Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Zniesiono obowiązek przewodnicki w górach
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=12559
Strona 36 z 121

Autor:  chief [ Pt mar 16, 2012 12:15 pm ]
Tytuł: 

Robert18 napisał(a):
Przez co rozumiem w takim razie, że studia są tylko po to aby za nie zapłacić i mieć prawo ubiegać się o licencję a wiedza tam zdobyta jest nic nie warta

Nie do końca. Osobiście jestem zwolennikiem wszelkich ograniczeń typu uprawnienia/licencja, (choć nie we wszystkim). Studia/policealne studium/technika, kończą różne osoby o rożnej wiedzy. Sa tacy, którzy maja bardzo dobrą, tacy, co średnią i tacy, co ledwo sie przez to kształcenie prześliznęli. Bez uprawnień, klient, nie bedzie wiedział, z kim ma do czynienia, a przekona sie po wykonaniu usługi, Jak trafi na tego słabego, to może być to wykonane nierzetelnie. Oczywiście może sie potem sądzić przez parę lat... gdy mu sie będzie chciało.
Uprawnienia, maja to do siebie, ze podlegają określonym egzaminom, czyli danej posiadanej wiedzy, dzięki czemu zmuszają one tych średnich i słabych do podniesienia swojej kwalifikacji, poprzez dokształcenie, co może być tylko pozytywne dla klientów.
Zniesienie uprawnień zawodowych, domagają sie przeważnie ci, którzy maja marna wiedzę i nie chce im sie douczyć.

Podobnie jest z przewodnictwem, gdzie przewodnikiem staje się osoba (każda, która chce), która wykaże się określoną wiedzą podczas kursu, a przede wszystkim na egzaminie.
Jeśli ktoś chce pełnić role przewodnika, żądając deregulacji (m.in. zniesienia egzaminów), dla mnie świadczy o tym, ze tej wiedzy może nie posiadać.
Chyba lepiej jest dla klienta, gdy ma przewodnika z określoną wiedzą lub bez niej.

Insza sprawa, to czy owi przewodnicy powinni być prawnie wspomagani poprzez „przymus” przewodnictwa. To, zupełnie inny temat, niezwiązany z deregulacją… dyskusyjny.

Co do egzaminów przewodnickich, to faktem jest, ze były czasy, że polegały one na uznaniowości i nie tyle miały na celu sprawdzenie wiedzy kandydata, co dążenie do jego uwalenia.
Jednak moim zdaniem, to było praktykowane kiedyś, teraz już raczej nie.


Co to cennika na stronie Centrum Przewodnictwa, to uważam, że było to szkodliwe, dla przewodników i klientów. Nie powinno tego być.

Autor:  Robert18 [ Pt mar 16, 2012 12:30 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Robert18 napisał(a):
Przez co rozumiem w takim razie, że studia są tylko po to aby za nie zapłacić i mieć prawo ubiegać się o licencję a wiedza tam zdobyta jest nic nie warta

Nie do końca. Osobiście jestem zwolennikiem wszelkich ograniczeń typu uprawnienia/licencja, (choć nie we wszystkim). Studia/policealne studium/technika, kończą różne osoby o rożnej wiedzy. Sa tacy, którzy maja bardzo dobrą, tacy, co średnią i tacy, co ledwo sie przez to kształcenie prześliznęli. Bez uprawnień, klient, nie bedzie wiedział, z kim ma do czynienia, a przekona sie po wykonaniu usługi, Jak trafi na tego słabego, to może być to wykonane nierzetelnie. Oczywiście może sie potem sądzić przez parę lat... gdy mu sie będzie chciało.
Uprawnienia, maja to do siebie, ze podlegają określonym egzaminom, czyli danej posiadanej wiedzy, dzięki czemu zmuszają one tych średnich i słabych do podniesienia swojej kwalifikacji, poprzez dokształcenie, co może być tylko pozytywne dla klientów.
Zniesienie uprawnień zawodowych, domagają sie przeważnie ci, którzy maja marna wiedzę i nie chce im sie douczyć.

Podobnie jest z przewodnictwem, gdzie przewodnikiem staje się osoba (każda, która chce), która wykaże się określoną wiedzą podczas kursu, a przede wszystkim na egzaminie.
Jeśli ktoś chce pełnić role przewodnika, żądając deregulacji (m.in. zniesienia egzaminów), dla mnie świadczy o tym, ze tej wiedzy może nie posiadać.
Chyba lepiej jest dla klienta, gdy ma przewodnika z określoną wiedzą lub bez niej.

Insza sprawa, to czy owi przewodnicy powinni być prawnie wspomagani poprzez „przymus” przewodnictwa. To, zupełnie inny temat, niezwiązany z deregulacją… dyskusyjny.

Co do egzaminów przewodnickich, to faktem jest, ze były czasy, że polegały one na uznaniowości i nie tyle miały na celu sprawdzenie wiedzy kandydata, co dążenie do jego uwalenia.
Jednak moim zdaniem, to było praktykowane kiedyś, teraz już raczej nie.


Co to cennika na stronie Centrum Przewodnictwa, to uważam, że było to szkodliwe, dla przewodników i klientów. Nie powinno tego być.


Nie uważam aby trzeba było znosić egzaminy. Wręcz przeciwnie. To stosunkowo obiektywny sposób na weryfikacje wiedzy. Ale nie widzę przeszkód aby np. do takich egzaminów podchodzić z ulicy. A to obecnie w wielu przypadkach nie jest możliwe. Wielka afera była o zawody prawnicze gdzie trzeba było skończyć studia a po nich jeszcze odbyć aplikację i staż. I to wszytko dopiero uprawniało Cie do prawa ubiegania się o możliwość zdawania egzaminu zawodowego. Takie działanie jest szkodliwe i irracjonalne. A argumenty przeciwników dla mnie bez sensu. No bo skoro i tak się zdaje egzamin końcowy to jaki jest cel w przymuszaniu do odbywania kursów, aplikacji, szkleń, stażów i wkupywania się w łaski konkretnych organizacji itp.

Autor:  Markiz [ Pt mar 16, 2012 12:57 pm ]
Tytuł: 

Z całej tej deregulacji robi się nowy temat do politycznych napierdalanek w Sejmie i mediach.

A co do egazaminu przewodnickiego - zgadzam się z Robertem - może każdy, ot prosto z ulicy. Zda, jego szczęście, nie zda -niech się uczy dalej jeśli nadal chce. Z tym, że poprzeczkę powinno się podnieść, bo teraz egzamin jest poprzedzany kursem, a na tym kursie można sobie wyrobić pogląd na to, co kandydat umie, a teraz byłby nieznany.

Autor:  sefer1 [ Pt mar 16, 2012 2:46 pm ]
Tytuł: 

Markiz z tym egzaminem to nie do końca jest tak jak mówisz- egzamin jest zewnętrzny i niezależny od kursu- często na egzaminie państwowym jest zbieranina z kilku kursów różnych organizatorów.

Autor:  Basia Z. [ Pt mar 16, 2012 3:37 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):

A co do egazaminu przewodnickiego - zgadzam się z Robertem - może każdy, ot prosto z ulicy. Zda, jego szczęście, nie zda -niech się uczy dalej jeśli nadal chce. Z tym, że poprzeczkę powinno się podnieść, bo teraz egzamin jest poprzedzany kursem, a na tym kursie można sobie wyrobić pogląd na to, co kandydat umie, a teraz byłby nieznany.


Wtedy egzamin przewodnicki musiałby trwać z tydzień ;)

Wiem co piszę, gdyż regularnie pytam kursantów na egzaminach wewnętrznych w naszym kole przewodnickim.
Mamy u nas taki zwyczaj, że zanim kursant skończy nasz kurs to musi zdać około 28 teoretycznych egzaminów wewnętrznych oraz 2-dniowy egzamin praktyczny w górach - prowadzenie bez szlaku (pyta około 15-20 różnych osób, z których każda się specjalizuje w temacie).
Jest to rozłożone na cały rok, przy czym wyznaczone są ostateczne terminy zdania egzaminów teoretycznych oraz terminy dwóch praktycznych.
Do egzaminów praktycznych można podchodzić co najwyżej dwa razy.
Obejmują one prowadzenie w nieznanym wcześniej terenie (to znaczy kursantom się nie mówi dokąd jedziemy), bez szlaku i bez mapy.
Oprócz tego po mniej więcej godzinie prowadzenia w busie przy mikrofonie oraz godzinne oprowadzanie po wybranym mieście.

No i powiem że bardzo często komisja ma wiele wątpliwości, bo nie sposób ocenić wszechstronnie kandydata w czasie zaledwie dwóch dni, mimo ze najczęściej stosunek pytających do zdających jest 1 / 1 (są zmiany tak aby każdy pytał każdego, zwykle wędrująca grupka liczy dwóch kursantów i dwóch egzaminatorów, potem jest zmiana)

Bardzo często się zdarzało, że w gronie komisji dyskutowaliśmy kilka godzin, czy kandydat się "nadaje".

Ale to są nasze egzaminy wewnętrzne.

Egzamin państwowy wygląda teraz tak że jedzie około 20-30 egzaminowanych autokarem, komisja liczy 4-5 osób i każdy pytany kolejno wzywany jest do mikrofonu, a potem jeszcze raz do oprowadzenia po obiekcie, ewentualnie jeszcze do 20-minutowego poprowadzenia po górach.

Trasa jest zazwyczaj znana wcześniej, chociaż to zależy od komisji.

W trakcie "zwykłego" kursu nie ma dodatkowych egzaminów, ktoś kto taki kurs ukończył otrzymuje tylko świadectwo ukończenia i może przystępować do egzaminów, takich jak wyżej.

Tylko koła studenckie mają system weryfikacji wewnętrznej, w trakcie kursów a i to każde koło swój, trochę odrębny.

Jeszcze się do 45 lat nie zdarzyło aby ktoś kto zdał nasz egzamin wewnętrzny oblał potem egzamin państwowy, po prostu nasz jest znacznie trudniejszy.

Reasumując - egzaminy "państwowe", przynajmniej beskidzkie w obecnym kształcie nie weryfikują w wystarczający sposób wiedzy i umiejętności.

Jedynym egzaminem państwowym z prawdziwego zdarzenia który zdawałam był egzamin tatrzański.


Już tu kiedy pisałam - na żadnym egzaminie przewodnickim nie kazano mi zorientować mapy, wyznaczyć azymut i nie pytano w ogóle o wiedzę z dziedziny terenoznawstwa.

Autor:  chief [ Pt mar 16, 2012 3:49 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
A co do egazaminu przewodnickiego - zgadzam się z Robertem - może każdy, ot prosto z ulicy. Zda, jego szczęście, nie zda -niech się uczy dalej jeśli nadal chce

Też tak uważam.

Autor:  Lech [ Pt mar 16, 2012 6:43 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
Oprócz tego po mniej więcej godzinie prowadzenia w busie przy mikrofonie oraz godzinne oprowadzanie po wybranym mieście.
Skądś to znam. To jest w przypadku przewodników górskich de facto najważniejsze. Paranoja...

Autor:  chief [ Pt mar 16, 2012 9:49 pm ]
Tytuł: 

Lech napisał(a):
Skądś to znam

Znasz, bo sam praktykujesz?, czy nie praktykujesz, bo nie masz wiedzy, aby coś z autokaru przekazać?

Tak z ciekawości. Jeśli wyjeżdżasz z grupa z Poznania, to po drodze nie przekazujesz im żadnych informacji związanych z rejonem, przez który przejeżdżacie?, szczególnie, gdy juz jesteście w rejonie podgórskim/górskim?

Autor:  Lech [ Pt mar 16, 2012 9:54 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Lech napisał(a):
Skądś to znam

Znasz, bo sam praktykujesz?, czy nie praktykujesz, bo nie masz wiedzy, aby coś z autokaru przekazać?
Mam dość wiedzy i doświadczenia, ale nie żeby przez godzinę wiarę zanudzać bo to nie ma najmniejszego sensu. Nie ma jak to góry pokazać na szlaku, a nie zza szyb autokaru. Na to, żeby pokazać coś ciekawego po drodze z Poznania nie potrzeba żadnego egzaminu. Jeździmy pociągiem i autobusem albo samochodami osobowymi. Czasami umawiamy się w jakimś miejscu po drodze, np. w Lubiążu czy Henrykowie i zwiedzamy zabytki. Wtedy ktoś z nas podejmuje się pełnienia roli przewodnika. Ale to akurat nie ma absolutnie nic wspólnego z przewodnictwem górskim, tak samo jak z tym przewodnictwem nie ma absolutnie nic wspólnego egzamin z godzinnego oprowadzania po jakimś mieście.

Autor:  chief [ Pt mar 16, 2012 10:29 pm ]
Tytuł: 

Lech napisał(a):
Mam dość wiedzy i doświadczenia, ale nie żeby przez godzinę wiarę zanudzać

Jeśli wiedze posiadasz, ale uważasz, że nie potrafisz jej odpowiednio przekazać, gdyż, jeśli to robisz, to widzisz, że uczestnicy sie nudzą, to w zasadzie nie dziwie Ci sie, że jesteś tak krytycznie nastawiony do tego rodzaju przekazu informacji. Pod jakiś kompleks mi to podchodzi.

Lech napisał(a):
Nie ma jak to góry pokazać na szlaku, a nie zza szyb autokaru

No jasne. Jadąc Zakopianka w Tatry, gdy będziemy przejeżdżać obok Lubonia Wlk., to staniemy, szybki wyskok na szlak i szczyt, powrót do autokaru i dalej do Zakopanego. Cholera, problem w tym, ze podjeżdżając pod Piątkową Górę (za Chabówka), bardzo ładnie widać Babia Górę. Hmm… powinniśmy do niej zawrócić, czy o niej nie wspominać uczestnikom?
Szlak by to, a przeca po drodze jest Pasmo Lubomira i Łysiny, Turbacz i inne. Jak tu pokazać je ze szlaku?
Zejdź na ziemie Lechu, bo strzelasz na oślep. To, ze Ty jeździsz pociągiem, czy samochodem, gdzie możliwość informacji jest ograniczona, nie oznacza, ze wszystkie wycieczki maja ten rodzaj lokomocji.

Umiejętność przekazu informacji w autokarze jest dość ważna, bo właśnie jadąc parę godzin do jakiegoś celu w górach uczestnicy się w autokarze nudzą. Przekaz informacji przez przewodnika/pilota, właśnie powoduje to, że mogą się tematyka zainteresować, dzięki czemu parogodzinny czas w autokarze/busie, szybciej zleci.

Właśnie w autokarze jest bardzo dobra okazja, aby przybliżyć ogólne informacje o terenie, do którego się jedzie, czy tez podjąć tematykę wycieczki, gdzie w górach na długich trasach, nie zawsze jest na to czas lub można skupić sie na szczegółach.

Autor:  Lech [ So mar 17, 2012 7:30 am ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Jeśli wiedze posiadasz, ale uważasz, że nie potrafisz jej odpowiednio przekazać, gdyż, jeśli to robisz, to widzisz, że uczestnicy sie nudzą
Ja się na tym poznałem wysłuchując ględzenia licencjonowanych przewodników jako uczestnik wycieczek. Większość uczestników takiej wycieczki w trakcie ględzenia po prostu po prostu zasypia. Przyuczanie do czegoś takiego i egzaminowanie jest kompletnie bez sensu.
chief napisał(a):
Umiejętność przekazu informacji w autokarze jest dość ważna,
No i zapomniałeś dodać, że także ważne jest dla przewodnika górskiego oprowadzanie takiego tłumu przez co najmniej godzinę po jakimś mieście... Widać jesteś zaprogramowany do obsługi sztampowych 40 i więcej osobowych wycieczek autokarowych, które stają się już przeżytkiem. Jeździ się teraz w góry w mniejszych grupkach prywatnymi samochodami albo wynajmuje busiki, lub korzysta z komunikacji publicznej. Po drodze też się zwiedza, ale na zupełnie innych zasadach.

Autor:  chief [ So mar 17, 2012 8:44 am ]
Tytuł: 

Lech napisał(a):
Ja się na tym poznałem wysłuchując ględzenia licencjonowanych przewodników jako uczestnik wycieczek


Czyli uważasz, ze Ty tez byś ględził?:mrgreen:
Chcesz powiedzieć, ze jak jedziesz z wycieczka autokarem przez dwie lub cztery godziny do celu wycieczki po górach, to z twej strony ani mee, ani bee?... gratuluję tego, czego Cie nauczyli nadając uprawnienia przodownika.
Lech napisał(a):
No i zapomniałeś dodać, że także ważne jest dla przewodnika górskiego oprowadzanie takiego tłumu przez co najmniej godzinę po jakimś mieście...

To, gdzie jest wycieczka, na jaka trasę i jaki ma program, decydują organizatorzy, nie przewodnicy.
Dziwie sie, ze musze ci tak dość banalne sprawy tłumaczyć.
Jeśli masz wycieczkę na Czerwone Wierchy, to logiczne, ze nie będziesz grupy prowadził po Zakopanem (chyba, ze program wycieczki tak zakłada).
Jeśli wycieczka ma być po Zakopanem, to nie pójdziesz z nimi na Giewont. Chyba logiczne.
Lech napisał(a):
No i zapomniałeś dodać, że także ważne jest dla przewodnika górskiego oprowadzanie takiego tłumu przez co najmniej godzinę po jakimś mieście

A jeśli organizator lub uczestnicy będą sobie tego życzyli, a masz zapas czasowy, to, co, odmówisz im?
Lech napisał(a):
Jeździ się teraz w góry w mniejszych grupkach prywatnymi samochodami albo wynajmuje busiki, lub korzysta z komunikacji publicznej

Możesz podać źródło tej informacji?
Zawsze byli uczestnicy, którzy wybierali takie formy komunikacji, jakie podałeś, gdzie nie ma warunków na przekaz informacji. Jednocześnie były i będą wycieczki dojeżdżające autokarami

Autor:  Lech [ So mar 17, 2012 9:10 am ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Lech napisał(a):
Ja się na tym poznałem wysłuchując ględzenia licencjonowanych przewodników jako uczestnik wycieczek
Czyli uważasz, ze Ty tez byś ględził?
To nie ma znaczenia, bo i tak większość zasypia, obżera się albo sięga po kieliszki. Jazda autokarem to nie wykład na uniwersytecie, że warto słuchać i notować bo potem zdaje się na zaliczenie...
chief napisał(a):
Chcesz powiedzieć, ze jak jedziesz z wycieczka autokarem przez dwie lub cztery godziny do celu wycieczki po górach, to z twej strony ani mee, ani bee?... gratuluję tego, czego Cie nauczyli nadając uprawnienia przodownika.
turystyki kwalifikowanej górskiej i pieszej - zapomniałeś dodać. Wożenie dupska i nawijanie do tłumu ludzi w autokarze nie ma nic wspólnego z turystyką kwalifikowaną ani górską ani pieszą, jak i oczywiście z prawdziwym przewodnictwem górskim.
chief napisał(a):
Lech napisał(a):
No i zapomniałeś dodać, że także ważne jest dla przewodnika górskiego oprowadzanie takiego tłumu przez co najmniej godzinę po jakimś mieście...

To, gdzie jest wycieczka, na jaka trasę i jaki ma program, decydują organizatorzy, nie przewodnicy.
Jednak to przewodnik decyduje czy przyjmie zlecenie na taką czy inną wycieczkę. Ja zlecenia na takie wycieczki bym po prostu nie przyjął.
chief napisał(a):
Lech napisał(a):
Jeździ się teraz w góry w mniejszych grupkach prywatnymi samochodami albo wynajmuje busiki, lub korzysta z komunikacji publicznej

Możesz podać źródło tej informacji?i
Autopsja. Oczywiście mogą się na autopsję powoływać tylko ci, którzy oprócz nawijania w autokarze widzą, że dzieje się coś więcej w turystyce i jakie są współczesne trendy.

Autor:  chief [ So mar 17, 2012 9:49 am ]
Tytuł: 

Lech napisał(a):
To nie ma znaczenia, bo i tak większość zasypia, obżera się albo sięga po kieliszki. Jazda autokarem to nie wykład na uniwersytecie...

Nikt, nikogo nie zmusza do słuchania. Jak ktoś woli spać, to śpi, jak podczas słuchania, albo nie cos je, no to je.
Może na Twych wycieczkach, jadąc w góry krążą kieliszki. U mnie takiej możliwości nie ma, (jeśli dostrzegę). Ogólnie nie spotykam się z takimi sytuacjami. Chyba, ze wracamy z powrotem, to już insza sprawa.
Lech napisał(a):
turystyki kwalifikowanej górskiej i pieszej - zapomniałeś dodać

Owszem, ale przeca z nimi czasem musisz do celu dojechać. Przodownik, gdy jedzie autokarem, nie ma obowiązku informowania uczestników o terenie, przez który przejeżdżają?

Lech napisał(a):
Wożenie dupska i nawijanie do tłumu ludzi w autokarze nie ma nic wspólnego z turystyką kwalifikowaną ani górską ani pieszą

No, chyba logiczne, że jak jest wycieczka autokarowa, to nie jest piesza górska.
Jeśli turyści wybiorą sobie ten rodzaj poznania regionu, to ich wolne prawo. Chcesz ludziom na siłę narzucać góry?
Zupełnie insza sprawa, to wycieczka typowo górska, lecz musząca dojechać do początku szlaku autokarem/busem, gdzie jak najbardziej można im przekazać informacje, na które w górach już nie byłoby czasu. Mam rozumieć, ze Ty, tego nie robisz.

Lech napisał(a):
Jednak to przewodnik decyduje czy przyjmie zlecenie na taką czy inną wycieczkę. Ja zlecenia na takie wycieczki bym po prostu nie przyjął.

Nie przyjmujesz, więc tez za bardzo nie masz o nich pojęcia. Poruszasz się pociągami i samochodami, to samo. Dlatego Twa opinia o informacji przekazywanej z pozycji mobilnej jest zafałszowana i niezgodna z prawdą. Wiele ciekawych tematów związanych bezpośrednio lub pośrednio z górami, można przekazać w autokarze lub na postoju.
Ja też nie biorę zleceń z objazdówkami, głównie, dlatego, ze mam określoną ilość dni w roku, które mogę poświecić na prowadzenie wycieczek, wiec wybieram góry. Poza tym, moja wiedza historyczna, czy etnograficzna na temat Podtatrza jest marna, na tematy sakralne, więcej niż marna, więc chyba logiczne, ze takowych wycieczek unikam.
Jednak są przewodnicy górscy, prowadzący po górach, jednocześnie gdzie im ta tematyka jest bliska ich zainteresowaniu, więc jak najbardziej mogą się tez realizować na takowych wycieczkach, tym bardziej, ze tematyka zazębia się z górami.

Autor:  Lukasz_ [ So mar 17, 2012 5:33 pm ]
Tytuł: 

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/kr ... omosc.html

Nasz forumowy kolega nie śpi !

Autor:  piomic [ So mar 17, 2012 5:38 pm ]
Tytuł: 

Zaraz tam kolega...

Autor:  Lukasz_ [ So mar 17, 2012 5:45 pm ]
Tytuł: 

Użytkownik tegoż forum... :wink:

Autor:  piomic [ So mar 17, 2012 7:22 pm ]
Tytuł: 

Taa... Na to wpływu nie mamy.
Słyszałem go kiedyś w radiu, szczerze mówiąc w znacznym stopniu popieram jego stanowisko ale sposób przekazu (być może wynikający z cięć) zostawił wrażenie zacietrzewionego turoperatora walczącego o własne korytko. Gdybym nie wiedział o co biega zraziłby mnie skutecznie do całej idei.

Autor:  Lech [ So mar 17, 2012 8:23 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Lech napisał(a):
Jednak to przewodnik decyduje czy przyjmie zlecenie na taką czy inną wycieczkę. Ja zlecenia na takie wycieczki bym po prostu nie przyjął.
Nie przyjmujesz, więc tez za bardzo nie masz o nich pojęcia..
Szybko zapominasz o czym napisałem chwilę wcześniej
Cytuj:
Ja się na tym poznałem wysłuchując ględzenia licencjonowanych przewodników jako uczestnik wycieczek.
I nie ma sensu żebyś dalej bił tu pianę i usilnie udowadniał, że sprawdzanie na egzaminie godzinnego oprowadzania po mieście jest tak niezmiernie ważne dla przewodników górskich. Bo tak naprawdę to kpina i całkowite pomylenie pojęć.

Autor:  chief [ N mar 18, 2012 1:19 am ]
Tytuł: 

Lech napisał(a):
chief napisał:
Lech napisał:
Jednak to przewodnik decyduje czy przyjmie zlecenie na taką czy inną wycieczkę. Ja zlecenia na takie wycieczki bym po prostu nie przyjął.
Nie przyjmujesz, więc tez za bardzo nie masz o nich pojęcia..
Szybko zapominasz o czym napisałem chwilę wcześniej

Problem w tym, ze za bardzo Cie nie rozumiem. Czy jest czymś poniżającym i niegodnym przewodnika udzielać informacji uczestnikom o historii Zakopanego i Podtatrza?, o kulturze góralskiej?, o architekturze rejonu?, itp… Góry to nie tylko przyroda i topografia, ale i tez ludzie, którzy w dziejach historii mieli w nich swój wpływ, bezpośredni w formie fizycznego oddziaływana na góry, jak i pośredni w strefie duchowej kultury. Miejscowości, jak i związana z nimi architektura, sztuka, itp. są tematycznie nierozerwalne z górami.
Lech napisał(a):
Cytat:
Ja się na tym poznałem wysłuchując ględzenia licencjonowanych przewodników jako uczestnik wycieczek.
I nie ma sensu żebyś dalej bił tu pianę i usilnie udowadniał, że sprawdzanie na egzaminie godzinnego oprowadzania po mieście jest tak niezmiernie ważne dla przewodników górskich. Bo tak naprawdę to kpina i całkowite pomylenie pojęć.

W dalszym ciągu uważam, że w młodości miałeś przykre doświadczenie i teraz żyjesz w jakiejś traumie.
Wyobraź sobie, ze masz w programie Czerwone Wierchy. Przyjeżdżasz, a tu nad Tatrami burzowo. Wejście w nie byłoby zbyt ryzykowne. Co robisz?... wrócisz z powrotem do Krakowa?, a może polecisz parę knajp i umówisz się z uczestnikami, na dana godzinę odjazdu?, czy tez zaproponujesz zmianę programu wycieczki, właśnie po Podtatrzu?
Moim zdaniem ta ostatnia wersja jest najbardziej sensowna i raczej każdy rozsądny organizator oczekuje tego od przewodnika, że w razie nieoczekiwanych sytuacji, będzie sobie w stanie poradzić. Dlatego przewodnicy powinni być do niej przygotowani. Chyba trudno być przewodnikiem tatrzańskim i nie wiedzieć nic o stylu zakopiańskim, czy Tytusie Chałubińskim.

Nie, kto inny, jak właśnie uczestnicy od przewodników tej wiedzy wymagają. Wielu nauczycieli, szczególnie od Polskiego, poza górami, chcą też zwiedzać Zakopane i aby nawiązać tematycznie z życiem kulturalnym, jakie tam swego czasu bywało.
Pytania typu, od czego wzięła się nazwa Murzasichle, Kośne Hamry, itp… warto to wiedzieć. Takowych zapytań poza górskich na wycieczkach jest sporo.

W zeszłym tygodniu uczestnik zapytał się mnie o jakiegoś rzeźbiarza, który ponoć był z Zakopanem związany (bynajmniej nie Hasior). Nie znałem go. Tak się na mnie popatrzył ze zdziwieniem, że go nie znam, ze az mi się zrobiło nieswojo.
Dzień później inszy… gdzie jest w rejonie Poronina uzdrawiające źródełko, obok drewnianego kościółka, bo jak był tu wiele lat temu, to przy nim był. Hmmm w tym rejonie to z drewnianych obiektów kojarzyłem jeno, Harende, ale motyla noga, uzdrawiającego źródełka już nie kojarzyłem. Facet wprost się mnie zapytał, że jak mogę nie wiedzieć o nim będąc przewodnikiem. Dopiero, jak napomknął o właściwościach leczniczych oczu, to zajarzyłem, ze mu chodzi o kościółek i źródełko na Piątkowej Górze w Gorcach.
Klienci/uczestnicy, jak najbardziej żądają wiedzy od przewodników, nie tylko górskiej, ale i też tej podgórskiej, a zakresem obszarowym przewodnika tatrzańskiego są Tatry i Podtatrze i przynajmniej od kandydata na egzaminie tej wiedzy wymagają. Gdy będą już przewodnikami, to zrobi się łatwiej.

Autor:  piomic [ N mar 18, 2012 8:17 am ]
Tytuł: 

Lech napisał(a):
I nie ma sensu żebyś dalej bił tu pianę i usilnie udowadniał, że sprawdzanie na egzaminie godzinnego oprowadzania po mieście jest tak niezmiernie ważne dla przewodników górskich. Bo tak naprawdę to kpina i całkowite pomylenie pojęć.

Masz rację.
W ministerstwie zdrowia dopiero niedawno na to wpadli i zamiast uczyć ludzi po studiach najpierw całej interny a dopiero jak będą mieli ogólne pojęcie zawężać ich do kardiologii wprowadzili szybką ścieżkę: kardiologia zaraz po studiach. Skutecznie zwiększa to dostępność specjalistów, a że coraz częściej się leczy inwazyjnie zawał (stenty, by-passy) żeby po fakcie ledwie wyratować (albo i nie) pacjenta bo wąski specjalista nie rozpoznał niedoczynności tarczycy albo białaczki.

Autor:  raffi79. [ N mar 18, 2012 11:20 am ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
czy nie praktykujesz, bo nie masz wiedzy



:D



Lech napisał(a):
I nie ma sensu żebyś dalej bił tu pianę i usilnie udowadniał, że sprawdzanie na egzaminie godzinnego oprowadzania po mieście jest tak niezmiernie ważne dla przewodników górskich. Bo tak naprawdę to kpina i całkowite pomylenie pojęć.




Pianę to ty bijesz i staje sie po prostu nudne.
Zrozum jedno. Jeśli chodzi o przewodnika tatrzańskiego wszystko pozostaje bez zmian w kwestii kursu. Tylko nie musisz mieć matury. Czyli kurs egzaminy wewnętrzne oraz państwowe dalej bedą.


Walczyć z tym drugim mądrym z kraka o coś co i tak nie ma racji bytu. Przekonamy się o tym niebawem. Gowin to się z choinki urwał i tyle.

Autor:  Maciej_Zimowski [ N mar 18, 2012 11:21 am ]
Tytuł: 

Przepraszam bardzo a o co ta dyskusja? Chcą przewodnicy tatrzańscy opowiadać o Zakopanem to niech opowiadają ale niech nie zabraniają innym. Na tym cała sprawa polega.

Piloci moich wycieczek rowerowych też opowiadają. Powinni zapewne mieć "uprawnienia" tatrzańskie na Zakopane i Gubałówkę, Beskidzkie na resztę trasy, (w tym licencją PPN na kawałek drogi pienińskiej) krakowskie na Kraków itp. Według tego nie możnaby normalnie zorganizować imprezy, trzeba by do 10-osobowej grupki zatrudnić 10 osób z obsługi (bo jeszcze pewnie licencjonowanych tłumaczy).

Dlatego to idiotyczne prawo musi wyekspirować.

Autor:  Maciej_Zimowski [ N mar 18, 2012 11:22 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Jeśli chodzi o przewodnika tatrzańskiego wszystko pozostaje bez zmian w kwestii kurs


Przypomnę że jest to tylko PROJEKT ustawy. Będzie poprawiany.

Autor:  raffi79. [ N mar 18, 2012 11:45 am ]
Tytuł: 

Maciej_Zimowski napisał(a):
Będzie poprawiany.



Na pewno. Nie doczekanie twoje.



Maciej_Zimowski napisał(a):
Piloci moich wycieczek rowerowych też opowiadają



Za darmo ???


Maciej_Zimowski napisał(a):
Według tego nie możnaby normalnie zorganizować imprezy, trzeba by do 10-osobowej grupki zatrudnić 10 osób z obsługi



To znajdź 2 przewodników którzy mają uprawnienia miejskie, beskidzkie i tatrzańskie i problem masz z głowy.

Autor:  Maciej_Zimowski [ N mar 18, 2012 12:19 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Za darmo ???


no ba, jeszcze mi nawet dopłacają za możliwość roboty

Cytuj:
znajdź 2 przewodników którzy mają uprawnienia


uprawnienia do chamstwa, pijaństwa, obrażania uczestników wycieczki - już to przerabialiśmy

Autor:  raffi79. [ N mar 18, 2012 12:24 pm ]
Tytuł: 

Maciej_Zimowski napisał(a):
uprawnienia do chamstwa, pijaństwa, obrażania uczestników wycieczki



Znajdź dobrego lekarza naprawdę i to najlepiej w szpitalu Józefa Babińskiego. Myślę że z otwartymi rękami Cię przyjmą.

Autor:  Maciej_Zimowski [ N mar 18, 2012 1:09 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Znajdź dobrego lekarza


Był już taki kraj i ustrój gdzie przeciwników politycznych zamykano w psychuszkach. Minąłeś się z czasem, miejscem i powołaniem. A na Białorusi nie ma gór, co za pech ;)

Autor:  chief [ N mar 18, 2012 2:57 pm ]
Tytuł: 

Maciej_Zimowski napisał(a):
Przepraszam bardzo a o co ta dyskusja? Chcą przewodnicy tatrzańscy opowiadać o Zakopanem to niech opowiadają ale niech nie zabraniają innym. Na tym cała sprawa polega.

1.To, nie przewodnicy tatrzańscy, zabraniają innym. To, że jakiś przewodnik uważa te przepisy jako słuszne, wcale nie oznacza, że on coś komuś zabrania. Jest to jego prywatne zdanie.
2.Zakopane i Podtatrze, nie podlega obowiązkowi wynajmowania przewodnika. Wolna wola organizatora wycieczki. Nigdzie też nie słyszałem, aby były żądania rozszerzenia "przymusu", poza TPN.

Autor:  Maciej_Zimowski [ N mar 18, 2012 3:08 pm ]
Tytuł: 

Ad 1. Och dziękuje za waszą wspaniałomyślność i łaskę. Gdybyście chcieli to moglibyście tak samo jak krakowscy - uzbrojeni w upoważnienia od UM biegać po Krupówkach i ścigać tych co oprowadzają. I z pewnością gdyby nie zmiana polityki w końcu jakiś lokalny idiota wpadłby na ten pomysł.

Ad 2. No, żeby przejechać przez wieś Ząb i Gubałówkę... ale tu jest wytrych, bo wycieczki rowerowe nie podlegają (tylko piesze i narciarskie). Zapewne gdyby obłęd trwał dalej pewnie dodaliby i ten rodzaj wycieczek. Niektórzy chcieli żeby były podobne licencje dla przewodników rowerowych a nawet... podwodnych i balonowych.

Strona 36 z 121 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/