Wiele osób chodzi tak jak Ty. I w zasadzie dopóki czujesz się dobrze, to teoretycznie wszystko jest ok (lub przynajmniej akceptowalne). Ale skoro chcesz mimo wszystko coś usprawniać i poprawiać, zacząłbym od nawodnienia.
Człowiek w normalnej sytuacji potrzebuje minimum 2 litrów dziennie. Przy całodniowym wysiłku, zwłaszcza tak intensywnym - robi się z tego znacznie więcej (a ile dokładnie, to już zależy np. od potliwości). Oczywiście nie sugeruję noszenia 5-litrowego baniaka
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
. Ale mimo wszystko warto pilnować tej kwestii. Odwodnienie bywa upierdliwe. nie wiem, jakie konkretnie dolegliwości rozumiesz przez "kryzys", ale zacząłbym od tego
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
. Jak ktoś już wpsomniał - polecam Camela. Można dzięki niemu bez postoju i zdejmowania plecaka popijać po kilka łyków. Ma to też tę zaletę, że jeśli zamiast popijać mało i często robi się to raz na kilka godzin, w większych ilościach - organizm potrafi momentalnie wykorzystać "nadwyżkę" do schłodzenia przez intensywne pocenie. Człowiek ma wrażenie, że to co wypił minutę temu dosłownie wylewa się przez skórę
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Poza tym na tzw. długich dystansach (rajdy na orientację, marsze po 50+km itd) opatentowałem zastępowanie wody izotonikami. Konkretnie isostarem rozrabianym z proszku. Owszem, to kosztuje i nie zawsze jest konieczne. Ale akurat w moim przypadku sprawdzało się idealnie - bo po całodniowym lub dwudniowym napieraniu z wodą i tak zazwyczaj mam objawy "kaca", związane z odwodnieniem. Wychodzi na to, że nie da się zabrać i wypić tyle, żeby temu zapobiec
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Z izotonikiem jest znacznie lepiej.
Co do jedzenia - też mam spory problem, bo po prostu nie jestem głodny w trakcie takiego marszu. Ale tego się nie oszuka - wprawdzie problemy z tego powodu nie są tak wyraźne i szybkie jak te od odwodnienia, ale mimo wszystko zdecydowanie należy coś w ciągu dnia przegryźć. Co, to już bardzo indywidualna sprawa. Ja np. nie cierpię w takich sytuacjach pieczywa, kanapek itd. Dobrze sprawdzają mi się słodycze i dla kontrastu kabanosy. Bilans kaloryczny takiego dnia tak czy inaczej będzie ujemny
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)