Wchodziłem od Zawoi Markowej (od schroniska udałem się na Perć Akademików) tydzień temu na koniec długiego weekendu. Ogólnie ładna pogoda, ale termin w połączeniu z taką pogodą sprawił, że ludzi mnóstwo

Na samym początku się wkurzyłem, bo z racji, że była to niedziela pozwoliłem sobie pospać trochę dłużej, a i na dojazd od mojego miejsca noclegowego potrzebowałem prawie dwie godziny. Jak dojechałem to parking był już zapełniony (trochę mały;p). Na szczęście taki starszy Pan na wózku wskazał mi gdzie się da jeszcze wepchnąć

Później marsz na szlak i na dosłownie 2-3 minuty wpadłem do schroniska, a następnie ruszyłem dalej. Dobrze, że szczyt jest jaki jest, bo było na nim chyba z tysiąc ludzi

Co do trasy jest to jednak dość sporawe przewyższenie (parking w Zawoi Markowej to coś koło 770 m n.p.m. - tak mi w każdym razie powiedział gościu jak kupowałem bilet) na w sumie nie tak znowu długiej trasie i jest to moim subiektywnym zdaniem trasa na której człowiek dużo bardziej się zmęczy niż idąc na Grzesia (no i stawy kolanowe też dostają dużo bardziej bo podejście jest jednak inne - takie "schodkowate"). Co do tych klamer i łańcuchów to dosłownie każdy sobie da tam radę, ale również jestem zdania, że porównanie z Grzesiem to totalne nieporozumienie. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność i stopniujmy jakoś te szlaki, bo za chwilę wyjdzie, że tysiąc jest takich samych. Niemniej się trochę wkurzyłem na perci, bo zrobił się mały zator na początku łańcuchów i duży przy klamrach. Część ludzi przy idealnej pogodzie długo się zastanawiała jak wejść po tych kilku klamrach (jakby było tysiąc alternatywnych wariantów;p) i to mnie lekko poirytowało. Trochę bardziej wkurzył mnie jakiś gościu co się wybrał z psem i go podsadzał w tym miejscu (Zajęło mu to po prostu trochę czasu. Trzeba jednak przyznać, że wcześniej szedł szybko z tym psem - miałem problemy z dogonieniem go. Mijał ludzi jak tyczki), a jeszcze bardziej zirytowała mnie grupka ludzi z góry, która schodziła, czekała w tym miejscu i tamowała dodatkowo innych stając tak, żeby jeszcze trudniej ich minąć. Skoro jest napisane, że tym szlakiem się nie schodzi to wiara chyba powinna to przyswoić, zwłaszcza Ci co myślą, że idąc pod prąd są osobami uprzywilejowanymi. Naprawdę nie trzeba mieć bujnej wyobraźni, żeby zdać sobie sprawę, że przy takiej ilości ludzi w tym terminie schodzenie w dół nie jest dobrym pomysłem.