Alpejsko Słowenię ciągle odkładałem na później, co prawda, wiele lat temu już o nią zahaczyłem, jednak było to w drodze powrotnej do Polski, późnym wieczorem, przejazd doliną Soca (zwiedzenie po drodze bunkra z II WŚ), a potem nocny przejazd przez Vrsić - i tylko majaczące w świetle księżyca poszarpane granie plus Kranjska Gora Nocą.
Tegoroczny wyjazd to był consensus pomiędzy wypoczynkiem nad morzem, chodzeniem po górach i wakacjami z dziećmi. Nie będę opisywał rodzinnych szczegółów, bo to mało interesujące, lecz skupię się na górach. Po całonocnej jeździe świt zastał nas na południu Austrii, tam na horyzoncie ponad Karwankami w porannym Słońcu można powiedzeić, że świeciły szczyty Alp Julijskich - z najbardziej rozpoznawalnym Triglavem.
Docieramy do Tarvisio i skręcamy w Julijskie. Piękny widok na Mangart, niestety nie uwieczniony - jestem kierowcą. Zatrzymujemy się na chwilę nad Lago di Predil - urokliwego jeziorka otoczonego górami. Dla dzieci atrakcje - armaty z II WŚ. Stąd serpentynami na Passo di Predil i już Słowenia. Widoki od razu powalają, szczególnie na Dolinę Korytnicy. Po drodze wiele pamiątek historycznych, przede wszystkim po I Wojnie Światowej, będą one mi towarzyszyć jeszcze przy kolejnych wycieczkach. Po drodze przy okazji remontu można zaobserwować budowę mostu, przerzuconego nad głębokim kanionem. Serpentynami w dół i za momencik docieram do Bovca. Bez większego problemu docieram do domu, gdzie zarezerwowałem noclegi.
Mimo zmęczenia nie udaje się usnąć, dzieci nie pozwalają - spały w czasie jazdy, a po drugie szkoda pięknego, słonecznego dnia. Wybieram więc najprostszą opcję - wyjazd na kolejką na Kanin.
Masyw Kaninu to wielowierzchołkowa góra z kulminacją szczytu Wielki Kanin - 2587 m, kolejka wywozi na wysokość około 2200. Zimą oczywiście narciarstwo. Masyw Kaninu to jeden z głównych regionów krasowych świata, świetnie wykształcone formy krasowe w postaci żłobków, lejków, jedne z najgłębszych jaskini świata - więc speleolodzy mają tu co robić. W Słoweni kolejką nie da się wyjechać wyżej. Nadmienię, że mimo niezbyt oszałamiających jak na Alpy wysokości - wysokości względne są potężne - w przypadku Kanina - ponad 2000 m z Doliny Soca - więc można porównać z najwyższymi partiami Alp, gdzie podnoże jest na 1500 m.
Sama kolejka nie jest zbyt nowoczesna, wagoniki na 4 osoby są dość archaiczne, na dwóch stacjach pośrednich następuje automatyczne przepinanie. Jazda trwa aż 30 minut. Cena 13 Euro od osoby dorosłej, dzieci do lat 6 za friko, starsze 10, ale można przy troszkę starszych przycyganić, nikt się nie czepiał. Po drodze piękne widoki na dolinę i przede wszystkim Bavski Grintavec. Niestety górna stacja kolejki w chmurach. Zimno - dla dzieci atrakcją oczywiście śnieg. Miałem zaatakować szczyt Prestreljenik, jednak siedząca na nim chmura nie zapowiadała widoków, więc wybrałem coś innego, ciekawostkowego - skalne okno w tej górze - okno na Włochy. Tak, w tej górze możemy zobaczyć sobie Włochy przez dziurę. 10x7.5 m.
Będąc na górze, bez mapy można się troszkę pogubić, są dwa namalowane na skale napisy - Prestreljenik i Koca Kanin. Ale z daleka widać okno i udaję się szlakiem na Koca Kanin, po drodze odbijam w prawo. Idzie się dość ciężko, drobny piarg powoduje zapadanie się i usuwanie po stoku, jakbyśmy szli po grysie. W pewnym momencie trzeba przejść szczeliną pomiędzy skałą a częściowo wytopionym grubym płatem śniegu. Pod koniec stromo ale bezpiecznie, dzieki stalowym linom. A tu w oknie niespodzianka, całkiem fajny widok na włoski masyw Jof di Montasio. Nie ma chmury. Po drugiej stronie wydaje mi się, że jest szlak, ale po pokonaniu kilku metrów na nieubezpieczonej półce skalnej, z kilkusetmetrową lufą pod nogami nie ma dalej nic, nie ma tam szlaku.
Wracam bardzo ostrożnie, jeden nieuważny ruch i mogę polecieć, do Włoch. Zejscie tą samą dzogą, prawie. Na podejściu duży pies zaatakował podchodzącą turystkę, właśiciel nie może go opanować, schodzę więc po piargu na przełaj, zapadając się po kostki i głębiej w wapiennej kaszy. Gdy docieram do szlaku muszę to dziedostwo wysypywać z butów. W drodze powrotej mijam malarzy szlaków, którzy dopiero teraz wzięli się za znakowanie. Docieram do reszty rodziny, chwilowo odsłaniają się widoki na wierzchołki Kanina.
Czas na zjazd kolejką i jeszcze jeden punkt dzisiejszego programu - podjazd ok. 5 km do pięknego wodospadu Boka, widocznego z drogi, nie sposób go nie znaleźć. Potem szlakiem można podejść bliżej. To drugi co do wysokości wodospad Słowenii. Tak więc pierwszy dzień zaliczony, całkiem udany.
_________________ http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam
Ostatnio edytowano Wt lip 28, 2009 7:50 pm przez gouter, łącznie edytowano 4 razy
|