzenia na Babiej, gdyż na razie jest zbyt mało info, na ten temat, jaka była przyczyna, aby jednoznacznie określić winę, czy jej brak, wiec tak z mej strony bardziej teoretycznie. Zakładając, że szli przez Sokolice.
Co do odpowiedzialności, przewodnika lub przewodników (zależy, czy wycieczkę prowadził jeden, czy kilku), to zależy od sytuacji. Jeśli wychodzili w warunkach stabilnych i warunki ich zaskoczyły, w rejonie podszczytowym, lub ktoś miał kontuzję, to się wykręcą, gdyż to jest ryzyko zimowego chodzenia (przy grupie osób doświadczonych). Jednak, gdy mocno wiało już po wyjściu z lasu, nawet jak mniej niż na szczycie, ( bo przeca przewodnik musi wiedzieć, ze im wyżej, tym będzie mocniej), lub w środkowej części,( gdzie jeszcze był czas na wycof), to robi się problem. Mogą mieć konsekwencje, bo byłby to oczywisty błąd przewodnika. Przewodnik powinien wiedzieć, ze przy wietrze, ślady mogą być zasypane, wiec trzeba drogi szukać i torować, a wtenczas nieubłagalnie leci czas.
Dla przykładu, wczoraj prowadziłem „lajtową” wycieczkę do Czarnego Stawu Gąsienicowego i odcinek Murowaniec – Czarny Staw przy średnio przetartym wariancie, szliśmy prawie, że 1,5 godziny (w lecie idzie się 20-30 minut).
Odcinek Diablak-Brona (a szczególnie pierwsze 200 m zejścia ze szczytu, gdzie nabiera się kierunek marszu) przy braku śladów, zadymce śnieżnej i na dodatek w nocy, jest skrajnie trudny orientacyjnie. Są tyczki, ale łatwo je ominąć. Mało, który przewodnik by sobie w takich warunkach poradził. Nawigacja z mapy, jest ciężka. Jedynie sprawny GPS jest w stanie wyprowadzić turystę, czy grupę z opresji. Już na Sokolicy, trzeba ocenić sytuację i brać to pod uwagę. Przewodnik o tym powinien wiedzieć.
Kolejnym problemem, jest spora liczba uczestników. Wystarczy, ze znajdzie się jedna osoba, co będzie miała problem z kolanem, czy kondycją i tempo siada dla całej grupy, gdzie wtenczas w zimie łatwo wdepnąć w „nockę”. Im więcej uczestników, tym większe prawdopodobieństwo takowego „problematycznego” uczestnika/uczestników.
Jednak na razie, jest zbyt wcześnie i z mało informacji, aby robić jakie kol wiek osądy.