Między zielonym krzyżykiem a pierwszym niebieskim kółkiem (ring) jest jeden stały hak a nawet chyba dwa obok siebie (drugi bardziej z prawej bardziej do drogi "przez przewieszkę"). Najdłuższy odcinek bez przelotów robi się okrążając nosa, nie mogę sobie przypomnieć, ale chyba w "kominku" za nosem nie ma obecnie spita. Jest jednak stosunkowo bezpiecznie o ile się wpięło wcześniej w ring.
No i... uważać na przesztywnienie liny

. Po obejściu nosa przerzucić linę nad nosem (nie swoim tylko tym co się obeszło).
Na szczycie jest ring zjazdowy i trzy spity (jeszcze w zeszłym roku na wiosnę były dwa a na jesieni pięć, koledzy od TBM nie mogą się coś wyraźnie zdecydować co do optymalnej liczby.).
Generalnie - asekuracja pancerna, młotek zbędny...
EDIT
Jeszcze - my nie startowaliśmy z liną tam gdzie krzyżyk, tylko wyżej, da się jeszcze spokojnie podejść nieco w prawo i na ostatnia półkę pod płytą (ona się chyba nazywa "Płaśń pod Płytą"). Wiem, wiem, Kaytek, da się wejść jeszcze wyżej... Spoko to nawet dotarł tak do samego szczytu.