Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Dobry uczynek
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=1190
Strona 1 z 2

Autor:  ekspres [ Pt sty 06, 2006 10:42 pm ]
Tytuł:  Dobry uczynek

Czy zrobiliście w górkach coś dla innych czym moglibyście się pochwalić?
I ew. jak inni na to reagowali?

(Do będzie temat dowartościowujący:) )

Mam nadzieję, żę nikt nie odbierze źle tego tematu. Nie chodzi o przechwalanie sięczy wywyższanie - raczej o pokazanie co dobrego można zrobić w górach dla innych; pokazanie jak postępuje porządny Turysta, człowiek...

PS. Swoje zacznę w nowym poście coby ten za długi nie wyszedl :D

Autor:  ekspres [ Pt sty 06, 2006 10:44 pm ]
Tytuł: 

1. Mam taki zwyczaj, że gdy idę grupką z Palenicy do Moka to zabieram czarne worki (na śmieci of cource :) ) i używając raczek podnoszę z ziemi to co ludzie raczyli wywalić bo im pewnie ciążyło - w końcu te papiery, worki, puszki, resztki są tak ciężkie, że z każdym metram się słabnie.
I tak sobie pewnego czerwca 2004 roku idziemy zbierając co nie nasze. reakcje ludzi ogólnie pozytywne... Ale nagla zza winkla wyłonił się facio z jakąś wycieczką i z ryjem na nas! "Że po co my to sprzątamy! Niech leży i gnije! Że co my z tymi workami w Moku zrobimy! Że przeszkadzamy na szlaku..." Zmieszałem się, poszedłem dalej... trochę ochłonąłem; złapałem kamień i badyl... ale kumpel mnie powstrzymał. Nie wiem skąd takie chamstwo i reakcja ale mnie rozbroił.
Pomijając ten incydent, nadal czerpię satysfakcję z mojego zwyczaju...

2. Czerwiec 2004 (2 dni później niż wyżej). Ok 8:00 przy kapiącym z nieba deszczu wyruszamy z Moka na Rysy. Jesteśmy przekonani, że idziemy pierwsi (ślady w śniegu nie wyglądały na świerza - wyżej zresztą wogóle nie wyglądały :) ). na buli pod Rysami robimy odpoczynek. Wyprzedza nas wówczas jakaś Para. Życzliwie puszczamy ich dalej - niech sobie troche powybijają stopnie w śniegu, a co! :P Przy wejściu na Żleb po Rysami robi się mocno mglisto i gubimy ich z oczu. Ide pierwszy, gdy nagle słysze niewyraźne "UWAAA..." - odruchowo zmykamy pod lewą ściankę żlebu, a w miejscu gdzie przed chwilą byliśmy przetacza się spory kamień (tak ok metra średnicy). Krzyczymi "UWAGA" na dół za spadającym kamieniem i idziemy dalej. Spotykamy ww. parę. Chłopak oberwał kamulcem w noge i coś tam sobie rozciął. Mieli swoje opatrunki i powiedzieli, że zejdą na stronę słowacką. Idziemy dalej, gdy nagle spostrzegamy zjeżdżającą powoli na pupie kobietę (tak ok 30-35 lat), bladą jak śnieg, wystraszoną i z podrapanymi dłońmi... Po krótkiej rozmowie dowiadujemy się, że poślizgnęła się przy zejściu ze szczytu i pojechała trochę w dół. Szczęście miała ogromne! Czcieliśmy zejść z nią na dół, ale wzbraniała się przed tym - chciała iść sama (Teraz wiem, że zrobiłem źle puszczając ją samą, ale nie miałem wtedy jeszcze takiego doświadczenia...:( ). Daliśmy jej polar, czekoladę, cherbake... Gdy wróciliśmy do Moka już jej nie było; zostawiła bluzę i kartkę z podziękowaniami za okazaną pomoc i życzliwość. Do tej pory mam w sercu radość jaka się wtedy u nas zrodziła...

3. Przegibek (listopad 2005) ok 18:00. Siedzę z kumplem w jadalni. Obok para z rowerami. Nie mają świateł a chcą zejść na dół... nie znają też tego szlaku. Po chwili proponujemy im pomoc w zejściu. Mamy 4 czołówki więc ruszamy. Po godzinie jesteśmy z nowymi i radosnymi znajomymi na dole. Mimo, że znów musieliśmy wdrapywać siędo schroniska to zasypialiśmy z ciepłem w sercy...

Autor:  klin86 [ Pt sty 06, 2006 11:12 pm ]
Tytuł: 

W zeszłym już, 2005 roku w czerwcu byłem z qumplem na OP. Było jakoś koło 14, znaleźliśmy się na skrajnym Granacie..grzało niemiłosiernie. Jednak postanowileśmy tam chwilę odpocząć, porobić zdjęcia itp. Przechodzący ludzie co chwilę klnęli na słońce i na własną głupotę, że wzięli za mało wody. Nic sobie z tego nie robiliśmy, aż w końcu koło nas usiadł mężczyzna z synem, na oko ojciec koło 40stki, syn może 12 -13 lat.. dziecko marudziło strasznie, że chce mu się pić, ale nie mięli wody, bo kawałek wcześniej chłopak chciał się napić i butelka spadła na skałę - pękła i z 2 litrów wody zostało powietrze. Postanowiliśmy z kolegą, że damy im jedną butelkę wody (mieliśmy dwie). Do dziś mam w pamięci radość i wdzięczność ojca :D ,aż się miło robi. (ojciec z synem byli dobrze przygotowani,sympatyczni i widać było, że ojciec to "stary wyjadacz"i stara się wciągnąć syna w turystykę, a wodęstracili przez głupi przypadek). Niby nic, nam wody starczyło, uzupełniliśmy w 5 Stawach, a im znacznie ułatwiła dalszą drogę:)

Autor:  klin86 [ Pt sty 06, 2006 11:14 pm ]
Tytuł: 

Brawo za temat. Możeby go do Gór i Turystyki wrzucić?

Autor:  Hania ratmed [ So sty 07, 2006 2:48 pm ]
Tytuł: 

W zeszłym roku pomogłam uporać się zakonnicy(z która jechałam pociągiem i po paru dniach zupełnie przypadkiem spotkałam na szlaku) na Czerwonych Wierchach z gigantycznym bąblem,którego sobie wyhodowała.

Autor:  kubaaaa [ So sty 07, 2006 2:51 pm ]
Tytuł: 

oddalem wode malzenstwu na czerwonych- kolega mial w plecaku a oni wygladali juz na naprawde wyczerpanych

Autor:  górolka [ So sty 07, 2006 7:36 pm ]
Tytuł: 

na Zawracie użyczyłam mapy parze, która podeszła od strony Świnicy. Nie wiedzieli gdzie są i którędy dalej zejść. Za pokierowanie ich dalszymi krokami z uśmiechem podziękowali :wink: Sama również doświadczyłam pomocy na szlaku. Nie sądziłam, że we wrześniu słońce ma jeszcze tak dużą moc prażenia-nie zabrałam żadnego ochronnego kremu.Schodząc z Zawratu do 5 mój nochal był już uprażony na miękko ale zlitowali się jasyś chłopacy i i podzielili się NIVEĄ. Jaka to była ulga :!: dzięki chłopaki 8)

Autor:  pol-u [ So sty 07, 2006 8:02 pm ]
Tytuł: 

Pomoc w górach innym ludziom to fajny temat. Kiedyś każdy może być w potrzebie. My także.

Na Przełęczy pod Chłopkiem byłem świadkiem sytuacji, gdy dwóch taterników wciągało jednego faceta po prawie poziomej trawce na linie. Gość szedł jak pijany i nie mógł ustać na nogach mimo że teren jest połogi pod sama przełęczą. Patrzyłem i nie wierzyłem co oni wyprawiają. Szli od strony Hińczowego Stawu. Dopiero z bliska zorientowałem się, że był wypadek i chłopak jest w szoku po urazie kamieniem w bok głowy. Pomoc polegała na użyczeniu im mojej "apteki": opatrunków i środkow p-bólowych. Razem zeszliśmy z rannym bardzo powoli do M-Oka.

Autor:  t0m1 [ N sty 08, 2006 3:54 pm ]
Tytuł: 

Ja jestem smieciazem 8) jak zchodze do dolin to zbieram, aby zostawic w bardziej odpowiednim miejscu.

Autor:  Łukasz T [ Pn sty 09, 2006 11:16 am ]
Tytuł: 

Nie będe pisał o sobie, napiszę co mi uczyniono :lol: . 5 lat temu szliśmy z Anią S i Pati od Kasprowego na Czerwone. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że zrobimy zdjęcie grupowe. Ustawiliśmy samowyzwalacz, wyszczerzyliśmy kły, i cyk. Idziemy dalej, po okołu 700 metrach czas na kolejne zdjęcie. Ale czym :twisted: :shock: Aparat wciągło. Ludzie na Goryczkowych Czubach mieli niezły ubaw widząc biegnącego ( i to szybko, młody byłem :lol: :wink: ) debila w strone Kasprowego. Pytałem każdą osobe o znaleziony aparat. I wreszczie dwie Panie ( tak po 40 ) pytają jaki to aparat. Wytłumaczyłem, wręczają mi go :D Stał sobie na słupku granicznym. Bardzo Im za to dziękuje.

Autor:  Ania S [ Pn sty 09, 2006 11:20 am ]
Tytuł: 

W związku z tym, że byłeś dopiero początkującym góromaniakiem,
taki bieg pozwolił Ci dokładnie zaznajomic się ze szlakiem :wink: :twisted:

Autor:  ekspres [ Pn sty 09, 2006 11:20 am ]
Tytuł: 

Łukasz przypomniałeś mi podobne zdarzenie...
Na nartkach w tym roku, na Słowacji nie zapiąłem kieszeni kurtki w której miałem apatrat (wcześniej robiłem zdjęcia w gondoli) i spokojnie sobie zjeżdżałem. Nagle podchodzi do mnie mężczyzna, mówi "This is your camera..." i podaje mi MÓJ aparat. Nawet nie miałem świadomości, że go zgubiłem! Dzieki takim uczciwym ludziom!!

Autor:  Łukasz T [ Pn sty 09, 2006 11:30 am ]
Tytuł: 

W tym roku, maj Boże Ciało, przeszliśmy z kolegą Darkiem ( był na zlociel listopadowym ) Mylną. Odpoczywamy przy wyjściu, a tu z dołu ( w sumie pod prąd ) podchodzi kobieta i pyta nas czy nie znaleźliśmy w jaskini ... portfela. Miała przy pasie portfel z pieniędzmi i wszystkimi kartami i dokumentami :shock: Poprosiła nas o latarke i weszła do Mylnej, przez wyjście. Po dłuższym czasie wszedłem za nią, trafiłem na grupkę, która mijała Ją w okolicach początku jaskini. Zeszliśmy z Darkiem na dól, i spotkaliśmy kobiete na drodze do schroniska. Nie znalazła.

Autor:  ekspres [ Pn sty 09, 2006 11:32 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Nie znalazła.


Jadę do mylnej!!

PS. Celem oczywiście będzie zrobienie dobrego uczynku :)

Autor:  Ataman [ Pn sty 09, 2006 12:18 pm ]
Tytuł: 

AVE

W tym roku pomogłem dziewczynie jednej wdrapać się na Koscielca, w końcówce gdy trzeba sie trochę podciągnąć. Wzamian za to na szczycie uratowała mnie dwoma bateriami Panasonica bo akurat padł mi aparat.

Schodząc Pustą Dolinką szedłem dosć wolno poprzedzając małżeństwo 40-45 lat, wyposażone jedynie w dresiki i adidaski. Nie miałem sumienia mocniej wyrwać do przodu zwłaszcza ze mgła i siapiacy deszcz mógł ich drogo kosztować.

Nie wymieniam celowo tutaj częstowania innych szokoladą, herbatką ciepłą itepe - wydaje mi sie, ze to powinien być kanon zachowania w górach. A każdy taki przypadek na chwałę zasługuje.

Autor:  kilerus [ Pn sty 09, 2006 12:23 pm ]
Tytuł: 

ja napisze cos troszke z innej beczki
tzn ktos mi pomogl
zjezdzalem z gancarza (na pln od leskowca) i troche przegialem kolo mi podjechalo i przelecialem przez kierownice. pol twarzy w krwi. zaczalem szukac oprawek od okularow ( jedno szklo poszlo i tak mialem szczescie ze widze) ale nagle zobaczylem kobiete z dzickiem i z nia zszedlem nizej i zawiozla mnie na pogotowie w andrychowie samochodem. tam 8 szwow i rodzice.

naprawde wdzieczny jestem jej bardzo bo jakbym mial sam tam zjechac to moglo by sie to zle skonczyc.

Autor:  Hania ratmed [ Pn sty 09, 2006 4:52 pm ]
Tytuł: 

Mi przypomniała się 1 śmieszna sytuacja:pierwszy raz schodząc z Kościelca cos tam zaczęłam artystycznie tworzyć w pewnym momencie,na co jakis Pan mówi,zebym mu rękę podała to mi pomoże-> daję mu rękę,On mnie wciaga na co ja mu mówię,że na szczycie to ja juz byłam,a teraz to schodzę :lol:

Staram sie też pomagać innym na szlakach w razie jakiś trudności technicznych z wejściem czy też zejściem,ale to raczej nie żaden wyczyn-dla mnie to normalny spontaniczny odruch.Sama równiez czasem z takiej pomocy korzystam.

Autor:  hwyhobo [ Pn sty 09, 2006 5:22 pm ]
Tytuł: 

Kilka miesiecy temu, wczesna jesienia, wchodzac pod gorke, pod samym szczytem spotkalem goscia ktory schodzil i sluchal ryczacego boomboxa z jakas przerazliwa muzyka :mur:. Jako ze byla niedziela, postanowilem go nie zabic. :bron9mm:

Uwazam ze pule tolerancji i dobrych uczynkow wypelnilem na rok naprzod. :twisted:
Obrazek

Autor:  pol-u [ Pn sty 09, 2006 7:10 pm ]
Tytuł: 

hwyhobo napisał(a):
Kilka miesiecy temu, wczesna jesienia, wchodzac pod gorke, pod samym szczytem spotkalem goscia ktory schodzil i sluchal ryczacego boomboxa z jakas przerazliwa muzyka :mur:. Jako ze byla niedziela, postanowilem go nie zabic. :bron9mm:

Uwazam ze pule tolerancji i dobrych uczynkow wypelnilem na rok naprzod. :twisted:
Obrazek


Gdybys mu maszynę zrzucił a jemu darował zycie- tez by było zaliczone.
A pomyśl jaki widok by był i ile radochy :D

Autor:  kubaaaa [ Pn sty 09, 2006 8:03 pm ]
Tytuł: 

hwyhobo napisał(a):
Kilka miesiecy temu, wczesna jesienia, wchodzac pod gorke, pod samym szczytem spotkalem goscia ktory schodzil i sluchal ryczacego boomboxa z jakas przerazliwa muzyka :mur:. Jako ze byla niedziela, postanowilem go nie zabic. :bron9mm:

Uwazam ze pule tolerancji i dobrych uczynkow wypelnilem na rok naprzod. :twisted:
Obrazek

hahaha no tak :) w moim przypadku to na 2 lata by wystarczylo :twisted:

Autor:  KWAQ9 [ Pn sty 09, 2006 9:13 pm ]
Tytuł: 

W lipcu opieprzyłem grupkę Słowaków którzy w podejściu nad Czarny Staw pod Rysami przekroczyli sobie płotek za który jest wstęp wzbroniony z powodu występowania jakichś roślin pod ochroną... Na początku nie reagowali więc musiałem użyć troszkę mocniejszych słów (#%$^()^%!@#$()&^% :evil: ) i to już podziałało... 8)

Pozdrawiam!
Bartek :D

Autor:  tomek.l [ Pn sty 09, 2006 10:28 pm ]
Tytuł: 

Dobry uczynek? Ja nie robię dobrych uczynków. Bo ja wredny jestem.
Tylko jak mnie czasem najdzie to zbieram w górach śmieci po tych wszystkich śmiecących c%$#*%

Autor:  Ania S [ Pn sty 09, 2006 10:31 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
Dobry uczynek? Ja nie robię dobrych uczynków. Bo ja wredny jestem.
Tylko jak mnie czasem najdzie to zbieram w górach śmieci po tych wszystkich śmiecących c%$#*%


Ty wredny :?: Miły i łagodny ja baranek jesteś :twisted: :wink:

Autor:  piomic [ Pn sty 09, 2006 10:44 pm ]
Tytuł: 

No to pięknie! Jeden Modo nie robi dobrych uczynków, drugi (tajny) Modo za dobry uczynek uważa op^%^&*$@ - co sobie ludzie pomyślą!

Autor:  ekspres [ Wt sty 10, 2006 6:58 am ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
No to pięknie! Jeden Modo nie robi dobrych uczynków, drugi (tajny) Modo za dobry uczynek uważa op^%^&*$@ - co sobie ludzie pomyślą!


Że MODO to taki typ człeka co ino o sobie myśli ;)

Autor:  psionides [ So sty 14, 2006 12:57 am ]
Tytuł: 

Bardzo fajny wątek :) Ja osobiście nie mam takich doświadczeń (albo sobie po prostu nie przypominam), ale jako że po górach chodzę dopiero od niedawna to wszystko przede mną :)

Autor:  edyta [ N sty 15, 2006 2:18 pm ]
Tytuł: 

to było sierpnia 2005 roku spotkały mnie dwie takie sytuacje. Byłam wtedy w górach z wycieczką. Pierwsza sytuacja miała miejsce gdy wracałam z Gęsiej Szyi. Wiele razy byłam w górach wiedziałam, ze jest taka tradycja, że turyści się ze sobą witają. Przechodziłam ze swoją grupą koło powiedzmy doświadczonych turystów i przywitałam się. No i ci turyści mi odpowiedzieli i jeszcze dodali, że chociaż jedna porządna w całej grupie(miło się wtedy poczułąm), później miałam nieprzyjemności.Osoby z grupy smiali się ze mnie, że jestem "porządna". Druga, juz milsza sytuacja, miała miejsce przy Siklawie. Był tam pewien ojciec ze swoją małą córeczką. Słońce mocno świeciło, to wyjęłam krem przeciwsłoneczny i zobaczył to właśnie ten ojciec. Podszedł do mnie i poprosił zebym mu porzyczyła dla jego dziecka, zrobiłam to z wielką radością. Później byłam z tego bardzo dumna, choć prawie nikomu tego nie mówiłam.

Autor:  kubaaaa [ N sty 15, 2006 2:25 pm ]
Tytuł: 

edyta napisał(a):
to było sierpnia 2005 roku spotkały mnie dwie takie sytuacje. Byłam wtedy w górach z wycieczką. Pierwsza sytuacja miała miejsce gdy wracałam z Gęsiej Szyi. Wiele razy byłam w górach wiedziałam, ze jest taka tradycja, że turyści się ze sobą witają. Przechodziłam ze swoją grupą koło powiedzmy doświadczonych turystów i przywitałam się. No i ci turyści mi odpowiedzieli i jeszcze dodali, że chociaż jedna porządna w całej grupie(miło się wtedy poczułąm), później miałam nieprzyjemności.Osoby z grupy smiali się ze mnie, że jestem "porządna".

spoko wycieczka :?

Autor:  ekspres [ N sty 15, 2006 2:35 pm ]
Tytuł: 

Edytka, Tak trzymaj! I nie zrażaj się tym, żę ktoś się z Ciebie śmieje...

Autor:  tomek.l [ N sty 15, 2006 6:18 pm ]
Tytuł: 

edyta nie przejmuj się tym, że Ty się potrafisz zachować a inni nie. Trzeba się jakoś wyrózniać z tłumu "nieporządnych".

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/