Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Wasza pierwsza "wielka przygoda w górach"
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=1793
Strona 1 z 1

Autor:  EgonT [ Pt kwi 07, 2006 3:21 pm ]
Tytuł:  Wasza pierwsza "wielka przygoda w górach"

Postarajcie się wybrać taką wyprawę w góry od której wszystko się u Was poważnie zaczęło.
To start :D

Autor:  Bombadil [ Pt kwi 07, 2006 3:35 pm ]
Tytuł: 

To ja może zacznę. :D
Pierwszy raz w życiu Tatry zobaczyłem z bliska rok temu, tj. 19/20 czerwca.
Do dzisiaj codziennie oglądam fotki z wycieczki i te z forum i w ogóle internetu.
A poza tym to od bobasa hulałem po Karkonoszach. Pieczątek ze schronu na Śnieżce mam nawalonych tyle że hej. Jedna na drugiej bo miejsca nie było :D
Aha, 23 fotki z tego czerwcowego wypadu tutaj jakby ktoś się zainteresował:
http://www.turystyka-gorska.pl//forum// ... &start=140

Autor:  Jakub [ Pt kwi 07, 2006 6:27 pm ]
Tytuł: 

Generalnie to sam zainteresowałem się górami na podstawie opisów i zdjęć z podręcznika z geografii w podstawówce :lol: . Pierwszą wycieczką podjętą z mojej inicjatywy było zdobycie Pilska w Beskidzie Żywieckim. Po tym, jak przestudiowałem mapę, doszedłem do wniosku, że najciekawiej będzie zobaczyć niejako przy okazji największy wodospad w Beskidach w Sopotni Wielkiej, zimą popularny wśród wspinaczy lodowych. Jednocześnie trasa z Sopotni Wielkiej jest atrakcyjna, bo jest krótka i prowadzi przez piękne, rozległe i widokowe polany. Choć na jednej z nich zgubiliśmy szlak :lol: , to turyści zmierzający na Babią Górę :shock: pomogli nam nań powrócić. Wycieczka była ciekawa, bo był maj, 25*C, a płatów śniegu nie brakowało. Byłem z moim pieskiem, Korkiem, ale biedak się zmęczył i na sam szczyt trzeba go było wnosić :wink: . Na Hali Miziowej nie było jeszcze nowego schroniska, za to widok na Babią Górę mi się spodobał. Choć liczyłem na widok Tatr ze słowackiego wierzchołka, musiałem się jednak zaspokoić widokiem na Magurę Orawską i Jezioro Orawskie ze względu na małą przejrzystość powietrza. W schronisku na Miziowej kupiłem sobie moją pierwszą książeczkę GOT PTTK :lol:

Autor:  lider [ Pt kwi 07, 2006 10:31 pm ]
Tytuł: 

"Własnonożne" wejscie na Sokolicę w wieku 3 lat :wink:

Autor:  Hania ratmed [ Pt kwi 07, 2006 10:58 pm ]
Tytuł: 

Skrajny Granat i ten malutki króciutki łańcuch,który tam po drodze żyje;w wieku 13 lat/aaa i jeszcze tak się wystrachnęłam tego widoku ze szczytu na OP że az mi się chciało wrócić :mrgreen: ....no i wracam :mrgreen:

Autor:  gluonek [ Pt kwi 07, 2006 11:04 pm ]
Tytuł: 

Powaznie sie u mnie zaczelo kiedy to z siostra przeszedlem trase Giewont-Kopa Kondracka - Kasprowy. Bylo chyba w 2002 roku. Tak, dokladnie 11 wrzesnia 2002go. Pamietam bo to byla pierwsza rocznica ataku na WTC. I to byl ten dzien kiedy utwierdzilem sie w przekonaniu ze lubie chodzic po gorach.

A teraz wiem ze musze to robic bo inaczej mi czegos bedzie brakowac...
No i sie nie opieram :-)

Autor:  axe [ So kwi 08, 2006 12:19 pm ]
Tytuł: 

Pierwsza powazna wycieczka z tatą na Zawrat. Miałem wtedy 15lat. Szliśmy w dość gęstej mgle, widoki były nie zaciekawe:). Ale potem, klimat schroniska w piątce i wieczorny powrót przez Roztokę. Nigdy tego nie zapomnę:)

Autor:  Elfka [ Pn kwi 10, 2006 12:08 am ]
Tytuł: 

Moja pierwsza poważna wyprawa... . Był to rok 2002. Jakoś wtedy nie wyobrażałam sobie samotnego wypadu w góry, więc szukałam ofert turystycznych. Znalazłam w biurze podróży Itaka. Wycieczka zwała się Nie Tylko dla Orłów, więc pomyslałam, że i ja mogę jechać. Oczywiście musiałam zrobić zakupy: buty, plecak, kurtka. No i wreszcie siedziałam w autobusie, słuchając opowieści naszego pilota na temat wycieczki. Troszkę wszystko barwnie przedstawił, ale już nie mogłam się doczekać. Po blisko 24 godzinnej jeździe dotarliśmy do Calalzo di Cadore. Tego dnia był czas na odpoczynek, pokaz slajdów, spotkanie z naszymi włoskimi przewodnikami. Na drugi dzień pobudka o 7 i o 8 rano na szlak. Nie pamiętam już nazw wszystkich szlaków, ale ten pierwszy dzień opiszę, bo znalazłam katalog. No i zdjęcia z opisami miejsc. Więc najpierw był wjazd wyciągiem krzesełkowym do schroniska Scoiatolli. Następnie szlakiem weszliśmy na wysokość 2.575 m n.p.m. I tego odcinka nie zapomnę. Otóż chciałam iść szybko i po paru minutach zaczęło mi się w głowie kręcić i czułam, że nie dam rady. Pomyślałam sobie, o matko, co ja tutaj robię, ja się nie nadaję. Ale odpoczęłam chwilę, wypiłam wody i dalej szłam już spokojnie. Po prostu musiałam znaleźć swoje tempo. Koło kolejnego schroniska była chwila odpoczynku i dalej na szlak. Szlak wiódł wokół szczytu Averau do przełęczy Falzarego. Widoki niezapomniane. Podziwiałam i chłonęłam to piękno, które mnie otaczało. Już wiedziałam, ze to jest sposób odpoczynku dla mnie. Góry, góry i jeszcze raz góry. Wędrówki górskie, a nie zwiedzanie miasta z autokaru.
Każdy dzień był inny. Codziennie inny szlak, codziennie inna pogada ;) Raz deszcz, raz burza, raz słońce, raz mgła. Gdy szliśmy szlakiem do schroniska Antelao deszcz lał jak z cebra i grzmiało. W schronisku rozpalili nam kominek i zaczęło się wielkie suszenie ;) począwszy od butów, a skończywszy na kamerze video :D Tak więc schronisko Antelao zostało przemianowane na .... Ale Lało :D Właśnie podczas tej wycieczki zaczęłam poznawać góry: ich piękno, ale tez ich grozę. Nie zapomnę mojego panicznego lęku, jak błyskało się mi przed oczami. Przewodnik pocieszał mnie, mówiac, że miejsce w jakim jesteśmy jest bezpieczne, bo jesteśmy w dolinie. Każdego dnia zawsze dzwonił do centrum meteorologii i pytał się o pogodę, czasami przez to trasa ulegała zmianie. Wtedy też po raz pierwszy zapoznalam się z łańcuchami ;) Bardzo miło wspominam tę wyprawę. Kolejne lata to już moje samotne wypady do Szczawnicy i rok temu z koleżanką do Zakopanego. W tym roku też chcę w góry i być moze będzie to Zakopane.

Autor:  kilerus [ Pn kwi 10, 2006 10:42 am ]
Tytuł: 

pierwsza taka akcja w gorach to byl wyjazd na rowerze na kozia gore (stefanke)

ledwo to przezylem
taka byla to dla mnie ciezka sprawa

Autor:  Zbyszek [ Pn kwi 10, 2006 10:49 am ]
Tytuł: 

Kiedy to było... w 1983 r. Jako nastolatek uczestniczyłem w obozie wędrownym po Podhalu, który kończył się wejściem na Giewont. Pamiętam, że byłem bardzo podekscytowany, a na końcowych łańcuchach trochę się bałem. A potem było 8 lat przerwy (do dziś nie potrafię zrozumieć sam siebie - dlaczego tak długo), aż wreszcie wyjazd w Bieszczady w 1991 r. Rok później wreszcie Tatry po 9 latach i ... tak już (na szczęście) zostało do dziś. Kolejny wyjazd - za cztery dni w Gorce.
Pozdrawiam.

Autor:  lider [ Śr kwi 12, 2006 11:02 am ]
Tytuł: 

Elfka napisał(a):
W tym roku też chcę w góry i być moze będzie to Zakopane.


A ja nie lubie Zakopca. Wolę jechać w Tatry :wink:

Autor:  tuniek [ Śr kwi 12, 2006 6:48 pm ]
Tytuł: 

Moja przygoda to była pare lat temu gdy wysłużone trapery rozwaliły mi się na Kopie Kondrackiej i dalej musiałem chodzić w trampkach. A było to w drugim dniu pobytu.Budrzet tego nie przewidział więc musiałem chodzić w trampkach,od Kasprowego przez Świnicę do piątki nie było łatwo no i ludzie dziwnie patrzyli jak idę w trampkach a trapery wiszą przy plecaku.Miało być i weiście na Rysy ale pogoda się popsuła na dłużej może to i lepiej bo na te Rysy pewnie w takim obuwiu to bym nie wszedł.

Autor:  Bombadil [ Cz kwi 13, 2006 9:37 am ]
Tytuł: 

Dlaczego? Stonka wchodzi w adidasach, w trampkach pewnie też. :wink:

Autor:  EgonT [ So kwi 15, 2006 4:25 pm ]
Tytuł: 

Bombadil napisał(a):
Dlaczego? Stonka wchodzi w adidasach, w trampkach pewnie też. :wink:


Rosjanie na Elbrus w wojskowych butach wchodzili...

Autor:  Kaytek [ So kwi 15, 2006 10:42 pm ]
Tytuł: 

Rodzice przeciągnęli mnie troszku po górach na początku osiemdziesiątch... Bieszczady (z resztą 40), Taterki, Karkonosze - nie pamiętam w jakiej kolejności... A bez rodzinki to Stołowe w 84 (4-ta klasa podstawówki - harcerzyki) no i się zaczęło...

Autor:  Oleńka i Maciuś [ N kwi 16, 2006 6:02 am ]
Tytuł: 

Maciuś : Lata 80. Tata pochodzi z okolic Żywca więc co roku jeździliśmy do Babci. Ja z bratem zostawaliśmy w domu a rodzice łazili po górach. Poźniej zaczęli chodzić z nami i chyba najbardziej zapamiętałem te pierwsze poważne wycieczki z Mamą i Tatą. Nie wiem KTÓRA BYŁA TA NAJWAŻNIEJSZA ale z lat dziecięcych zapamiętałem :
1. Rabka-Maciejowa-Stare Wierchy ( nocleg - cóż za przeżycie ) - Turbacz - Nowy Targ
2. Hala Boracza - Rysianka - Lipowska ( ciekawe że wtedy bardziej pamiętałem nazwy schronisk niż szczytów )
3. Wejście percią akademików na Babią górę podczas silnego wiatru i momentami deszczu. Pamiętam że zgubiłem czapkę i na głowie miałem chlebak :-)

Ola: Obecnie w objęciach Morfeusza ( napisze później )

Autor:  krisnahorny [ N kwi 16, 2006 5:36 pm ]
Tytuł: 

Jako, iż mieszkam praktycznie u podnóża Beskidów od dziecka miałem z nimi kontakt i moi dziadkowie i rodzice zaszczepili we mnie miłość do gór. Jednak pierwszą przygodą, którą mam żywo w pamięci było zimowe zdobycie Baraniej Góry szlakiem niebieskim z Wisły Czarne. Miałem wtedy może 9 lat. Byłem razem z mamą i siostrą (wtedy miała 7 lat) i z wujkiem, który nas prowadził (nawiasem mówiąc jest z Poznania :wink: ). Zima wtedy nie była ciężka, ale w górach leżało sporo śniegu..Pamiętam, że miejscami szlak był tak oblodzony, że musieliśmy iść na kolanach, żeby przebrnąć przez niebezpieczne miejsca. Pogoda była znakomita, ale dzień jeszcze krótki (luty). Na Baraniej wujek postanowił, że zejdziemy do Węgierskiej Górki..Po drodze dwa razy zgubiliśmy szlak i już po ciemku dotarliśmy do stacji kolejowej. Na szczęście wujek miał "czołówkę", więc widzieliśmy co nieco :) Ta wyprawa zrobiła chyba na mnie największe wrażenie (z racji mojego wieku) i jeszcze bardziej przekonałem się, że góry COŚ w sobie mają... :)

Autor:  przemek p [ Wt kwi 18, 2006 1:27 pm ]
Tytuł: 

Bo ja wiem, która wyprawa. Od dzieciństwa jeździłem z rodzicami w góry. I bardzo mi się podobało Od konca podstawówki już jakieś pierwsze wyjazdy z kolegami. Coraz dłuższe. I tak do dzisiaj to trwa.

Autor:  ogrych [ Pt kwi 21, 2006 12:57 pm ]
Tytuł: 

A ja pamiętam jak dwa lata temu nadarzyła się pierwsza okazja w moim życiu aby pojechać w góry. Ciągnęło mnie tam od kilku lat i zawsze oglądając zdjęcia było czuc że to jest to. W Zakopcu na dworcu PKP jeszce nie było widać (może to z emocji) jakiejkolwiek góry ale potem idąc chodnikiem w stronę centrum (nawet nie wiadomo było co to Krupówki) wyłonił się masyw Giewontu - pomiętam, że ogarnęło mnie uczucie jakby przerażenia, zdziwienia (do dziś nie wiem jak to opisać)? Co to jest? Nasuwało się pytanie - to są właśnie góry???!!!!! Teraz się z tego śmieję że człowiek jest taki nieświadomy i głupi. Następnego dnia zdobycie tego szczytu było również niesamowitym przeżyciem a szczególnie widok rozciągający się w Dolinie Małej Łąki. Teraz gdy tam się znajduję juz nie "mdleję" na widok gór ale chłonę je całym moim umysłem i wiem, że góry dają mi świadomość małości człowieka w stosunku do wielkości przyrody. Z pokorą przyjmuję zaszczyt obcowania z górami.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/