grubyilysy napisał(a):
Nie ciągnij mnie za język proszę, nie mam ochoty na dłuższe dyskusje na ten temat, chwilowo - na szczęście - temat nieaktualny, zresztą bardziej myślałem czy by nie zostać "cieciem ściankowym" na jednej z pobliskich ścianek.
Jednak pociągnę (temat), bo wydaje mi się, że masz jakieś nie do końca dobre informacje, być może przez to ciągłe gadanie Lecha, a może z innych źródeł.
Jeżeli chodzi o przewodnictwo tatrzańskie - to koszt egzaminu (około 300 zł) jest znikomo mały w porównaniu z kosztami całości kursu (wszystko razem około 10 000 zł, może teraz nawet więcej), no a poza tym czas poświęcony nauce też jest inwestycją.
W przewodnictwie tatrzańskim takie rozwiązanie jakie proponujesz (dobrowolny "certyfikat") jest możliwe, wyobrażam sobie, że "ciałem certyfikującym" mogła by być np. rada przewodnictwa tatrzańskiego, a w komisji byłyby zapewne te same osoby co obecnie.
Tylko, że patrząc zupełnie realnie uczyniłoby to ten zawód jeszcze bardziej "zamkniętym" niż jest w tej chwili, gdyż już w tej chwili są glosy, że przewodnicy tatrzańscy powinni pochodzić tylko z Zakopanego i okolic (teraz jest ich większość, ale są też z innych rejonów kraju, np. bardzo dużo z Krakowa). No po prostu ochrona własnego rynku pracy.
Jeśli chodzi o przewodnictwo beskidzkie - koszty kursu są znacznie niższe, ale też możliwości pracy zdecydowanie mniejsze. Osobiście co roku prowadzę jedną, czasem dwie wycieczki w Beskid Śląski lub Żywiecki, moi koledzy z koła podobnie.
Z tego wyżyć się nie da.
Zdecydowanie więcej jest już wyjazdów ze Śląska w Bieszczady, tylko wtedy trzeba mieć jednocześnie uprawnienia pilota (uprawnień nie ma, ale biura je nadal wymagają), a najwięcej jest wyjazdów w Tatry.
Porównywalnie dużo jest pilotażu w całkiem inne rejony kraju.
No i na prawdę ciężko jest się przebić na początku nie mając praktyki ani referencji.
Ta branża się opiera przede wszystkim na opiniach jakie biura przekazują sobie nawzajem o przewodnikach i przewodnicy o biurach.
Samemu praktycznie niemożliwe jest znaleźć ludzi na wyjazd i poprowadzić go, chyba że ktoś jednocześnie jest właścicielem biura podróży (ze wszystkimi skutkami finansowymi), lub też robi to nielegalnie, tzn. nie płacąc podatków.
Może jak się ten kryzys wreszcie skończy to będzie lepiej. Dostrzegam pewne symptomy ożywienia w branży turystycznej, ale dotyczy raczej wyjazdów zagranicznych.
Jako "cieć ściankowy" to zimą pracuje czasem mój mąż. Tyle żeby akurat na papierosy sobie zarobił, a wcale nie pali tak dużo.
_________________
-------------------------------------------------
Studenckie Koło Przewodników Górskich "Harnasie" w Gliwicach zaprasza na kurs przewodnicki http://www.skpg.gliwice.pl/kurs/