chief napisał(a):
swi7ch napisał(a):
Moim zdaniem się klei.
Dla mnie niższa jakość = więcej ofiar
Ja wprowadziłem tutaj nieco większe skomplikowanie problemu.
a) Niższa jakość przeciętnego przewodnika za konkretną cenę z jednoczesnym wyeliminowaniem możliwości chodzenia bez przewodnika (optymistycznie zakładam, że taki zakaz faktycznie działa)
b) Wyższa jakość przeciętnego przewodnika za konkretną cenę z możliwością poruszania się po górach bez przewodnika.
Pytanie czy niższa jakość przewodnika będzie na tyle obniżać bezpieczeństwo, że w wyniku tego zginie więcej osób niż ujdzie z życiem w wyniku zakazu chodzenia bez przewodnika.
Jeśli ktoś tak uważa, że tak to właściwie pod tym względem będzie przeciwnikiem przewodnictwa.
Natomiast jak ktoś uważa, że w ten sposób zmniejszy się ilość śmierci to problem jest innego rodzaju. Dlaczego np. turysta, który tak czy siak wziąłby przewodnika i potrafiłby dokonać dobrego wyboru na wolnym rynku przewodnickim ma płacić niższą jakością usługi (bądź też wyższą cenę za tą samą jakość, bądź taką kombinacja obu czynników, że będzie mniej zadowolony) w przypadku istnienia tzw "mafii przewodnickiej", która ma być jednym z czynników ratujących dupe tym nieodpowiedzialnym.
Po drugie, dlaczego turyści nie mogą mieć prawa do własnej wyceny wartości swojego życia i bezpieczeństwa?
Cytuj:
swi7ch napisał(a):
W żadnym wypadku nie mogę powiedzieć, że jestem za zniesieniem ograniczeń prędkości i wszelkich zasad ruchu drogowego.
Zasady ruchu drogowego to jedna sprawa, gdyż one kształtują logikę poruszania się po drogach.
Ograniczenie prędkości, to cos inszego, jawne ograniczenie wolności kierowcy

, który wg Twej filozofii powinien mieć rozum i być odpowiedzialny. Bo chyba tak odnosisz się do gór, gdzie zakładasz, że wszyscy uczestnicy wycieczek wysokogórskich to są osoby odpowiedzialne oraz ewentualni ich opiekunowie.
Co do tej odpowiedzialności, to podam Ci przykład. Było to chyba dwa lata temu. Prowadziłem jesienną lajtowa wycieczkę na Karb i Mł. Kościelec. Ze względu na to, ze nieco wcześniej pukło śniegiem, który był już od Karbu w górę, zmieniłem trasę tylko na Czarny Staw Gąsienicowy.
Część uczestników na własne życzenie odłączyło się od grupy, gdyż chcieli iść m.in. na Kasprowy, czy Kościelec. Osobiście odradzałem, ale przeca nie mam możliwości ich zatrzymać.
Idąc na Hale przez Nosal, na odpoczynku, jeden z uczestników nic mi nie mówiąc oddalił się samodzielnie, co gorsze, wziął ze sobą do towarzystwa chłopaka 16-17-letnigo. Jeszcze, co gorsza, to ten chłopak był na tej wycieczce z matką i tez jej nic nie powiedział. Ktoś z grupy cos wspomniał, że facet chce iść na Kościelec. Owego uczestnika znalem od wielu lat, gdyż nieraz był ze mną na wycieczkach. Facet chodził po Tatrach ponad 30 lat, przeważnie „własnymi ścieżkami”. Uważałem go za osobę doświadczoną. Owszem, żyłka mi pulsowała, ze mi nic nie powiedział, ale zakładałem, ze zostawi chłopaka w schronisku … dupa, nie zostawił. Poszedł z nim na Kościelec w warunkach śnieżnych !!! Potem się dowiedziałem, że ponad Karbem w drodze na szczyt się wycofali.
Do dnia dzisiejszego nie jestem w stanie zrozumieć, jego logiki myślenia, dlaczego zabrał ze sobą chłopaka niepełnoletniego.
Przed tym wydarzeniem uważałbym, ze ten facet spokojnie mógłby prowadzić wycieczkę (wg teorii Lecha), a jednak…
Ty, swi7chu dla poparcia swej tezy podajesz jakieś wirtualne przykłady o kuchenkach gazowych, ja mogę Ci podawać sytuacje z realu, bo już z ponad tysiącem, a może i dwa tysiące, osób chadzałem w rejonach wysokogórskich (nie mam na myśli wycieczek szkolnych). Co nieco się napatrzyłem. Podobnych przykładów, mogę sypać jak z rękawa.
Wierz dalej sobie w ta samo odpowiedzialność turystów grupowych.
Przecież ja nie zanegowałem żadnego Twojego przykładu. Ich może być mnóstwo. Ale uważam, że to nie są argumenty na poparcie przymusu. Każdy człowiek jest odpowiedzialny za siebie w taki sposób, że ponosi konsekwencje tego co robi. Nigdzie nie pisałem, że ludzie są na tyle rozsądni, że wypadków nie będzie w ogóle.
Każdy człowiek sam wycenia swoje bezpieczeństw.
Myślisz, że ludzie tylko w zorganizowanych grupach są tak nierozsądni jak piszesz? Jeśli takie przykłady miałyby być argumentem to należałoby przydzielić każdemu przewodnika, który wchodzi w teren górski.