Spałem kilka nocy w takim winterraumie w październiku 2008, w schronisku Martin Busch Hutte. Schronisko było już wtedy zamknięte, ale otwarty pokój zimowy, z osobnym wejściem. Otwarta część składała się z korytarza, kuchni i sypialni. Do dyspozycji w środku było:
- 8 piętrowych łóżek (16 miejsc) z ciepłymi kocami
- skrzynie na rzeczy osobiste - bardzo pomysłowe rozwiązanie - pojemne, w dodatku służą jeszcze jako ławki- oszczędzają sporo miejsca w schronisku
- mnóstwo wieszaków do suszenia rzeczy zarówno w samym pokoju, jak i na korytarzu
- kuchnia ze stołem, ławami, pewną ilością garnków, czajników i naczyń (gdyby ktoś nie przyniósł własnych), piecem, zapasem drewna na całą zimę, półką na której można zostawić własne nieskonsumowane jedzenie (lub skorzystać z tego jedzenia jeżeli zabraknie własnego), książką wyjść, puszką na datki "co łaska" za skorzystanie z noclegu
- Toy-toy na zewnątrz schroniska
- woda tylko z rury zainstalowanej przy potoku kilkanaście metrów od schroniska (jak przychodzą mrozy to pewnie pozostaje topienie śniegu) - dobra do gotowania, "ciężka" do higieny osobistej (była tak zimna, że z trudem zmywałem mydło z dłoni). W trakcie pobytu pozostaje "trollowanie"
Ogólnie mieszkało się bardzo przyjemnie. Woda wystarczająca do podstawowej higieny. Brak możliwości kąpieli jest pewną niedogodnością, ale przy kilkudniowym pobycie zupełnie nie przeszkadza. Dobrze mieć ze sobą latarkę "czołówkę". Przydaje się mimo że światło z żarówek też jest.