Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt cze 28, 2024 12:32 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 58 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 2:27 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Gustaw bardzo się cieszę ,że tak piszesz . A swoją drogą ,akurat Twojej reakcji bylem pewny na 100%. :D

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 2:44 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Luka3350 napisał(a):
Dodam ,że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani zarówno pod względem kondycyjnym jak i topograficznym i sprzetowym.


Zgadzam się z całym Twoją wypowiedzią poza tym co wyżej cytowane. Oczywiście to nie znaczy, że uważam, że nie jesteście dobrze przygotowani zarówno pod względem kondycyjnym, topograficznym jak i sprzętowym. Jednak to się weryfikuje tylko podczas konkretnej wyprawy. Analiza znakomitej większości słynnych wypadków górskich zawsze prowadzi do wniosku, że w danym konkretnym przypadku jeden lub wszystkie z tych trzech elementów zawiodły.

Na stronie HZS (polskie media też podawały) jest informacja o zamarznięciu dwójki turystów na drodze do Zbojnickiej (kiedyś nazywanej Trupiarnią). Mężczyznę odratowano, kobieta zmarła w szpitalu. Znaleziono ich o 9:30 rano - spędzili noc na trasie. Nie podają czy zmylili drogę (trasa zimowa jest dobrze oznakowana tyczkami). Po prostu ciemno się zrobiło i mróz minus 26 stopni. Ta kobieta miała 48 lat. W tym wieku to raczej mało prawdopodobne aby to byli przypadkowi ludzie z domu wczasowego lub weekendowi goście. Może też uważali, że są dobrze przygotowani kondycyjnie, topograficznie i sprzętowo.
Piszę to dlatego, że mi się kiedyś tak też wydawało a potem dostawałem strasznie po tyłku a te Twoje stwierdzenie zapachniało mi rutyną a ta, jak wiadomo jest naszym najgorszym wrogiem w górach.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 2:52 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Markiz zawsze ,wielokrotnie powtarzam ,że zdaję sobie sprawę i akceptuję to ,że istnieje ryzyko -niezalezne ,które może każdego zaskoczyć. Pisząc o przygotowaniu nie mialem na myśli czystego chwalenia się ,ale to ,że do tematu podchodzę ( podchodzimy ) poważnie i odpowiedzialnie.
Proces dbania o kondycję jest dla mnie staly przez caly rok ( bieganie itd )
przed każdą akcją przygotowujemy się dokladnie z topografii dojścia ,odwrotu i ewentualnych wycofów w trybie awaryjnym.
Adekwatnie do planów posiadamy sprzęt ( nie podchodzimy po stromym twardym sniegu na zasadzie ,że się uda )
WIEM ,że pomimo to nie mozna nigdy być pewnym. Ale przynajmniej nie można nam zarzucić nieodpowiedzialnego i glupiego ryzykanctwa.
Nigdy nie mam pretensji do ludzi ,którzy mieli problemy w górach pomimo dobrego przygotowania -cóż tak się zdarza.
Mam za to zawsze pretensje do ludzi w adidasach w listopadzie na orlej ,czy do turystów bez plynów w plecaku,bez folii NRC czy bez czolówki -bo myśleli ,że wrócą wcześnie.
Czy też do takich ,którzy wzywają TOPR i na pytanie gdzie są nie potrafią określić -bo poszli sobie w góry.

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 2:57 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Markiz napisał(a):
Może też uważali, że są dobrze przygotowani kondycyjnie, topograficznie i sprzętowo.

W tej zabawie zawsze jest ryzyko i potrzeba szczęścia.
Jak jest sukces to nikt specjalnie nie wchodzi w szczegóły i nie sprawdza czy to przygotowanie było akurat odpowiednie (no oprócz tych dziobaków bo oni jak widać nigdy nie ustają i sprawdzą na Was wszystko do ostanich gaci czy wszystko było zapiete na ostatni guzik, rzep i sprzączkę). Gdy jest problem no to wtedy przychodzi komisja guru i sprawdza. Potem się okazuje, że jednak nie wszystko było super. Tylko, ze się nie da przygotować na wszelkie ewentualności bo wtedy to najlepiej nie wychodzić w góry wogóle.
Tak jak napisałem dziobać nie będę ale też nie ukrywam, że dla wielu przeciętnych forumowiczów taka wyrypa to zbyt duże ryzyko. Wasza ekipa dobrze się sprawdza i z każdą wycieczką zdobywa doświadczenie, ale jak ktoś mądrze zauważył, to trochę kwestia czasu (w tym i wspominanej często statystyki) kiedy coś nie wyjdzie. To wcale nie musi skończyć się tragedią ale właśnie w taki momencie wszystkie to różnorakie przygotowania są faktycznie testowane. Przy tej okazji testu nie było. I dobrze. Ale trzeba się z tym liczyć. Gdyby po stronie Staroleśnej śnieg był jeszcze głębszy to byście byli w potrzasku i nie wiadomo jakby to się wszystko skończyło. Biwakiem ? Tylko czy byliscie na taką ewentualność przygotowani ? Jeśli nie no to byśmy mieli taki prawdziwy test ... :wink:
To w sumie nie wątek na tą dyskusję. Właściwy wątek jest w relacjach.
Na koniec jedna uwaga. Ja się na tym nie znam ale może warto pomysleć czy by te wyrypy nie wspomóc nartami ... Na niektórych odcinkach oszczędzilibyście sporo czasu (a czasu zimą jest jak na lekarstwo) kosztem jednak cięższego ekwipunku.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 3:18 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Gustaw napisał(a):
Na koniec jedna uwaga. Ja się na tym nie znam ale może warto pomysleć czy by te wyrypy nie wspomóc nartami ... Na niektórych odcinkach oszczędzilibyście sporo czasu (a czasu zimą jest jak na lekarstwo) kosztem jednak cięższego ekwipunku.


No właśnie KubaR (okresami aktywny na rozmaitych forach), GOPR-owiec, choć nie zawodowy (niektórym znany z dawnego NPM - Jakub Radliński) zadaje to pytanie za każdym takim tekstem. Z tym, że Kuba jest w tym asem - zjeżdżał m.in. rynną Palacciciniego z Grosglocknera.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 3:41 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 06, 2006 7:01 pm
Posty: 3482
Lokalizacja: Monoklina Beskidzka
Gustaw napisał(a):
Przekrój uzytkowników tego forum jest szeroki i Wasz wyczyn odstaje od średniej. I wszyscy co coś kumają to rozumieją i akceptują. Dlatego nikogo dziobać nie zamierzam. :wink:

Tak. Każdy ocenia tak, jak potrafi. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że swoim zdaniem daje też świadectwo o sobie :lol: i dla tego Luka nie przejmuj się tylko obserwuj i śmiej się :lol:
Dla mnie akurat wyższe góry zimą to kompletna abstrakcja i dla tego się nie wypowiadam, tylko pilnuję, że sobie szczęki o klawiaturę nie stłuc albo knefli zębami nie potrzaskać (jasne, że z podziwu). Choć zdarzyło mi parę razy wypowiedzieć na temat himalaizmu i himalaistów to raczej wiem, że być może nie powinienem był, a w każdym razie nie w tym tonie. Wiem, że sam robię głupie rzeczy ;) , bo jak pakuję rodzinę i szpej do auta to ojciec puka się w głowę i pewnie jeszcze się za nas modli, żebyśmy zmądrzeli. Więc nie jest to nawet kwesta tzw. mądrości życiowej, której zwykle nabiera się z wiekiem i im człek starszy tym ma jej więcej (ponoć). Wydaniem takiej oceny zagrożony jest każdy, obojętnie jak mądry i ile wiedzący. O wszystkim warto gadać, byle się za bardzo nie napinać i przy swoim za wszelką cenę nie obstawać. No i motyla noga się nie obrzucać, chyba że dopiero wtedy, jak się już inaczej ni jak nie da :twisted: :lol: :wink:

Gustaw mnie do czytania namówił, więc czytam. Mam co, bo panieńska biblioteczka mojej ślubnej obfituje w literaturę górską. Całą półka książek ma, a w góry to pierwszy raz ja ją zabrałem :lol: ;) Ten himalaizm mnie męczy. Przeczytałem coś Kukuczki muszę przyznać, że facet mnie przeraził. Kilka wypraw pod rząd z ofiarami. Za którymś razem, zdaje się, Kurtyka mówi, że ma to w dupie,odwraca się na pięcie i zawraca. I może dobrze, bo mogło by się tak zdarzyć, że został by jak inni w lodzie.
Ktoś tu kiedyś napisał, że "wyznaczał granice i sam je przekraczał". Sorry, nie wiem czy to dobre porównanie, ale tylko na takie mnie stać: jak zabieram swoją kobietę na drugi koniec liny wyznaczam granicę, którą przekraczam. Ale moja w tym głowa i muszę robić wszystko tak, żeby ona, juz obojętnie w jakim stylu, ale też ją przekroczyła (nie zabiła się).

Dawno już, przy zupełnie innej okazji wymyśliłem, że "Przekraczanie wszelkich progów daje wiele radości. Umiejętne i rozważne ich przekraczanie stanowi o naszym rozwoju, doskonaleniu etc. natomiast świadome ich nieprzekraczanie może być miarą naszej mądrości i dojrzałości"

Widać, że konsekwencją tego co i jak kto robi bywa czasem śmierć ludzi a także jego samego.

Może ja jestem takim mietkim chójem robiony albo te endorfiny mi jeszcze na mózg nie padły, bo czegoś tu nie rozumiem.
Gustaw, Markiz Luka i każdy kto się czuje na siłach, oświećcież mnie dobrzy ludzie w kwestii wyznaczania granic i ich przekraczania i odpowiedzialności za tych, co nie dali rady :( A Ty Gustaw, jak chcesz to możesz mnie nawet trochę dziobnąć. Dzielnie zniosę :lol: :wink:

_________________
Po latach nie pamiętasz makabry tylko to, co najpiękniejsze. No chyba, że jesteś z natury zgorzkniałym zgredem, to zapamiętasz co innego...
Starsza pani w kapeluszu albo ktoś młodszy w kasku


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 4:00 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 5:51 pm
Posty: 10096
Lokalizacja: Moszna
Jędruś napisał(a):
nie przejmuj się tylko obserwuj i śmiej się

Mądrego to i miło posłuchać :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 4:07 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Markiz napisał(a):
Gustaw napisał(a):
Na koniec jedna uwaga. Ja się na tym nie znam ale może warto pomysleć czy by te wyrypy nie wspomóc nartami ... Na niektórych odcinkach oszczędzilibyście sporo czasu (a czasu zimą jest jak na lekarstwo) kosztem jednak cięższego ekwipunku.


No właśnie KubaR (okresami aktywny na rozmaitych forach), GOPR-owiec, choć nie zawodowy (niektórym znany z dawnego NPM - Jakub Radliński) zadaje to pytanie za każdym takim tekstem. Z tym, że Kuba jest w tym asem - zjeżdżał m.in. rynną Palacciciniego z Grosglocknera.

No właśnie durny Gustaw co to tylko jeździ sobie po śnieżnych autostradach Alp zadaje ciagle to samo pytanie ... :lol:
Ja rozumię, ze łatwo tak sobie doradzać jak się samemu nie jeździ ale ... ja nikomu nie każę, że by tak uprawiał turystykę zimą tylko tak jakoś mi się wydaje, że warto może jest spróbować ... :wink: W sumie zasady bezpieczeństwa i umiejętności, chocziaż nie identyczne to jednak w wielu kwestiach są podobne. Czytam właśnie (jak mam chwilę wolnego) knigę o ski touringu i ski mountaneering i wydaje mi się, że takie kwestie jak zagrozenia lawinowe, wybór tras, ekwipunek itp itd są bardzo podobne ... Pozostaje techinka poruszania się na nartach ale to oczywiste i wyzwanie samo w sobie godne trochę zabawy i treningu.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 4:23 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Jędruś napisał(a):
Gustaw, Markiz Luka i każdy kto się czuje na siłach, oświećcież mnie dobrzy ludzie w kwestii wyznaczania granic i ich przekraczania i odpowiedzialności za tych, co nie dali rady A Ty Gustaw, jak chcesz to możesz mnie nawet trochę dziobnąć. Dzielnie zniosę

ja tam nie mam co dziobać bo to wszystko grząski teren te granice, wyzwania itp itd i to wszysko zależy od tylu spraw, że głowa mała.
ja tam uważam, że rutyna w życiu codziennym jest w pewnym sensie zabójcza. Mnie dla przykładu wykańcza. Ale dla mnie rytuna to siedzenie w biurze i zajmowanie się pierdułami więc byle wypad gdzieś w góry i byle tam jaka wycieczka mnie dzisiaj cieszy. I to samo chcę zorganizować rodzinie, bez jakichś specjalnych granic, ryzyka i wyzwań. Ale to jest moja sytuacja obecna i nie zawsze taka była. Bez rodziny na głowia bywało inaczej. Zwykłe szlaki się opatrzyły to się ruszało bez szlaku, lato się znudziło to się zaczynało łazić zimą. Doszły narty (późno, za późno). Nos się chciało w każdą dziurę wcisnąć (ale za speleo nigdy na poważnie się nie brałem). Myślałem, o kursach wspinaczkowych. No i myślało się o innych górach. Ale to wszystko się skończyło.
Dlatego rozumię tych z forum co to już wszystko latem złazili i dojrzeli, żeby brać się za zimę, szpeje, Alpy itp. Dla mnie to naturalna kolej rzeczy. Ewolucja umiejętności i podniet. Niektórzy tego nie potrzebują a inni tak.

_________________
Obrazek TG


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 6:08 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Gustaw ,Jędruś siedzę ,czytam i czytam.
DZIĘKI za mądre , anawet bardzo mądre posty.

golanmac napisał(a):
Mądrego to i miło posłuchać

Zgadzam się w pelni. Znakomity tekst Gustawa nt .ryzyka w górach i oceny przez postronnych w zalezności od sukcesu /porażki.
Świetna i świadcząca o prawdziwym doświadczeniu uwaga o glebokim sniegu w Starolesnej. Trafileś w punkt . Po analizie naszej akcji ( zawsze ją robimy ) wlasnie ten punkt uznaliśmy za najbardziej newralgiczny.
Padlo to samo zdanie o glebszym sniegu. Mieliśmy odpowiednią ilośc folii NRC więc pewnie wyszlibysmy z tego ,ale lekko by nie bylo.

Piękny tekst Jędrusia o przekraczaniu swoich granic i barier . O pasji i mądrości. Kiedy myslę o ludziach gór z dawnych lat ,zawsze myśle wlasnie o takim spojrzeniu na świat. Bez oceniactwa ,ale z dobrą radą wyniklą z doświadczenia.

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 6:20 pm 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Gustaw napisał(a):
Gustaw, Markiz Luka i każdy kto się czuje na siłach, oświećcież mnie dobrzy ludzie w kwestii wyznaczania granic i ich przekraczania i odpowiedzialności za tych, co nie dali rady A Ty Gustaw, jak chcesz to możesz mnie nawet trochę dziobnąć. Dzielnie zniosę


I jeszcze wywolany do tablicy kilka slów . Oczywiście wyznaczanie granic jest bardzo trudne w górach ze wzgędu na bardzo dużą liczbę czynników zewnętrznych niezależnych ,które mogą zadzialać.
Niestety ,aby coś osiagnąc w swoim malym świecie należy te bariery stawiać -bo inaczej nie dojdziemy nawet do schroniska -bo zimno ,bo cieplo ,bo trudno,bo pada itd.
Ja mam w sobie dużo pokory i sam jestem na siebie wściekly ,ze daję się podpuszczać i prowokować do niejednokrotnie " nie moich " wypowiedzi,czy też wypowiedzi w zlości. W dyskusjach nad granicami ryzyka często w naszej grupie uzywamy okreslenia 30% .
To taki poziom ,gdzie czujemy respekt ,dajemy wysilek ,odczuwamy lekki niepokój ,ale wiemy ,że jeszcze co najmnie drugie ,a może trzecie potrafimy dolozyć. To tak jak z tą Staroleśną : wiedziliśmy ,że jesteśmy skonani i cięzko się nam idzie. Ale akumulatory mieliśmy jeszcze na kilka godzin ,a potem adrenalina wycisnęlaby z nas jeszcze kilka kolejnych .
Po wielu latach chodzenia po górach każdy z nasz potrafi trochę intuicyjnie ,trochę subiektywnie postawić te 30% . Mniej nie warto ,bo nie będzie emocji i nic nie zrobimy . Kiedy wzrosnie do 40% nic nie mówimy.
Ale kiedy nagle wiemy ,e nawet glupie 5 metrów bylo dla nas na poziomie 60% -nie jesteśmy dla siebie lagodni i wiemy ,że zrobiliśmy coś kretyńskiego.
To też kwestia doboru partnerów na akcje tak ,aby poziom kondycji i techniki byl w miarę podobny. Wtedy te granicę będą na podobnym poziomie.
Ale tak jak juz pisalem ,wbrew pozorom mam masę pokory do gór i wiem ,że to one wyznaczają granice ,a nie ja.
I dlatego nie twierdzę ,że można wszystko. Nasze dzialania są na ogól na poziomie tych moich 30%. Czasem awaryjnie ta liczba rośnie.
Ale staramy się ze wszystkich sil ,aby nie wzrosla ponad miarę.
Choć oczywiście jesteśmy tylko ludźmi i nic więcej.

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 7:54 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
No to skoro i ja byłem wywołany...
Bardzo często o ludziach wspinających się w górach, przemierzających samotnie oceany w małych łódkach itp mówi się - "wariat chyba, po co mu to, gdzie się on pcha". No właśnie - wariat - w mowie potocznej - inaczej chory psychicznie. No tak, to kto jest zdrowy psychicznie? Jak przycisnąć psychiatrę do muru to padnie odpowiedź, że taki absolutnie "normalny" to ktoś kto:
- pracuje tylko tyle aby zarobić na najbardziej elementarne potrzeby czyli proste pożywienie, coś do okrycia i zamieszkania bo klimat taki jaki jest (w ciepłych krajach to spada),
- spożywa tylko tyle co potrzebne do zaspokojenia głodu,
- spełnia swoje obowiązki w zakresie przedłużenia gatunku.

I to wszystko! A zatem każdy/każda kto chce się nie tylko ubrać ale i ładnie ubrać to już odchyłka od normy. Tak samo ten, który lubi wyszukane potrawy. Itd itd ... a więc i również ten, który chodzi po górach a nie daj Boże się wspina, opływa przylądek Horn ale i... lubi błądzić godzinami po galeriach i muzeach, zwiedzać odległe miasta i kraje. robić zdjęcia, chodzić do kina czy teatru itd Bo przecież żadna z tych czynności nie jest potrzebna ani do przeżycia ani do przedłużenia gatunku. Tylko co to życie!

Aliści, jak mawiał Jerzy Waldorf... Chyba każdy z nas spoglądając na niebieskie niebo z licznymi chmurkami mówił lub myślał - o ta chmurka jest podobna do owieczki a ta obok np. do Giewontu. Normalne i zupełnie nieszkodliwe. Ale może być i chorobą - psychiatrzy ją nazwali i opisali. Kiedy? A no wtedy gdy to wyszukiwanie chmurek podobnych do tych baranków, giewontów a nawet samochodów marki Audi stanie się obsesją. Gdy każdą możliwą chwilę poświęcamy na studiowanie nieba i wyszukiwanie tych chmurek. Gdy stajemy się nieszczęśliwi gdy nad nami jest tylko niebieskie niebo lub mgła i nie ma żadnych chmurek. A jeszcze potem zaniedbujemy wszystkie nasze inne sprawy i tylko siedzimy i gapimy się w niebo. Nie będę pisał dalej bo dojdę do kaftana i karetki na sygnale.

Kwestia ryzyka. Rzecz względna. Statystycznie najbardziej ryzykujemy gdy wychodzimy z domu i idziemy piechotą przez miasto. Bo w stosunku do sumy kilometrów które przeszli piechotą wszyscy przechodnie to oni giną najczęściej, kierujący pojazdami lub ich pasażerowie znacznie mniej. A następni po pieszych są rowerzyści i motocykliści.
Co z powyższego wynika - a no kwestia działań i środków zabezpieczających przed groźbą poniesienia śmierci lub chociażby tylko obrażeń. Kierowca samochodu a także jego pasażerowie przy zderzeniu się z pieszym w 99.99% wychodzą bez szwanku; no czasami jakieś drobne obrażenia jak hamowanie było ostre. Bo chroni ich sam pojazd, jego karoseria. Szanse pieszego są znacznie mniejsze. Bo pieszego nie chroni nic.
No i tu dochodzimy do poczynań ekstremalnych. Czy samotny żeglarz na morzu jest całkowicie bezradny? Nie, bo ma przyrządy nawigacyjne, mapy, logi, kamizelki ratunkowe, najczęściej łódź typu Dinghi. To oczywiście bardzo niewiele, ale zawsze coś.
Wspinacz solo (ale tak naprawdę - tylko ręce i nogi) jest w sytuacji nieomalże żeglarza bez przyrządów nawigacyjnych, map, logów itp. No niby widzi w w nocy gwiazdy i może się nimi kierować, podobnie jak wspinacz patrząc na ścianę.
Tylko - czy ktoś słyszał o żeglarzu samotniku, który udał się na ocean bez tego nawigacyjnego szpeju?

Moja edukacja górska miała miejsce w czasie gdy o wspinaczce solo mało słyszano. Nie to jednak jest najważniejsze. Ważniejsze jest to, że ta edukacja odbywała się w środowisku, które jej nie tolerowało. Między innymi również dlatego, że jako wartość pierwszorzędną uznawało więź "wspólnej liny". Gdyby tym ludziom, prawie wszyscy chyba nie żyją, pokazać filmiki z Danem Osmanem to by raczej wietrzyli jakąś chytrą sztuczkę, trick filmowy itp, bo to nie mieściło się w ich kryteriach. Bo jak mawiał jeden z nich - człowiek powinien umieć łamać przeszkody, podnosić barierkę ich trudności, ale człowiekowi nie wolno pozbawiać się elementarnych szans przeżycia.
No i zwróćcie uwagę na jeszcze jedno. W latach gdy Paryski pisał swój przewodnik to opisując skalę trudności napisał - w Tatrach występują tylko drogi "skrajnie trudne dolna granica" czyli VI-, pełnej VI nie było. Podobno pytano go czy nie widzi, że mogą być drogi jeszcze trudniejsze niż VI. Podobno odpowiedział, że widzi, ale chyba nie ma potrzeby sięgania po nie, bo z górami jest trochę podobnie jak z tym powiedzeniem o pozostawieniu Bogowi co boskie a cesarzowi co cesarskie. Coś powinno się górze pozostawić też. Jak przeczytałem o tej drodze na Jastrzębiej Turni co ją Słowacy robili na raty przez kilkadziesiąt dni to zacząłem się zastanawiać o co tu chodzi. No tak, ale ja jestem konserwatystą! :roll:

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 10:56 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 06, 2006 7:01 pm
Posty: 3482
Lokalizacja: Monoklina Beskidzka
Późno już trochę, ale spróbuję.
Gustawowa"Ewolucja umiejętności i podniet." to czasem może być to. Ja nazwał bym to eskalacją wrażeń. Tylko ileż można ? Zatracić się można we wszystkim. Znam człowieka, który mając kilkadziesiąt tys. emerytury włóczy się ze starym rowerem w gumofilcach i waciaku po śmietasach a jego posesja wygląda jak wysypisko. Całkiem mądry, inteligentny starszy pan. Taki przedwojenny mechanik z klasą, kresowiak. Co się stało ? Ano pewnie zaczęło sie od tego, że coś się przyda a skończyło chyba na chorobie (zespół Diogenesa?). Lepiej zatracić się w czymś wartościowym. Zastanawiam się, co sensownego może wyniknąć z przepłynięcia po raz kolejny samotnie łódką oceanu, czy wejściu w rekordowym czasie na jakąś górę albo dodaniu do skali trudności kolejnego VI.ileśtam ? Tak na prawdę nie bardzo wiem. Też lubię klimat lat międzywojennych, pierwszych podbojów bo w nich o coś chodziło. Ci ludzie kreślili mapy, coś tam mierzyli. Przy czym, przy technice, jaką dysponowali, te wejścia... po prostu: czapki z głów !
Granice faktycznie trudno wytyczyć, ale wydaje mi się, że czasem widać je aż nad to wyraźnie. Jeżeli ktoś opowiada, że cały dzień na wysokości iluś tam tys. metrów robił 20-metrową ściankę, co chwilę urywał mu się film, tracił świadomość z mroczkami przed oczyma, robiąc pod siebie w gacie jak prawie trup to ja sobie myślę, że coś tu jest nie tak. Ani to zdrowe, ani piękne i wcale nie wiem co wartościowego nam wszystkim wnosi. Twoje Luka 30% to jest tu gdzieś daleko, daleko... Tak na prawdę to balansowanie po granicy życia i śmierci. Fajnie znaleźć sobie jakieś 20 m skały i kombinować na niej nawet cały dzień. Ale to raczej nie to samo, bo nawet jeśli się doigrasz, to raczej świadomie na własne życzenie i co najwyżej ścięgna sobie trochę pouszkadzasz. Czepiłem się trochę, ale nie po to żeby się czepić. Próbuje zrozumieć coś czego nie znam, ale i poznać nie chcę nawet gdybym mógł. Trochę to błędne koło.
Tu za radą Markiza powinienem przestać pisać, żeby się nie zatracić i nie wylądować w kaftanie w karetce na sygnale. Trochę podejrzane całe to pisanie ;)
Sprawa jest jednak poważna. Jak się czyta o Wielkich Nieobecnych, to widać tu pewną ponurą konsekwencję. Coś zaczyna się gdzieś tam kiedyś, od jakiegoś wyjazdu na wspin, potem kurs wspinaczkowy itd. A potem już tylko w czasie przeszłym mówi się Jurku, Wandzie, Panfilu, Bidermanie i innych. Więc póki co wbijam Juniorowi do głowy to, że do wszystkigo co się robi trzeba mieć zdrowy dystans. Może to z czasem powodować uczucie pewnego niespełnienia, życia na pół gwizdka ale w życiu zasadniczo chodzi o to żeby żyć i tylko to jest ważne. Nie warto być Hemingwayem, żyć krótko ale mocno. Jakieś dobrze skalkulowane ryzyko owszem. Ale nie takie, żeby mi kiedyś jego raki na pamiątkę ktoś przywiózł.

Tam musiało być pięknie - rzekł doktor do pani piwowarowej.
Było niebezpiecznie, a wszystko co niebezpieczne jest piękne - odparła.

Może to potrzeba piękna, która w nas tkwi zwodzi nas czasem na manowce i popycha nas w kierunku rzeczy niebezpiecznych, a nie atmosfera chorej rywalizacji, chęć zaistnienia, bycia pierwszym i narkotyczny głód endorfin i adrenaliny. To było by wręcz niebezpiecznie piękne :wink:

Tak sobie myślę, ale nie wiem czy dobrze :? :wink:

_________________
Po latach nie pamiętasz makabry tylko to, co najpiękniejsze. No chyba, że jesteś z natury zgorzkniałym zgredem, to zapamiętasz co innego...
Starsza pani w kapeluszu albo ktoś młodszy w kasku


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 10:59 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 5:51 pm
Posty: 10096
Lokalizacja: Moszna
no no widzę że wątek przemienił się w zbiór opowiadań :mrgreen:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 11:27 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
golanmac napisał(a):
no no widzę że wątek przemienił się w zbiór opowiadań


Czyli zgodnie z intencjami inicjującego wątek. Na szczęście (albo niestety) - zależnie od punktu widzenia, są to opowiadania dłuższe niż, np.:

"Ale zajefajnie, w.p.ierdoliliśmy Starorobociański. K.urwa ale lawiny. Prawej stopy, k.urwa nie czuję. Chyba, k.urwa odmroziłem. Znacie jakiegoś dobrego chirurga od amputacji palców?"

W celu schłodzenia emocji posłuchajmy co nam pan Walery pisze o wejściu na Świnicę:

Cytuj:
Świnnica

Niezmiernie interesującą jest wycieczka ze Zakopanego na Świnnicę; odbywa się ją w ciągu jednego dnia i nabiera rzetelnego wyobrażenia o pobycie na wyniosłych szczytach Tatr. (...) Na ten szczyt wybierać się tylko może taka osoba, która na widok przepaści nie doznaje zawrotu głowy i rozporządza siłami do pokonania trudów wycieczki blisko 15 godzin wynoszącej.
Droga ze wsi prowadzi przez Kuźnice, Boczań, halę Królową, do doliny Stawów Gąsienicowych, na co potrzeba trzy godziny czasu. Ztąd w półtorej godzin staje się na przełęczy Liljowem, zwanej od licznie tu rosnącego pierwiosnka koloru liljowego. Po drodze ogląda się wszystkie ośm Stawów Gąsienicowych (...) Z Liljowego w trzy kwadranse przechodzi się bokiem Skrajną Turnię; następnie po gruzach w poprzek Pośrednią Turnię, i przybywa na przełęcz między tą ostatnią a Świnnicą. Widok ztąd w kotlinę ku Stawom Gąsienicowym jest bardzo dziki, na szczyt Świnnicy jeszcze z tej tu przełączki półtorej godziny i droga wcale nieponętna. Obejść trzeba niższy szczyt dołem i piąć się naokoło po złomach granitu w górę, aż do żlebu zasypanego drobnemi gruzami. Mija siego i dochodzi do progu wysokiego, po którym wdrapać się trzeba na południowy bok Świnnicy ku Pięciu Stawom. Ztąd coraz stromiej i gorzej po spadzistych upłazkach, po kamieniach obsuwających się, z pomocą rąk dosięga się szczytu gdyby koroną uwieńczonego ostremi cyplami skał. Najwyższy szczyt Świnnicy jest mały, niemierzący wszerz nad 3 metry a 5 wzdłuż, pokryty głazami, wkoło ścięty i otoczony przepaściami. (...)
Najusilniej godzi się każdemu polecić zwiedzenie Świnnicy, tembardziej, że sobie wycieczkę na nią ułatwić można podjazdem na koniu wierzchem aż po przełęcz Liljowe.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Ostatnio edytowano Wt lut 19, 2008 7:56 am przez Markiz, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 18, 2008 11:34 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 5:51 pm
Posty: 10096
Lokalizacja: Moszna
Markiz napisał(a):
Ale zajefajnie, w..śmy Starorobociański. K.urwa ale lawiny

widzę że poczucie humoru dopisuje :) a i żeby nie było, ja się nie czepiam tylko stwierdzam fakt ... jutro przeczytam, dziś już mi się nie chce ...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 8:20 am 
Stracony

Dołączył(a): So lis 03, 2007 11:11 pm
Posty: 4104
Lokalizacja: Kraków K.E.G.
Bardzo fajnie się to czyta. dyskusja o sensie zdobywania gór , eksploracji obcych terenów jest od lat prowadzona. W każdym pokoleniu odzywaja się glosy :po co się pchać w te góry ( oceany ,jaskinie )
Moim zdanie tak jak przed setkami lat ->nowe lądy ,tak jak przed dziesiatkami lat->nowe szczyty ,czlowiek ma genetycznie uwarunkowaną chęć poznania -powiązaną z przyrodą ,której sam jest częścią .
To fakt ,że śmierci morskie ,górskie są bardziej spektakularne i widowiskowe w swym przebiegu. Nie mają one też tego nizinnego "logicznego-racjonalnego" uzasadnienia. Ale czy te pozostale śmierci ( nie licząc tych dla ratowania ,walki o wolność itd ) mają uzasadnienie ? Czy pijani rowerzyści ,brawurowi kierowcy, ubrani na czarno piesi ,otyli zestresowani faceci zawalowcy,nalogowo palący palacze z nowotworami krtani i setki innych mają logiczne uzasadnienie ?
Moim zdaniem nie . Ale ponieważ są masowe nie stanowią ciekawego
przypadku dla mediów. Nikt nie piszę : " Pan Mieczyslaw pomimo wyraźnuch ostrzeżeń na paczkach papierosów podjąl niewyobrażalnie ryzykowną decyzję i we wtorek sięgnąl po kolejną paczkę .
Już w kilka lat później ,umieral w klinice onkologii ,a smierć jego byla straszna ,okrutna i bolesna ,sama zaś agonia polegająca na utopieniu we wlasnych plynach ustrojowych trwala ponad 3 dni "
Takich smierci jest codziennie setki a nawet tysiące. Mieszka tu 36 milionów ludzi ( strachliwych niestety -bo nie wchodząc w dyskusje jesteśmy jedynym krajem z 38 potencjalnych gdzie może spaść satelita -który powolal sztab kryzysowy :lol: )

Konkludując -jeśli chodzi o góry. Jesteśmy ( chodzący po górach ) zdecydowaną mnijeszością -na szczęście. Ale to może atawizm ,może wyjątkowość naszych charakterów. Przed tysiącami lat -to pewnei my w innej postaci zdecydowalibyśmy przejść z kijem wysoką przelęcz ,aby zobaczyć co jest po drugiej stronie. I jeśli przezylibyśmy tą eskapadę i wrócili po innych -to może nasze plemie przeszloby do następnej -pieknej spokojnej doliny.
Zawsze tak jest . Ktoś zdobywa,ktoś patrzy ,ktoś krytykuje.
Po co Hillary zdobyl Everest ? Dlaczego kiedy z Gustawem Off Topujemy na Watku o Hillarym -podnoszą się popiskiwania tzręsodupów : skandal jak można itd ? Niech maja odwagę i napiszą : To stary ,glupi ,nowozelandzki dziad bezmózgi -po jaką cholere ta menda lazla na Everest ? przecież to bylo niebezpieczne.
Na to odwagi nie mają -bo ten bezmózgi stary dziad zostal wpisany do encyklopedii. Takich jak on są dziesiątki następców .
Jedni przeżyją inni zginą .
Ale patrząc na otaczający świat ,koledzy zdobywców też będą ginąć - w samochodach ,samolotach,na salach szpitalnych i w wielu innych miejscach. Przed ty nikt nie ucieknie.
Nie warto budować życia na strachu. Nigdy to uczucie nie powinno być ważne. Przezornośc tak -ale nie strach. Inaczej do dzisiaj mielibyśmy biale plamy na mapach i niezdobyte góry .

_________________
Krakowska Ekipa Górska -KEG
www.keg.yoyo.pl STRONA O GÓRACH


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 10:36 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Ja dopiszę kilka krótkich uwag bo robota mnie goni.

1. Wiele głębokich myśli padło. Fajnie. Dużo uogólnień. To co ja wcześniej pisałem o tej ewolucji umiejętności i podniet to raczej przez pryzmat własnych doświadczeń. Czy można z nich wyciągać ogólniejsze wnioski to nie wiem bo każdy jest trochę inny. Nie każdy musi się zatracić. Dla jednego ta sama wycieczka może być mega podnietą a dla innego kolejnym spacerem utartą drogą. Dlatego myslę są tak rozbieżne oceny tych samych osiągnieć forumowiczów. Jeden się chwali Sarnią Skałą a inni się z niego śmieją a inny opisuje zimowe wejście na Mały Lodowy a inni komentują to jako samobójczą wyprawę.

2. Markiz pisze o tym wirtualnym psychiatrze i jego trzech kryteriach zdrowia psychicznego (dodałbym czwarte -> świadome zachowania które nie powodują bezpośredniego wysokiego ryzyka utraty życia ale to można by podciągnąć pod to trzecie kryterium o zachowaniu gatunku :lol: ). W swoim zadufaniu odważę się rzucić osobistą definicję obsesji. Jeśli ktoś zaczyna się poświęcać swojemu hobby do tego stopnia, że ewidentnie w swoim przypadku podważa trzy Markizowe kryteria zdrowia psychicznego tzn.
- zaniedbuje prace czy inne zajęcia do tego stopnia, że podważa podstawowe warunki swojej egzystencji
- zaniedbuje podstawowe czynności życiowe np jedzenie, higienę osobistą
- no i zaniedbuje czynności związane z przedłużaniem gatunku :wink:
- i dorzućmy to ode mnie, że naraża się świadomie na wysokie ryzyko utraty życia (ale kryteria tego wysokiego ryzyka są płynne, dla każdego inne w różnych sytuacjach)
to mamy do czynienia z obsesją a nie hobby.
:? :lol:


Ostatnio edytowano Wt lut 19, 2008 10:44 am przez Gustaw, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 10:42 am 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Gustaw napisał(a):
Jeśli ktoś zaczyna się poświęcać swojemu hobby do tego stopnia, że ewidentnie w swoim przypadku podważa trzy kryteria zdrowia psychicznego tzn.
- zaniedbuje prace czy inne zajęcia do tego stopnia, że podważa podstawowe warunki swojej egzystencji
- zaniedbuje podstawowe czynności życiowe np jedzenie, higienę osobistą
- no i zaniedbuje czynności swiązane z przedłuzaniem gatunku Wink
- i dorzyćmy to ode mnie, że naraża się świadomie na wysokie ryzyko utraty życia
to mamy do czynienia z obsesją a nie hobby.


No i tacy osobnicy byli widywani w Tatrach. Szczególnie w okolicach Morskiego Oka.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 11:05 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 06, 2006 7:01 pm
Posty: 3482
Lokalizacja: Monoklina Beskidzka
Atawizm ? Jasne ! W 98% jesteśmy szympansami i lubimy lubimy się wspinać bo mamy to w genach. Żeby było ładniej obkładamy to etosem, patosem i dylematami moralnymi :lol: :wink: Jest tu gdzieś taki topic "Dla czego chodzisz po górach" czy jakoś podobnie. Fajne są co poniektóre wynurzenia :)

Jest w tym jakaś ironia losu, że jeden pali całe życie i nic mu nie jest a skosi kogoś, kto nigdy fajki nie tknął. I czasem może być tak, że całą sobotę bedziesz robił jakieś niemądre i niebezpieczne rzeczy a wieczorem jakiś notoryczny w ciągu saturday night fiver wdupi ci się centralnie w maskę i pójdziesz do nieba :? :? I znajdą się tacy co powiedzą, że to bóg tak chciał i miał w tym jakiś bardzo konkretny cel :shock: :lol: :wink:

Już się nie chciałem odzywać, ale tak mi przyszło wtedy do głowy, że Hillary pewnie wolał by posłuchać o kolanach Gustawa i na co sobie Luka wyszedł w sobotę i niedzielę, niż tego całego płaczliwego pitolenia. A jakbyście się kiedyś spotkali nad moją skrzynią to nie stójcie jak świece bo wam nogi do dupy powłażą, ino se siednijcie wygodnie i zróbcie se flaszkę, hej :lol:

Idzie wiosna i dobrze. Zamiast czytać i się zastanawiać nad jakimś gościem znowu sobie gdzieś polezę albo coś złoję i będzie kur*va za*jebiś*cie i odje*banie. Zaniedbam swoje zajęcia, higienę i wielokrotnie się narażę. A mój psychiatra niech się je*bie. Sam ma nierówno pod deklem :lol: :wink:

_________________
Po latach nie pamiętasz makabry tylko to, co najpiękniejsze. No chyba, że jesteś z natury zgorzkniałym zgredem, to zapamiętasz co innego...
Starsza pani w kapeluszu albo ktoś młodszy w kasku


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 11:21 am 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Pora na Eliasza:

Cytuj:
O żywności

Kto dziś jeszcze powiada, że w Zakopanem niema co jest, albo że pod tym względem panuje tam wielka drożyzna, ten albo nie zna obecnych tamże stosunków, albo jest smakoszem, lubującym się w wykwintności potraw. Przez sezon otwarte są we wsi trzy restauracyje, a w Kuźnicach jest czwarta przez cały rok. (...)
Na kupno herbaty w Zakopanem niech się nikt nie spuszcza; nie przeciąży sobie kuferka, zabrawszy jej sporą ilość, bo się jej w Tatrach dużo pija, zwłaszcza na wycieczkach. Chleba, bułek, rożków dostarczają miejscowi piekarze podostatkiem, i dowożą je także zamiejscowi. Pieczywo wogóle jest dobre, ale drogie. Ciast różnych i ciastek także tu nie brakuje, bo nawet zjeżdżają tu cukiernicy z miast, którzy się na tem polu w Zakopanem popisują. Sery są tu tylko owcze, o krowich małoco wiedzą górale. (...) Obrotna gospodyni potrafi dziś za tesame pieniądze, co w Krakowie, porządny a nawet wykwintny stół poprowadzić. A czegoby się nie znalazło w danych razie na miejscu, to pocztą z Krakowa każdego dnia, nader wygodnie można dobie sprowadzić, przy taniości i prędkości przesyłek pocztowych.


_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 11:46 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 06, 2006 7:01 pm
Posty: 3482
Lokalizacja: Monoklina Beskidzka
Markiz napisał(a):
Pora na Eliasza:

Cytuj:
O żywności...


Czyli zasadniczo jest jakby lepiej. Tyle, że sera z owczego mleka to już chyba raczej mało się robi. No i poczta dosyć droga i chodzi jak jej się chce.

_________________
Po latach nie pamiętasz makabry tylko to, co najpiękniejsze. No chyba, że jesteś z natury zgorzkniałym zgredem, to zapamiętasz co innego...
Starsza pani w kapeluszu albo ktoś młodszy w kasku


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 11:52 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Markiz, a gdzie ceny ?
Wydaje mi się, że Eliasz dokładne ceny w reńskich przytaczał.
Bardzo mi się to kiedyś podobało jak czytałem ile to jajko wtedy kosztowało a ile flaszka gorzałki.
O cenach softshelli ani GPS nic nie wspominał. :scratch:
:lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 11:57 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 06, 2006 7:01 pm
Posty: 3482
Lokalizacja: Monoklina Beskidzka
Gustaw napisał(a):
Bardzo mi się to kiedyś podobało jak czytałem ile to jajko wtedy kosztowało a ile flaszka gorzałki. ... :lol:

O cenie eierkoniaku wspominał ?

Koło młyńskie za cztery reńskie... :lol:

_________________
Po latach nie pamiętasz makabry tylko to, co najpiękniejsze. No chyba, że jesteś z natury zgorzkniałym zgredem, to zapamiętasz co innego...
Starsza pani w kapeluszu albo ktoś młodszy w kasku


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 12:21 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
"Chłopa lub babę pod torbę chętnie kupię za trzy reńskie. Albo za dwa reńskie szympansa ale dobrze wytresowanego."
:wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 12:26 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 06, 2006 7:01 pm
Posty: 3482
Lokalizacja: Monoklina Beskidzka
hehehehehehehe http://nt.interia.pl/news/mega-ciekawos ... kim,934327
:shock:

_________________
Po latach nie pamiętasz makabry tylko to, co najpiękniejsze. No chyba, że jesteś z natury zgorzkniałym zgredem, to zapamiętasz co innego...
Starsza pani w kapeluszu albo ktoś młodszy w kasku


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 12:59 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Jędruś napisał(a):

Jak zrobić kasę na niewymienialnej walucie ...
"Kup Pan cegłę ..."
To tak jakbym wydrukował tatrzańskie reńskie i sprzedawał je w Kuźnicach ... tylko, że za nie się nic nie kupi ... To juz lepiej kolekcjonować nieważne bilety autobusowe czy karnety narciarskie ... :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 19, 2008 2:48 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Gustaw napisał(a):
Markiz, a gdzie ceny ?


Niestety to co podłapałem w sieci jest bez cen. Facet tylko wybrał fragmenty.
A tak a propos inflacji w CK Austrii - moja mama miała książkę kucharską chyba z 1907 to tam było podawane np. imbiru za 3 grosze i migdałów za 8 groszy a nie wagi. A w przepisie na placek stało - jajek tyle ile w spiżarni ale co najmniej kopę. No i komu to przeszkadzało.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 58 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL