Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Cięższe partie tatr a Uprzęże
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=13914
Strona 1 z 2

Autor:  Krisinho [ So sie 25, 2012 1:30 pm ]
Tytuł:  Cięższe partie tatr a Uprzęże

Witam, jestem nowy na forum, w górach właściwie też.

Piszę tutaj w sprawie 'bezpieczeństwa w tatrach'. Mianowicie mam rodziców którzy 3 lata temu złapali zajawkę na tatry, i łażą teraz często, chodzili po różnych dolinach bo mają koło 50 już to z początku wyżej się nie zapuszczali, teraz jak już im kondycja podskoczyła to nabrali ochoty na wyższe górki.

Z tych wyższych byli do tej pory na Giewoncie, Świnicy, Zawracie z Gąsienicowej i Kozim Wierchu z Pięciu Stawów.

Przymierzają się na Kościelec, chcieliby kiedyś zaliczyć Rysy, czy Mięguszowieckie przez przełęcz Pod Chłopkiem. Tata wpadł na pomysł, że kupiłby dwie uprzęże i linę i na te cięższe partie szlaków jak np. przełęcz pod chłopkiem czy wyjście na rysy podpinał by się z mamą tak dla bezpieczeństwa. I chcę was doświadczeni koledzy zapytać czy ma to jakikolwiek sens, i czy nie jest to czasem, że tak powiem, obciach? Nie chodzi nawet o obciach ale czy nie jest to przegięcie jeśli chodzi o bezpieczeństwo?

Ja chodziłem troszkę z nimi po tych tatrach, i nie tylko z nimi, i w życiu nie widziałem(lub nie zwróciłem uwagi - temu piszę ten post) nawet na orlej perci żeby jakaś dwójka szła w uprzęży zapięta liną(oczywiście wszystko latem, w zimie pewnie bez uprzęży się tam nie łazi) i nie wiem jak się ustosunkować do tego pomysłu.

Pozdrawiam!

Autor:  WILCZYCA [ So sie 25, 2012 1:47 pm ]
Tytuł: 

Moim zdaniem bardzo niebezpieczny pomysł. Kiedy poślizgnie sie jedno drugie tez poleci. Istnieje coś takiego jak chodzenie z lotną asekuracją ale wtedy miedzy wspinaczami sa tzw przeloty czyli punkty asekuracyjne, których Twoi rodzice na pewno założyc nie będą umieli. Poza tym te szaki nie powinny sprawić im jakiś ekstremalnych kłopotów.

Autor:  Krisinho [ So sie 25, 2012 1:52 pm ]
Tytuł: 

Dzięki, czekam na więcej sugestii.

On też jest jak na razie zmieszany. Gadał na krupówkach z jakimś człowiekiem bodajże w sklepie od takiego sprzętu. On mu powiedział, że jakby każdy tak chodził to by w tatrach wypadków nie było. Ale ze względu na brak doświadczenia wysokogórskiego obaj nie mamy pojęcia jak to w końcu jest. Wiemy jedno, i on i ja chce żeby razem z mamą chodzili jak najbezpieczniej jak się da.

Pozdrawiam :-)

Autor:  Olga [ So sie 25, 2012 2:07 pm ]
Tytuł: 

Krisinho napisał(a):
On mu powiedział, że jakby każdy tak chodził to by w tatrach wypadków nie było.

Wtedy to by dopiero było wypadków - przy takim ruchu na szlakach, jaki mamy, już sobie wyobrażam, ilu osobom brakłoby cierpliwości i w rezultacie zaczęliby obchodzić szlak bokami, strącając innym na głowy to i owo albo samemu robiąc sobie krzywdę....

A tak poza tym to zgadzam się z Wilczycą.

Autor:  Krisinho [ So sie 25, 2012 2:18 pm ]
Tytuł: 

No ja źle to doprecyzowałem.

Chodzi o sytuacje gdy np wychodzi sie po łańcuchach na zawrat i z uprzęży ma się metrową linkę z karabinczykiem którą się wpina o łańcuch i się swobodnie idzie a jak się spadnie to na przelotce łańcuchowej się zatrzyma, tu bardziej sprawa ma się ku schodzeniu, nie dawno ktoś schodził z zawratu i spadł.

A druga sprawa z tym przypinaniem się na stałe to raczej nie że idą cały czas przypięci tylko np. w jakichś cięższych momentach, gdy jest ślisko czy poprostu bardzo stromo to jedna osoba wychodzi, tata z racji tego że jest silniejszy, siada sobie zapiera się nóżkami, rzuca mamie line, mama się podpina i wychodzi sobie a tata skraca tylko linę no a jak się mama poślizgnie to nie zleci przynajmniej na sam dół.

Pozdrawiam.

Autor:  Olga [ So sie 25, 2012 2:30 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Chodzi o sytuacje gdy np wychodzi sie po łańcuchach na zawrat i z uprzęży ma się metrową linkę z karabinczykiem którą się wpina o łańcuch i się swobodnie idzie a jak się spadnie to na przelotce łańcuchowej się zatrzyma, tu bardziej sprawa ma się ku schodzeniu, nie dawno ktoś schodził z zawratu i spadł.

No, zabronić nikt Wam nie zabroni i jest to bezpieczne, ale - łańcuchy to nie ferrata, trzeba się co chwilę przepinać, co zajmuje mnóstwo czasu, zrobi się wieeeelka kolejka mocno poirytowanych czekaniem ludzi - jeśli mimo wszystko Wam to nie przeszkadza....


Krisinho napisał(a):
siada sobie zapiera się nóżkami, rzuca mamie line, mama się podpina i wychodzi sobie a tata skraca tylko linę no a jak się mama poślizgnie to nie zleci przynajmniej na sam dół.


Zapiera się nóżkami i, nie będąc przypięty do stanowiska ani nie mając pomocy w postaci przelotu, utrzyma w samych rękach ciężar kilkudziesięciu kg, lecący z impetem w dół? Zupełnie sobie tego nie wyobrażam
:?

Autor:  Krzysiek1980 [ So sie 25, 2012 2:51 pm ]
Tytuł: 

Skoro rodzice dali sobie radę na Świnicy i Zawracie, to wg mnie Rysy nie będą problemem, zwłaszcza przy suchej skale. Tutaj ważniejsza jest kondycja. Jak dla mnie, tam jest bezpieczniej niż na wcześniej wspomnianych szlakach. Mówię tu oczywiście o ubezpieczonych fragmentach. Ekspozycji praktycznie zero. Jedynie pod samym szczytem jest trochę lufiasto. Prędzej zasugerowałbym kask, bo tam lubią latać kamyczki. Na Chłopku z kolei, wpiąć się nie ma za bardzo gdzie. Zero łańcuchów, parę klamer i to wszystko.

Autor:  WILCZYCA [ So sie 25, 2012 3:55 pm ]
Tytuł: 

Zrozumiałam z tego że to Mama jest w gorszej formie i Twój Tato sią o nia boi. Wniosek trzeba Mamie dac więcej czasu na podreperowanie kondycji i oswojenie z trudnym dla niej terenem.
Nie wiem jaka jest różnica w wadze rodziców ale generalnie Olga ma rację że zapieranie sie nóżkami przy mocnym szarpnieciu niewiele pomoże. Natomiast dyskusje o przepinaniu sie na łańcuchach i klamrach już były na tym forumu i to całkiem niedawno. I o ile jeden taki człowiek stanowiłby zator w jednym miejscu o tyle rozpowszechnienie sie tej idei budzi lekki niepokój bo wtedy przejście Orlej w ciagu dnia graniczyłoby z cudem. I tu o dziwo zgadzam sie z Markizem: ten szlak powstał dla ludzi sprawnych i bez specjalnego lęku wysokości i tak niech lepiej pozostanie. a rozchodzic można sie na mniej uczeszczanych ścieżkach

Autor:  PrT [ So sie 25, 2012 5:49 pm ]
Tytuł: 

Wpinanie się lonżami w łańcuchy to jeszcze jakoś można zrozumieć i może to w czymś pomóc, jednak przy wpinaniu w każdy łańcuch i przy przepinaniu poruszanie będzie trwało wieczność, a stojący w korku tłum może wywierać ogromną presję, i bardzo się irytować... co w sumie mnie nie dziwi... O wszelkich operacjach z liną typu wiązanie się i wciąganie, bez tworzenia przelotów, stanowisk używania przyrządów asekuracyjnych itp. tworzy się tzw. dwójkę-samobójkę... Jedno leci i ciągnie drugie... i tata może się zapierać jak chce... lina przepali mu dłonie i taki będzie koniec historii, że polecą razem...

Autor:  WILCZYCA [ So sie 25, 2012 6:14 pm ]
Tytuł: 

Czyli utworzą tzw. "dwójkę bez sternika" :cry:

Autor:  sefer1 [ Pn sie 27, 2012 12:48 am ]
Tytuł: 

@Krisinho- jak czytam co piszesz, to stwierdzam, że jesteś podręcznikowym przykładem z serii "wiem, że dzwonią, tylko nie wiem gdzie".
Na początek polecam poczytać o tym czym jest Via Ferrata(taaaakaaa bardzo daleka krewna naszych łańcuchów w Tatrach), a co do asekuracji liną to bez przeszkolenia, lepiej się za to nie brać, a system jaki ty chciałbyś zastosować to idealny sposób na szybkie spotkanie z Św. Piotrem Twoich rodziców.

Autor:  Kaytek [ Pn sie 27, 2012 7:20 am ]
Tytuł: 

Jeśli chodzi o Kościelec, Rysy czy MPPCH to mogą sobie pójść bez zabezpieczeń i jakby trafili na fragment który wydałby się im kłopotliwy - mogą zawrócić i zejść tą samą drogą.

Jeśli chodzi o wpięcie się do łańcucha lonżą. Jestem zdania, że lepiej spowodować zator niż się zabić. Jeśli chcą wpinać się na całej długości łańcucha jak na VF - to bez sensu (oznaczałoby to, że ten szlak nie jest dla nich), jeśli chodzi o to, żeby mieć na sobie lonżę i na np. jakimś 4, 5 - cio metrowym fragmencie się wpiąć - to ok.

Z resztą na szlaku na Kościelec czy MPpCh nie ma łańcuchów, a przelotów przecież nie będą latem zakładali na szlaku (zwłaszcza, że tego nie potrafią).

Na Mięgusza trudności zdecydowanie wzrastają no i tam w ogóle nie ma szlaku - tam im samym po prostu nie wolno iść, więc może po prostu skieruj myśli twoich rodziców zamiast w stronę szpeju (sprzętu) to w stronę usług przewodnika który ich bezpiecznie zaprowadzi w takie miejsca, że sami się tego nie spodziewają.

Autor:  sefer1 [ Pn sie 27, 2012 9:59 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Na Mięgusza trudności zdecydowanie wzrastają no i tam w ogóle nie ma szlaku - tam im samym po prostu nie wolno iść, więc może po prostu skieruj myśli twoich rodziców zamiast w stronę szpeju (sprzętu) to w stronę usług przewodnika który ich bezpiecznie zaprowadzi w takie miejsca, że sami się tego nie spodziewają.

To nie jest do końca prawda- jeśli się wpiszą w książkę wyjść taternickich - są na Mięguszach legalnie- w TPN de facto to jedyny warunek bycia taternikiem- oczywiście potrzebna jest jeszcze wiedza, ale sądzę, że dobrym pomysłem jest po prostu kurs w tym wypadku- wieka akurat tutaj nie jest szczególna przeszkodą.

Autor:  kilerus [ Pn sie 27, 2012 10:10 am ]
Tytuł: 

Tylko, że droga jest po stronie słowackiej. Teraz czy to jest legalne, jest to dyskusyjne, bo jest to I. Tutaj pojawia się problem interpretacji skali słowackiej.
Tak czy siak, trzeba mieć przynależność klubową.

Autor:  Olga [ Pn sie 27, 2012 10:20 am ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Tylko, że droga jest po stronie słowackiej. Teraz czy to jest legalne, jest to dyskusyjne, bo jest to I. Tutaj pojawia się problem interpretacji skali słowackiej.

Spotkałam się niedawno z opinią, że jeśli podchodzę na Mięgusza od strony polskiej, a po słowackiej jedynie trawersuję grań, to jest to legalne, niezależnie od wyceny drogi i przynależności klubowej - może ktoś potwierdzić lub zdementować?

Autor:  PrT [ Pn sie 27, 2012 10:29 am ]
Tytuł: 

Ale co oznacza "podchodzę" oraz "trawersuję grań"? Jeżeli chodzi o drogę po głazach to w zasadzie w całości biegnie po stronie Słowackiej... Kilerus ma rację...

Autor:  Olga [ Pn sie 27, 2012 10:37 am ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
Ale co oznacza "podchodzę" oraz "trawersuję grań"?

Że nie zaczynam od Hińczowej, tylko od Morskiego Oka - też mi się to nieco dziwne wydaje, ale słyszałam od doświadczonej osoby, dlatego pytam.

Autor:  PrT [ Pn sie 27, 2012 11:04 am ]
Tytuł: 

Ale to tylko jakaś tam sobie interpretacja nie uregulowana przez przepisy żadnego z parków i w związku z tym pan filanc z tanapu może mieć ją mówiąc wprost w dupie... To będzie podobnie jak z wypadkami i opłatami dla hzs... spadłeś do Słowaków i to Oni Ci pomagali to im zapłacisz i nikogo nie będzie obchodziło, którędy wlazłaś na grań i gdzie chciałaś schodzić itp. jeżeli dalej pociągniemy taką interpretację to wyjdzie nam, że możemy bez niczego działać na Wysokiej tylko musimy podejść np. Rysy od Moka...

Autor:  Olga [ Pn sie 27, 2012 11:11 am ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
i w związku z tym pan filanc z tanapu może mieć ją mówiąc wprost w dupie...

Im dłużej przebywam na tym forum, tym mocniej rozbudowuje się moje wyobrażenie na temat pojemności dupy przeciętnego filanca :mrgreen:

Ogólnie to chyba masz rację.

Autor:  Krabul [ Pn sie 27, 2012 11:29 am ]
Tytuł: 

Każdy temat dąży do
kilerus napisał(a):
problem interpretacji skali słowackiej

:D

Autor:  don [ Pn sie 27, 2012 11:39 am ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
i w związku z tym pan filanc z tanapu

Spotkał ktoś filanca tak wysoko? Nie mówię wtedy, gdy ma cynk od IVBV. Bo mnie się wydaje, że oni siedza na dole i czekają patrząc przez lornetkę. :lol:

Autor:  Rohu [ Pn sie 27, 2012 11:53 am ]
Tytuł: 

don napisał(a):
Spotkał ktoś filanca tak wysoko?

Kiedyś w piękny słoneczny, zimowy dzień podchodziliśmy do Hińczowej Doliny. Było już chyba koło południa. Spotkaliśmy dziewczyny schodzące stamtąd. Powiedziały, że zawrócił je filanc siedzący nad Hińczowym Stawem.
Nie wiem czy on tam naprawdę był, ale póki co to jedno z "wyższych" spotkań.
Na Gerlachu czepiali się nas vodcy, ale filanców tam nie było.
Kiedyś słyszałem o filancu na Wadze sprawdzającym schodzących na Wysoką. Ale na własne oczy nie widziałem.

Acha i na grani Solisk (okolice Młynickiego Soliska) był chyba jakiś filanc, który coś nas opierdalał jak przechodziliśmy obok, ale nie pamiętam o co mu chodziło i czy to na pewno był filanc :D.
Był z jakąś grupą ze 20 osób. Trochę go zignorowaliśmy i przeszliśmy bokiem. Na wszelki wypadek z Soliska zeszliśmy inną drogą.

Autor:  Kaytek [ Pn sie 27, 2012 1:05 pm ]
Tytuł: 

sefer1 napisał(a):
To nie jest do końca prawda- jeśli się wpiszą w książkę wyjść taternickich - są na Mięguszach legalnie- w TPN de facto to jedyny warunek bycia taternikiem- oczywiście potrzebna jest jeszcze wiedza, ale sądzę, że dobrym pomysłem jest po prostu kurs w tym wypadku- wieka akurat tutaj nie jest szczególna przeszkodą.


Warunkiem bycia taternikiem jest nie wpisanie się do książki a posiadanie wiedzy.


"- taternictwo to przechodzenie trudno dostępnych partii Tatr przy zastosowaniu specjalnych umiejętności i odpowiedniego sprzętu,
- uprawianie taternictwa, wymaga posiadania specjalistycznego przygotowania oraz przestrzegania zasad bezpieczeństwa obowiązujących w tej dyscyplinie"*


Oczywiście: zróbmy sobie w wieku 50+ kurs skałkowy, taternicki i najlepiej jeszcze taternicki zimowy bo chcemy pójść na Kościelec, Rysy i Mięgusza DPG.

Zastanów się o czym Ty piszesz i na ile twoja rada może się Krisinho w ogóle przydać. Ja to odniosłem do sytuacji, w której np. moi rodzice chcieliby pójść na Mięgusza (hehehe) bym powiedział: zadzwońcie do np. Berbeki, spytajcie się, czy się podejmie i na jakich warunkach, a nie: zadzwońcie do Waldka Niemca kiedy i za ile zrobi Wam kursy, jedźcie na te kursy, tylko starajcie się dobrze wypaść na skałkowym, bo na taternicki Was nie weźmie"... Nauczcie się łoić V, a później idźcie na DPG.


*ZARZĄDZENIE NR 2/2012 DYREKTORA TATRZAŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO Z DNIA 2 STYCZNIA 2012 R. W SPRAWIE UPRAWIANIA TATERNICTWA NA TERENIE TATRZAŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO.

Autor:  grubyilysy [ Pn sie 27, 2012 1:26 pm ]
Tytuł:  Re: Cięższe partie tatr a Uprzęże

Krisinho napisał(a):
...
Z tych wyższych byli do tej pory na Giewoncie, Świnicy, Zawracie z Gąsienicowej i Kozim Wierchu z Pięciu Stawów.

Przymierzają się na Kościelec, chcieliby kiedyś zaliczyć Rysy, czy Mięguszowieckie przez przełęcz Pod Chłopkiem....

Po pierwsze - skoro byli na Giewoncie i Świnicy, to "psychicznie" dadzą radę także na Rysach, Kościelcu i Chłopku. Z tych wszystkich najtrudniejszy i nieco niebezpieczny jest moim zdaniem Kościelec, chociaż to chyba sprawa trochę indywidualna, a ciekawostka taka, że tam akurat nie ma grama żelaza, do którego można by się było ewentualnie "przypiąć". Gotowe zestawy do asekuracji na ferratach można kupić w specjalistycznych sklepach.

Głównie Orla Perć i może Rysy to szlaki gdzie asekuracja z karabinka wpinanego do łańcuchów (taka jakby asekuracja jak na via ferrata) może mieć sens i w tej konkretnej sytuacji moim zdaniem ma, chociaż uważajcie na rozeźlonych "zatorami" turystów" :-).
Asekuracja liną technikami taternickimi wymaga wiedzy i zabrałbym się za jej zgłębianie (jakiekolwiek by ono nie było) może w jakieś tam przyszłości, gdy Twoi rodzice już "zdobędą" ten Kościelec, Chłopka, Rysy, może też fragmenty Orlej Perci. Dopiero wtedy, bo już będą mieli wyobrażenie na temat sytuacji gdzie kiedy i do czego może to być naprawdę przydatne.

Podstawowym zagadnieniem jest tutaj natomiast prawidłowe "stopniowanie" trudności i stopniowe nabieranie doświadczenia na coraz trudniejszych szlakach. Poszukaj po forum, bo gdzieś tu były dyskusje na temat prób usystematyzowania, które właściwie fragmenty szlaków tatrzańskich są trudniejsze od których. Najtrudniejszych szukałbym na Orlej Perci a najłatwiejszym jej fragmentem na początek jest moim zdaniem odcinek Skrajny Granat - Kozia Dolina zielonym szlakiem (ewentualnie w odwrotną stronę).

Autor:  Jacek [ Pn sie 27, 2012 1:26 pm ]
Tytuł: 

don napisał(a):
Bo mnie się wydaje, że oni siedza na dole i czekają patrząc przez lornetkę.

Po zejściu z Kieżmarskiego, przechodząc przez barierki do ścieżki zaczepiło Nas dwóch gości, pytali coś o drogę jaką robiliśmy, nie wiem do końca czy byli filancami, ale tak to wyglądało, zresztą z drugiej strony to "taka Ich miejscówka, poczekają a klient sam przyjdzie".


Olga napisał(a):
Im dłużej przebywam na tym forum, tym mocniej rozbudowuje się moje wyobrażenie na temat pojemności dupy przeciętnego filanca

:mrgreen:
Ciekawe do jakich przemyśleń dojdziesz z biegiem czasu ;)

Autor:  Olga [ Pn sie 27, 2012 2:11 pm ]
Tytuł: 

Jacek napisał(a):
Ciekawe do jakich przemyśleń dojdziesz z biegiem czasu

Oby nie do takich, że sama mam równie pojemną :lol:

Autor:  Kaytek [ Pn sie 27, 2012 2:24 pm ]
Tytuł: 

Jacek napisał(a):
Po zejściu z Kieżmarskiego, przechodząc przez barierki do ścieżki zaczepiło Nas dwóch gości, pytali coś o drogę jaką robiliśmy, nie wiem do końca czy byli filancami, ale tak to wyglądało, zresztą z drugiej strony to "taka Ich miejscówka, poczekają a klient sam przyjdzie".

A pamiętasz gościa z karimatką właśnie na MPpCh? - jakby czekał na grupkę z Czarnego.

Autor:  Jacek [ Pn sie 27, 2012 2:40 pm ]
Tytuł: 

Olga napisał(a):
Oby nie do takich, że sama mam równie pojemną

Nie będę wnikał tak daleko :mrgreen:



Kaytek napisał(a):
A pamiętasz gościa z karimatką właśnie na MPpCh? - jakby czekał na grupkę z Czarnego.

Pamiętam. Tak niewyraźnie właśnie wyglądał.

Autor:  PrT [ Pn sie 27, 2012 5:58 pm ]
Tytuł: 

Jacek napisał(a):
Nie będę wnikał tak daleko

Chyba chciałeś powiedzieć: "tak głęboko"... :mrgreen:

Autor:  WILCZYCA [ Pn sie 27, 2012 6:17 pm ]
Tytuł: 

Dawno temu na Szpiglasowej Przełęczy zapytalam 2 chłopaów idących w szortach o jakiś okoliczny szlak "na dziko" na co mi odpowiedzieli że tak w ogóle to oni są strażnikami chrony przyrody, :shock: ale oni to nic bo za nimi idzie ich kierownik a to straszny służbista :lol: ogólnie sympatyczni byli

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/