Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N cze 16, 2024 12:22 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 27 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn sie 18, 2008 6:16 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Najlepiej czytać słuchając odpowiedniej płyty Dream Theater.


Act I, Scene One: Regression

Wreszcie. Tak jak co roku, w końcu wyjechałem na ponad tydzień w Tatrach. Po 6 rano wychodzę z domu, wsiadam do pociągu i jadę do Krakowa. Przesiadam się w Płaszowie i spotykam Olę (Trauma_) z mamą. Razem wsiadamy w przyspieszony do Zakopanego, lądujemy i na Krupówkach się rozchodzimy - Ola z mamą na pole namiotowe, a ja w górę w stronę kwatery na Żeromskiego. Moja ekipa przyjedzie dopiero następnego dnia, więc po zalogowaniu się w pokoju, rozpakowaniu i wypiciu kawy ruszam na spacer. Pogoda jest powiedziałbym kiepska, zanosi się na spory deszcz, ale mimo to idę w stronę Kuźnic. Skręcam przy Murowanicy na zielony, kupuję bilet, o zgrozo, niestety taka pora że budka otwarta...

Powolutku, rozgrzewkowym tempem podchodzę na Nosal. Zaczyna jednak padać. Dochodzę do drugich skałek przy szlaku i widzę, jak od Giewontu pędzi paskudna czarna chmura. Hm, będzie z tego burza czy nie? Na zdobyciu Nosala mi nie zależy, w końcu z 5 razy już na nim byłem... A co tam, wycofam się, mało kto chyba zaliczył wycof z takiej Góry. Oczywiście gdy zszedłem z powrotem na dół, niebo się przejaśniło. Wracać się nie będę, poszedłem za to Drogą pod Reglami pod skocznie, a stamtąd już na Żeromskiego. A wieczorek minął mi na grze w bilard z gospodarzem, zresztą bilard to drugi z najważniejszych celów tych corocznych wyjazdów.

Obrazek Obrazek Obrazek

Nawet trudno nazwać ten spacerek rozgrzewką, właściwa rozgrzewka miała dopiero nastąpić... c.d.n.

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 18, 2008 6:44 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Act I, Scene Two: I. Overture 1928

Sobota. Od samego rana pada. Siedzę w pokoju i robię nic. Dopiero po południu wpadłem na pomysł... wypadałoby gdzieś iść. Tylko gdzie? Najlepiej tam, gdzie nie trzeba płacić za wstęp - no i już wymyśliłem.

Act I, Scene Two: II. Strange Deja Vu

No bo co się robi jak pada deszcz? Idzie się do jaskini. W nieco ponad pół godziny od wyjścia z kwatery staję przed wlotem najstraszniejszej tatrzańskiej jaskini, którą to niejedno dziecko straszono... Ku memu zdumieniu w dolinie spotkałem paru ludzi, a nawet w jaskini ktoś się kręci. No to ja też włażę do Dziury, co będę moknął. W środku i tak leci prysznic ze skalnego okna w "suficie". Kilka minut się kręcę po jedynej komorze i wychodzę. Wracam, wciąż leje i jest fajnie. Po 17 przyjeżdżają znajomi z Dalekiej Północy w składzie: Kasia, Henryk, Andrzej. Wieczorkiem oczywiście bilard, a potem spać, bo na następny dzień w planach mamy w końcu normalną rozgrzewkę...

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 18, 2008 9:49 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 13, 2008 12:24 am
Posty: 6022
Lokalizacja: Centrum Dowodzenia Wszechświatem (Wro)
:scratch: a gdzie reszta?
człowiek nastraja się po ciężkim dniu na długi opis a tu jakaś wersja demo
iii tam

_________________
ಠ_ಠ Innego końca świata nie będzie. Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 18, 2008 10:40 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Act I, Scene Three: I. Through My Words

Jak już wspomniałem, w końcu nadszedł czas na prawdziwą rozgrzewkę. Pobudka o 5:30, o deszczu nie ma mowy, z okna widać Giewont w ładnym słońcu. Wychodzimy w stronę Kuźnic, przed rondem łapie nas busiarz i tym sposobem oszczędzamy kilkanaście minut, tracąc za to 3 złote. O 6:15 kolejka do kolejki już stoi (masochiści!). Idziemy niebieskim na Gąsienicową. Na Boczaniu spotykam koleżankę z dawnego liceum (pozdrawiam Cię Gosiu! :) ), mijamy tę ekipę i lecimy przez Skupniów Upłaz dalej. Kurczę, kiedyś jak szliśmy szybko i na czas, to schodziło 1:02 do przełęczy, a teraz w 58 minut tempem emeryckim... No cóż, dziwne, ale potem herbata w Murowańcu i krótka przerwa.

Dalej niebieski - ruszamy do Czarnego Stawu Gąsienicowego, mijamy śpiące kaczki nad brzegiem. Woda w stawie wysoka jak nigdy, w dwóch miejscach trzeba albo daleko obchodzić, albo moczyć buty. Następny krótki popas nad Zmarzłym, a potem do Koziej Dolinki. Tutaj ma miejsce historia którą już wspomniałem - kobita wciska nam że Kościelec to Świnica. Przyznajemy jej rację, żeby dała nam spokój, omijamy ją i dalej w górę. Przy skrzyżowaniu zielonego i czarnego leży płaski płat śniegu, ech, zapomniałem bałwana ulepić...

Pora na ten czarny, podchodzimy Kulczyńskim do góry, 3/4 ekipy przyspiesza, a ja nieco wolniej wspinam się żlebem. Na moment podnosi się mała chmurka i widzę po raz drugi w życiu widmo Brockenu, niestety zbyt szybko zniknęło, bym zdążył wyjąć aparat. Tyram dalej do góry, a tu już czerwony - no to skręcam w lewo. Henryk macha do mnie już spod czubka Czarnego Mniszka. Komin na pierwszy rzut oka wygląda straszliwie, a w gruncie rzeczy podchodzi się nim fajnie i bezproblemowo. Jeszcze parę kroków i już najwyższy punkt naszej wyprawy - Zadni Granat. Tu zatrzymujemy się dłużej, robimy zdjęcia, odpoczywamy...

Dalsza droga jakżeby inaczej, wciąż Granatami. Na Pośrednim się nie zatrzymujemy, schodzimy na Skrajną Sieczkową Przełączkę ze słynną przepaścią - tu za to postój i sesja fotograficzna, pełen lans w rozkroku nad może 2-metrowej głębokości szczeliną ;-) Na Skrajnym Granacie pierwsza większa grupka ludzi i decyzja - idziemy dalej na Krzyżne. Andrzej z Kasią szybko śmignęli do przodu, a ja szedłem powoli i ostrożnie (mój pierwszy raz na OP), w odległości kontaktu wzrokowego z Henrykiem. Było trochę żelastwa, była drabinka, aczkolwiek najtrudniejsze dla mnie było "krzywe" zejście z Orlej Baszty. Potem jeszcze spore zejście w dół - trawers Wielkiej Buczynowej Turni, przejście przez kruchy żleb, podejście znów do góry w coraz większym tłumie idących od strony Krzyżnego... Oho, wyszedłem na jakiś czubek, przede mną następny, to znaczy że jestem na Małej Buczynowej Turni, teraz już będzie pikuś. W końcu dowlekłem się na Krzyżne i padłem odpocząć.

Act I, Scene Three: II. Fatal Tragedy

A jeszcze trzeba zejść, tylko gdzie? Kasia i Andrzej schodzą do Pańszczycy i na Gąsienicową, a ja mam ochotę na naleśniki w Piątce i namawiam Henryka na zejście w tamtą stronę. Z Krzyżnego w dół złazimy szybko, aczkolwiek zaliczając po drodze glebę w momencie, w którym nie myśli się już jak iść, po prostu się idzie ;) I teraz wiem dlaczego ludzie nie lubią tego szlaku... Zejście na wysokość schroniska jest szybciutkie, ale ile potem trzeba się wlec wzdłuż zbocza doliny, cały czas mając schronisko przed oczami... Można się wkurzyć. I to jeszcze trzeba trochę podejść, o zgrozo.

No, w końcu schronisko, w środku tłum, ale odstaję swoje w kolejce, zamawiam naleśniki i od razu poprawia mi się humor i mija zmęczenie. Schodzimy zielonym koło Siklawy, a nie jak zwykle czarnym i dzięki temu w końcu widzę że ten wodospad to w sumie spory jest (chociaż jak się mieszkało w Norwegii 300 metrów od takiego nieco większego, to już nie robi aż takiego wrażenia). Potem szybko schodzimy doliną do Wodogrzmotów, jeszcze tylko ten asfalt i wreszcie koniec. O 19 jesteśmy z powrotem na Żeromskiego, no niezła rozgrzewka, 13 godzin w butach...

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 6:19 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
To: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/816 ... 76e9f.html jest extra! 8)

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 12:51 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 13, 2008 12:24 am
Posty: 6022
Lokalizacja: Centrum Dowodzenia Wszechświatem (Wro)
Oglądam zdjęcia i tak mi się nasuwa wierszyk Franciszka Salezego Dmochowskiego, oczywiście po drobnych geograficznych modyfikacjach:

Komu obce strony znane
Wstydem lico swe zarumień
Jesliś widział Tybr, Sekwanę,
A Prądnika minął strumień

Po co szukać obcych krajów
Alp odwiedzać szczyt wysoki
Wśród Ojcowa skał i gajów
Równie szczytne masz widoki

:cheers:


13h w butach... z butów się pewnie już dymiło, ale jakże szlachetny to dym :)

_________________
ಠ_ಠ Innego końca świata nie będzie. Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 1:38 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 17, 2007 7:57 pm
Posty: 3449
Lokalizacja: Tczew
Pogoda nie dopisała. Faktycznie te dni deszczu były wstrętne, cos o tym wiem bo sama to musiałam przetrwać :mrgreen:
Słoneczne zdjęcia piękne!

_________________
Mądry wycof nigdy nie przynosi ujmy


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 19, 2008 2:03 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:21 am
Posty: 3052
Lokalizacja: Leytonstone
bardzo ladne zdjecia, zwlaszcza ta panoramka

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e44fc94d09b777e3.html

_________________
Dar mądrości - to przede wszystkim umiejętność panowania nad swoją głupotą.

GG 8660406
Skype justka1983


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 11:50 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr lut 14, 2007 12:37 pm
Posty: 2069
Lokalizacja: Sama już nie wiem
Widze że miałeś świetną (idealną) pogodę, lekkie chmurki szkoda, że mi ta sobota nie wyszła ale od soboty będę się cieszyć nieustannym słońcem i 35 stopniami w cieniu :twisted:

P.S. Mama pojechała z Tatą w Słowackie Tatry (2tyg.)i teraz Tato ją ciągnie pod górkę :twisted: :lol:

P.S.2 : Masz niezły aparat ;)

POZDRAWIAM!!! :wink:

_________________
MOTYLA NOGA


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 12:13 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Act I, Scene Four: Beyond This Life

Po tej niedzielnej rozgrzewce, w poniedziałek się leniłem aż do 8 rano. Ale pasowało się gdzieś ruszyć, no to 9:15 Kuźnice, kolejka do kolejki już tak długa, że nie dałem rady nijak zmieścić całej w kadrze... Niestety o tej porze trzeba kupić bilet, cóż, lenistwo kosztuje (całe 2.20). Idę na Kalatówki górą, tuż przed polaną skręcam na czarną Ścieżkę nad Reglami. Widzę że dobrze zrobiłem, bo na szlaku totalne pustki mimo późnej pory. Aż do Czerwonej Przełęczy spotkałem więcej żmij (3 sztuki) niż ludzi (2 zakonnice). Wskakuję na Sarnią Skałę, tutaj sobie robię przerwę w kameralnym towarzystwie - też góra 5 luda na szczycie. Widoczki są takie sobie, światło nie za ciekawe do zdjęć, ale cośtam pstrykam. Schodząc do Strążyskiej zaczyna się - pod górę ciągną całe wycieczki, co chwilę ktoś pyta "daleko jeszcze?". Oczywiście odpowiadam tak jak zawsze, tonem nie uznającym sprzeciwu: "10 minut". Zbiegam w dół omijając tłumy, im bliżej polany, tym więcej słynnego czerwonego błotka, na którym się trochę ślizgam. Miałem w planach dojść dalej na Przysłop Miętusi, ale na polanie zmieniłem zdanie. Widząc tłumy walące na Grzybowiec oraz pamiętając o tym, że tam czerwonego błotka jest jeszcze więcej, olewam dalszy ciąg Ścieżki nad Reglami i śmigam doliną, a potem Drogą pod Reglami w dół do kwatery. Akurat pora na obiad, czyli zupka w "Orawie", a potem relaks, bilard, i idę wcześniej spać, bo na następny dzień planujemy baaardzo wczesną pobudkę.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 1:18 pm 
Weteran
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2008 3:32 pm
Posty: 105
Lokalizacja: Sosnowiec, ahh
ciekawie się zapowiada :D

_________________
Miłość do Gór można poznać dopiero wtedy, gdy przeżyje się tam zatrważające zdarzenia i nadal będzie się z Nimi spotykać
Niech kasza namoka! Nieniechże!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 20, 2008 3:24 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr lut 14, 2007 12:37 pm
Posty: 2069
Lokalizacja: Sama już nie wiem
Ładne kwiatki.... 8)

Obrazek

_________________
MOTYLA NOGA


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 22, 2008 12:28 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Act I, Scene Five: Through Her Eyes

Poprzedniego dnia położyłem się spać o 20... sen jednak prędko nie nadszedł. A gdy już udało mi się usnąć, zaraz zadzwonił budzik w telefonie. Która to? 1:00? No dobra, trzeba wstawać. Za oknem niebo-żyleta, pełno gwiazd... zaparzam sobie zieloną herbatę do termosu, pakuję się i wychodzimy we dwóch z Henrykiem. Spod kwatery zabiera nas Maciek, a naszym celem obserwacje maksimum Perseidów, a potem wschód słońca. Pierwotny plan był taki - podjechać autem na Wierch Poroniec i przespacerować się z całym sprzętem na Rusinową. Ale w drodze pada pomysł - a może Głodówka? No kurczę, fajnie by było, szeroki horyzont, sporo widać, ale przy paru domach świecą się tak oczojebne lampy że o adaptacji wzroku do ciemności można zapomnieć. Maciek proponuje Słowację, no to jedziemy na Łysą.

A tu niespodzianka - wjeżdżamy na parking, tak jak się zawsze przekraczało granicę, koło terminalu... zakaz wjazdu. WTF? Obok drugi zakaz. Kurde, gdzie ta granica? Co to za jaja? Chwilę kombinujemy, objeżdżamy parking mimo zakazu, a tam krawężnik i koniec drogi. W końcu odkryliśmy, że teraz przejazd na drugą stronę jest na tym mostku za właściwym przejściem... Jedziemy drogą w stronę Zdziaru szukając odpowiedniego miejsca, w końcu pada na Zdziarską Przełęcz, zjeżdżamy z drogi i rozkładamy szpej. Statywy, aparaty, montaże, cykadełka, piloty, niestety tym razem bez żadnego teleskopu czy nawet lornetki, misja czysto fotograficzna. Meteory owszem, ładnie latają, ale najładniejsze oczywiście są poza kadrem, albo w momencie zmiany baterii czy programowania pilota :P Na wschód Słońca zmieniamy nieco lokalizację, zjeżdżamy kawałeczek w stronę Zdziaru, parkujemy na początku niebieskiego szlaku i dalej idziemy piechotą.

" - Kiedy wjechali na wyniosłość drogi, oczom ich ukazał się las...
- No bez sensu, drzewa i drzewa...
- Spoko, zaraz powinniśmy wyjść z lasu.
- O patrzcie, skrzyżowanie z zielonym. Chodźmy w prawo, tam będzie polana."

Takoż i idziemy. Jest jeszcze ciut ciemnawo, więc świecę latarką po krzakach, koleinach w błocie, czyjejś łysinie... Yyyy co? O w mordę, ktoś tu śpi. O w mordę do kwadratu, tych ktosiów tu jest ze 20 sztuk! W miarę po cichu omijamy biwakujących i schodzimy odrobinkę w dół. Faktycznie, jest spora polana, z świetnym widokiem na Bielskie. Odchodzimy jeszcze trochę i rozkładamy się w sporym rozproszeniu, żeby nie włazić sobie wzajemnie w kadr. I zaczyna się...

Na wschodzie jeszcze widać niknące w porannym świetle gwiazdy Oriona. A przed nami ciekawy widok, dwa poziomy mgły, czy chmur w dolinie... Nad nimi zaczynają płonąć czerwienią wierzchołki Płaczliwej Skały i Hawrania, dalej w głębi Wołoszyn, a na końcu panoramy, głęboko z tyłu, maciupki Giewoncik. Górna warstwa mgły nabiera różowego odcienia, podczas gdy ta niżej w dolinie jest wciąż szaroniebieska, kapitalny kontrast. Robi się coraz jaśniej, Słońce już wzeszło, ale jesteśmy od niego osłonięci kawałkiem lasu. A mgiełła zaczyna się podnosić i próbuje nas pochłonąć. Wkrótce się rozchodzi, a nam zaparowują szkła, zresztą robi się już zbyt jasno, pora wracać, schodzimy po skosie łąką do drogi, wsiadamy do samochodu i odjeżdżamy.

Tym oto sposobem o 7 jesteśmy w Zakopanem, jem śniadanie i idę znowu spać. Budzę się w porze mocno obiadowej, idę na spacer po mieście, oram WGK, w tym sernik w "Morskim Oku", potem bilard i spać, następnego dnia pobudka znów o wczesnej porze...

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 22, 2008 5:27 pm 
Weteran
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2008 3:32 pm
Posty: 105
Lokalizacja: Sosnowiec, ahh
piękne zdjęcia :D , szczególnie te z mgłą

_________________
Miłość do Gór można poznać dopiero wtedy, gdy przeżyje się tam zatrważające zdarzenia i nadal będzie się z Nimi spotykać
Niech kasza namoka! Nieniechże!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 22, 2008 5:40 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr lut 14, 2007 12:37 pm
Posty: 2069
Lokalizacja: Sama już nie wiem
antyqjon robie się zazdrosna o ten Twój wyjazd 8) :lol: A można było zostać pare dni dłużej jak już tam byłam... :D

_________________
MOTYLA NOGA


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 23, 2008 11:05 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Act II, Scene Six: Home

Środa. Wstajemy o 3:00. Szybkie śniadanko, ładujemy się we czwórkę do Henrykowego samochodu i kurs na Palenicę. Ku naszemu zdziwieniu, o 4 był tam parkingowy... no nic, ściepa na haracz i wychodzimy. Idziemy tempem kulawego ślimaka-emeryta, trochę śpiący, trochę wkurzeni na asfalt... Po drodze odstraszamy miśki piosenkami, jednak nie jestem w stanie przypomnieć sobie repertuaru. Na pewno jednak nie był on tak urozmaicony jak Flipa i Flapa ;) Odstraszanie było jednak skuteczne, bo nie spotkaliśmy żadnego. Przy Wodogrzmotach zaczyna się robić szarówka. Dalej skrót, potem drugi i trzeci. Że co proszę? To ich jest 4? Kurde, zawsze byłem przekonany, że są trzy... Zuuuoooo...

W okolicach Włosienicy widać "czerwone wierchy", czyli Mięgusze o wschodzie słońca. Gdzieś tam po drodze jest też jedno z niewielu miejsc, skąd widać oba Mnichy. Nad Moko dochodzimy o 6, tu krótka sesja zdjęciowa. Schronisko jeszcze zamknięte. Omijamy jezioro, wyprzedzamy kilkuosobową grupkę w czerwonych sweterkach i podchodzimy pod Czarny Staw. Tego dnia idzie mi się wyjątkowo dobrze i tym razem ja się rozpędzam i idę pierwszy. Nad stawem nie zatrzymujemy się na dłużej niż trwa zjedzenie banana, Henryk wyrywa do przodu, ja nieco wolniej zaraz za nim. Przed Bulą spotykamy i wyprzedzamy jedynego podchodzącego gościa. Wyżej już nie nadążam za Henrykiem, doganiają mnie Kasia z Andrzejem i w trójkę spokojnie podchodzimy. Wokół po kolei maleją wierzchołki Buli, Kazalnicy, Miedzianego...

Zaczynają się łańcuchy - na początku faktycznie dobrze się przytrzymać, bo jest kilkumetrowa mokra i śliska skałka. Ale dalej, ku mojemu lekkiemu zdziwieniu, jest łatwo, skała pięknie urzeźbiona, wejście (subiektywnie, moim zdaniem!) jest łatwiejsze niż Świnica. Dopiero ostatnie momenty przed szczytem są ciekawsze - dochodzimy do grani, pierwszy raz tego dnia widzę Słońce. Henryk macha z 2499, a ja już widzę po drugiej stronie Tatry Słowackie i w dole Ciężką Dolinę. Tu jest trochę luftu, trzeba się przewinąć za skałką na przełączkę, a z niej szczyt już tuż tuż... I w końcu po 3 godzinach od Morskiego Oka jestem na najwyższym szczycie Polski :)

Jesteśmy przez jakiś czas sami na szczycie, a wkrótce dochodzi sympatyczna parka która nocowała pod Wagą. I coraz więcej ludków z tamtej strony... Na polskim wierzchołku mała flaga Gruzji, a słupek graniczny leży przewrócony. Widzimy dwie figurki na bliższym szczycie Wysokiej, po chwili schodzą. Przez Wołowy Grzbiet przewalają się chmury, pojawia się mała "tęcza" (właściwie to raczej gloria), której jednak nie uznajemy za pełnoprawne widmo Brockenu, ale tym razem zdążyłem zrobić zdjęcie. Schodzimy na Słowację - właściwie to nie wiem czemu, ale nie wszedłem na 2503 - a zatem Rysy zostają na przyszłość do poprawki. W schronisku pod Wagą piwo/caj, co kto woli. Kibello z widokiem wymiata, można się "zes.rać z zachwytu" :P

Schodząc dalej, obserwujemy jak ludzie walczą z łańcuchami, a niżej zakosy, zakosy, zakosy... dłużą się niemiłosiernie. Na dodatek na wprost widać zakosy podejścia w stronę Koprowego, a z lewej wyłaniają się jeszcze lepsze pod Osterwą. No w końcu wychodzimy na asfalt przy Popradzkim Stawie i schodzimy do elektriczki. Kolejką, a potem autobusem docieramy na Łysą Polanę. Henryk z Andrzejem idą po samochód na Palenicę. Przyjeżdżają, pakuję się z Kasią do auta i wracamy... dziś niemalże dzień zwycięstwa, więc zafundowałem sobie gofry na Krupówkach. I znowu po bilardzie poszedłem wcześnie spać, tym razem żeby odespać ostatnie dwie wczesne pobudki :P

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 23, 2008 11:13 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:21 am
Posty: 3052
Lokalizacja: Leytonstone
raz jeszcze to powiem, swietne fotki :brawo: :)

_________________
Dar mądrości - to przede wszystkim umiejętność panowania nad swoją głupotą.

GG 8660406
Skype justka1983


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 23, 2008 11:23 am 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 12, 2008 6:17 pm
Posty: 188
Lokalizacja: Żywiec/Żar :D
Fajnie napisane .Zdjęcia naprawdę świetne , super światło

_________________
www.jeziorski.cba.pl FOTOGRAFIE
www.sbbkurs.cba.pl STRONA KURSANTÓW Jaskiniowców


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 23, 2008 11:37 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 02, 2006 6:06 pm
Posty: 874
Lokalizacja: Piekary
bardzo fajne fotki :)

_________________
Bo gdy raz spojrzysz w oczy TATROM
zakochasz się z wzajemnością.
Powroty do nich będą...
jak świeży powiew wiatru....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 23, 2008 12:37 pm 
Weteran
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2008 3:32 pm
Posty: 105
Lokalizacja: Sosnowiec, ahh
piękne zdjęcia, opłaca się wychodzić b. wcześnie

_________________
Miłość do Gór można poznać dopiero wtedy, gdy przeżyje się tam zatrważające zdarzenia i nadal będzie się z Nimi spotykać
Niech kasza namoka! Nieniechże!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 23, 2008 1:21 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 13, 2008 12:24 am
Posty: 6022
Lokalizacja: Centrum Dowodzenia Wszechświatem (Wro)
antyqjon napisał(a):
świecę latarką po krzakach, koleinach w błocie, czyjejś łysinie... Yyyy co?


:rofl_an:

_________________
ಠ_ಠ Innego końca świata nie będzie. Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 28, 2008 9:14 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Act II, Scene Seven: I. The Dance Of Eternity

Po poprzednich dniach byłem nieco zmęczony i spałem dłuuugo... Budzę się - pada deszcz. Henryk poszedł na basen, a ja twardo robię nic. Gdy w końcu zachciało mi się ruszyć, zacząłem od obiadu w "Orawie" :P A potem kierunek dworce i busik do Kościeliskiej...

Pora późna, deszcz powoli przestaje padać, rozpędzam się i zatrzymuję dopiero na Polanie Pisanej. Rozglądam się, a tu piękna pogoda :) Zaczynam od Wąwozu Kraków. Siadam pod tą straszliwą drabinką i wysłuchuję rodzinnych dramatów... najciekawszy był chyba motyw z wystraszonym "pudzianem", który bał się nawet podejść do drabinki, podczas gdy jego kobieta zadowolona już dawno przeszła żelastwa. Robię trochę zdjęć, w końcu sam wchodzę. Przed otworem Smoczej Jamy jakiś facet mówi do synka "to tylko jakaś dziura, tam się nie wchodzi" i ciągnie go na obejście. A ja wlazłem do środka (eee, nudna ta jaskinia) i akurat wyszedłem tuż przed nimi. Schodzę na Pisaną, ale mało mi... no to czas na następne dziury.

Act II, Scene Seven: II. One Last Time

Przed Raptawicką ślicznej urody zatory na łańcuchach. Wapień suchy, więc obchodzę ludków bokiem i złażę po drugiej tego dnia drabince do środka. Tam jak zwykle - śmierdzi :/ Chwilę się rozglądam we wnętrzu, włażę do drugiej komory, ale nie chce mi się przeciskać głębiej. Wracam, potem idę do Obłazkowej Jamy. W niej też mi się czołgać nie chce, więc po paru metrach korytarza sobie odpuszczam - wrócę tu w gorszych ciuchach :P Na zakończenie jeszcze Mylna, ale tylko początek z Oknami, bo chcę wrócić tą samą drogą i popatrzeć jak idzie schodzenie tym "wisielcom" pod Raptawicką.

Przez chwilę myślałem jeszcze o Stołach, żeby zaliczyć wszystkie boczne szlaki od Kościeliskiej, ale stwierdziłem że w ramach dnia odpoczynku wrócę wcześniej i dzięki temu dłużej pogram w bilard... :D

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 28, 2008 9:57 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Act II, Scene Eight: The Spirit Carries On

Wstajemy o 4:30, znów pakujemy się całą czwórką do samochodu i kurs na Siwą Polanę. Przejście Doliną Ch...ą dłuży się, jak zawsze gdy trzeba nią przejść... cholera, dlaczego rowerki nie mogą być czynne wtedy kiedy chcę? Idę bo muszę, mam gdzieś tę dolinę, wkurza mnie bardziej niż asfalt do Moka. Mijam jedno rozdroże, drugie, trzecie... w końcu polana, słońce nad Kominiarskim Wierchem, a my decydujemy się na Wołowiec zielonym.

Ten szlak całkiem mi się podoba, mimo że początek w lesie, a prześwitująca tu i ówdzie Łopata uświadamia że trzeba trochę podejść. Górne piętro doliny ma taki swój klimacik, trudno mi to określić... szczególnie w połączeniu z psującą się powoli pogodą. Chmurzy się, a im bliżej przełęczy, tym bardziej wieje. Nawet kropić zaczyna. Wchodzimy na przełączkę, a po drugiej stronie paskudne czarne chmury. Siadamy po zawietrznej stronie i w tym momencie grzmi... potem grzmi drugi raz. Ok, na Wołowiec na razie się nie pchamy. Schodzić? Po chwili wycofujemy się kawałek w dół zielonym i wśród kamieni postanawiamy przeczekać. Tym razem się nam udało, deszcz przechodzi, a grzmotów też już nie słychać. Wracamy na przełęcz, patrzymy na Wołowiec i... odpuszczamy. Wieje bardzo silny wiatr, nie chce nam się podchodzić, zwłaszcza że szczyt wciąż w chmurze. Na Rakoniu Henryk z Andrzejem zostają, my z Kasią schodzimy dalej, ale po chwili ona decyduje się do nich wrócić. A ja, z natury pesymista, mam złe przeczucia co do pogody i praktycznie zbiegam całym Długim Upłazem, aż na Grzesia. Tam dopiero się zatrzymuję na dłużej i robię parę zdjęć.

Na Grzesiu zresztą spotykam pierwszych ludzi na szlaku tego dnia, nie licząc mojej ekipy. Schodzę, i od tej pory co chwilę słyszę cześć/dobry den itp. Zahaczam po drodze o Bobrowiecką Przełęcz, a tam w krzakach przyczajony słowacki filanc - luka na Bobrowiec przez lornetkę. Gdy zbliżyłem się do znaku zakazu wstępu, żeby zrobić zdjęcie, wylazł z krzaków. Nic nie mówił, to ja też nic i... wróciłem w dół. W schronisku pora na szarlotkę.

Odpocząłem, wychodzę, a tu znów mnie zaskoczyła piękna pogoda... no trudno, przynajmniej będzie więcej ludzi do omijania rowerem. Tyle że do tego rowerka to trzeba jeszcze kawałek zejść tą Ch...ą doliną. W końcu wsiadam na wyrób roweropodobny, zjeżdżam w dół, byle do asfaltu (o ironio!), i w końcu się rozpędzam. Mając jednak na uwadze ludków nieudwukołowionych, docieram na Siwą i w końcu nawiązuję kontakt z resztą ekipy. Tak jak myślałem, jednak nie chciało im się dziabnąć wołowiny i opieprzali się na Rakoniu. Wracam więc busikiem, tyram całą WGK i dochodzę na kwaterę już nawet po ich powrocie. Cóż, ostatni pełny dzień wyjazdu dobiegł końca, trzeba się zacząć pakować, sieknąć w bilard i pożegnać, bo ekipa z Dalekiej Północy wyjeżdża o 5 rano...

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sie 28, 2008 10:05 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
Act II, Scene Nine: Finally Free

No i pojechali. Ja przynajmniej dłużej pospałem... Spakowałem się, pożegnałem z gospodarzami i wyszedłem. Wokół deszcz, szaro i ponuro. Dobra pogoda żeby iść w góry bez tłumów, ale jednak nie chce mi się i ciacho w "Samancie" zwycięża. Kurs na dworzec, ładuję się do autobusu do Stalowej Woli, jedzie prawie pusty. Pierwszy raz jadę zakopianką w tempie typowym dla tej drogi - do pierwszego mostu w Poroninie mija równa godzina. I aż gdzieś do Głogoczowa się ślimaczy, w efekcie dwie godziny spóźnienia. Za to czwórką do Tarnowa już jedzie się w miarę szybko, i w końcu ląduję w domu... już w drodze planując powrót w Tatry :)

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 29, 2008 7:21 am 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 02, 2008 3:24 pm
Posty: 182
Lokalizacja: Warszawa
Rewelacyjne zdjęcia. HDR?

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 29, 2008 8:59 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 31, 2007 10:13 pm
Posty: 724
Lokalizacja: Kraków
antyqjon napisał(a):
przyczajony słowacki filanc - luka

No tak - wyszło na jaw :lol: :lol: :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 29, 2008 9:39 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 13, 2007 6:28 pm
Posty: 2072
Lokalizacja: Warszawa
K.C. napisał(a):
Rewelacyjne zdjęcia. HDR?


Tylko kilka to HDR-y, np. Zawrat od Zmarzłego, dwa stawy znad Buli, Ganek z Wagi i kilka z Rakonia i Grzesia. Ogólnie to mogę powiedzieć że po prawie roku zabawy Photomatixem czasem uda mi się zrobić nie przewalonego HDR-a :)

_________________
siciarz.net


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 27 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 13 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL