Nie wszyscy mają konto na Facebooku. Oświadczenie organizatora.
"Oficjalne stanowisko Fundacji Hobbit w sprawie biwaku szkoły SAS w Bieszczadach:
Program edukacyjno-wychowawczy dla młodzieży pod nazwą Szkoła Przetrwania i Przygody SAS działa nieprzerwanie w ramach wrocławskiej Fundacji Hobbit od wiosny 1993 roku, a więc od 20 lat.
Każdego roku w ramach programu dla ok. 100 uczestników prowadzone są systematyczne cotygodniowe zajęcia szkoleniowe i kondycyjne, a raz w miesiącu każda grupa wyjeżdża na weekendowe wyprawy tematyczne, głównie w góry. W czasie wakacji organizowane są 2 obozy stałe pod namiotami (na Pojezierzu Lubuskim) dla początkujących uczestników programu oraz 3-4 obozy wędrowne – nizinne dla średniozaawansowanych i górskie dla najstarszych i najbardziej doświadczonych uczestników.
W okresie ferii zimowych organizowane są obozy zimowe- dla młodszych stałe w schroniskach, dla średnich półwędrowne z oparciem o chatki górskie, a dla najstarszych- wyprawy wędrowne na nartach śladowych lub rakietach śnieżnych z nocowaniem w namiotach. Do każdego poziomu wypraw i obozów młodzież jest przygotowywana w toku szkoleń oraz jest zaopatrzona w odpowiedni ubiór, ekwipunek i sprzęt.
Pełny cykl szkolenia w programie trwa 2,5 roku i kończy się 3-dobowym egzaminem praktycznym.
Dorośli absolwenci wyjeżdżają na obozy zagraniczne, przede wszystkim wysokogórskie.
Kadra programu rekrutowana jest wyłącznie spośród pełnoletnich absolwentów programu i kierowana na odpowiednie szkolenia, w tym kursy wychowawców i kierowników placówek wypoczynku. Pomocą instruktorom służy młoda kadra- uczestnicy najstarszej grupy szkoleniowej.
Warto wspomnieć, że wśród absolwentów programu jest kilkunastu ratowników GOPR.
W ciągu minionych 20 lat zorganizowaliśmy więc co najmniej 1000 wypraw weekendowych i nie mniej niż 100 obozów letnich i 60 obozów zimowych dla co najmniej 2000 młodych ludzi.
Przez cały ten okres nie wydarzył się żaden poważny wypadek wśród uczestników.
Sytuacja, jaka miała miejsce w Bieszczadach w dniu 04.02.2013 była pierwszym przypadkiem w 20-letniej historii programu, kiedy opiekunowie podjęli poprosili o wsparcie GOPR.
Zimowe wyprawy biwakowe w Bieszczadach organizujemy od 5 lat. Od tego czasu datuje się też nasza współpraca ze Stacją Ratunkową GOPR w Ustrzykach Górnych- m.in. uczestniczymy w spotkaniach, podczas których ratownicy opowiadają o swojej służbie i wyczulają na górskie niebezpieczeństwa, a my ze swojej strony korzystamy z ich rad przy planowaniu tras oraz sprawdzamy prognozy pogody.
Na początek chcemy zdementować kilka nieprawdziwych informacji, które pojawiły się w mediach:
- nie jest prawdą, że uczestnicy mieli po 10-12 lat; byli w wieku 16-19 lat
- nie jest prawdą, że zgubili się na szlaku; przez cały dzień poprzedni poruszali się szlakami i rozbili planowany biwak w pobliżu szlaku na Bukowym Berdzie
- nie jest prawdą, że nie byli przygotowani do zimowej wyprawy; uczestnicy należeli do najstarszej i najbardziej zaawansowanej w szkoleniu grupy, brali udział w zajęciach, wyprawach i obozach (w tym zimowych) od dwóch lat, posiadali odpowiedni do pory roku i warunków ubiór, ekwipunek i sprzęt (m.in. wielowarstwową odzież termo aktywną, buty trekkingowe, plecaki anatomiczne, zimowe śpiwory, ogrzewacze chemiczne, apteczki osobiste, liofilizaty, kuchenki alpinistyczne z kartuszami gazowymi, namioty, folie NRC, karimaty, zimowe śpiwory, rakiety śnieżne i kije trekkingowe)
- nie jest prawdą, że byli wycieńczeni, a niektórzy doznali odmrożeń rąk i nóg oraz znajdowali się w stanie hipotermii; wszyscy byli w dobrym stanie fizycznym i psychicznym, nikt nie doznał żadnych obrażeń, poza jedną osobą wszyscy samodzielnie zeszli z ratownikami z góry, a jedyna osoba, która została przewieziona do szpitala jest w dobrym stanie ogólnym i również nie miała odmrożeń, a jedynie objawy osłabienia i wszystko wskazuje na to, że w dniu dzisiejszym zostanie wypisana
- nie jest prawdą, że był to „dziki” obóz, nie zarejestrowany w kuratorium oświaty; była to wyprawa zimowa, mająca charakter kilkudniowego biwaku wędrownego - nazywana „wyprawą partnerską”. Uczestnicy wspólnie z kadrą planowali jej przebieg i program. O wszystkim byli poinformowani rodzice uczestników i wyrazili zgodę na taką formę wyjazdu.
Nie zaniedbujemy nigdy formalności zgłaszania obozów w kuratorium- robiliśmy to zawsze od 20 lat, a najlepszy dowód, że organizowany niemal „po sąsiedzku” obóz wędrowny w Beskidzie Sądeckim posiada takie zgłoszenie. Forma wędrownej wyprawy biwakowej nie podlega naszym zdaniem zgłoszeniu i dlatego nie dokonywaliśmy takiej formalności
Przebieg zdarzeń na Bukowym Berdzie
Z informacji, które uzyskaliśmy od opiekunów 10-osobowej grupy młodzieży i samych uczestników wynika, że:
- w dniu 03.02. grupa wędrowała zgodnie z założonym planem
- późnym popołudniem rozbiła namioty w rejonie szczytu Bukowego Berda
- uczestnicy znajdowali się w okopanych w śniegu namiotach, w śpiworach, spożyli ciepłe posiłki przygotowane na własnych kuchenkach alpinistycznych i położyli się spać
- w nocy nastąpiło gwałtowne załamanie pogody- silna śnieżyca, bardzo silny wiatr wiejący z prędkością 70 km/h
- rano, wobec skrajnie trudnych warunków pogodowych, zawiadomili znajdujących się nieopodal opiekunów (biwak miał charakter egzaminu praktycznego), że mogą mieć problem z wyruszeniem w dalszą zaplanowaną trasę
- zostali poinstruowani, że mają zostać na miejscu, a opiekunowie wyruszyli w ich kierunku
- jeden z opiekunów zatelefonował na dyżurkę GOPR, w celu zorientowania się co do przewidywań pogodowych oraz radząc się, co robić w tej sytuacji, przy braku bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia uczestników. Przekazano ratownikom numer telefonu do jednego z uczestników biwaku
- ratownik dyżurny GOPR skontaktował się z uczestnikami biwaku i po wypytaniu ich o sytuację w jakiej się znajdują, zgodnie z własną oceną sytuacji podjął suwerenną decyzję o uruchomieniu procedur związanych z organizacją akcji poszukiwawczo-ratunkowej
- zorganizowanie akcji i samo dotarcie do biwakującej grupy wobec bardzo trudnych warunków terenowych i pogodowych zajęło ratownikom GOPR i funkcjonariuszom Straży Granicznej wiele czasu i wysiłku. Jesteśmy pełni uznania dla ich poświęcenia i trudu oraz wyrażamy nasze podziękowanie za udzieloną pomoc
- na miejscu, według słów Naczelnika Grupy Bieszczadzkiej GOPR Grzegorza Chudzika „sytuacja nie była tak dramatyczna, jak to wyglądało”. Biwakujący znajdowali się w dobrym stanie psychofizycznym, jedynie jedna osoba była transportowana saniami. Uczestnicy w zdyscyplinowany sposób i w pełnym porządku spakowali ekwipunek do plecaków i samodzielnie, w towarzystwie ratowników zeszli z góry
- w Mucznem, gdzie uczestnicy dotarli przewiezieni skuterami śnieżnymi przez ratowników GOPR i funkcjonariuszy SG, zostali przebadani przez lekarzy i okazało się że nikt nie jest w stanie hipotermii, nie ma odmrożeń ani innych obrażeń
- uczestnicy zostali zakwaterowani w hotelu „Białym” w Ustrzykach Górnych, gdzie skorzystali z ciepłych napojów i posiłków oraz noclegu
- z Wrocławia został w godzinach popołudniowych wysłany po nich bus
Podsumowanie
10-osobowa grupa doświadczonej, odpowiednio ubranej i wyekwipowanej młodzieży ze szkoły przetrwania, pod opieką dwóch instruktorów wybrała się na kilkudniową zimową wędrówkę górską w Bieszczady. W nocy na biwaku zaskoczyło ich gwałtowne załamanie pogody. Sytuacja taka przydarza się w górach nawet najlepszym. Kluczem do jej przetrwania jest nieuleganie panice, właściwe zabezpieczenie się przed utratą ciepła i odmrożeniami oraz powiadomienie we właściwym momencie górskich służb ratunkowych. Wszystkie te zasady zostały przez tych młodych ludzi zastosowane. Ponieważ rankiem pogoda nie poprawiła się, a prognozy były niesprzyjające opiekunowie, upewniwszy się, że wszyscy są w dobrym stanie psychofizycznym i zabezpieczeni przed zimnem, polecili im pozostać w namiotach, a sami telefonicznie skonsultowali sytuację z ratownikiem dyżurnym GOPR. Działanie takie, co potwierdzają ratownicy GOPR było wobec zaistniałej sytuacji odpowiedzialne i profesjonalne. Naczelnik Grupy Bieszczadzkiej GOPR podjął adekwatnie do własnej oceny sytuacji suwerenną decyzję o udzieleniu wsparcia. W jej wyniku uczestnicy biwaku samodzielnie (poza jedną osobą), w towarzystwie ratowników zeszli do miejsca, gdzie czekały na nich skutery śnieżne, którymi zostali przewiezieni do miejscowości Muczne. Tu zostali zbadani przez lekarzy- u nikogo nie wykryto objawów hipotermii, odmrożeń ani innych obrażeń. Jedna osoba została przewieziona na obserwację do szpitala. Pozostali w dobrym stanie psychofizycznym zostali zakwaterowani w hotelu w Ustrzykach Górnych, gdzie skorzystali z przygotowanych dla nich ciepłych napojów i posiłku. To, że wszyscy uczestnicy wyszli z tej przygody bez szwanku zadaje kłam twierdzeniom, że byli do wyprawy nieprzygotowani, a wychowawcy zachowali się nieodpowiedzialnie.
Uważamy, że w tej trudnej sytuacji, spowodowanej gwałtownym załamaniem pogody, wszyscy zdali egzamin: młodzież- stosując się do zasad wpojonych im przez instruktorów i wykorzystując swoją wiedzę, umiejętności i posiadany ekwipunek; instruktorzy- podejmując w odpowiednim momencie, zanim sytuacja wymknęła się spod kontroli, na pewno trudną, patrząc na konsekwencje, które ponoszą, ale racjonalną i odpowiedzialną decyzję o powiadomieniu GOPR; ratownicy GOPR i funkcjonariusze SG- niosąc skuteczną pomoc „w górach ludziom jej potrzebującym, bez względu na porę roku, dnia i stan pogody”.
A wszyscy, którzy komentowali to zdarzenie z oddali, niech sami osądzą, czy zdali egzamin… "
|