Idź na Diery - mówili
będzie fajnie, dzieciom się spodoba - mówili
Idź na Rozsutec - mówili
będzie fajnie - mówili
1 dzień lało do 12, o 12 wyszliśmy na Diery popadywało, przeszliśmy Dolne Diery, Nove i Horne. Świetne te Diery, ja wymiękam na drabinach (lęk wysokości), ale przepiękny rejon. Dzieciarnia zachwycona. Udało nam się salamandrę zobaczyć. Niektóre odcinki z poręczami i łańcuchami to ciekawsze od tatrzańskich np. od żlebu z Rakuskiej Czuby (Viel'ka Svistovka) do Zielego Plesa.
Potem poszliśmy na Mały Rozsutec, bo czasu już nam brakło na Mały i Duży.
I teraz meritum - napisałam, że dzieci chodzą jak starzy - to prawda, przeszli baz problemu, wchodziliśmy zielonym szlakiem od Sedla Medzyrozsutce i schodzimy drugą stroną, potem przez las do parkingu w Białym Potoku. ALE JA MAŁO NA ZAWAŁ NIE ZESZŁAM!!!!! KTO MI POLECAŁ ROZSUTEC?!? JAJA POWURYWAM!
Tam kurna jest skałka w pionie prawie! Fakt, że z łańcuchami, ale dzieci nogi mają krótkie i teoretycznie nie za bardzo mieli jak wejść! Ale wleźli pięknie. I jeszcze wcześniej fajniutki kawał przepaści obwarowany konstrukcją z belek. A później piargi i kamolce stromo w dół, na szczęście trochę wbite w podeszczowe błoto.
Jak teraz zdjęcia oglądam, to normalnie powinni mnie do paki wsadzić, że tam z dziećmi lazłam!!!!! Nieodpowiedzialna matka ze mnie!!! Cholera, to jednak niebezpieczne było :/
Dzieciom się bardzo podobało. Pięknie szli. Nosa teraz zadzierają, gdzie to oni nie dali rady wejść. Starszy podsumował, że Maly Rozsutec to "niby taka niepozorna góra (w sensie wysokości n.p.m.), a jednak dała w kość".
Pod koniec szlaku szliśmy w błocie po kostki, ziemia rozmiękła od deszczu.
Na drugi dzień w niedzielę był wjazd kolejką, Vielki Kryvań, Chleb, Poludniowy Gruń i to cholerne zejście do Grunia, w sumie w porównaniu do soboty luzik, na zejściu do Grunia kolanko mi padło, bo trąba kijków zapomniałam, na szczęście zabrałam taką jakby ortezę na kolano. Jedne kijki muszę w aucie wozić, żebym nie zapominała.
Potem na wieczór termalne baseny w Besenowej (na folderach napisali 30 km, chyba lotu, jechaliśmy ponad 60 km z Vratnej) - baseny świetne, bardzo wysokie nowiutkie zjeżdżalnie.
I 30 km przed domem wjechaliśmy w jelenia.
My żyjemy, jeleń chyba też. Auto ogląda mechanik do spółki z ubezpieczycielem, czy finansowo opłaca się naprawić. Mam nadzieję, że się opłaca.
Wyjazd pełen atrakcji.
A, nocleg fajny nam się trafił - okazało się to osobne mieszkanie na poddaszu, mnóstwo miejsca na suszenie rzeczy, 2 duże pokoje, łazienka, pełna kuchnia z wyposażeniem w garnki, talerze etc, lodówka, czajnik i kuchenka 2-u palnikowa. Czyściutko, a gospodyni świetną śliwowicą częstuje.
Przyjedziemy jeszcze do Małej Fatry na 4-5 dni, mamy nadzieję, że załapiemy się na ten sam nocleg. Tak z początkiem lipca planujemy. Bardzo nam się góry spodobały.
Ale najpierw wyguglam obrazki z Wielkiego Rozsutca - wolę wiedzieć, czego się spodziewać
Dopisek:
matragona - na Twoich fotkach Mały Rozsutec nie wygląda tak stromo, jak w rzeczywistości

dałam się zmylić
Na Wielkim jest bardziej stromo niż na małym? Też są takie koszmarne piargi?