swi7ch napisał(a):
i taka pogoda była do przewidzenia
Do przewidzenia jest tylko to, ze kiedyś umrzemy
swi7ch napisał(a):
Czy na kursach uczą korzystania ze stron internetowych z prognozami czy należałoby to uwzględnić w programie?
Takowe informacje sa tylko dla przewodnika, aby mógł sobie przygotować wariant zastępczy. Nie można na ich podstawie odwołać wycieczki, choćby z tego względu, ze nie zawsze sie potwierdzają.
Zresztą, moim zdaniem same warunki, ze wiało i była ograniczona widoczność, nie były głównym problemem, gdyż przewodnicy sobie radzą w takich warunkach. Krytyczna sytuacja się zrobiła prawdopodobnie przez to, ze wdepnęli w nockę, a taka okoliczność + owe warunki, to bardzo trudna sytuacja. Ja byłem na Babiej może z 15 razy, w tym z pięć zimą i nie wiem, czy bez GPS-a bym trafił na Bronę bez jakiś problemów, (choć dalej nie wiemy skąd i dokąd szli).
Przyczyna poślizgu czasowego mogła być różna, albo zbyt mocne kopanie się w śniegu, kontuzja/osłabnięcie uczestnika, itp…
Basia Z. napisał(a):
Natomiast ktoś kto już tam był powinien się zorientować kiedy przez dłuższą chwilę nie pojawi mu się urwisko po prawej
O ile pamiętam, to kocioł, zaczyna się nieco niżej (właśnie chyba te 200 metrów), nie w rejonie Diablaka
Zima w tych warunkach, jakie były, to tez nie jest to takie proste, gdyż w nocy, przy zamieci i widoczności paru metrów, może być to bardzo utrudnione lub wręcz niemożliwe (raczej Ci przewodnicy, o tym kotle dobrze wiedzieli). Niemożliwe, dlatego, ze jak powstaną tam nawisy, to trzeba zachować odstęp od grani, gdyż można puknąć na dół.
swi7ch napisał(a):
Oczywiście, można spodziewać się lekkiego trekkingu kiedy na prognozie jest 80-90km/h
Wejście przy bardzo silnym wietrze w warunkach śnieżnych jest błędem i nie ma w takim przypadku żadnego usprawiedliwienia.
Jednak Babia, jest góra bardzo specyficzną, gdzie najsilniejsze wiatry są w kopule szczytowej. Nieraz bywa tak, ze na Sokolicy, czy Bronie jest lekki podmuch, a w piętrze alpejskim, chce łeb urwać. Więc trudno tutaj przewidzieć takie rzeczy.
Błąd nastąpił wtenczas, gdy już przy górnej granicy lasu wiatr był bardzo silny, bo logicznym jest, ze wyżej będzie silniejszy.
Czasem z wiatrami bywa tak, ze robią się silniejsze pod koniec dnia, a wcześniej było do przejścia. Tego nie da się przewidzieć.
Mamy zbyt mało informacji i zbyt wiele gdybania, aby jednoznacznie oceniać tych przewodników i ta sytuację.
To, co napisał Waść Zimowski na swym blogu, jest klasycznym przykładem, jak ktoś zielony w temacie, nagle robi z siebie eksperta. Ot, zwykła moralność hieny, resztą miesiąc wcześniej miał podobny popis