moka napisał(a):
takie płatki z orzechami i suszonymi owocami to granola-możesz zrobić w domu sam ( łatwiocha)
Tak wiem, widziałem właśnie dużo przepisów na necie. Pytanie na ile się to nadaje do jedzenia rano i na kolacje i ewentualnie jako przegryzka.
anninred napisał(a):
Bierzemy kaszki dla dzieci "Mleczny Start" - z Biedronce się to kupuje i kiśle owocowe - lekkie to i pożywne, zalewa się wrzątkiem i na rozgrzanie żołądka/śniadanie jest ok.
Te kaszki to do zalewania wodą? Czy mlekiem? Nigdy nie piłem z wodą i boje się, że będzie to do niczego... Kisiel to chyba dobra opcja?
anninred napisał(a):
Chleb, kabanosy oczywiście, do tego suszona kiełbasa i salami (pakowane próżniowo), serki topione - naprawdę serki dużo wytrzymają, w sensie temperatury, nie ugniatania:)
Chleb odpada. Ciężki, mało sycący, mało odporny na "uszkodzenia mechaniczne" a do tego długo nie pociągnie. Kabanosy wiadomo, zawsze spoko, ale też ciężki, chyba, że jako "lekki dodatek" znikome ilości. Coś chyba jaki mięso w parówkach. Serki topione też odpadają. Po pierwsze nie biorę chleba a po drugie ciężkie.
anninred napisał(a):
Suszone owoce do pogryzania (rodzynki, jabłka i morele, na orzechy niestety jestem uczulona).
To jest najlepsza opcja. Niestety jedna z droższych

jednak chyba nie będę miał wyjścia.
_Sokrates_ napisał(a):
Moja rada - weź coś co lubisz jeść.
Gdybym tylko mógł. Muszę wziąć to co mi wejdzie do plecaka i to co będzie lekkie, pożywne i w miarę dobre. Gdybym mógł brać to co lubię to bym miał cały plecak jedzenia a gdzie tu reszta rzeczy?
moka napisał(a):
kuskus. Nie trzeba gotować. Jak dołożysz kostkę bulionową i zalejesz wrzątkiem to masz całkiem pycha ciepłe jedzenie.- ale to nie śniadaniowe.
Taki plan też mam. To już wyczaiłem dawno temu. Najlepsze, że kuskusa nie trzeba zalewać wrzątkiem. Pęcznieje nawet od zimnej wody. Kostki rosołowe też mam. Testowałem to w tatrach. Nawet dorzucając kawałek kabanosa wchodzi jak złoto.
Stefan 1856 napisał(a):
Mój ostatni patent to naleśniki i kotleciki z kurczaków. Obie potrawy na zimno, można zażerać się w nieskończoność
Niestety przez dwa tygodnie w plecaku ich nosić nie będziesz. Mi tutaj nie chodzi o 2/3 dniową wyprawę w tatry. Niestety to jest różnica.
Podobno dobra opcja to też suszone mięso.
Na chwilę obecną mam liofilizaty, kuskus, kostki rosołowe, kabanosy, suszone owoce, owoce liofilizowane. Chyba zainwestuję jeszcze w gorące kubki, kisiele. Nie wiem co jeszcze. Cały czas staram się znaleźć coś dobrego.