Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Znacie Bieszczady? Znacie, to poczytajcie.
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=6802
Strona 44 z 64

Autor:  Sonka [ Cz lut 07, 2013 10:24 am ]
Tytuł: 

Burza napisał(a):
Byc moze po tej akcji przyjmie sie nowy trend stawiania namiotow scisle na grani? Kto wie...

Oni nie byli ściśle na grani. Trudno mi wypowiadać się, nie wiem kto i jak ich szkolił ale np. we mnie wpojono strach przed potokami. Może to co powiem jest bardzo kontrowersyjne, ale moim zdaniem czasami lepiej rozbić się w niecce niż w potokach. Jasno widać, że ci młodzi ludzie byli niezbyt dobrzy z topografii, pierwsze podane przez nich pozycje były tak niedokładne, że Ratownicy ich szukali. Coby było, gdyby weszli w potoki? Nie wiem, czy wędrowałeś po Bukowym Berdzie, nie wiem, czy wiesz, że bardzo dużo osób ginie po zejściu w nasze tzw. v-kształtne potoki. Poza tym zasięg. Oni byli w zasięgu telefonii komórkowej, po zejściu nawet kilkuset metrów zasięg urwałby się. Znałam świetnego znawcę Bieszczadów, fotografa, który umarł chyba 5 metrów od drogi, wychodził z potoku, w sumie niezbyt głębokiego, w śnieżycy i mgle i nie udało mu się. Nie wiem co bym zrobiła w ich sytuacji, po prostu nie wiem.
Dyskusja niemrawo rozwija się na naszej grupie (w podpisie), jest i Pan Poseł.

Autor:  chief [ Cz lut 07, 2013 10:31 am ]
Tytuł: 

Burza napisał(a):
Byc moze po tej akcji przyjmie sie nowy trend stawiania namiotow scisle na grani? Kto wie...

ale co w tym dziwnego?

Autor:  zjerzony [ Cz lut 07, 2013 3:35 pm ]
Tytuł: 

Sonka napisał(a):
tzw. v-kształtne potoki.

Szedłem takim niedaleko od Bukowego Berda, z Działu. Ostro w dół, a ciężko jak w ruskim czołgu. Niecałe dwa kilometry, ponad siedem godzin.
Sonka napisał(a):
5 metrów od drogi, wychodził z potoku, w sumie niezbyt głębokiego, w śnieżycy i mgle

Tu też przyznaję Ci rację, Sonkolucynko, byłem w takiej sytuacji, drogę widać było dopiero gdy wdrapałem się na nasyp i zobaczyłem bariery metr od siebie.

Autor:  Rohu [ Cz lut 07, 2013 3:41 pm ]
Tytuł: 

Kiedyś w zimie w śnieżycy i totalnej dupówie schodziłem z Połoniny Wetlińskiej do Brzegów Górnych. Wpieprzyliśmy się po drodze m.in. w dno takiego potoku. Zejście zajęło nam koło 5 godzin, a to przecież tylko taki kawałeczek. Pamiętam jak w pewnym momencie już w szarówce zobaczyłem majaczącą w oddali w dole drogę. Wyszliśmy dokładnie nad Kamieniołomem Nasiczne. Śniegu było miejscami po pachy, więc żeby było szybciej do kamieniołomu (już po płaskim) wolałem się doczołgać ;)

Autor:  zjerzony [ Cz lut 07, 2013 3:57 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
wolałem się doczołgać

Ja cały czas zagarniałem śnieg plecakiem przed sobą, nie było innej opcji.

Autor:  Rohu [ Cz lut 07, 2013 3:58 pm ]
Tytuł: 

Pamiętam że mi spodnie zamarzły na sztywno i obtarłem sobie nogi do krwi. Ale była walka 8)

Autor:  Burza [ Cz lut 07, 2013 4:58 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Burza napisał(a):
Byc moze po tej akcji przyjmie sie nowy trend stawiania namiotow scisle na grani? Kto wie...

ale co w tym dziwnego?

nieee, no po co stawiac w miejscu mniej wystawionym na wiatr jezeli jest taka mozliwosc? nowy nurt to pakowac sie w gowno, jak sie uda bede bohaterem, jak sie nie uda tez bede bohaterem tylko ze akcji ratunkowej... . to siedze w schronie a nie pcham sie w gory, mozna sobie postawic namiocik przed domem jak jest zawieja, nie trzeba jechac na drugi koniec polski

Autor:  Tomix [ Cz lut 07, 2013 7:44 pm ]
Tytuł: 

Jeżeli jakaś wycieczka kończy się wezwaniem pomocy, a nie była spowodowana wypadkiem losowym, to imho wynika to z błędów w wyposażeniu, planowaniu... Sztuką jest przeżyć wspaniałą górską przygodę w ten sposób, aby się cała Polska o tym jednak nie dowiedziała, a nie "jak się zdupczy, to będziemy myśleć" :)
Wyjazd nie był typu ad hoc ludzi dorosłych, lecz zorganizowanym wyjazdem nastolatków w kluczowym momencie opuszczonych przez opiekuna.
A co do wynaturzeń pana posła o jakichś wiadrach węgla..., ech.., przemilczę.

Autor:  Markiz [ Cz lut 07, 2013 7:52 pm ]
Tytuł: 

Tomix napisał(a):
A co do wynaturzeń pana posła o jakichś wiadrach węgla..., ech.., przemilczę.


Ależ je nosiłem! Mając 12 lat i potem przez kolejne 13 lat aż do wyjazdu z Poznania. Na 3 piętro w budynku o wysokich kondygnacjach. Jakie wynaturzenie? Wynaturzeniem byłoby gdyby je nosiła o kilka lat młodsza siostra.

Autor:  black [ Cz lut 07, 2013 8:09 pm ]
Tytuł: 

Tomix napisał(a):
Jeżeli jakaś wycieczka kończy się wezwaniem pomocy, a nie była spowodowana wypadkiem losowym, to imho wynika to z błędów w wyposażeniu, planowaniu... Sztuką jest przeżyć wspaniałą górską przygodę w ten sposób, aby się cała Polska o tym jednak nie dowiedziała, a nie "jak się zdupczy, to będziemy myśleć" :)
Wyjazd nie był typu ad hoc ludzi dorosłych, lecz zorganizowanym wyjazdem nastolatków w kluczowym momencie opuszczonych przez opiekuna.
A co do wynaturzeń pana posła o jakichś wiadrach węgla..., ech.., przemilczę.


A to nie można... "moim skromnym zdaniem"?:( nasz ojczysty język jest taki ładny... jakaś pier.dolona moda. Ciekaw jestem czy tak mówicie wszyscy (bo kilka osób pośród szacownego grona forumowego ma taką manierę) w mowie potocznej, czy to tylko tak internetowo... w języku pisanym... żeby jakoś mądrzej było... jakąś mam swoistą awersje - to nic osobistego tomix :)

A odnosząc się do wiader... może nie wiadra - ale praca uszlachetnia. Szczególnie w młodym wieku, ponadto zacieśnianie więzi rodzinnych itd. Ja lubię drewno rąbać 8)

A polemika - internetowa zwłaszcza - to niekończąca się opowieść.

Autor:  Tomix [ Cz lut 07, 2013 8:28 pm ]
Tytuł: 

tylko co ma wspólnego noszenie wiaderek do postawienia namiotów w nieodpowiednim miejscu?

Autor:  chief [ Cz lut 07, 2013 8:32 pm ]
Tytuł: 

Burza napisał(a):
nieee, no po co stawiac w miejscu mniej wystawionym na wiatr jezeli jest taka mozliwosc?

a może właśnie ich celem było założyć biwak w terenie otwartym?
Umiejętność biwakowania w takowym terenie, jest naturalnym elementem turystyki zimowej, jeśli myślą kiedyś chodzić po górach wyższych. To samo dotyczy biwaków graniowych. Ten rodzaj turystyki zawsze jest powiązany z ryzykiem.

Burza napisał(a):
. to siedze w schronie a nie pcham sie w gory

Dlaczego uważasz, ze w momencie zakładania biwaku piździło? Wątpię, aby byli w stanie rozbić namioty przy silnym wietrze… w terenie otwartym.
To, ze w górach jest wiatr, to jakaś anomalia, przez którą nie powinno się wychodzić w góry?

Autor:  WILCZYCA [ Cz lut 07, 2013 8:40 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Ależ je nosiłem! Mając 12 lat i potem przez kolejne 13 lat aż do wyjazdu z Poznania. Na 3 piętro w budynku o wysokich kondygnacjach. Jakie wynaturzenie? Wynaturzeniem byłoby gdyby je nosiła o kilka lat młodsza siostra.

Ja myslę że z tym najmłodszym "dorosłym" pokoleniem to to wogóle sa jaja. 18 latków traktuje sie jak niezaradne dzieci, mamusia podstawi wszystko pod nosek ugotuje, wypierze, posprzata, zakupy zrobi a synus dorasta bo to taki trudny okres. Kiedys jak chłopak był po zawodówce i nie chciał sie uczyc -szedł do wojska i na ogół tak dostawał w dupe że po ty czasie wychodził jako dobrze rozwiniety w miare dojrzały młody mężczyzna a teraz - jakieś niekończące się dzieciństwo. Zresztą to samo dotyczy młodych kobiet 18 rodząca dzieciaka o la boska koniec świata jak ona sobie poradzi. Z mojej podstawówki z mojego rocznika 90% dziewczyn założyło rodziny tuż po maturze a było to raptem 25 lat temu. Bo były przecież dorosłe.

Autor:  miler [ Cz lut 07, 2013 8:58 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Pamiętam że mi spodnie zamarzły na sztywno i obtarłem sobie nogi do krwi. Ale była walka

Dobrze, że jaj nie odmroziłeś. :wink: :mrgreen:

Autor:  Rohu [ Cz lut 07, 2013 9:07 pm ]
Tytuł: 

Na szczęście tak wysoko mi nie zamarzły.
Poza tym mechanizmy chroniące genitalia są tak doskonale rozwinięte u człowieka, że naprawdę ciężko jest sobie je odmrozić.
Penis jest doskonale ukrwiony, więc zawsze będzie się bronił przed wychłodzeniem. Worek mosznowy kurczy się od zimna, żeby grubszą warstwą chronić jądra przed ujemną temperaturą. Nie bez znaczenia jest też pewnie owłosienie łonowe zatrzymujące powietrze dające warstwę ochronną, działającą prawie jak puch (przynajmniej u niektórych) :alien:

A żeby było w temacie, to dodam, że chłopaki z Bukowego Berda dzięki powyżej wspomnianym mechanizmom będą mogli zostać w przyszłości ojcami :mrgreen:

Autor:  miler [ Cz lut 07, 2013 9:09 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Van-coś tam

PIOTR VAN DER COGHEN, ...słaba głowa do zapamiętywania ? ... trochę wysiłku umysłowego nie boli. :mrgreen:

Autor:  zjerzony [ Cz lut 07, 2013 9:11 pm ]
Tytuł: 

Odmroził. Tylko świstaki je mogą rozgrzać.

Autor:  miler [ Cz lut 07, 2013 9:17 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Poza tym mechanizmy chroniące genitalia są tak doskonale rozwinięte u człowieka, że naprawdę ciężko jest sobie je odmrozić.
Panis jest doskonale ukrwiony, więc zawsze będzie się bronił przed wychłodzeniem. Worek mosznowy kurczy się od zimna, żeby grubszą warstwą chronić jądra przed ujemną temperaturą. Nie bez znaczenia jest też pewnie owłosienie łonowe zatrzymujące powietrze dające warstwę ochronną, działającą prawie jak puch (przynajmniej u niektórych)

W Bieszczadach bywa taka zima, że jaja urywa, a puszek łonowy może nie dawać odpowiedniego zabezpieczenia, poza tym Ci z Bukowego to jeszcze dzieci, więc futerko zapewne jeszcze nie wykształcone, co nie utwierdza w pewności....
Rohu napisał(a):
że chłopaki z Bukowego Berda dzięki powyżej wspomnianym mechanizmom będą mogli zostać w przyszłości ojcami

:wink:

Autor:  keff79 [ Cz lut 07, 2013 9:32 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Panis jest doskonale ukrwiony, więc zawsze będzie się bronił przed wychłodzeniem...


Prawdziwy turysta nie powie "kochanie boli mnie głowa", prawdziwy turysta powie "poczekaj momencik, odmrażam penisa".

Autor:  chief [ Cz lut 07, 2013 9:48 pm ]
Tytuł: 

miler napisał(a):
PIOTR VAN DER COGHEN, ...słaba głowa do zapamiętywania ? ... trochę wysiłku umysłowego nie boli.

Tak jak Krzesanica, będzie u mnie Krzeszanicą, jak nie rozróżnie kiedy jest brutto, a kiedy netto, tak samo VAN DER COGHEN, będzie dla mnie Van-coś tam, oczywiście z dodatkiem, "specjalista od internetu" :mrgreen:
Starych drzew się nie przesadza 8)

Autor:  zjerzony [ Cz lut 07, 2013 9:57 pm ]
Tytuł: 

Facet jaki jest, taki jest. Może bufon, może specjalista od pijaru. Ale to jest nazwisko.

Autor:  Rohu [ Cz lut 07, 2013 11:29 pm ]
Tytuł: 

keff79 napisał(a):
Prawdziwy turysta

Raczej prawdziwy survivalowiec.
A prezerwatywę naprędce zmontuje za pomocą finki z kory brzozowej, sarniego pęcherza lub koziego jelita :wink:

Autor:  Markiz [ Cz lut 07, 2013 11:41 pm ]
Tytuł: 

WILCZYCA napisał(a):
Ja myslę że z tym najmłodszym "dorosłym" pokoleniem to to wogóle sa jaja. 18 latków traktuje sie jak niezaradne dzieci,


W tym wątku o tej bieszczadzkiej szkole przetrwania tutejsi "oburzeni" też be przerwy - dzieci, dzieci, dzieci - najmłodszy 16 lat, trzech pełnoletnich - jeśli coś mają wspólnego z dziećmi to tylko to, że już dawno wiedzą jak je się robi i to nie tylko teoretycznie. Głupota sięga Everestu!

Autor:  Artur1683 [ Pt lut 08, 2013 2:10 am ]
Tytuł: 

Niestety, prawo mamy tak skonstruowane, że ten instruktor za swój "czyn" ma równie przerąbane, jak jego hipotetyczny kolega, który wyprowadziłby tam dzieciaki z podstawówki, zostawił i pojechał do domu, całkowicie o nich zapominając. Taki sam zarzut, takie same paragrafy, taki sam obowiązek szczególnej opieki...

A wyrok tak naprawdę wydawała telewizja. Jeszcze przed końcem akcji ratunkowej.

Notabene przez te kilka dni zauważyłem na różnych "ogólnych" portalach kilka kolejnych informacji o mniejszych lub większych interwencjach GOPR. Widać dziennikarzom temat się spodobał :)

Autor:  Sonka [ Pt lut 08, 2013 6:50 am ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Raczej prawdziwy survivalowiec.

Nie tylko, organizator imprez tego typu. Na pewno jest praktykiem. Podoba mi się Jego wypowiedź na naszej grupie, to komentarz pod słowami pracownika SAS, które zacytowałam wcześniej.
"@ LBP - Eh! To wszystko wynika z faktu, że ludziom brak pokory i zdolności przyznania się do błędu. Ten syndrom występuje szczególnie ostro u wielu ludzi parających się wspinaczką i grotołażeniem... Są osoby o wielkiej miłości własnej..."

Artur1683 napisał(a):
Niestety, prawo mamy tak skonstruowane, że ten instruktor za swój "czyn" ma równie przerąbane, jak jego hipotetyczny kolega, który wyprowadziłby tam dzieciaki z podstawówki, zostawił i pojechał do domu, całkowicie o nich zapominając. Taki sam zarzut, takie same paragrafy, taki sam obowiązek szczególnej opieki...

Pełna zgoda

Artur1683 napisał(a):
Notabene przez te kilka dni zauważyłem na różnych "ogólnych" portalach kilka kolejnych informacji o mniejszych lub większych interwencjach GOPR. Widać dziennikarzom temat się spodobał

Nie narzekaj, wiesz co byłoby, gdyby taka akcja rozegrała się na Jurze :mrgreen: Wszak to najbardziej niebezpieczny teren w kraju :lol:

SAS ustalił wreszcie wersję wydarzeń. http://sas.org.pl/uploads/files/1360074 ... 4.2013.doc

Autor:  chief [ Pt lut 08, 2013 7:17 am ]
Tytuł: 

Artur1683 napisał(a):
Niestety, prawo mamy tak skonstruowane, że ten instruktor za swój "czyn" ma równie przerąbane, jak jego hipotetyczny kolega, który wyprowadziłby tam dzieciaki z podstawówki, zostawił i pojechał do domu, całkowicie o nich zapominając

Tak czytając tych, którzy ten obóz krytykują, to odnoszę dwa wnioski:
1.Traktuja ta grupę, tych młodych ludzi, jak wycieczkę szkolną. Nic bardziej błędnego, gdyż pomiędzy tymi „szkolnymi” uczestnikami obozu, a wycieczka szkolna, jest przepaść, przede wszystkim związana z psychiką, nastawieniem do gór, intencji przebywania w górach.
2.Psioczy się, ze młodzi ludzie wychodzą w góry nieprzygotowani. Jednak, gdy jacyś starają się przygotować, inwestują w siebie, chcąc zdobywać doświadczenie i wiedze, m.in. na takich obozach… to, też bee… bo ryzykują. Dodatkowo się ich określa, jako gadżeciarze.

Samo łażenie w złych warunkach. Po górach się chodzi w każdych, poza tymi skrajnymi. Jest rzeczą naturalną, że trzeba się nauczyć też chodzić w terenie w ograniczonej widoczności, gdyż wtenczas człek się uczy dostrzegać szczegóły i wyrabiać w sobie intuicję. Jak ktoś będzie wybierał tylko piękną, bezwietrzną i słoneczna pogodę, to potem jak wdepnie w dupiatą, to nawet nie będzie potrafił przejść ze schroniska w Piątce do Roztoki… i o dupę trzasnąć jego wieloletnie „doświadczenie”.

Autor:  Sonka [ Pt lut 08, 2013 7:55 am ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
1.Traktuja ta grupę, tych młodych ludzi, jak wycieczkę szkolną. Nic bardziej błędnego, gdyż pomiędzy tymi „szkolnymi” uczestnikami obozu, a wycieczka szkolna, jest przepaść, przede wszystkim związana z psychiką, nastawieniem do gór, intencji przebywania w górach

Oni byli grupą zorganizowaną. Jesteś przewodnikiem i nie widzisz subtelnej różnicy pomiędzy komercyjną imprezą, a wypadem. To co każdy z nas robi sobie prywatnie w górach to tak naprawdę nasza sprawa. Zaskakują mnie tego rodzaju słowa w ustach przewodnika. Proszę odpowiedz mi na pytanie. Czy poprowadziłbyś tę grupę w taki sposób?

chief napisał(a):
2.Psioczy się, ze młodzi ludzie wychodzą w góry nieprzygotowani. Jednak, gdy jacyś starają się przygotować, inwestują w siebie, chcąc zdobywać doświadczenie i wiedze, m.in. na takich obozach… to, też bee… bo ryzykują. Dodatkowo się ich określa, jako gadżeciarze.

Większość osób na nich nie psioczy. Oddziel proszę grupę od instruktora i organizatora. Młodzież czy dzieciaki (słuchałam tego chłopaka i naprawdę trudno byłoby go określić jako mężczyznę, to była argumentacja podrośniętego dziecka). Moim zdaniem i nie tylko moim, albowiem taka opinia przeważa młodzież spisała się dobrze. Powołujesz się na słowa Ratownika. Nie zapominaj, że on najlepiej wie jak było w górach, jak zachowywała się młodzież. Ma poza tym skalę porównawczą. Po raz pierwszy nasz GOPR w ten sposób się zachował. Musiał mieć ku temu powody. Na razie przeważa opinia: Polacy nic się nie stało, Polacy nic się nie stało. A może uwierzymy Ratownikom, to Ich rzucał wiatr po grani i mieli potworne problemy z wejściem. Decyzję o akcji podjęli Szefowie, a nie Ratownik w Ustrzykach G. GOPR to struktura hierarchiczna. Czy Ty uważasz, że bez powodu podjęto akcję na taką skalę. Pal licho GOPR, ponoć są od tego aby ratować. Ale Straż Graniczna? Decyzja o wzięciu udziału w akcji musiała zapaść w Przemyślu, czyli w naradzie musieli brać udział i dowódcy placówek bieszczadzkich. Wśród nich jest i przewodnik górski z dużym doświadczeniem. Gdyby nie było zagrożenia to leśnicy wzięliby udział w akcji? Na litość Boską oni znają każde drzewko i znakomicie określają warunki pogodowe.
Polacy nic się nie stało. A może uwierzymy Ratownikom, Straży i Leśnikom, że było źle, że gdyby przybyli później to doszłoby do tragedii. Doskonale wiesz, że gdyby chociaż doszło do amputacji jednego palca to rodzice nie stanęliby murem za SAS, ale ich zlinczowali.
Polacy nic się nie stało. Nic nie stało się, bo akcja była dobrze przeprowadzona i wszystkim Biorącym w niej udział należą się podziękowania.

Autor:  Pan Maciek [ Pt lut 08, 2013 8:09 am ]
Tytuł: 

Głos naczelnika - http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/ar ... /130209738

Autor:  WILCZYCA [ So lut 09, 2013 1:25 pm ]
Tytuł:  Re: Znacie Bieszczady? Znacie, to poczytajcie.

(Dla informacji Sonki:) Joanna Jakubowska z wrocławskiego kuratorium oświaty przyznała nam wczoraj, że jeśli był to wyjazd szkoleniowy, a nie wypoczynkowy, to szkoła faktycznie nie musiała mieć ich zgody.
Dodam jeszcze, że na stronie Gazety Wrocławskiej dotarłam do wieku uczestników:
4x16lat, 15lat, 18lat, 2x19lat i jedna dziewczyna 20letnia.

I jeszcze znalazłam taki ciekawy link nie dokładnie na temat ale przeczytajcie:
http://sas.org.pl/web/o-nas/mateo/13
jakoś tak zapadły mi w pamięc słowa: "po przejściu morderczego, trzydniowego egzaminu..." a może tylko sie czepiam :roll:

Autor:  Artur1683 [ So lut 09, 2013 3:51 pm ]
Tytuł:  Re: Znacie Bieszczady? Znacie, to poczytajcie.

Cytuj:
Oni byli grupą zorganizowaną. Jesteś przewodnikiem i nie widzisz subtelnej różnicy pomiędzy komercyjną imprezą, a wypadem. To co każdy z nas robi sobie prywatnie w górach to tak naprawdę nasza sprawa. Zaskakują mnie tego rodzaju słowa w ustach przewodnika. Proszę odpowiedz mi na pytanie. Czy poprowadziłbyś tę grupę w taki sposób?


To pytanie nie do mnie, ale spróbuję odpowiedzieć.

Z niezrozumiałego dla mnie powodu, uparłaś się, żeby traktować tę grupę wg tych samych standardów, co swoich klientów. Słowo "zorganizowany" sprawa, że w Twoich oczach obowiązują te same zasady, te same normy i taki sam tryb dupochronu.

Tak, dupochronu. Gdyby każdy z nich miał "indywidualnie" próbować takich zabaw w górach i w ten sposób nabywać doświadczenie, jest bardzo prawdopodobne, że część z nich faktycznie wpakowałaby się w tarapaty. Naturalnym rozwiązaniem tego problemu są szkolenia. Ale wg Ciebie "to się nie da" bo jak szkolenie, to już "komercyjna impreza". Przecież jest oczywiste, że summa summarum taka forma poznawania gór zimą, nauki i nabierania doświadczenia jest znacznie bezpieczniejsza. Naprawdę nie widzisz różnicy między tego typu szkoleniem (które w dodatku jest wyjazdem którymś z rzędu z tymi samymi osobami) a zwykła wycieczką, w której prowadzimy w góry obcych ludzi, o których nic nie wiemy?

Ja bym w ten sposób grupy nie poprowadził, bo nie czuję się kompetentny - sam sporo chodzę zimą, również w kiepskich warunkach, ale odpowiedzialności za innych chyba bym nie wziął. co nie zmienia faktu, że nie widzę nic złego w tym, że ktoś inny poprowadził i wziął odpowiedzialność. Wszyscy wiedzieli, dokąd i po co idą. Zarówno "ofiary", jak i ich rodzice. Nikomu nic się nie stało, nikt nie ma pretensji.

Cytuj:
A może uwierzymy Ratownikom, Straży i Leśnikom, że było źle, że gdyby przybyli później to doszłoby do tragedii.


Mam olbrzymi szacunek do chłopaków z GOPR, ich kwalifikacji i poświęcenia (co zresztą, jak mi się zdaje, już zdarzyło mi się tu manifestować). Tyle, że w GOPR również służą ludzie, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. Z jednej strony oni wiedzą najlepiej, jakie są zagrożenia, jakie warunki itd. Ale zwróć uwagę, że ludzie, do których kierowali te informacje - nie. To, co było na filmiku dla przeciętnego odbiorcy jest białym piekłem, ale ja zgadzam się z Chiefem - zwykła dupówa pogodowa. Nic niezwykłego zimą w górach. A poza tym... zarówno w olbrzymiej większości relacji, które czytałem, wypowiedzi dla tv, które oglądałem - Wreszcie, tych kilku akcji, których byłem świadkiem - NIGDY nie widziałem ratownika, który wprost objeżdża ratowanego. Który kpi z niego. Czy któremu obrabia 4 litery za plecami. Strasznie się to kłóci z moją wizją etosu GOPR. Tymczasem tutaj mamy rzucone wprost hasła jak "gadżeciarze". I w tym momencie jestem skłonny podejrzewac, że jednak trochę zagrania pod publiczkę w tym było. W opublikowaniu filmiku z akcji (który miał świadczyć o tym, jak wielkie było zagrożenie, a pokazał kila poprzewracanych namiotów) - również.

Poza tym zauważyłem tu pewien źle pojmowany patriotyzm lokalny - o ile do GOPRu Bieszczadzkiego podchodzisz z pełnym respektem, szacunkiem i sympatią, o tyle te złośliwości w stronę np Grupy Jurajskiej już są lekko żenujące. To takie stwierdzenie "Nasz GOPR jest lepszy niż Wasz, u was zresztą w ogóle nie ma gór". Trochę to żałosne.

I na koniec odwrócę - A może uwierzymy uczestnikom (czyli "ofiarom"), którym nic się nie stało? Może uwierzymy ich rodzicom? Że wiedzieli co robią, po co i czym to grozi. I że naprawdę w tych medialnych cyrkach czy ogłaszaniu "największej akcji ratunkowej w historii Bieszczad" jest nieco przesady?

Strona 44 z 64 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/