Lech napisał(a):
Sonka napisał(a):
Nie rozumiem Pańskiej argumentacji.
A ja nie rozumiem ludzi zaślepionych wiarą w swoją misję i utwierdzonych w przekonaniu, że wiedzy i doświadczenia górskiego nie można zdobyć inaczej jak tylko i wyłącznie na kursach. Sam uczestniczyłem kiedyś w takim kursie i żadnej praktycznej wiedzy o górach uczestnicy tego kursu poza zaliczaniem jałowych dupogodzin nie wynieśli.
Sonka napisał(a):
Rozmawiałam z Lucy, zna Pana z for.
Sama jesteś tą Lucy, tylko w innym wcieleniu. Zdradzasz się swym specyficznym, niepowtarzalnym stylem.
Nie, nie jestem tą Lucyną. Jestem przewodnikiem z nią współpracującym, prywatnie mówię do niej ciociu.
Na terenie Polski jest organizowanych rocznie co najmniej kilka kursów. Sądząc po Pańskim awantarze mam do czynienia z osobą w podeszłym wieku, więc kurs musiał Pan zaliczyć co najmniej przed kilkoma, o ile nie kilkunastoma laty. Rozumiem, że osoby szkolące się z Panem pozwoliły Panu wypowiadać się w swoim imieniu. Moje doświadczenia są zgoła inne, cenię sobie czas spędzony na owych jak Pan to określa dupogodzinach, na kursie zdobyłam zarówno wiedzę teoretyczną i jak praktyczną. Trochę żałuję, że tak szybko skończył się. Na szczęście zawiązały się na nim przyjaźnie, często spotykamy się w górach, przeważnie w rocznicę uzyskania uprawnień. Taki kurs cementuje, wspominam go jako piękną przygodę.