Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Jak dbacie o kondycje?
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=1004
Strona 11 z 37

Autor:  Łukasz T [ Cz lut 14, 2008 10:54 am ]
Tytuł: 

Jędruś napisał(a):
Z czasem jednak może się nadarzyć okazja pogaworzyć na luzie przy flaszce


Oczywiście na temat wpływu flaszki na kondycję.

Autor:  grubyilysy [ Cz lut 14, 2008 10:56 am ]
Tytuł: 

don napisał(a):
Nawet teraz odstawiając pieczywo na tydzień waga spada o 3-5 kg.

Don NA tydzień czy W tydzień.
Bo jak w jeden tydzień to takie wahania to na mój gust raczej taki zwykły "efekt sedesu" (wiadomo, chleb swoje waży...).
Natomiast jeśli przez trzy tygodnie schudłeś 9-15 to już zdecydowanie nie sedes i byłaby to prawdziwa "dieta cud!".
Kurcze Don, gdybym ja schudł 15 kg to w tym roku robię 6.1!!

don napisał(a):
No i rosyjska dieta ŻP Żarcia Pomiensze

Mówią że to niezłe. Ja mam taki problem, że nie jedząc w zasadzie zupełnie nic chudnę w ciągu dwóch tygodni góra 3-5kg. To więcej chudnie maratończyk w niecałe trzy godziny!
Są chyba tacy którzy chudną szybciej i tacy którzy chudną wolniej.
Moim zdaniem (jestem wieloletnim praktykiem odchudzania, acz mam dość nikłe sukcesy...) najlepsze jest takie umiarkowane ale konsekwentne połączenie kilku czynników: ŻP, w tym pół mniej chleba i czekolady a więcej owoców i ryb, a podstawą sukcesu* jest jednak dużo ruchu, dla mnie bieganie jest jedynym sensownym substytutem najlepszej formy ruchu - gór.

*
W zasadzie podstawą sukcesu w tej materii jest motywacja i konsekwencja! Weź tu odmów żonie która usmażyła z okazji Walentynek tłustą pieczeń w sosie z kartofelkami w sosie majonezowym :chef:

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 11:14 am ]
Tytuł: 

Jędruś wyksztalcenie medyczne -jestem z wyksztalcenia rehabilitantem ,więc mam wiedzę i z fizjologii i z biochemii.
Ale odchudzanie to determinacja ,a nie sama wiedza.
grubyilysy zawsze "efekt sedesu " jest widoczny w pierwszych dniach. Maratończy traci wage glównie z utraty plynów i dlatego jak zważysz się po ostrym wysilku w górach masz zawsze spadek wagi.
Moim zdaniem wazne jest dbanie o to ,aby metabolizm byl stale "podkręcony" Czyli -bieganko,basen,góry ,rower, spacer.
Cokolwiek co podniesie ci liczbę uderzeń serca do okolo 150 / minutę na minimum 20 minut . ( oczywiście zaleznie od wieku i inych czynników nalezy wyznaczyć te parametry indywidualnie )
Ale z czasemorganizm się przyzwyczaja do regularnego wysilku i sam się prosi . Wtedy uzyskujesz faktyczne spalanie tkanki tluszczowej choć UWAGA -nie koniecznie spadek masy ciala. trzeba pamiętać ,że powstająca tkanka mięśniowa jest relatywnie cieżka.
Oczywiście jesli wysilek ( bieganie ) nie jest poparte odpowiednią dietą (np.jesz bardzo malo bialka ) następuje także spalanie tkanki mięśniowej co już nie koniecznie jest efektem pożądanym.
Ja po odchudzaniu musialem odbudować mięsnie , bo byle szkieletorem,

Autor:  Gustaw [ Cz lut 14, 2008 11:33 am ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
Oczywiście moja metoda byla skomplikowana i upierdliwa ,ale gdybym mial przytoczyć Wielką Trójkę to byloby to :
-częste bieganie
-ograniczenie ( lub brak ) jedzenia po 19
-calkote zaprzestanie spożycia pieczywa ( wszelkie typy i odmiany )

Też podzielam taką opinię.
Wszystkich trzech elementów prawie nigdy łącznie nie stosowałem (z różnych względów) ale oddzielnie tak i efekty były zachęcające.
Dwa lata temu dzięki samej racjonalnej diecie (praktycznie bez ćwiczeń) potrafiłem zrzucać około kilograma tygodniowo i dość łatwo utrzymywać potem wagę przez długie okresy. Wysiłek fizyczny tylko taki proces przyśpiesza i ułatwia utrzymanie wagi ale nie zawsze łatwo jest się dostosować do takiego reżimu. Może to dziwne ale wakacje stwarzają, jak dla mnie, spore zagrożenie. Z rodziną trudno prowadzić bardzo intensywny wypoczynek, ciągać ich na dlugie całodniowe wycieczki. Narty to trochę inna sprawa. Nawet byliśmy w stanie wytrzymać na stoku po 6-7 godzin (z przerwami). Główny problem jest innej natury. Czy to Polska czy np Hiszpania czy taka Francja, turysta z UK po prostu rzuca się na "kontynentalne" żarcie. Pieczywko, alkohole, wspaniałe sery i wędliny. Dlatego będąc realistą nie liczę ostatnio na schudnięcie podczas wakacji bo to nie te studenckie wakacje kiedy się miesiacami szwędało po górach jedząc byle co i jak popadnie. Natomiast dla schudnięcia dobry jest przyjazd do UK. Sam to kiedyś dawno przetestowałem. Żarcie jest paskudne i względnie drogie więc tak nie ciągnie do talerza. Mozna też kupować tanie i sycące wypełniacze czego efektem jednak jest często spora nadwaga. Tak się dorobiłem jakieś 5 lat temu jedząc wspólnie z naszą ekipą budowlaną. Chłopaki kupowały różnego rodzaju gotowce w Lidlu. Żarcie przetworzone, tanie, mnóstwo ziemniaków, tłuszczu, sosów. Wystarczy podgrzać i popić piwkiem (też z Lidla). Dopóki machasz cały dzień pędzlem albo kielnią to OK ale jak siedzisz w biurze tak jak ja wtedy to skutki są tragiczne.

Wracając do tej listy to bym z mojej strony wprowadził drobne, takie kosmetyczne, zmiany :
- wysiłek fizyczny np. wędrówki górskie, sport, ćwiczenia, gym, pływanie, potańcówki
- ograniczenie późnego jedzenia a tak naprawdę to jedzenia przed snem
- ograniczenie spożycia węglowodanów czy innych produktów wysokokalorycznych, w sczególności eliminacja z diety, pieczywa, ciast, ziemniaków, słodyczy, nadmiaru nabiału (mleka i produktów pochodnych), alkoholu
Niektórzy dorzucają picie dużej ilości wody. To nie jest wcale takie złe. Wypełnia żołądek, hamuje poczucie głodu, przepłukuje organizm z syfu.
Tak jak nie lubiłem wody niegazowanej tak teraz tylko taką piję i to w sporych ilościach. W pracy ganiałem do kibla co kwadrans ale wypijałem jednocześnie około 3 litrów wody.

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 11:39 am ]
Tytuł: 

Zgadzam się . Nalezy tytlko uważać na "przegięte " ilości pitej wody -bo raz ,że podnosi cisnienie ( chwilowo ) i dwa kwestia sodu.
Slynny przypadek smierci maratończyka podczas biegu maratońskiego w Londynie ,który pil przez caly bieg wodę podawaną przez ludzi ( zwykla woda źródlana ) Doszlo do zaburzeń gospoadrki sód /potas i nastąpilo zatrzymanie akcji serca. Woda niskosodowa jest dobra do codziennej knsumpcji ,ale przy ogromnych wysilkach nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zdaję sobie sprawę ,że tzw chemia typu Powerade, Gatorade ma soich zacieklych przeciwników ,ale przy wysilku na wysokim poziomie ja polecam takie plyny ( izotoniki lub podobne ) bo blyskawicznie uzupelniaja nie tylko plyn ,ale także niezbędne elektrolity .

Autor:  Gustaw [ Cz lut 14, 2008 11:46 am ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
Nalezy tytlko uważać na "przegięte " ilości pitej wody -bo raz ,że podnosi cisnienie ( chwilowo ) i dwa kwestia sodu.

Specem nie jestem ale to co piszesz pasuje do mojego modelu upijania się wodą. Spore ilości wchłaniam w biurze gdzie praktycznie siedzę na dupie. W czasie wysiłku wcale nie mam jakiegoś strasznego pragnienia i wcale w siebie nie wlewam hektolitrów. Wygląda na to, że to względnie rozsądne podejście. :?

Autor:  Justka [ Cz lut 14, 2008 11:48 am ]
Tytuł: 

don napisał(a):
rosyjska dieta ŻP Żarcia Pomiensze

i to jest najlepsza dieta, zadne tam diety cud, wiem po sobie
ZP i 4 kilo mniej w niecale 2 tygodnie, wiec mozna bez glodzenia sie zrzucic zbedne kilogramy :wink:

Autor:  Jędruś [ Cz lut 14, 2008 11:52 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Jędruś napisał(a):
Z czasem jednak może się nadarzyć okazja pogaworzyć na luzie przy flaszce

Oczywiście na temat wpływu flaszki na kondycję.

Tak, koniecznie na temat. Bo jak nie, to ktoś wyrzuci nas do kosza :lol:
Flaszka spożyta rano wywołuje odmienny wpływ na kondycję jak flaszka spożyta wieczorem :scratch:

Luka3350 napisał(a):
Jędruś wyksztalcenie medyczne -jestem z wyksztalcenia rehabilitantem...

Wiem, pamiętam że już gdzieś wspominałeś o tym

grubyilysy napisał(a):
...dla mnie bieganie jest jedynym sensownym substytutem najlepszej formy ruchu - gór.

W zasadzie podstawą sukcesu w tej materii jest motywacja i konsekwencja! Weź tu odmów żonie która usmażyła z okazji Walentynek tłustą pieczeń w sosie z kartofelkami w sosie majonezowym :chef:

Uważaj, bo jak wieść gminna niesie najpierw na przepał idą zbędne do biegania mięśnie, czyli cała góra. A więc będzie dupcia a nie 6.1 :? ;)
W pozostałej kwestii OK. Pieczeń z sosem jest konsekwentnie motywacyjna :D

Gustaw napisał(a):
...wypijałem jednocześnie około 3 litrów wody.

Sorry... 3 l wody na raz ?? :shock:

Do wszystkich w kwestii elektrolitów: warto mieć zawsze ze sobą ASPARGIN. Kosztuje parę złotych i na serio działa. Często z radością odkrywam, że nie tylko ja ale całkiem niegłupi i doświadczeni ludzie go noszą.

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 12:19 pm ]
Tytuł: 

Justka pelne TAK. Nie nalezy się glodzić ,gdyż wtedy organizm sam przelącza się w system magazynowania i każdy podany pokarm magazynuje natychmiast .
Należy ograniczać jedzenie i ograniczać czas posilku przed spaniem -kiedy metabolim siada . Oczywiście jak ktoś biega wieczorem -to metabolizm ma podniesiony przez calą noc.

Autor:  grubyilysy [ Cz lut 14, 2008 12:25 pm ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
Oczywiście jak ktoś biega wieczorem -to metabolizm ma podniesiony przez calą noc.

A to jest takie oczywiste? Ja pierwszy raz się o tym dowiaduję!
No, nareszcie będę mógł żreć w nocy kiełbachę bez wyrzutów sumienia...

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 12:34 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy no i powiem Ci ,że tak.
Cala kwestia tycia i chudnięcia t kwestia -pieca -spalania -jedzenia.
Jesteś takim piecem do spalania kalorii.
Każdy ma tzw swoje zero w indeksie kalorycznym ( taki przeciętny dzień i przeciętne zapotrzebowanie na kalorie )
U mie ( facet, 180cm,srednia aktywnośc dzienna -wynosi okolo 2300kcal )
czyli tyle mogę zjeść i nie przytyje i nie schudnę.
Każda aktywnośćpowiększa liczbę możliwą do zjedenia ,lub przyśpiesza chudnięcie.
Uważa się ,że np. w górach zimą -godzina wysilku przy podejściu spala ( oczywiście mniej więcej ) okolo 700kcal.
Czyli jesli wycieczka ma okolo 10 godzin to możesz liczyć ,że okolo 5000 kcal możesz odjąć. I albo zjeść tego dnia okolo 7000kcal i masz zero,
albo zjeść mniej i chudniesz ,albo zjeść więcej i tyjesz.
Czyli jeśli biegasz wieczorem ( godzina oklo 500kcal ) i biegasz naprawdę godzinę -możesz walnąc 500kcal dodatkowo ( np jeden pączek ) ale wtedy nie schudniesz tylko utrzymasz wagę .

Autor:  Gustaw [ Cz lut 14, 2008 12:35 pm ]
Tytuł: 

Jędruś napisał(a):
Sorry... 3 l wody na raz ??

Źle się wysłowiłem ...
W te 8 godzin przy biurku (9-17) ...
Kiedyś nawet wyciągnąłem 4.5 l (3x butla 1.5l).

Napisałem przed chwilą referat nt mojej codziennej diety ale na Wasze szczęście mój wysiłek poszedł na marne, referat wcięło bo serwer forumowy przygłuchł na chwilę, a mój przepis na sałatkę pozostanie tajemnicą. :lol:

Autor:  Gustaw [ Cz lut 14, 2008 12:47 pm ]
Tytuł: 

Gonzo napisał(a):
czym zastępujesz to pieczywo?

Nie wiem czym Luka zastępuje pieczywo ale wiem czy ja je zastępuję.
Jak napisałem powyżej, strzeliłem referacik ale moje arcydzieło przepadło gdzieś w niebycie cyberprzestrzeni a że jestem leniuch więc nie chce mi się rozpisywać od nowa.
W skrócie więc, pieczywa chyba niczym nie zastępuję. Po prostu nie je się ziemniaków i chleba. W pewnym sensie (tylko) zastępuje się te produkty innymi wypełniaczami żołądka. W moim skromnym przypadku jest to sałata. Ale nie sałata a la PRL czy IVRP (czyli liście oberwane z pospolitej główki). Nie. W UK można kupić w prawie każdym sklepie w torbach umyte, poszatkowane i wymieszane liście różnych odmian sałat 9w tym takich fajnych o mocnym smaku i ziół). Jest to podstawa mojego posiłku. Jest to smaczne, wygodne i względnie tanie. Tanie ? Tak. Mama chciała coś takiego kupić w RP i jakoś nie mogła. Mogła kupić całe główki 2-4 różnych sałat ale potem na koniec tygodnia większość tej zieleniny kończyła koszu na śmiecie. I dlatego wychodziło drogo. W UK z tych samych kilku główek zrobią kilka torebek wymieszanej sałaty i ja kupuję tylko tyle ile mi potrzeba.
Jeśli wiecie gdzie można w kraju nadwiślańskim kupić po przystępnej cenie (a nie jako towar luksusowy) tak przyrządzoną sałatę to dajcie mi znać. Naprawdę mi na tym zależy, a raczej mojej Mamie.

Autor:  Jędruś [ Cz lut 14, 2008 1:02 pm ]
Tytuł: 

Gustaw napisał(a):
Źle się wysłowiłem ...

Jasne :D

Autor:  leppy [ Cz lut 14, 2008 1:09 pm ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
Cala kwestia tycia i chudnięcia t kwestia -pieca -spalania -jedzenia.
Jesteś takim piecem do spalania kalorii.
Każdy ma tzw swoje zero w indeksie kalorycznym ( taki przeciętny dzień i przeciętne zapotrzebowanie na kalorie )
U mie ( facet, 180cm,srednia aktywnośc dzienna -wynosi okolo 2300kcal )
czyli tyle mogę zjeść i nie przytyje i nie schudnę.
Każda aktywnośćpowiększa liczbę możliwą do zjedenia ,lub przyśpiesza chudnięcie.
Uważa się ,że np. w górach zimą -godzina wysilku przy podejściu spala ( oczywiście mniej więcej ) okolo 700kcal.
Czyli jesli wycieczka ma okolo 10 godzin to możesz liczyć ,że okolo 5000 kcal możesz odjąć. I albo zjeść tego dnia okolo 7000kcal i masz zero,
albo zjeść mniej i chudniesz ,albo zjeść więcej i tyjesz.
Czyli jeśli biegasz wieczorem ( godzina oklo 500kcal ) i biegasz naprawdę godzinę -możesz walnąc 500kcal dodatkowo ( np jeden pączek ) ale wtedy nie schudniesz tylko utrzymasz wagę .

Dokładnie.
Dodam tylko, że chudnąc organizm traci niestety - oprócz tłuszczu - mięśnie, co nie jest pożądanym efektem, ale uniknąć tego się niestety nie da. Można zmniejszać straty poprzez wysoką podaż białka (aminokwasów) do organizmu. Najgorsze, że organizm sięga po białko z mięśni jeszcze przed tłuszczem, dlatego m.in. tak trudno jest zrzucić cały zbędny tłuszcz nie zostając zupełnym szkieletem.

Autor:  przemo [ Cz lut 14, 2008 1:12 pm ]
Tytuł: 

Najpierw jak w temacie: 3 x w tygodniu siłownia, basen i raz joga (żona mnie namówiła dzisiaj mój debiut :) )
Teraz co do walki z wagą. Ja mam odwrotny problem bardzo ciężko jest mi przytyć przy 174 cm wzrostu ważę 60 kg. Wg mnie jedną z podstawowych zasad jest spożywanie posiłków (bez względu na cel jaki się chce osiągnąć chudnięcie/tycie) o tych samych porach, odstępy między posiłkami nie powinny przekraczać 3 godzin.

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 1:15 pm ]
Tytuł: 

leppy masz rację ,dlatego zywienie podczas chudnięcia ( czy uprawiania ostro sportu ) jest skomplikowanym procesem.
podczas chudnięcia nalezy spozywać bialko i takim świetnym żródlem bialka ( jeśli ktos jada mięso ) jest pierś indyka lub kurczaka robiona w naczyniu zaroodpornym na oliwie z oliwek lub pestek winogron.
Takie mięsko ma tzw ujemny indeks kaloryczny czyli więcej organizm wydatkuje a spalenie niż przyjmuje kalorii. Natomiast bialko jest w miarę latwo przyswajalne i się wchlania.

Autor:  leppy [ Cz lut 14, 2008 1:19 pm ]
Tytuł: 

Kurcze Luka jeśli chodzi o to na jakim tłuszczu, to ja i tak używam rzepakowego z pierwszego tłoczenia ("Kujawski"). Oliwa z oliwek i olej z pestek winogron - mimo wielu zalet i mnogości kwasów wielonienasyconych - mają też wady, zwłaszcza jeśli chodzi o smażenie.

Autor:  przemo [ Cz lut 14, 2008 1:22 pm ]
Tytuł: 

Luka nie zapomnij o białku serwatkowym jest ono najbardziej zbliżone do białek produkowanych przez ludzi.

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 1:25 pm ]
Tytuł: 

leppy ale znakomity jest olej z ryżu . Można na nim smażyć ,nie wsiąka w potrawy nie śmierdzi .
Ale to są już detale.

Ogólnie ograniczenie podazy kalorii ,ruch i ograniczenie syfa pokarmowego wysokoprzetworzonego. Niestety pomimo niezlego smaku ,paróweczka w hot-dogu na Orlenie zawiera prawię 40% czystego tluszczu wieprzowego. Aby to spalić ,a nie wchlonąć trzeba być nieźle zdesperowanym.
Jeżeli slodycze to bardzo dobre są lody. Są slodkie a wbrew pzozorom mają bardzo male ilości kalorii. Okolo 150kcal /100g.
Można trochę czekolady 500kcal/100g .
Natomiast nalezy unikać slodyczy tlustych -typu batony z wypelniaczami ( Mars, Snickers itd ) ciast z nadzieniem ,czekolad nadziewanych dzie nadzienie jest tluszczem kolorowym i pachnącym .

Autor:  Gustaw [ Cz lut 14, 2008 1:26 pm ]
Tytuł: 

leppy napisał(a):
chudnąc organizm traci niestety - oprócz tłuszczu - mięśnie, co nie jest pożądanym efektem, ale uniknąć tego się niestety nie da.

Jeszcze gorzej jak zaczyna splać mózg ... no chyba, że nie ma czego spalać pod kopułą bo wtedy to wszystko jedno ... :lol:

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 1:30 pm ]
Tytuł: 

Ale jest jedno miejsce gdzie tlusz pozostaje nawet po śmierci glodowej .
Wiecie gdzie jest to miejsce ? Pytanie poważne -nie dla jaj.

Autor:  przemo [ Cz lut 14, 2008 1:33 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Jeżeli slodycze to bardzo dobre są lody. Są slodkie a wbrew pzozorom mają bardzo male ilości kalorii. Okolo 150kcal /100g.
Można trochę czekolady 500kcal/100g .

Dobre są też suszone owoce.

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 1:34 pm ]
Tytuł: 

przemo tak, bardzo dobre. Jablka ,sliwki ( te ostatnie mają tez efekt lekko inny :lol: )

Autor:  Gustaw [ Cz lut 14, 2008 1:36 pm ]
Tytuł: 

Podsumujmy.
Wątek świetnie się rozwija, szczególnie na kierunku kulinarnym.
Był już taki wątek na forum o żarciu w górach ale ta dyskusja spokojnie wykracza poza kwestie czysto górskiego żarcia.
Czas może zacząć wątek czysto kulinarny.
Piszę jak najbardziej poważnie. Mój wkład byłby ograniczony (do jednego przepisu) ale już widzę sporo ciekawych rad kulinarnych ... :D

Autor:  Gustaw [ Cz lut 14, 2008 1:37 pm ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
Ale jest jedno miejsce gdzie tlusz pozostaje nawet po śmierci glodowej .
Wiecie gdzie jest to miejsce ? Pytanie poważne -nie dla jaj.

Pewnie w tych jajach ... :wink:

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 1:38 pm ]
Tytuł: 

Gustaw moim zdaniem jesteśmy ściśle w KONDYCJI.
Te uwagi mają bezpośredni wplyw na nasza kondycję w górach.
W ogóle żywienie ma ogromny wplyw na uprawianie wysilku.
Co jemy tym jesteśmy. Przypuszczam,że giganci gór wysokich bardzo uważnie wchlaniaja pokarm patrząc na jego jakośc i ilość.

Gdzie zostaje tluszcz po smierci glodowej ????

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 1:41 pm ]
Tytuł: 

Na powaznie :
Tluszcz nawet po smierci glodowej pozostaje w takiej malej tzw poduszce tluszczowej umieszczonej w okolicy policzka. Oczywiście ilośc jest minimalna ,ale ta "poduszeczka tluszczowa " nigdy nie ulega spaleniu.
A kwestia mózgu -to jednak glówie glukoza ( energia )
Zresztą to jest calkiem inny temat w dziale zdrowie -bo to też organ ważny w górach . Zarówno fizjologicznie jak i psychologicznie.

Autor:  Jędruś [ Cz lut 14, 2008 1:52 pm ]
Tytuł: 

Luka3350 napisał(a):
A kwestia mózgu -...-bo to też organ ważny w górach

Chyba najważniejszy

Autor:  Luka3350 [ Cz lut 14, 2008 2:05 pm ]
Tytuł: 

Jędruś no i chyba w calym życiu :lol:

No i znowu ciekawostkowe pytanie: Mózg jest bardzo wrazliwy na niedobór tlenu. Co pierwsze "siada " przy niedoborze tlenu ?
\

Strona 11 z 37 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/