Zombi napisał(a):
Jesteś pewien że na wyprawy bezszlakowe wybierają się tylko osoby nieprzypadkowe (cokolwiek to może znaczyć)? Ja nie jestem, ale może dysponujesz jakimiś danymi
Wątpię, aby ktoś takowe dane prowadził. Wnioskuje jeno tylko z własnych obserwacji, jak i rozmów z osobami, które takowe precedensy realizują.
Bardzo sporadycznie przynajmniej w Tatrach Wysokich, w warunkach letnich chyba sa sytuację, ze ktoś idzie bez przygotowania logistycznego, na zasadzie "gdzie puści". Raczej takowi poza szlakowcy wcześniej analizują cel i dostępne na niego warianty trasy, czy z przewodników książkowych (WHP, Cywiński, Szczerba, Jaćkiewicz, insze…), czy też z opisów internetowych lub ustnych. Samo to przygotowanie i dobór trasy (np. poprzez ocenę swoich możliwości fizyczno-psychicznych), wskazuje brak przypadkowości. Takowy turysta wie, czego chce i wie gdzie to jest.
Osobna sprawa, czy się tam nie pogubi oraz to, czy się nie przeliczył z własnymi możliwościami.
Oczywiście są tez osoby, które wcześniej takowej trasy nie analizowały (z różnych przyczyn), jednak z mej obserwacji, są to turyści o bardzo dobrej znajomości topografii.
Nie pamiętam takiej sytuacji, abym na terenach poza szlakowych spotkał osobę przypadkową, która wcześniej do trasy się nie przygotowywała (poza wyjątkami, o których wspomniałem).
W grupach zorganizowanych, nawet większość uczestników może nie mieć zupełnego pojęcia gdzie idzie (poza znajomością samej nazwy celu, jaka była na afiszu), a przypadki, że uczestnicy podczas wycieczki używają przewodników książkowych, czy map jest bardzo, ale to bardzo sporadyczna, a na wielu wycieczkach zupełnie niewystępująca.
Oczywiście pisze tutaj o Tatrach (szczególnie Tatrach Wysokich) w warunkach bezśnieżnych.
W zimie to już zupełnie insza bajka.
Zombi napisał(a):
Dalej, czy masz pewność, że 1. osoby idące poza szlakiem będą szły tylko wyraźną ścieżką? A nawet jeśli, to czy masz pewność, że sama obecność na tym terenie - nawet jeśli nie zagraża florze, to nie szkodzi faunie?
Tutaj warto ująć pewne okoliczności, czy to „poza szlakiem” jest w strefie ścisłej, czy częściowej.
Nie bardzo wiem, co masz na myśli pod pojęciem „będą iść wyraźną ścieżką”. Jeżeli:
1.Sytuację, ze takowa ścieżka jest, a spacerowicz pomimo to pójdzie bez niej, niczego nie wniesie do dyskusji, gdyż w towarzystwie wynajętego przewodnika, nie miałby możliwości takiego zoczenia z utartej ścieżki.
2.Jeżeli chodzi o pogubienie się, to w obszarach ochrony ścisłej, ścieżki nie są na tyle rozbudowane, aby się tam mylić (choć są sporadyczne wyjątki), przeważnie przez dana dolinę/żleb/grzbiet/itp prowadzi tylko jedna.
Inaczej jest w terenach ochrony częściowej, gdzie np. dopuszczony jest ruch wspinaczkowy. Tam tych wariantów (często błędnych i ślepych) jest bardzo dużo, ale to się wiąże, nie tyle z ruchem poza szlakowym, jak taternickim (nie każdy, kto się wspina, ma dobra orientacje w terenie, szczególnie w warunkach trudnych). Obecność przewodnika też jest tutaj nieuzasadniona, gdyż wtenczas powinni ją mieć też taternicy, aby nie gubili właściwej ścieżki.
Każda obecność w terenie zarówno dostępnym publicznie, jak i niepublicznie zagraża faunie i florze. Ja nie widzę różnicy pomiędzy rojnikiem górskim rosnącym na Niżnich Rysach, a tym na Szpiglasowej Przełęczy. Więc nie bardzo wiem, o co Ci tutaj chodzi. Czy teren zamknięty jest w czymś lepszy przyrodniczo od terenu otwartego?...nie tam są takie same warunki. Jak się chce stworzyć dobre warunki dla siedliska niedźwiedzi, to nie powinno być tam możliwości legalnego wejścia turysty/turystów z przewodnikiem.
Insza prawa, to dwie podeszwy pojedynczego turysty, zapewne robią mniej szkody niż cztery, związane dodatkowo z obecnością przewodnika.
Zombi napisał(a):
Wciąż uważam, że 1. nigdzie na terenach ogólnodostępnych nie powinno być obowiązku najmu przewodnika (tak w przypadku grup, osób indywidualnych
Nigdzie nie twierdzę i nie twierdziłem wcześniej, ze dla grup zorganizowanych, musi być to przewodnik, lecz zweryfikowana osoba mająca określona wiedzę i doświadczenie górskie.
Twój punkt widzenia, prawdopodobnie wiąże się z tym, ze raczej nie miałeś do czynienia z wycieczką złożoną z przypadkowych losowo osób, które wchodzą w góry, tym bardziej w tereny wysokogórskie, a wcześniej byli nieświadomi jaki jest faktyczny charakter terenu, czy jakie występują tam trudności technicznie. Baa, którzy potrafią być tam zupełnie bezradni w dosłownym słowa znaczeniu. Uważasz, ze takie osoby mogą prowadzić „opiekunowie”, którzy nie wiele więcej wiedza o górach niż oni?
Obowiązkowe przewodnictwo dla turystów indywidualnych, zarówno w terenach „otwartych”, jak i „zamkniętych” jest bezcelowe. Za to bardzo sensowym rozwiązaniem jest to:
Zombi napisał(a):
albo np. obowiązkiem wykupienia jakiegoś rodzaju permitu