No to jedziemy.
Niedziela o poranku. Wtaczam się na PKS. Bolid wnika z dopuszczalnym opóźnieniem 20 minut. A i tak nadrobi to w drodze do Zakopanego. Drogę umila mi "Striptis" Acid Drinkers i "Arise" Sepultury. Od rana pogoda ok. Na PKS wita mnie Piotrek ( Peepe ). Busem udajemy się do Kuźnic gdzie piekny tłum stoi w kolejce do kolejki. W trakcie maskowania się jesteśmy świadkami handlu miejscami w kolejce. Chyba 40 zł od mordy. Nie stać Nas

więc musimy nogami własnymi "Poboczyć się ". Upał wzrasta, ludzie się kłębią. Po 81 minutach meldujemy się w Murowańcu gdzie wita Nas Szuja Bielska i Jego towarzysze - Ewa, Magda i Krzysiek. Rozmawiamy o Etosie, planujemy szlaki szlakowe i wychodzimy. Z nami jakieś 50 sztuk innych

Nad czarnym popas i dysputy. Burza mózgów - iść czy nie iść ? Szlaki Nas przyjmą czy nie ? Poszliśmy. Przy rozstaju na Zadni i Kulczyńskiego padamy na trawkę i znów dysputy. O życiu. Tam rozdzielamy się. Portos i Aramis idą na Zadni, my na Kulczyńskiego. Wnikamy w skały. Metalstwo brzęczy jak stado kościotrupów, czaszka na skale szczerzy kły, słońce się rozpala, skała szepcze. Mijamy zakręt "czerwony" na Orlą i docieramy w trójkę na Przełęcz nad Buczynową. Ewa udała się od razu na Granaty. Sesja zdjęciowa i jadalna. Trochę od Stawów powiewa. Milusi, cieplusi wiaterek otula Nas swoją kołderką. Ogólnie zaczyna być słodusio i milusio. Wracamy w dół. Skręcamy w stronę Czarnego Mniszka i podnosimy się. No i teraz przemieszczamy się na Zadni, Pośredni i Skrajny. Po drodze Dramatyczna Walka z Mitem Tatr. nawet halny walczył z Nami w tym momencie. Na Skrajnym Peepe, Ligeiro i Ewa oglądają milusie widoczki i przyjmują na twarzyczki ciepluteńki wiaterek. Na szczycie skała znów do Nas przemówiła : Tatry po części przebaczyły offowcom. Ale żądają pokuty ( Rohu ma rację - Pańszczyca czeka ).
P.s. Przerwa techniczna - idę po śniadanie.
Oto uczestnicy Dramatu:
Wróciłem.
Po skrajnym popasie czas się stoczyć na czarno. Tj. nad Czarny Staw. Duch Etosu Nas prowadził szlakami. Zakosy, zakosy, zakosy i piwo w Murowańcu. Posilamy się tam i dyskutujemy. Mowimy o wyższości szlaków. Nad czymkolwiek. I niestety czas wracać. Idziemy, idziemy, idziemy i zatrzymujemy się na trawce pod Betlejemką. Napoje chłodzące i podziwienie pagórków : Gerlacha, Tatr Bielskich i Wysokiej.
Pokrzepieni widokami udajemy się do Kuźnic. No i koniec. Auto i droga na Żywiecczyznę i Ziemię Bielską. Wielkie dzięki za udaną niedzielę.