W piątek z Kolegą z naszego forum byliśmy w Lutowiskach na punkcie widokowym i szukaliśmy riun synagog. Trochę pisałam na ten teamt w dziale relacje na
www.bieszczadzkieforum.pl/viewforum.php?f=12 jutro powinne pojawić się zdjęcia z ekomuzeum Trzy kultury.
Na trasie jest kilka pamiątek po społeczności żydowskiej. Przede wszyskim kirkut z około tysiącem macew, kilkadiziesiąt z nich jest w bardzo dobrym stanie, niektore są cennymi zabytkami. Były tu dwie synagogi, kahalna murowana z XIX w i znajdująca się obok niej drewniana. Zapewne wiecie, że w stosunku do bożnicy (synagogi) nie możemy używać słowa świątynia, to były tylko dom modlitwy. Pozostały tylko fundamenty murowanej, niestety w opłakanym stanie, krzaki sięgają wyżej człowieka. Jest tu także obok kościoła pomnik poświęcony wymordowanym Żydom. 22 czerwca 1942 r, zamordowano tu około 650 osób, w tym 4 rodziny cygańskie. (Romowie dzielili los Żydów, oni też mieli swój holokaust). Około 80 osób wyznania mojżeszowego skryło się na stokach Bukowego Berda ale zostali zdradzeni przez swoich sąsiadów Rusinów i wymordowani przez Niemców w obławie. Te fakty zaczerpnęlam z książki Andrzeja Potockiego "Żydzi w Podkarpackiem", którą gorąco polecam. Z tej publikacji pochodzi ten fragment wspomnień M. Sroga " Każdy Rand to był wielki pan. Było ich kilku braci. Najstarszy był przewodniczącym Judenrantu. Najmłodszy miał na imię Lejb. Żona mego brata Mychajła pracowała w gminie, tam gdzie wyrabiali kenkarty. Ona wystawiła dla Lejba ukraińskie dokumenty, a Mychajło tuż przed morderstwem zawiózł go furmanką do Krakowa, gdzie już była jego żona. On wogóle nie był podobny do Żyda. taki ładny, młody, czarny. Prawdziwy krasawiec. On nam nie płacił, tylko zostawił na przechowanie srebną szkatułkę. Mówił, że jak wróci, to mu ją oddamy. Czego tam nie było. Trzy metry pereł, łańcuch złoty, pierścienie, bransolety... I dolary, złote tak jak rubelki. My w tych klejnotach do cerkwi chodziliśmy. Potem kupiliśmy dom po Żydach. Wielki, piękny murowany, z drogimi meblami, i blaszanym dachem, takiego nikt nie miał z naszych. Niemcy te domy sprzedawali za grosze, a wszystkie drewniane spalili albo ludzie rozebrali na opał, tylko blachę brali na dachy, bo u nas prawie wszystkie domy kryte były strzechą. Te klejnoty to mama w stajni chowała pod fundamentem. Tej stajni już nie ma, bo się spaliłajak front przechodził, ale tam dużo zostało..."
W izbe pamięci w szkole w Lutowiskach znajduje się trochę pamiątek z przeszłości, w tym żydowskiej oraz efekty warsztatów wycinanki żydowskiej przygotowanych dla tutejszych dzieci. Wycinanka żydowska była naprawdę bardzo piękna i orginalna.
Na ścieżce eko-muzeum możecie zobaczyć także znajome widoki z filmu i serialu "Pan Wołodyjowski". Tu znajdowała się Chreptiów i otryckimi wąwozami uciekała Baśka przed Azją.
Z Lutowisk wiedzie szlak zielony na Otryt nazywany często niedźwiedzim pasmem. Można stąd udac się także na tereny nieistniejącej wsi Krywka (jest to teren prywatny), znajdującej się tuż obok granicy. Widoki stmtąd są miodzio. Tam po raz pierwszy idąc z Kolegami wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej zobaczyłam żubry. Zresztą to była dość śmieszna historia. Rozmawiam z Kumplem biologiem o tropieniu i liczniu imperatorów puszczy, oczywiście idziemy tropami i tak zagadaliśmy się, że przeszliśmy tak z pięć metrów obok stada żubrów, które schroniło sie w młodniku świerkowym. Dopiero po chwili inni uczestnicy wycieczki pokazali nam te majestatyczne zwierzęta.