Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Awantura o wycieczki z przewodnikiem
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=7441
Strona 13 z 19

Autor:  lucyna [ Śr cze 17, 2009 5:10 pm ]
Tytuł: 

@Lech
Tak mi wjechałeś na ambicję, że zgodziłam się osobiście poprowadzić obóz wędrowny dzieciaków. :) Mam nadzieję, że będą bawić się dobrze łazegując po górach.

Autor:  Lech [ Pn cze 22, 2009 8:26 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Tak mi wjechałeś na ambicję, że zgodziłam się osobiście poprowadzić obóz wędrowny.
Szczerze wątpię, że to będzie naprawdę obóz wędrowny. Obozy wędrowne są wtedy, kiedy grupa przemieszcza się z całym ekwipunkiem od schroniska do schroniska, bazy namiotowej, chatki itp. A wygląda to tak...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  karlos [ Pn cze 22, 2009 9:17 pm ]
Tytuł: 

ale wypasne fotki :D przypomialo mi sie jak ojciec zlatwial plecak ze stelazem (taki jak na fotkach) "spod lady" w czasie realnego komunizmu :twisted: i te brazowe "kangurki" z jedna kieszonka na srodku, gdzie mozna bylo przypinac odznaki GOT :D no i oczywiscie flanelowe koszule w kratke :D

Autor:  Markiz [ Pn cze 22, 2009 9:31 pm ]
Tytuł: 

Późny Gomułka. Zawsze mówiłem, że wszystkiemu Gierek winien. :roll:

Autor:  Basia Z. [ Pn cze 22, 2009 9:47 pm ]
Tytuł: 

Ja mam foty z tego typu obozów z zeszłego roku i z jeszcze poprzedniego roku (wyposażenie jakby trochę inne):

Obrazek


Obrazek

Proszę się nie sugerować tym, ze na fotce niektórzy są boso. Oni tak nie chodzili, oni tylko na chwilę zdjęli buty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

B.

(zdjęcia nie tylko moje ale również moich przyjaciół)

Autor:  Lech [ Pn cze 22, 2009 9:59 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Późny Gomułka. Zawsze mówiłem, że wszystkiemu Gierek winien.
G**o prawda. Te zdjęcia nie mają nic wspólnego nie tylko z Gomółką, ale nawet z czasami rządów Gierka. Tylko niektóre to sama końcówka lat 80-tych (czasy Jaruzelskiego), bo większość zdjęć to lata 90-te, kiedy to po likwidacji bzdurnych PRL-owskich ograniczeń w polskich górach, wprowadzonych w czasach stanu wojennego, turystyka wędrówkowa przeżywała najlepszy bodaj okres - do czasu wprowadzenia bzdurnego Rozporządzenia RM w 1997 roku i w uchwalonej tym samym roku Ustawy o usługach turystycznych, które to przepisy zabiły obozownictwo wędrowne organizowane społecznie przez szkoły, ZHP, PTTK, LOP itp. organizacje.

Autor:  Markiz [ Pn cze 22, 2009 10:42 pm ]
Tytuł: 

Lech napisał(a):
bzdurnego Rozporządzenia RM w 1997


Jeszcze Cimoszewicz czy już Buzek? Zresztą wszystko jedna, obydwie gadziny do rządów w UE się szykują. Pewnikiem te przepisy na całą Unię rozszerzą... Skaranie boskie i tyle...

Autor:  Mazio [ Pn cze 22, 2009 10:44 pm ]
Tytuł: 

Byłem na takim obozie - z Żywca do Lanckorony - w 83, albo 4-tym. Miodzio. Dzięki za przypomnienie klimatu Lechu bo zdjęć nie mam żadnych.

Autor:  Rohu [ Wt cze 23, 2009 9:39 am ]
Tytuł: 

Ja bywałem na wielu takich obozach w latach 1998 - 2004. Jedne były dłuższe (7-8 dni) inne krótsze (2-3). Właściwie te krótsze to raczej rajdy, ale chyba zaliczyć je można do turystyki wędrówkowej (wędrownej?).
Odbywały się na terenie Bieszczad, Beskidu Niskiego, Sądeckiego, Makowskiego, Pogórza, itp. Spaliśmy zawsze w namiotach lub schroniskach.
Każdy wyjazd bardzo miło wspominam mimo iż teraz zdecydowanie bardziej wolę wyjazdy w Tatry niewiele mające wspólnego z tego rodzaju turystyką.
Uważam, że takie wyjazdy (pod warunkiem, że są prowadzone przez odpowiednią odpowiedzialną osobę) dużo dają młodym ludziom. Jest to okazja do zawarcia przyjaźni na całe życie. Nie będę tu wspominał o walorach wychowawczych takich obozów, bo są w miarę oczywiste. Teraz też są takie obozy. Może i mniej popularne, ale są. Natomiast nie ulega wątpliwości, że takie obozy są po prostu młodzieży potrzebne. Nie każdego stać na zorganizowanie sobie samemu wyjazdu w góry, a niektórzy młodsi, po prostu tego nie potrafią.

Na temat Sudetów się niestety nie mogę wypowiadać, bo nigdy tam nie byłem, ale w Beskidach na pewno obozy wędrowne są nadal organizowane.

Autor:  Do-misiek [ Wt cze 23, 2009 9:53 am ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Beskidach na pewno obozy wędrowne są nadal organizowane.

Tak są. Jeżdzę na nie zawsze jak mam możliwość, ale mam małe zastrzeżenia: DLACZEGO ONE SĄ TAKIE KRÓTKIE?! W ciągu roku szkolnego to rozumiem, że nie sposób zrobić coś dłuższego niż 4 dni, lecz w wakacje można by bardziej poszaleć niż 7-9 dni...

Rohu napisał(a):
Teraz też są takie obozy. Może i mniej popularne, ale są. Natomiast nie ulega wątpliwości, że takie obozy są po prostu młodzieży potrzebne. Nie każdego stać na zorganizowanie sobie samemu wyjazdu w góry, a niektórzy młodsi, po prostu tego nie potrafią.

Nie wiem, ile osób kiedyś brało w nich udział, bo teraz grupa ma przeciętnie ok. 10 osób. Spadek popularności zależy od tego, że 90% młodych ludzi woli wakacje spędzić przed kompem/TV - przecież na obozie musieliby się zmęczyć, spocić i pobrudzić! Harcerze wolą pojechać na wyjazd stacjonary i ewentualnie pospacerować po okolicy. Upadek obyczajów :roll:

Autor:  Lech [ Wt cze 23, 2009 10:53 am ]
Tytuł: 

Do-misiek napisał(a):
przecież na obozie musieliby się zmęczyć, spocić i pobrudzić! Harcerze wolą pojechać na wyjazd stacjonary i ewentualnie pospacerować po okolicy. Upadek obyczajów
To nie upadek obyczajów, tylko durne zarządzenia o obowiązkowym przewodniku zabiły szkolne obozownictwo wędrowne w polskich górach.

Obrazek

Zawodowi przewodnicy górscy wyspecjalizowali się w obsłudze wycieczek autokarowych i przyzwyczaili do wożenia dupska wyciągami krzesełkowymi, a odzwyczaili od wędrowania z plecakiem i nocowania w prymitywnych turystycznych warunkach. Mając monopol mogą przesmradzać i wybierać co im pasuje, brak jest wolnego rynku i konkurencji.

Nic dziwnego, że bardzo trudno znaleźć przewodnika, który by zechciał przyjąć zlecenie na prowadzenie prawdziwego obozu wędrownego. Znam takie przypadki, w tym z autopsji, kiedy próbowałem pomóc szkołom w zorganizowaniu obozu wędrownego i starałem się znaleźć takiego przewodnika, który by zechciał poprowadzić pieszy obóz wędrowny po górach. Kiedy zapytany usłyszał, że nie będzie autokaru i nie będzie wożenia dupska, a trzeba będzie chodzić pieszo z plecakiem od schroniska do schroniska, to od razu się wycofywał twierdząc, że ma lepsze oferty. To całe lobby przewodników górskich, to zupełnie jak te psy ogrodnika - samemu nie zjedzą, drugiemu nie dadzą. Komu przeszkadzały takie obozy, jak na poniższych fotografiach, prowadzone społecznie przez nauczycieli, instruktorów harcerskich czy społeczną kadrę PTTK???

Poniżej zdjęcia sprzed dwóch lat - z "partyzantki" czyli turystyki wędrownej z młodzieżą prowadzonej de facto nielegalnie, bo bez przewodnika z uprawnieniami państwowymi na Sudety. Dla jasności dodam, że nie było ani autokaru, ani jazdy wyciągami krzesełkowymi itp.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  Do-misiek [ Wt cze 23, 2009 11:07 am ]
Tytuł: 

Eeej, na wędrowny w adidasach?

Autor:  Lech [ Wt cze 23, 2009 11:29 am ]
Tytuł: 

Do-misiek napisał(a):
Eeej, na wędrowny w adidasach?
A dlaczego nie? Zauważam, że ostatnio wielu tzw. turystów szpanuje i uważają siebie za lepszych, bo noszą markowe buty górskie, goreteksowe kurtki, specjalną bieliznę itp. Kogo z tych młodych ludzi było stać na drogie firmowe buty? Na zdjęciach widać, że niektórzy mieli stare, niemodne plecaki na aluminiowym stelażu, a doskonale dawali sobie radę. Ja zwykle zabieram z sobą lżejsze obuwie na zmianę i nie zawsze chodzę w wysokich butach, zwłaszcza w łatwym terenie i przy dobrej pogodzie. Jak to zresztą widać na poniższej fotce.

Obrazek

Autor:  Do-misiek [ Wt cze 23, 2009 1:32 pm ]
Tytuł: 

Nie, ponieważ uważam, że do chodzenia po górach służy obuwie turystyczne. Co innego niskie, lekkie buty latem na jednodniówce, a co innego wielodniowe łażenie w adidasach, które zresztą też nie są tanie. Cena markowych oscyluje w pobliżu 200zł lub więcej, a w tej kwocie można znaleźć jakieś treki. Adidasy nie są dobrym obuwiem w tym przypadku, ponieważ:
-łatwo przemakają na byle deszczu
-zero stabilizacji
-miękka podeszwa -> każdą nierówność terenu dokładnie czuć

Ale jak ktoś chodzi po takim terenie jak wyłożona kamieniami ścieżka to może i mu wygodnie :roll:
Lech napisał(a):
niektórzy mają stare, niemodne plecaki na aluminiowym stelażu

A tam niemodne. Grunt, że nie chodzą w plastikową reklamówką albo nesseserem.

Autor:  Gustaw [ Wt cze 23, 2009 2:10 pm ]
Tytuł: 

Do-misiek napisał(a):
Nie, ponieważ uważam, że do chodzenia po górach służy obuwie turystyczne. Co innego niskie, lekkie buty latem na jednodniówce, a co innego wielodniowe łażenie w adidasach, które zresztą też nie są tanie.

Do-misiek, szkopuł w tym, że jakieś adidaski to każdy młodzik ma bo chodzi w nich po mieście, do szkoły, do kościoła ... po adidaskach łatwo rozpoznać Rodaków w UK bo to są swojskie buty na każdą okazję ...
Jakby nasz Lech kochany wymagał butów turystycznych z prawdziwego zdarzenia to być może połowa grupy wypięła by się na naszego forumowicza i pozostała przed TV lub kompem ... a jednak chodzi o to, żeby młodzież zachęcić i nie wpuścic jej jednocześnie w wydatki ... jeden, dwa takie wyjazdy i jak im się to będzie podobać to sobie trepy kupią ... :roll:

Autor:  świnia na świnicy [ Wt cze 23, 2009 2:33 pm ]
Tytuł: 

Do-misiek napisał(a):
Eeej, na wędrowny w adidasach?

na plaskate tereny DC-ki jakie mają chłopaki ze zdjęć Lecha - niezastąpione ;) da się w tym iść ze 20 km bez kłopotów. może mają w plecakach jakieś buty na wypiętrzenia, ducha nie gaśmy ;)

Autor:  Markiz [ Wt cze 23, 2009 2:39 pm ]
Tytuł: 

Ale smutne jakoś te chłopaki (z trzecie :oops: go zdjęcia)

Autor:  Gustaw [ Wt cze 23, 2009 2:45 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Ale smutne jakoś te chłopaki (z trzecie :oops: go zdjęcia)

Markizie, postaraj się trochę ... więcej entuzjazmu, optymizmu ... :roll:

Autor:  Markiz [ Wt cze 23, 2009 2:54 pm ]
Tytuł: 

Gustaw napisał(a):
Markizie, postaraj się trochę ... więcej entuzjazmu, optymizmu ...


Ja jestem pełen optymizmu, ten głęboki smutek mnie jedna zwala z nóg. Mam ponure podejrzenie - im ten Lechowy treking nie odpowiada. :oops:

Autor:  Gustaw [ Wt cze 23, 2009 3:02 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
im ten Lechowy treking nie odpowiada

Markizie, postaraj się być bardziej polityczny i pewne swe zupełnie nieuzasadnione podejrzenia zachowaj dla siebie ... w imię udanej integracji ze środowiskiem sudeckich przodowników ... :roll:

Autor:  Do-misiek [ Wt cze 23, 2009 6:02 pm ]
Tytuł: 

Śłiń, na plaskate tereny to najlepsze są sandały. I do przechodzenia potoków się nadają.

Autor:  lucyna [ Śr cze 24, 2009 5:44 am ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Ja bywałem na wielu takich obozach w latach 1998 - 2004. Jedne były dłuższe (7-8 dni) inne krótsze (2-3). Właściwie te krótsze to raczej rajdy, ale chyba zaliczyć je można do turystyki wędrówkowej (wędrownej?).
Odbywały się na terenie Bieszczad, Beskidu Niskiego, Sądeckiego, Makowskiego, Pogórza, itp. Spaliśmy zawsze w namiotach lub schroniskach.
Każdy wyjazd bardzo miło wspominam mimo iż teraz zdecydowanie bardziej wolę wyjazdy w Tatry niewiele mające wspólnego z tego rodzaju turystyką.
Uważam, że takie wyjazdy (pod warunkiem, że są prowadzone przez odpowiednią odpowiedzialną osobę) dużo dają młodym ludziom. Jest to okazja do zawarcia przyjaźni na całe życie. Nie będę tu wspominał o walorach wychowawczych takich obozów, bo są w miarę oczywiste. Teraz też są takie obozy. Może i mniej popularne, ale są. Natomiast nie ulega wątpliwości, że takie obozy są po prostu młodzieży potrzebne. Nie każdego stać na zorganizowanie sobie samemu wyjazdu w góry, a niektórzy młodsi, po prostu tego nie potrafią.

Od małego dziecka chodziłam po górach, w tym uczestniczyłam w radach, złazach itd. To raczej odrębny temat, tu mówimy o komercyjnych imprezach. Moim zdaniem musimy rozróżnić to kiedy organizatorzy i obługa ruchu turystycznego jest w pracy, a kiedy łazi prywatnie po górach. Lecha i wolnych przewodników interesuje organizacja, a to jest szczegółowo uregulowane w prawie polskim i międzynarodowym.
W komercyjnej turystyce nie ma miejsca na improwizacje w tworzeniu definicji. Wszystko od dawna zostało nazwane
WTO Światowa Orgaznizacja Turystyczna tak definiuje.
Rajd to planowa wędrówka conajmniej kilku grup turystycznych po określonym terenie, w którym cąły zespół realizuje zaplanowane działania. Wszystkie zespoły uczestniczące w rajdzie objęte są współzawodnictwem.
Obóz wędrowny to wielodniowa wędrówka piesza lub za pomocą środków lokomocji z lekkim sprzętem.

Autor:  vm2301 [ Śr cze 24, 2009 3:29 pm ]
Tytuł: 

Lucyno, lecz się:wink:

Czy Ty wszystko na tym świecie opisujesz wg definicji WTO?

Wiele słów istnieje również z języku potocznym, zresztą jakie ma znaczenie różnica między rajdem,a obozem wędrownym, nawet jeśli przyjmiemy, że te Twoje definicje są jedynie słusznymi?

Żadne.

Wracając do twojego posta jeszcze, myślę, że straszliwy błąd popełniasz sądząc, że poza rodzinnymi wyjazdami, tudzież wycieczkami z wujkiem istnieją jedynie komercyjne imprezy.

[quote] tu mówimy o komercyjnych imprezach[/qyote]

...rzekłbym, że ponownie sie mylisz


Pozdrawiam:)

Autor:  lucyna [ Śr cze 24, 2009 7:39 pm ]
Tytuł: 

Tak, moim zdaniem należało to wszystko zdefiniować. Przeczytaj pierwsze posty. Część forumowych Kolegów obawiała się, że może być skontrolowana przez służby marszałka tylko dlatego, że w kilkoro wybiera się w góry.

Autor:  Lech [ Śr cze 24, 2009 8:40 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Tak, moim zdaniem należało to wszystko zdefiniować.
Jak tak dalej pójdzie, to niedługo bez zdedefiniowania czym jest sranie, nie będzie wolno uruchamiać publicznych kibli i z nich korzystać.
lucyna napisał(a):
Przeczytaj pierwsze posty. Część forumowych Kolegów obawiała się, że może być skontrolowana przez służby marszałka.
Tak czy inaczej nie da się zatuszować faktu, że te kontrole nie są nigdy inicjowane przez rzekomo pokrzywdzonych turystów, ale zawsze przez sfrustrowanych członków korporacji przewodnickich, którzy otrzymują policyjne uprawnienia do zaczepiania niewinnych osób w miejscach publicznych, zmuszania ich do wynajmowania gościa w charakterze "słupa" z państwowymi papierami, karania mandatami bądź zawracania ze szlaku. Zamiast zdobywać uznanie uprzejmością i fachowością, napędzają sobie klientelę w obrzydliwy sposób za pomocą administracyjnego przymusu. Większość przewodników to są po prostu ofiary indoktrynacji dokonywanej na nich przez ich własne środowisko. To po prostu ludzie chorzy na punkcie własnej ważności, ktorzy święcie wierzą w swoje wysokie kwalifikacje i własną nieomylność jaką nabyli wraz państwowymi papierami. Tylko współczuć.

Autor:  Lech [ Pn cze 29, 2009 9:34 pm ]
Tytuł: 

Poniżej odpowiedź z Departamentu Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego na moje pismo z wnioskiem o usunięcie nieprawidłowości oraz pismo przesłane po mojej interwencji do prezesa Zarządu Koła Przewodników PTTK w Poznaniu

Cytuj:
Szanowny Panie.

Dziękując za osobiste zaangażowanie w sprawy przewodnictwa turytycznego w Poznaniu uprzejmie informuję, że w dniu dzisiejszym zostało wysłane do p. Stefana Żurka pismo z prośbą o usunięcie nieprawidłowego sformułowania na stronie Internetowej Koła Przewodników im. Marcelego Mottego w Poznaniu (pismo w załączeniu)

Z poważaniem

Andrzej Kaleniewicz
Kierownik Oddziału Turystyki
Departament Sportu i Turystyki
Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego


Obrazek

Autor:  Markiz [ Pn cze 29, 2009 9:56 pm ]
Tytuł: 

A więc zwycięstwo! Hosanna na wysokościach!

Autor:  vm2301 [ Pn cze 29, 2009 10:04 pm ]
Tytuł: 

Czekaj!

To tylko jedna potyczka...no Bitwa o Wielkopolskę...końca wojny jeszcze nie widać.

Autor:  Markiz [ Pn cze 29, 2009 11:07 pm ]
Tytuł: 

vm2301 napisał(a):
To tylko jedna potyczka...no Bitwa o Wielkopolskę...końca wojny jeszcze nie widać.


Żadna księga nie wypisała, ile jeszcze bitew wolni przodownicy Rzeczypospolitej stoczyli z nieprzyjaciółmi. Walczono po lasach, polach, po wsiach, miasteczkach i miastach; walczono w Sudetach, Bieszczadach, Gorcach, Pieninach Królewskich Tatrach, na Mazowszu, w Małopolsce, na Lubelszczyźnie, a nawet w Jurze, walczono bez wytchnienia we dnie i w nocy.
Każda grudka ziemi nasyciła się krwią. Nazwiska wplnych przodowników, prześwietne czyny, wielkie poświęcenia zginęły w pamięci, bo nie zapisał ich kronikarz i nie wyśpiewała lutnia. Ale pod potęgą tych usiłowań ugięła się wreszcie moc wrażych, licencjonowanych przewodników.
I jako gdy wspaniały lew, który przed chwilą, przeszyty pociskami, leżał jak martwy, podniesie się nagle, a wstrząsnąwszy królewską grzywą, ryknie potężnie, wnet myśliwców przejmuje strach blady i nogi ich zwracają się ku ucieczce, tak ów Lech Rugała, hetman Wolnego Przodownictwa powstawał coraz groźniejszy, jowiszowego gniewu pełen, światu całemu stawić czoło gotowy; w kości zaś niecnych przewodników zstąpiła niemoc i strach. Nie o wycieczkach, tłustych grupach integrantów już myśleli, ale o tym jeno, by ze lwiej paszczęki głowy całe do domowych pieleszy unieść.
Nie pomogły nowe zmowy, nowe zastępy przewodników krakowskich, śląskich i bieszczadzkich. Przeszła wprawdzie jeszcze raz burza między Krakowem, Warszawą i Zakopanem i Soliną, lecz się o wolno-przodownickie piersi rozbiła i wkrótce marnym rozwiała się tumanem.
Chief, pierwszy zwątpiwszy o sprawie, na pomiary odjechał; zdradziecka Lucyna, korna przed silnym, zuchwała przed słabszym, czołem do nóg Wolnym Przodownikom uderzyła i przewodników bieszczadzkich bić poczęła; zbójeckie zastępy BasiZ zwanej Lady Postmail zmykały co sił ku swym siedmiogrodzkim komyszom, które pan Zimowski ogniem i mieczem spustoszył.
Lecz łatwiej im było wtargnąć w granice Rzeczypospolitej niż wyjść z nich bez kary. Więc gdy dopadnięto ich u przeprawy, przewodnicy licencjonowni klęcząc przed panem Rugałą i Zimowskim w prochu żebrali o litość.
Oddamy biura, oddamy blachy, oddamy miliony! - wołali - jeno pozwólcie nam odejść!
I przyjąwszy okup Pan Lech i Pan Zimowski zlitowali się nad tą bandą nędzników; lecz ich wojacyroznieśli ich na kopytach końskich u samych już progów domowych. Spokój począł z wolna wracać na polskie góry i równiny. Lech jeszcze pomorskie fortece odbierał, pan Zimowisk do Słowacji zanieść miecz polski, bo Wolne Przodownictwo Rzeczpospolitej, nie chciało już poprzestać na samym wypędzeniu nieprzyjaciół.
Odbudowywały się ze zgliszczów wsie i miasta; ludność wracała z lasów, wycieczki pojawiły się na roli.

Panie Henryku Sienkiewicz - przepraszam!

Autor:  Lech [ Śr lip 01, 2009 8:35 am ]
Tytuł: 

I kolejny gniot, który czeka na podobne wezwanie do zrobienia porządku.

Obrazek

Cytuj:
Za wykonywanie obowiązków przewodnika bez uprawnień można być ukaranym grzywną (500zł) a nawet dostać karę pozbawienia wolności do dwóch lat.
- informuje na komercyjnej stronie biura turystycznego Blanka Myszkowska - przewodnik sudecki i terenowy PTTK po Dolnym Śląsku.

Tej pani coś się pomyliło. W art. 60 paragraf 4. 1 Kodeksu wykroczeń, nie ma w ogóle mowy o karze pozbawienia wolności do dwóch lat za wykonywanie zadań przewodnika. Jest tylko mowa o ograniczeniu wolności lub grzywnie, zaś pozbawienie wolności do dwóch lat to chyba wymysł tej pani lub środowiska przewodnickiego z którym się związała. Ograniczenie wolności to przecież nie to samo, co pozbawienie wolności. To jest bardzo istotna różnica.

Kodeks wykroczeń przewiduje i tak już niewspółmiernie wysoką karę ograniczenia wolności przez okres miesiąca za wykroczenie, a w żadnym razie nie ma tam mowy o karze pozbawienia wolności do lat dwóch jak za popełnienie przestępstwa. Tak wysokie kary przewiduje kodeks karny. I ta pani powinna o tym doskonale wiedzieć, umieć odróżnić wykroczenie od przestępstwa, a nie posługiwać się bezprawnymi metodami zastraszania karą więzienia, której kodeks wykroczeń wcale nie przewidział. Na rzeczonej stronie brakuje też informacji, że sankcje, choć przecież nie aż tak wysokie, dotyczą grup komercyjnych, a nie ogółu obywatelskiej działalności w zakresie organizowania i prowadzenia wycieczek.

Czy ktoś, kto publikuje tego rodzaju kłamstwa, nie powinien być natychmiast pozbawiony licencji przewodnika? Wszakże o fachowość, a nie mylenie faktów, chodzi zwolennikom utrzymania państwowych regulacji zawodu przewodnika turystycznego. Ogarnia mnie przerażenie kiedy pomyślę, że w tak błędnym przeświadczeniu odnośnie interpretacji przepisów są utwierdzani przewodnicy i kandydaci na przewodników, którym szkolący ich i egzaminujący każą wierzyć w wymyślone przez siebie niedorzeczności, w wyniku czego władze i opinia publiczna jest wprowadzana przez lobby przewodnickie w błąd.

Niestety musimy stale upominać się o poszanowanie przysługującego nam prawa do wolności dla obywatelskiej działalności w zakresie organizowania sobie wypoczynku i turystyki, oraz o usunięcie błędnych informacji ze stron internetowych. Przypomnę tylko, że już przed kilku laty problem dezinformacji i dowolnej, często absurdalnej interpretacji przepisów, poruszył na posiedzeniu parlamentu ówczesny senator z Wielkopolski, znany turysta i krajoznawca Włodzimierz Łęcki.

Cytuj:
Mam więc pytanie do pani minister i prosiłbym o odpowiedź na piśmie: czy osoba, która oprowadza wycieczkę, ale nie pobiera z tego tytułu wynagrodzenia, działa legalnie? Bo są różne interpretacje dotyczące tej materii, a jest to bardzo istotne dla działania organizacji społecznych, między innymi PTTK. W niektórych regionach interpretuje się to w ten sposób, że praca przewodnika jest pracą zawodową, do której należy mieć określone uprawnienia i wówczas można oprowadzać za wynagrodzeniem. Ale jest wiele osób, które pełnią w PTTK funkcje przodowników turystyki pieszej czy instruktorów krajoznawstwa, a zdaniem niektórych urzędników społeczne pełnienie funkcji przewodnika jest w kontekście ustawy o usługach turystycznych zabronione.


Czas zacząć wreszcie robić z tym całym bałaganem konkretny porządek. Dobrze, że Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego wezwaniem miejscowych przewodników do porządku zrobił pierwszy krok w kierunku normalności.

Strona 13 z 19 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/