Nie chcę wnikać w wycieczkę Twojej córki, bo mnie tam nie było i też nie mam powodu jej nie wierzyć.
Pozwolisz, ze odniosę się do siebie, gdyż poszczególne przypadki, które opisujesz zdarzały się też na moich wycieczkach, chociaż nie równocześnie naraz.
piomic napisał(a):
1. Prowadził dwie grupy jednocześnie.
W swym dorobku miałem tylko 3 przypadki, gdzie, jako jeden przewodnik prowadziłem dwie grupy.
1.Pierwsza to wynik błędu organizatora, który chyba w ostatni dzień zapisu, gdzie grupa już liczyła 50 osób, dokooptował 20-osobowa wycieczkę szkolną. Gdyby to był organizator, z którym miałbym do czynienia pierwszy raz, pomimo, wcześniejszej umowy prowadzenia, bym się wycofał. Jako, że był to od dawna ze mną współpracujący, to pojechałem. Oczywiście sama wycieczka była porażką, gdyż nie byłem w stanie panować nad tak dużą grupą i nie było możliwości wszystkim przekazać informacje.
Prawdopodobnie, gdyby Twoja córka była na tej wycieczce, podobnie by mnie oceniała jak tamtego przewodnika.
2.Druga, to w Kościeliskiej, gdzie moja grupa była niewielka i chciała się do nas dołączyć insza, gdzie tez uczestników było niewielu, wiec po scaleniu było ich tyle, co większa grupa. Zgodę na to wyrazili opiekunowie pierwszej. Kosztami przewodnickimi się podzielili.
3.Trzecia, to też błąd organizatora, który w tym samym dniu wystawił mnie na dwie jego grupy.
Na szybko drugiego przewodnika nie dało się znaleźć, więc organizator ustalił, ze jedną poprowadzę do południa, a druga po południu.
Przy tej pierwszej, musiałem być nieco rygorystyczny czasowo, tym bardziej, że nie byli skłonni do skrócenia programu, więc tez opiekunowie mogli mieć odczucie, ze mu się spieszy do inszej grupy, jak to opisał Krzychooo.
Są jeszcze wycieczki na tzw. "krokusy”, ale to są zupełnie insze zasady.
Parę lat temu miałem tez wycieczkę na Siwy Wierch, przy 50 uczestnikach (zbyt wiele, jak na tamta trasę). Też to była wina organizatora. Była to moja największa porażka przewodnicka, gdyż po raz pierwszy w życiu, grupa mi się totalnie „rozsypała”.
piomic napisał(a):
2. Najpierw szedł powoli, (bo druga grupa jeszcze do Kir nie dojechała i czekał na nich), po czym wydarł do przodu nie patrząc na nic.
Dla mnie dziwne jest, ze na takie warunki (prowadzenie dwóch grup), zgodzili się opiekunowie obu grup, czyli zleceniodawcy. Wystarczyło się na to nie zgodzić. Jak płacę, to wymagam.
Jednak warto pamiętać, to, co pisała Basia, pojedynczy przewodnik nie ma możliwości zgodnie z metodyką, poprowadzenia tak wielu osób.
Jak to było „kombinowane” przez przewodnika, a nie przez organizatora, to fakt, niewłaściwe.
piomic napisał(a):
4. Podobno coś opowiadał ale dwa autobusy gimnazjalistów rozciągnięte na kilometrze drogi to kiepska publiczność.
Zgadza się. Tylko ponownie przypomnę, że opiekunowie grupy się na to godzili. Mnie to bardzo dziwi.
piomic napisał(a):
5. Pod schroniskiem się pożegnał (oczywiście po posiłku) — widać grupa potrzebuje opieki tylko na podejściu, idąc w dół już nie zagraża sobie ani przyrodzie TPN.
Za bardzo tego nie rozumiem, gdyż przewodnik rozpoczyna wycieczkę przy wejściu na szlak i w takim miejscu powinien ja kończyć. Jak można zostawić grupę przy schronisku? (no, chyba, ze by tam spali).
Krzychooo napisał(a):
Znam to. Pędem pod schronisko, opieprzanie za to, że ktoś za długo robi zdjęcia, w sumie może z 10 minut opowiadania (ach, te wartości edukacyjne) i grupa wraca sama. Nawet się nie krył z tym, że powodem pośpiechu jest kolejna grupa umówiona na godzinę 13...
Ponownie to, co pisałem Piomicowi. Dlaczego się na to godziłeś? Przeca Ty płaciłeś?
Poza tym, jak piszesz, ze miał druga grupę na 13-stą, co może wnioskować, że zamówiłeś go tylko na 4 godziny?
Ja osobiście tego nie stosuję, ale insi przewodnicy tak, ze idą z grupą do 4 godzin i jest to uzgodnione z opiekunami. Stawka przewodnicka wtenczas jest niższa. Takich tras do 4 godzin w Tatrach reglowych jest sporo. W Kościeliskiej, najczęściej jest to Jaskinia Mroźna z dojściem do Pisanej, gdzie przewodnik ma wystarczająco dużo czasu, aby omówić różne tematy. Jak zażądałeś od niego, aby w te 4 godziny obrócił z Tobą do schroniska i z powrotem, to nie dziw się, ze zbytnio nie miał czasu.
Sama grupa nie powinna wracać, no chyba, że nastapił konflikt pomiędzy wami.