ml napisał(a):
Lech napisał(a):
W tym konkretnym przypadku wcale nie musieli ganiać za grupą wybierającą się na Rysy. Grupa nocowała w tym samym schronisku, dosłownie "pod nosem" dyżurującego TOPR-owca, głośno było o tym dokąd i kiedy planują wyjście. O tym jakie to niebezpieczne TOPR-owiec powinien najlepiej widzieć. Niestety, po prostu się nie chciało, nie umiało, zabrakło wyobraźni...
To w takim razie napisz nam wszystkim, w jaki konkretnie sposob mieli powstrzymac te grupe przed wyjsciem w gory. Konkretnie. Bo czytam ten sam watek juz na ktorejs z kolei grupie/forum, a nigdzie nie wyczytalem konkretnej odpowiedzi na to pytanie. Mieli zatrzymac ich sila?
Po pierwsze, grupa licealistów z Tych to nie byli jacyś bandyci, by TOPR-owcy mieli robić przed nimi ze strachu w gacie.
Po drugie TOPR-owcy mają obowiązek interweniować w sytuacjach zagrożenia bezpieczeństwa osób przebywających w górach.
Po trzecie dyżurujący TOPR-owiec powinien już w schronisku podejść do opiekuna grupy i oznajmić mu, że
"na podstawie Rozporządzenia MSWiA § 4. jestem zobowiązany i uprawniony do kontroli czy Pańska grupa przestrzega warunków bezpieczeństwa". Nawet gdyby opiekun grupy nie był skłonny go posłuchać, to zdecydowana interwencja mogła odnieść właściwy skutek.
I tu nie powinien wdawać się w żadną pyskówkę, tylko stanowczo powiedzieć:
"no to panie wychowawco, spiszemy teraz protokół na okoliczność pańskiej odmowy naszego żądania, wyślemy też zawiadomienie do dyrekcji szkoły i do kuratorium". Coś takiego jest w stanie klienta bardzo szybko otrzeźwić. Bo zupełnie inaczej to wygląda, kiedy trwa jakaś ostra, do niczego nie zobowiązująca wymiana zdań, a inaczej gdy się działa się w sposób zdecydowany i nieustępliwy. Gość zaczyna wtedy widzieć w swej wyobraźni jak te papiery szeleszczą w rękach prokuratora, dyrektora szkoły, kuratora, no i zaczyna od razu mięknąć.
I tak właśnie trzeba było zadziałać, a nie zasłaniać się modną ostatnio w naszym społeczeństwie ogólną niemożnością i wszechogarniającą znieczulicą. Ale jak to mówią,
kiepskiej baletnicy to przeszkadza nawet rąbek spódnicy.
ml napisał(a):
A moze wezwac policje, ktora udalaby sie w poscig za niesforna grupa turystow?
Jak najbardziej. W skrajnych sytuacjach, kiedy ma się do czynienia ze szczególnym chamstwem i zachowaniem agresywnym nie tylko można, ale nawet trzeba wezwać Straż Parkową, Policję lub Straż Graniczną. To nie jest niemożliwe. To jest konieczne, bo powszechne pobłażanie w tego rodzaju przypadkach skutkuje później wzrostem chamstwa i bandytyzmem nie tylko na ulicy, ale już nawet na górskich szlakach.