Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N mar 09, 2025 10:17 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: So lis 11, 2006 8:22 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 09, 2005 8:09 pm
Posty: 3668
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
W "Nowinach Jeleniogórskich" ukazał się artykuł Leszka Kosierowskiego pt. "Odwrót od wycieczek", gdzie zacytowano wyrwany z kontekstu fragment mojej wypowiedzi.

Przewodnik jeśli jest konieczny powinien go wynająć organizator wycieczki. Jest jednak wiele sytuacji, kiedy należałoby - jak to powiedziałem dziennikarzowi "Nowin Jeleniogórskich" - "pozwolić, by grupy mogły chodzić po górach na własną odpowiedzialność, a nie nakazywać im brać ze sobą przewodnika górskiego." Nie może być tak, aby władza państwowa nakazywała każdej grupie zorganizowanej, niezależnie czy komercynie czy społecznie, wynajmować przewodnika. Są przecież grupy zorganizowane, których uczestnicy nie wybierają się w góry przypadkowo, są do tego odpowiednio przygotowani i tak zorganizowana grupa naprawdę nie potrzebuje eskorty zawodowego przewodnika sudeckiego z państwowymi uprawnieniami nadanymi przez marszałka województwa (zapewne niedługo uprawnienia będzie nadawał sam Prezydent RP). To wszystko, a nawet dużo więcej powiedziałem temu dziennikarzowi. Nie moja wina, że spłycił problem przedstawiając moją wypowiedź w formie własnego dziennikarskiego "skrótu myślowego". Niestety, dziennikarze już tak mają...

Obracam się od wielu lat w środowisku kadry PTTK, wśród której jest wielu pedagogów, którzy przed wprowadzeniem głupich przepisów prowadzili społecznie obozy wędrowne z młodzieżą. Komu to przeszkadzało? Jaki sens, aby musieli na obszarach górskich, gdzie znakowane szlaki turystyczne biegną przez rezerwaty przyrody, parki narodowe i wszędzie powyżej 1000 m n.p.m. nawet latem (!!!) wynajmować sobie przewodnika, bo jacyś dyletanci wysterowani przez lobby przewodników górskich uznali, że sami już sobie nie poradzą, choć radzili sobie doskonale przez całe dziesięciolecia...

Obowiązujące przepisy sprawiły, że albo się przewodnika bierze, albo w takie miejsca nie idzie czyli po prostu rezygnuje z imprezy lub robi to nielegalnie uprawiając "partyzantkę turystyczną", albo też wybiera sie w góry do Czech, jak robi to od lat Wielkopolski Klub Przodowników Turystyki Górskiej. Przecież żaden organizator nie będzie kluczył po polskich górach omijając najciekawsze miejsca i nadkładał dziesiątki kilometrów aby ominąć owe 1000 m n.p.m, parki i rezerwaty przyrody przez które prowadzą wyznakowane szlaki turystyczne, a gdzie nawet latem każdą grupę zorganozowaną musi eskortować przewodnik z uprawnieniami państwowymi na dany obszar. To jest kompletnie chore.

Ustawy i rozporządzenia do nich powinny oprzeć się na założeniu, że turyści, czy to indywidualni, czy też zorganizowani, działać powinni na własną odpowiedzialność, albowiem są ludźmi dorosłymi, nie przedszkolakami i są w stanie sami zachować odpowiednie środki ostrożności i realizować program zwiedzania. Niestety wydawanie w Polsce ministerialnych zarządzeń oraz wprowadzanie coraz to nowych i ostrzejszych nakazów względem poruszania na szlakach, znalazło się w gestii osób kierujących sie przestarzałymi, z minionej "epoki" schematami, kiedy to wszystko dało się zaparagrafować i obwarować ściśle podpunktami, równocześnie otwierając tym samym drogę kombinatorom i "kręgom uprzywilejowanym" umożliwiając im dorwanie się do koryta...

Cała filozofia a zarazem podstawa działań Klubów Górskich PTTK na przykład opiera się na społecznej pracy przodowników, pracy - którą w szczególnie trudnych dla turystów czasach - chce się, za przeproszeniem "upieprzyć" za pomocą głupich ustaw i w majestacie prawa. Niestety do gremiów niechętnych przodownikom należą też parki narodowe, które albo (jak Tatrzański) ich w ogóle nie tolerują, albo skutecznie (parki pozostałe) starają się obrzydzić im społeczną robotę. Także zdarzające się w górach wypadki usiłuje się na bieżąco wykorzystywać przeciwko przodownikom, którzy tymczasem turystom nie tylko nie zagrażają, ale proponują (co w obecnych czasach wydaje się niepodobieństwem) edukację górską - za darmo.

W Polsce tworzy się chore prawo, które rzekomo ma sprawy porządkować, ale je komplikuje. Zabija się w ten sposób swobodną turystykę, którą dało się uprawiać nawet za czasów głębokiej komuny. Dzisiaj Karol Wojtyła prowadzący grupy młodzieżowe w góry byłby przez takie prawo uznany za przestępcę! Wszak chodzili sami, bez przewodników...Gdyby ten i inne przepisy przestrzegać w pełni, byłaby to katastrofa. Ale i tak dzięki nim zniszczono resztki szkolnych klubów sportowych, szkolnych klubów PTTK i zachwiano podstawami działania wielu organizacji, firm i prywatnych osób.

Niestety doczekaliśmy się czasów kiedy młodzież - zamiast mieć możliwość wyjechania z wychowcą w góry - wystaje nudząc się pod bramami w miastach i sama znajduje sobie różne, delikatnie mówiąc, niezbyt godne naśladowania sposoby na rekreację ruchową...

Widać wyraźnie, że naszym ustawodawcom nie chodzi tak naprawdę o prawo czy odpowiedzialność. Chodzi o to, żeby wycisnąć jak najwięcej korzyści dla wzajemnie popierającej się grupy interesu. Dla lobby przewodnickiego nie są bowiem problemem wypady w góry gromad zupełnie niedoświadczonych i pozbawionych opieki (a często podpitych małolatów) - jak narozrabiają albo się im coś stanie, to przecież nic takiego. Dla tegoż lobby podstawowym problemem są wycieczki pod opieką doświadczonych i zapalonych turystów, jacy się jeszcze uchowali bez uiszczenia haraczu na rzecz tych panów. Stąd kuriozalny zakaz chodzenia nawet latem (!!!) bez przewodnika po takich turystycznie łatwych górach jak Sudety.

W dzisiejszych czasach spadek dochodów na głowę rodziny to mniejsza liczba turystów, zwłaszcza młodzieży szkolnej i mniejsze obłożenie schronisk górskich, które przez to podupadają. I to widać szczególnie w mniej popularnych pasmach polskich gór, m.in. w wielu regionach Sudetów, gdzie są obecnie pustki i zarastają szlaki, na których kiedyś można było spotkać obozy młodzieżowe i innych wędrujących turystów plecakowych. W sytuacji ubożenia społeczeństwa narzucanie przez państwo przesadnych ograniczeń jest po prostu nonsensem do kwadratu!!!

_________________
Obrazek

Lech


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 11, 2006 10:01 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 06, 2005 1:56 pm
Posty: 1388
Lokalizacja: Warszawa
Może pierwszy raz odpowiem na posta Lecha gdyż sprawa pośrednio mnie dotyczy . Jestem uczniem teraz już II klasy Liceum ale w poprzednich latach jak jeździliśmy częściej na wycieczki szkolne to oczywiście obowiązkiem był przewodnik co według mnie było bezmyślne gdyż tak naprawdę nikt go nie słuchał . Poza tym wycieczki szkolne mają to do siebie że prowadzą po najnudniejszych miejscach ja byłem parę razy w Zakopanym i tak naprawdę jedyne miejsce które interesowało moich kolegów to były Krupówki no i monopol :wink: Ale ostatnio w liceum pojechaliśmy do Zakopanego i w planach mieliśmy Moko nauczycielka albo z niewiedzy albo z niechęci nie wynajęła przewodnika . My zaoszczędziliśmy pieniądze wolny czas a w przerwie zdążyliśmy skoczyć nad Czarny staw. Teraz tylko pozostaje pytanie czy dobrze zrobiła niebezpieczeństwo było znikome ale nie można było wykluczyć takiej możliwości . Uważam że przewodnik powinien być nie obowiązkowy gdyż jak turysta będzie chciał to i tak zrobi to co będzie chciał tak jak my poszliśmy nad staw. Sam osobiście już raczej nigdy na wycieczkę szkolną nie pojadę z tego powodu że za te pieniądze mogę sam ją sobie zorganizować i nie tracić czasu na jakieś nie ciekawe trasy .
Teraz co do lobby przewodnickiego :D zawsze każdy lobbuje na swoją stronę i w tym nie ma nic dziwnego a przepisy są takie a nie inne często wydają się absurdalne do czasu kiedy z ich braku nie stanie się krzywda.

_________________
http://www.jokerteem.fora.pl/

http://pl.youtube.com/watch?v=P6-fvNX_lFo


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 11, 2006 10:28 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 09, 2005 8:09 pm
Posty: 3668
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Robert18 napisał(a):
w tym nie ma nic dziwnego a przepisy są takie a nie inne często wydają się absurdalne do czasu kiedy z ich braku nie stanie się krzywda.


Przepisy ruchu drogowego są od dawien dawna. I co? Już nikomu nie dzieje się krzyda??? Czy naprawdę nie rozumiałeś jeszcze, że nie ma sensu wszystkiego co dotyczy turystyki zaparagrafowywać i obwarowywać ściśle podpunktami i artykułami? Ludzie chcą w górach po prostu wypoczywać i realizować swoje pasje, a nie denerwować się jakimiś durnymi przepisami, pilnować gdzie jest granica parku czy rezerwatu albo w którym miejscu zaczyna się poziomica 1000 m n.p.m. odkad muszą poruszać się z obowiazkową eskorta goscie, który rzekomo gwarantuje im, że się nikt sie nie potknie i nie złamie sobie na przykład nogi. I za to jeszcze mają słono płacić. Kompletny nonsens.

Uważam, że jest bzdurą kompletną, aby taki na przykład specjalistyczny organizator, jak Klub Górski "Grań" PTTK z Poznania, który skupia wielu naprawdę doświadczonych przodowników turystyki górskiej, a którzy by mogli niejednego zawodowego przewodnika "zabić śmiechem", to aby zorganizować wycieczkę w polskie góry, zgodnie z obowiązującym prawem muszą wynająć sobie licencjonowanego przewodnika z uprawnieniami na dany teren. To są potworne nonsensy!

Wychowywałem się w Miłkowie u podnóża Śnieżki, schodziłem niemal wszystkie szlaki w Sudetach prowadząc społecznie (nieodpłatnie) dziesiątki obozów wędrownych i wycieczek górskich, służyłem na pobliskiej granicy w górach w Sudeckiej Brygadzie WOP, jestem przodownikiem turystyki górskiej PTTK i jeszcze innych dziedzin, autorem publikacji o Sudetach, sam szkoliłem i wychowałem ludzi o podobnych zainteresowaniach.

Nie wyobrażam sobie, że nie mógłbym oprowadzić zorganizowanej grupy członków naszego Klubu Sudeckiego z Poznania czy wycieczki młodzieży związanej z naszym Oddziałem PTTK po Sudetach i opisywanych przeze mnie miejscach tylko dlatego, że nie mając czasu na zarobkowanie przewodnickie sam się tym nie zajmowałem i nie uzyskałem państwowych uprawnień zawodowych.

Co się tyczy opieki wykwalifikowanego przewodnika górskiego to też nie zawsze jest tak wspaniale. Proponuję przeczytać uważnie jubileuszowe wydanie pt. "50 lat przewodnictwa turystycznego na ziemi jeleniogórskiej". Proszę zajrzeć tam na stronę 45, gdzie po datą 01.03.1984 r. jest mowa o tym, że podczas kursu przewodnickiego zginęło 6 osób prowadzonych przez wykwalifikowanego przewodnika.

Widać środowisko przewodników zawodowych ma o sobie bardzo wysokie mniemanie i ulega jakiejś lansowanej we własnym gronie dziwnej "propagandzie sukcesu", za której to pomocą usiłują robić innym wodę z mózgu. Nie zawsze to się im udaje. Przynajmniej mnie nikt kitu nie wciśnie, bo miałem okazję wielokrotnie obserwować typowe wycieczki z przewodnikami w Sudetach. O wypadkach na takich wycieczkach też wiem coś więcej niż przeciętny zjadacz chleba, jako że służyłem tam w WOP na granicy.

Nie raz dane mi było oglądać podobne obrazki, kiedy zawodowy przewodnik pędził od górnej stacji wyciągu w kierunku Śnieżki grupę pań w cienkich bluzeczkach i damskich bucikach, trzęsących się z zimna w podmuchach przenikliwego wiatru. Sam w ciepłym, wełnianym swetrze i kurtce kroczył na czele tej grupy z ważną miną himalaisty wcale nie przejmując się, że jego podopieczni marzną i mogą ulec wyziębieniu albo, że któraś z tych kobiet może sobie wykręcić nogę w nieodpowiednim obuwiu. Od czasu do czasu zatrzymywał się i coś tam opowiadał, ale świst wiatru zagłuszał jego słowa, że co mówi mogły usłyszeć tylko osoby stojące tuż przy nim. Tego rodzaju wycieczki z przewodnikami w Karkonoszach można nierzadko spotkać na szlakach grzbietowych prowadzących od wyciągów na Małą Kopę i na Szrenicę.

Ale nie tylko tam, bo i w Tatrach codziennością są takie kilkudziesięcioosobowe "tramwaje" (też widziałem!). Dla mnie tego typu wycieczki z przewodnikami są po prostu potwornym nieporozumieniem. Ale przewodnicy generalnie zabierają takie liczne grupy, bo: po pierwsze mają do tego prawo, a po drugie dla zarobku gotowi są łamać to wszystko, co nakazuje zdrowy rozsądek.

Ostatnio w dniu 16 października miałem okazję podziwiać na drodze nad krawędzią Kotła Wielkiego Stawu blisko 100-osobową grupę hałaśliwych dzieciaków prowadzonych przez jednego tylko przewodnika sudeckiego. Grupa była rozciągnięta na przestrzeni kilkuset metrów. Przeczekałem aż grupa przejdzie. Ci z przodu pędzili jak na złamanie karku zbiegając wąskim kamienistym szlakiem w kierunku Polany. Około godziny później tą samą hałastrę z przewodnikiem spotkałem koło Wangu, kiedy jeden z uczestników tej wycieczki z wykręconą z bólu gębą kuśtykając na jednej nodze wspierał się na ramionach dwóch kolegów i powoli grupa wlekła się w stronę parkingu, gdzie czekały dwa duże autokary...

Niestety, ale podczas mojej służby w WOP nie raz byłem świadkiem jak zawodowy przewodnik zabłądził wraz grupą. Różne wypadki w grupach prowadzonych przez przewodników zawodowych też się zdarzały. Pamiętam osobiście także takie sytuacje, kiedy wskazywałem drogę przestraszonym turystom, którzy "zgubili" swojego przewodnika... Dlatego nie ma sensu bawić się więc w licytacje, kto, gdzie i kiedy więcej turystów naraził na niebezpieczeństwo.

Upór urzędników ministerialnych, którzy nie chcą uznać społecznych uprawnień fachowej kadry stowarzyszeń jak PTTK, PTT czy ZHP, programowo zajmujących się organizowaniem turystyki i krajoznawstwa wśród młodzieży, świadczy tylko jak pełne fałszu i obłudy są ich oficjalne deklaracje o budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.

_________________
Obrazek

Lech


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 12, 2006 12:52 am 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 26, 2006 6:38 pm
Posty: 188
Lokalizacja: spodchmurykapelusza
Lechu, ponieważ posty o tej tematyce widziałem już na innych forach, to przypomnę tylko, iż ja też już parę razy wspominałem, że obecne przepisy w kwestii przewodników są kretyńskie i niejako wręcz zachęcają ludzi do omijania lub łamania prawa


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 12, 2006 12:54 am 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 26, 2006 6:38 pm
Posty: 188
Lokalizacja: spodchmurykapelusza
Lech napisał(a):
Nie raz dane mi było oglądać podobne obrazki, kiedy zawodowy przewodnik pędził od górnej stacji wyciągu w kierunku Śnieżki grupę pań w cienkich bluzeczkach i damskich bucikach, trzęsących się z zimna w podmuchach przenikliwego wiatru. Sam w ciepłym, wełnianym swetrze i kurtce kroczył na czele tej grupy z ważną miną himalaisty wcale nie przejmując się, że jego podopieczni marzną i mogą ulec wyziębieniu albo, że któraś z tych kobiet może sobie wykręcić nogę w nieodpowiednim obuwiu.



akurat w tym przypadku wielka szkoda by się nie stała. parę wyziębionych panienek w szpilkach lub przewianych panów w klapkach to jak miód na moje skołatane nerwy :twisted:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 14, 2006 10:23 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 09, 2005 8:09 pm
Posty: 3668
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Baczcie abyście w herezję nie popadli

Widzę, że wmawianie komuś herezji jest ostatnio w modzie. Po wyrażeniu w "Nowinach Jeleniogórskich" swojej opinii, że jest wiele sytuacji, kiedy należałoby "pozwolić, by grupy mogły chodzić po górach na własną odpowiedzialność, a nie nakazywać im brać ze sobą przewodnika górskiego", otrzymałem mnóstwo maili głównie z wyrazami poparcia, jak i kilka z zarzutami, że wyglaszam herezje. I tak niektórzy napisali m.in.: "Zgadzam się z Tobą w 100 % !!! Tzw. władze niech się wreszcie zabiorą za idiotów motocyklowych szalejących w górach. Na nich nie mają sposobu, łatwiej dokopać szarym turystom." Inny fragment z kolejnego maila: "w państwie, w którym naprawdę za dużo jest swobody danej różnego rodzaju hochsztaplerom, przestępcom itp. zmuszanie kogoś do wynajęcia przewodnika jest błędem, ale chyba nie bierze się to z zasad bezpieczeństwa czy ochrony przyrody lecz przede wszystkim (a może jedynie) z wielkiego lobby przewodników. Natomiast jeśli chodzi o cytowany przepis to pragnę zauważyć, że powstał on w okresie rządów SLD, które jako spadkobierca PZPR-u zawsze miał na celu wszechwładzę nad społeczeństwem.". . I jeszcze inne zdanie: "Hermetyzacja niektórych rodzajów działalności gospodarczej, a co za tym idzie - możliwość dyktowania coraz wyższych cen i coraz absurdalniejszych ograniczeń, połączona jednocześnie ze znikomą możliwością dochodzenia jakiejkolwiek odpowiedzialności dotyczy niestety nie tylko turystyki pieszej górskiej.
Wierzę, że dzięki takim głosom, uda się nam wszystkim stworzyć społeczeństwo obywatelskie, zdolne do zmiany ustawodawstwa tak, by ono rzeczywiście dobrze wszystkim służyło, nie promując wybranych zawodów".
Odezwał się również prezes miejscowego Koła Przewodników Sudeckich pisząc o wielkim zaskoczeniu artykułem, że moją opinię traktuje jako herezję.

_________________
Obrazek

Lech


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 14, 2006 11:39 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Wt sie 02, 2005 1:05 pm
Posty: 702
Lokalizacja: że znowu
Lech napisał(a):
Baczcie abyście w herezję nie popadli

chyba za pozno :rofl_an: :rofl_an:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 24, 2006 8:26 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 09, 2005 8:09 pm
Posty: 3668
Lokalizacja: Poznań (spod Moraskiej Góry)
Przedstawiam jeszcze pamiątkową fotografię grupy prowadzonej przez nas kiedyś młodzieży - uczestników obozu wędrownego w Górach Bystrzyckich, na szlaku prowadzącym przez Rezerwat "Torfowisko pod Zieleńcem" . Zwróćcie uwagę na plecaki na zewnętrznych stelażach aluminiowych i inne elementy ekwipunku tych młodych turystów.

Obrazek

Dziś tamtędy nie moglibyśmy już młodzieży poprowadzić, bowiem "wycieczki piesze lub narciarskie na terenach górskich, leżących na obszarach parków narodowych i rezerwatów przyrody oraz leżących powyżej 1000 m n.p.m., mogą prowadzić tylko górscy przewodnicy turystyczni." Musielibyśmy zrobić okrąg nadkładając kilka dodatkowych kilometrów.

Od 1997 r. uniemożliwiono nam i podobnym pasjonatom z PTTK, PTT czy ZHP, prowadzenie takich grup, i to nawet latem (!!!). Najczęstszym wyjściem na przeciw oczekiwaniu autorów kretyńskiego Rozporządzenia Rady Ministrów z 1997 r. okazała się rezygnacja z organizacji imprez turystyki kwalifikowanej w polskich górach. Jaki jest więc sens takiego durnego przepisu?

W tej sytuacji schroniska są zmuszone utrzymywać się z gastronomii, skoro zorganizowane grupy wędrowne turystów kwalifikowanych (plecakowych) zostały wypłoszone z gór za pomocą głupich ustaw i w majestacie prawa. Na szlakach odchodzących od schronisk pustki, nie widać turystów plecakowych, za to w schroniskach odbywają się wesela, popijawy, imprezy integracyjne itp. Chodzą tylko nieliczni indywidualni turyści. Na kim więc można wieszać przysłowiowe psy? - Na porządnych turystach. Jeśli który zabłądzi w górach albo zasłabnie (wiadomo, ze w pojedynkę łatwiej wpaść w tarapaty niż w kilkuosobowej grupie), to jest wtedy sensacja, traktują go jak przestępcę, bo dał trochę zajęcia GOPR-owcom.

_________________
Obrazek

Lech


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL