Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Ubezpieczenie górskie a podejście ubezpieczycieli
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=8686
Strona 1 z 1

Autor:  tomek.l [ N lis 29, 2009 10:45 pm ]
Tytuł:  Ubezpieczenie górskie a podejście ubezpieczycieli

Cytuj:
Pechowa wyprawa w Alpy: Ratunek za 16 tys. złotych

Michał Ślusarczyk, ratownik TOPR, od półtora roku walczy z firmą ubezpieczeniową o opłacenie rachunku za przelot śmigłowcem po wypadku w austriackich Alpach.

Ratownicy TOPR Michał Ślusarczyk i Kuba Hornowski na długo zapamiętają nieszczęśliwą dla nich datę 13 maja 2008 r., kiedy wybrali się w Alpy. Kuba uległ wtedy poważnemu wypadkowi w czasie ekstremalnego zjazdu na nartach, zleciał ok. 600 metrów wzdłuż stromego żlebu. Jego kolega Michał Ślusarczyk w niebezpiecznym terenie, bez asekuracji, dotarł do rannego. Obu wspinaczy zabrał ratunkowy śmigłowiec. Obaj mieli wykupione ubezpieczenie od górskich wypadków. Tylko jednemu z nich ubezpieczyciel zgodził się zapłacić za transport śmigłowcem. Drugi o swoje prawa walczy w sądzie. Na razie przegrywa i grozi mu zapłata ponad 4 tys. euro – przeszło 16 tys. zł.

Zakopiańscy alpiniści wspinali się w rejonie Grossglocknera – najwyższego szczytu w austriackich Alpach, później rozpoczęli ekstremalny zjazd narciarski. – Zobaczyłem, jak w pewnym momencie Kuba stracił równowagę, zaczął koziołkować, spadł ok. 600 metrów w dół żlebu. Wypadek wyglądał bardzo groźnie, wydawało się, że może go nie przeżyć – opowiada Michał Ślusarczyk.

Alpinista początkowo nie mógł dodzwonić się po pomoc. Mimo trudnego terenu, lodowca, udało mu się dotrzeć do rannego. Okazało się, że kolega przeżył karkołomny upadek. Michał zadzwonił po pomoc. Przyleciał ratunkowy śmigłowiec. Przetransportował rannego Kubę w okolice schroniska, tam trwało jego opatrywanie. Później helikopter wrócił po Michała, który bez asekuracji, w szoku, w bardzo trudnym terenie czekał na pomoc. Wszystko skończyło się szczęśliwie. Kuba wrócił do zdrowia.

Niestety, zaczęły się problemy z rachunkiem za przelot śmigłowcem. Obaj alpiniści byli ubezpieczeni w firmie Signal Iduna. Mieli wykupione ubezpieczenie Euro26 od wypadków przy uprawianiu ekstremalnych sportów. Kubie ubezpieczyciel wypłacił pieniądze za transport śmigłowcem. Inaczej zachował się w przypadku Michała.

– Po trzech miesiącach oczekiwania dowiedziałem się, że nie otrzymam zwrotu kosztów, bo zdaniem firmy ubezpieczeniowej nie uległem wypadkowi – mówi Michał Ślusarczyk. Na nic zdało się odwołanie od tej decyzji w firmie ubezpieczeniowej.

Michał skierował sprawę do sądu. W pierwszej instancji Sąd Rejonowy przyznał rację alpiniście, nakazał firmie ubezpieczeniowej wypłacenie polisy. 5 listopada Sąd Okręgowy w Nowym Sączu po apelacji wniesionej przez firmę Signal Iduna zmienił tę decyzję i odrzucił roszczenia Michała.

– To dziwna sytuacja, teoretycznie powinienem odrzucić pomoc śmigłowca i pozostać bez asekuracji w niebezpiecznym terenie. To był lodowiec poza trasą zjazdu. Powoli zapadał zmrok, gdybym sam został w tym miejscu naraziłbym się na duże niebezpieczeństwo, być może uległbym wypadkowi i wtedy ubezpieczenie zostałoby mi wypłacone – przypuszcza Michał Ślusarczyk...


Całość artykułu http://www.tygodnikpodhalanski.pl

Taka sytuacja może się zdarzyć każdemu. Niby jesteśmy ubezpieczeni, a tu się okazuje, że nie od wszystkiego.
Np. taka sytuacja. Jeden z zespołu odpada i podejmuje go śmigłowiec. A co z drugim? Ma zostać sam w ścianie? Nie uległ wypadkowi, ale jego zdrowie i życie jest zagrożone. Wiec jak dla mnie w jego przypadku śmigłowiec też powinien podjąć akcje ratowniczą.
Czyli akcja ratownicza dotyczy dwóch. Pytanie jest jedno. Czy firma ubezpieczeniowa płaci za wypadek czy zwraca koszty akcji ratowniczych?

Dla mnie nie ma znaczenia czy ktoś uległ wypadkowi, ale ważne jest to czy musiano po niego wysyłać służby ratownicze. Skoro właściwe służby zadecydowały, że akcja ratownicza jest potrzebna, a ratowany jest ubezpieczony od kosztów akcji ratowniczych to psim obowiązkiem ubezpieczyciela jest za taką akcje zapłacić.

Nie wiem jakie brzmienie mają warunki ubezpieczenia w Signal Iduna. Ale jeśli dotyczą zwrotu kosztów akcji ratowniczych z użyciem śmigłowca to mam nadzieję, że sprawę w sądzie przegrają i zapłacą za wszystko.

Jestem ciekaw jak do takich sytuacji by podeszło OEAV.

Autor:  zix [ N lis 29, 2009 10:56 pm ]
Tytuł: 

Na stronie OEAV mozna wyczytac, iz:

Ochrona pokrycia szkody dla swiadczen z zakresu udzielania pomocy, przewozu i leczenia obowiazuje w przypadku wypadków w czasie wolnym, wypadków przy pracy oraz choroby.

Czyli jak dla mnie nie wiadomo, jakby do tego zdazenia podeszlo OEAV. Trzeba by poszukac podobnego zdazenia i sprawdzic, czy wyplacili.

Autor:  tomek.l [ N lis 29, 2009 11:10 pm ]
Tytuł: 

Jest też
"Koszty uzycia smiglowca refundowane sa wylacznie w wypadku, jezeli uzycie smiglowca zarzadzil osrodek ratowniczy powolany przez wlasciwa zwierzchnia jednostke administracyjna"

Autor:  piomic [ Pn lis 30, 2009 7:53 am ]
Tytuł: 

Czyli dla pewności drugi musi zgłaszać np. złamanie paznokcia albo obtarcia na jajach. Wspinać się nie może, nie?

Autor:  Rohu [ Pn lis 30, 2009 8:48 am ]
Tytuł: 

Śmigłowiec ratował rannego za co ubezpieczyciel zapłacił. Przy okazji ratownicy zabrali na pokład partnera poszkodowanego.
Czy to wymagało jakiejś drugiej akcji ratowniczej, której koszt wyniósł 16 tyś złotych, czy jest to może koszt benzyny, którą śmigłowiec zużył dodatkowo lecąc z większym obciążeniem (dwóch pasażerów waży dwa razy więcej ;) ).
Oto jest zagadka. :roll:

Autor:  Rohu [ Pn lis 30, 2009 9:05 am ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Nie przy okazji - śmigłowiec wrócił po niego.

Acha... No tak, teraz to doczytałem.

Autor:  Kaytek [ Pn lis 30, 2009 9:50 am ]
Tytuł: 

Może trochę nie na temat, ale uznam to jako wodę a mój młyn i przypomnę, że jak kiedyś napisałem:
Kaytek napisał(a):
Nie mam czasu ani ochoty, na dyskusję, ale chciałbym aby mi ktoś powiedział, ile będą kosztowali prawnicy, których TOPR będzie musiał zatrudnić do szarpaniny z ubezpieczeniami, gdzie w ogóle mądrusię chcą się ubezpieczać, czy wydaje im się, że koszty będą zawsze zwracane???? Przeanalizujcie jak jest z wypłatami komunikacyjnymi - jeśli tylko się da nie wypłacić - to można o kasie zapomnieć.
Dopiero by się pojawiło zapisów małymi literkami w polisach...
Wydaje mi się, że jeden mądruś z drugim by zmienili zdanie, gdyby np. rzeczoznawca uznał, że sympatex "na takie warunki" - to za mało, powinno być Gore - nie wypłacamy!!!!

...to się okazało, że są tacy co z tym nie widzą problemu i uważają, że lekiem na całe zło będzie wprowadzenia odpłatności za ratownictwo w Polsce.... No i ubezpieczenia ofkors...

Autor:  Artur1683 [ Pn lis 30, 2009 1:48 pm ]
Tytuł: 

Ciekawa nauczka dla posiadaczy kart Euro...

Autor:  tomek.l [ Pn lis 30, 2009 4:13 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Jako koszty akcji ratowniczej rozumie sie wszelkie koszty miejscowych sluzb ratowniczych ( w przypadku wydarzen w poblizu granicy równiez koszty organizacji ratowniczych panstw sasiednich ), które sa konieczne, jezeli osoba ubezpieczona ulegla wypadkowi lub zostala narazona na niebezpieczenstwo w górach lub w wodzie i ranna lub zdrowa musi zostac przewieziona ( to samo obowiazuje na przypadek smierci ). Kosztami przewiezienia sa wszystkie udokumentowane koszty poszukiwania transportu do najblizszej przejezdnej drogi lub do szpitala polozonego najblizej miejsca wypadku.
Dla mnie to jest jednoznaczne dlatego wybieram OEAV, a nie żadne inne ubezpieczenie z mętnymi zasadami, które potem nie chce zapłacić za akcje ratowniczą.

Jeśli Signal Iduna nie miało podobnego zapisu w warunkach ubezpieczenia to błąd, że takie ubezpieczenie ludzie wybrali i nauczka na przyszłość, aby w przypadku gór trzymać się z daleka od tego ubezpieczyciela.
Jeśli jednak podobny zapis jest w warunkach ubezpieczenia to sąd powinien ich przetrzepać i wyciągnąć od nich kasę.

W obu jednak przypadkach i tak najlepiej się trzymać z dala od tej ubezpieczalni. Bo albo takiego zabezpieczenia nie oferują a jeśli oferują to migają się od zapłaty.

Ali7 napisał(a):
Wydaje mi się logiczne, że ulegając wypadkowi, czy błądząc w górach nie dzwonimy po samo śmigło, tylko do służb ratowniczych, a one decydują czy trzeba wysłać helikopter, czy nie.

Jak już kiedyś pisałem ten punkt może dotyczyć kraju gdzie nie ma śmigłowca w służbach ratowniczych i załatwia się go na własną rękę. Pewnie parę takich krajów górskich zwłaszcza w Azji się znajdzie. Wtedy lepiej aby ten śmigłowiec załatwiły służby ratunkowe, bo wtedy jest szansa na zwrot kosztów.

Autor:  RR [ Pn lis 30, 2009 7:41 pm ]
Tytuł:  Re: Ubezpieczenie górskie a podejście ubezpieczycieli

A mnie zastanowiło co innego, mianowicie:

Cytuj:
Ratownicy TOPR Michał Ślusarczyk i Kuba Hornowski na długo zapamiętają nieszczęśliwą dla nich datę 13 maja 2008 r., kiedy wybrali się w Alp (...) Mieli wykupione ubezpieczenie Euro26 od wypadków przy uprawianiu ekstremalnych sportów.


Czyżby ratownicy TOPR nie byli objęci jakimś "firmowym" ubezpieczeniem innym niż prywatne karty Euro26?

Autor:  Basia Z. [ Pn lis 30, 2009 8:10 pm ]
Tytuł: 

A po co ratownikom TOPR "firmowe" ubezpieczenie w innych krajach ?
Oni swoją służbę pełnią w Polsce.

Co do warunków "Iduny" - jak się komuś chce poczytać:

http://euro26.pl/public/filemanager/fil ... ort_ok.pdf

Ja się doczytałam tylko tego, że koszty ratownictwa do 5000 euro a to jest realnie bardzo mało.

B.

Autor:  Ivona [ Pn lis 30, 2009 8:11 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Ale na cały rok te 57,50 EUR to nie jest dużo, jeśli uwzględnić zniżki w schroniskach alpejskich


w niektórych sklepach górskich na Słowacji (z tego co pamietam Tatry-Rysy w Popradzie) są zniżki dla posiadaczy ubezpieczenia Alpenverein, jakieś 5% :wink:

Autor:  tomek.l [ Pn lis 30, 2009 10:54 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
4) koszty ratownictwa
Niezbędne i udokumentowane koszty poniesione na akcję ratowniczą lub
poszukiwawczą, prowadzoną przez wyspecjalizowane służby ratownicze
w celu ratowania życia lub zdrowia Ubezpieczonego, który uległ w czasie pobytu
za granicą Rzeczpospolitej Polskiej lub kraju stałego miejsca zamieszkania,
nieszczęśliwemu wypadkowi (który nie musi skutkować trwałym uszkodzeniem
ciała lub nagłemu zachorowaniu. Przez koszty ratownictwa rozumie się:
a. koszty poszukiwań przez wyspecjalizowane służby ratownictwa,
b. udzielenie doraźnej pomocy medycznej na miejscu zdarzenia,
c. transport z miejsca wypadku do najbliższego, wymaganego stanem zdrowia,
punktu opieki medycznej (przy użyciu specjalistycznych środków transportu
jak m.in.: sanie, helikopter, tobogan, motorówka). Suma ubezpieczenia
wynosi maksymalnie równowartość w złotych 5.000 EUR i stanowi podlimit
sumy ubezpieczenia kosztów leczenia.
Czyli:
- 5.000 euro to faktycznie mała kwota
- jest mowa tylko o ubezpieczonym, który uległ nieszczęśliwemu wypadkowi.
Zatem nie chcą wypłacić temu który nie uległ wypadkowi choć ten wypadek też wpłynął na jego sytuację. Taki zapis. Sprawa dla prawników. W artykule jest mowa, że jakiś biegły stwierdził, że w górach wypadek bez względu na to komu się przydarzył zawsze dotyczy dwóch partnerów.

A dla wszystkich nauka że jeśli chodzi o ubezpieczenie górskie należy omijać dużym łukiem i olać ubezpieczenie Euro26. Dla ludzi chodzących po górach czy wspinających się może się ono okazać bezużyteczne.
No i należy czytać warunki ubezpieczenia.

Autor:  grubyilysy [ Pn lis 30, 2009 11:30 pm ]
Tytuł: 

Tak z prawnego punktu widzenia sprawa jest niejasna co widać po sprzecznych wyrokach sądów i opinii biegłego niezgodnej z końcowym wyrokiem, ale jednak ze wskazaniem na rację ubezpieczyciela, co widać po końcowym wyroku.
Zresztą - ciężko cokolwiek gadać jak się nie zna uzasadnień tych wyroków.

Natomiast dla ludzi chodzących po górach sprawa - przynajmniej jeśli zdarzenia wyglądały tak jak je znamy - jest chyba jasna: facet ratował rannego partnera, po jego ewakuacji helikopterem znalazł się w trudnym terenie w ciężkim stanie psychicznym i zapewne fizycznym, transport śmigłem wydaje się w pełni naturalny, a przede wszystkim - taka postawa zasługuje na jakieś uznanie a nie na karanie opłatą za przelot!

Dlatego Indura może sobie ubezpieczać co tam chce, ale niech wyp...la z dala od ubezpieczeń górskich, sytuacje mogą być różne a ich ocena powinna także uwzględniać nieco bardziej skomplikowane ale w miarę jasne zasady, zresztą - wyrażone nawet explicite w cytowanej opinii powołanego biegłego.
Jako że zabronić Indurze oferowania ubezpieczeń nie można, pozostaje działanie rynkowe: j...ć Indurę i nie kupować od nich "ubezpieczeń górskich", dla zasady.
OeAV raczej chce mieć markę ubezpieczenia górskiego i choćby nawet formalnie podobne sytuacje będą się pewnie przydażać i w przypadku OeAV, można chyba założyć, że będa dbać o opinię swojej "grupy docelowej".
Oczywiście - zakładam, że ich działalność musi być rentowna, ale skoro nadal działają tyle lat, to pewnie o dziwo jednak jest (nawet się nad tym dziś nieco zastanawiałem).

Autor:  Basia Z. [ Wt gru 01, 2009 7:41 am ]
Tytuł: 

Ostatnio prowadząc obozy górskie ( w terenie bez znaków, ale nie wspinaczkowym, np. góry Rumunii, Ukrainy ) byłam ubezpieczana przez Idunę, gdyż z takim towarzystwem ma stałą umowę biuro podróży dla którego prowadziłam.

Jest to biuro związane z PTTK, a PTTK ma z "Iduną" jakąś stałą umowę.
Będę musiała zwrócić na uwagę na ten precedens i na małą kwotę na ratownictwo.

W roku 2008, w trakcie jednego z obozów w terenie bez znaków, w zadupiu na końcu świata, a konkretnie na Czywczynie miał miejsce niewielki wypadek (silne skręcenie nogi w kolanie). Transport poszkodowanego załatwiliśmy sami nie korzystając z żadnych służb bo ich tam nie ma.

Również pomocy lekarskiej poszkodowany skorzystał już w Polsce (kto zna ukraińską służbę zdrowia wie dlaczego)

Z tego co wiem dostał z Iduny odszkodowanie od NNW, ale aby to dostał ja musiałam napisać oświadczenie ze szczegółowym opisem wypadku.

Przypuszczam że szczegółowe warunki ubezpieczenia mogą być wynegocjowane nieco inne niż dla Euro < 26, ale nie pamiętam a polisy oddaję do biura w trakcie rozliczenia obozu.

Pozdrowienia

Basia

Autor:  RR [ Wt gru 01, 2009 4:33 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
A po co ratownikom TOPR "firmowe" ubezpieczenie w innych krajach ?
Oni swoją służbę pełnią w Polsce.


A chociażby akcje ratunkowe "na granicy" lub już po stronie słowackiej? I czy czasem nie zdarzają się wyjazdowe wspólne szkolenia / ćwiczenia / zawody z ratownikami z innych państw?
Po za tym niespecjalnie bym się zdziwił gdyby część ratowników w chwilach wolnych również uprawiała turystykę lub wspinaczkę górską po całym świecie... to chyba również należy brać pod uwagę ubezpieczając ratowników. Tak tylko marudzę ;)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/