Witam
To jest moja pierwsza popełniona relacja więc prosze o wyrozumiałość:)
Nie będę sie rozpisywał jak to sie zaczęło, ale w końcu po wielu perypetiach wyruszyłem z żonką na Rysy. Plan był taki:
Dzień 1: Dojazd - Morkie Oko - Rysy - Hotel przy Popradzkim Stawie
Dzień 2: Hotel przy Popradzkim Stawie - Wyżnia Koprowa Przełęcz - Zawory - Gładka Przełęcz - D5SP - Powrót.
Ale góry jak to góry nie zawsze nam pozwalają to na co mamy ochote.Wszystko szło zgodnie planem.
Dzień 1:
Pobudka 5.00 "qr.... po co tak wczas"!!! Ale sama myśl że dziś padną Rysy mnie robudziła.Szybkie śniadanko i o 6.00 wyjazd, w radiu podają że dziś upały nawet do 30 stopni.Cos pięknego.. 8.15 meldujemy sie na parkingu ( 2 złote od godz - a mówią że dutków nie mają ) Z marszu wsiadamy do busa i wyjazd do Palenicy. Tam oczywiście pielgrzymka relacji Częstochowa - MOko i oczywiście pogoda sie sprawdziła. Upał takie że pot do doopie ocieka. Ale o 12 jesteśmy przy Morskim oku. Tam chwilowy time - out ( zeszło godzine bo moja kochana żonka nawet w gory bierze te swoje bibeloty i poprawia make up) i zauswamy pod Czarny Staw. Tam ludzi niewiele mniej niż na pielgrzymce a co drugi to albo prosto z kościoła albo z plaży. Czas przejścia to prawie godzine (&#@^*(&) Zaczyna sie włączać żółwi bieg mojej żony:( No cóż. O 14 wyruszamy spod Czarnego Stawu. Idzie sie całkiem przyjemnie. Jakieś chmurki sie pokazały i przykryły słońce. Wcale nie płakałem z tego powodu

, parę osób na szlaku, poprostu lodzio miodzio. No i zaczęły sie łańuchy. MI to bardzo odpowiadało ale żonie chyba nie za bardzo ( już wiem że jak a nią to tylko w beskidy ) , a na dodatek chyba ze 2-3 wycieczki. Poprostu dramat. A jakby było mało tego zaczynało coś kropić z góry. Genialnie. Na szczęście deszcz minął ale nie wycieczki. PO 5 ( !!!!!!!!!) godzinach rozlała sie dziewicza krew Rysów. Wrażenia nie do opisania ale pogoda do d...... Widoczność na wyciąggnięcie ręki. Przez moment rozwiało sie i ukazał sie Ganek i Gerlach i to było na tyle. No nic 18.00 trza stąd uciekać. Popradzki Staw ponad 2 godziny + żona czyli razem jakieś 3 - 3,5 więc lipa. Pozostaje jedynie Waga. Słowo sie rzekło i spadamy do Wagi. 19.15 otwieramy drzwi i pytamy o noclego. Gościu śpiewa 12 ojro ale ważne że nie na glebie. Zaraz montujemy sie na łóżku, i czas na posiłek. Parówki były chyba z Biedronki bo koło mięsa nawet to nie leżało. Jedyne co mi smakowało to herbatka. Za 1 euro pół litra zaje..... herbatki tylko że bez prądu

ale i tak była wspaniała. No dobra. Teraz kibelek i do wyrka. Wiedziałem że jest tam specyficzny kibelek ale nie wiedziałem że moje "wypociny" mogę zobaczyć chwile potem pod sobą.Poprostu cos pięknego. NO nic zmykamy do łóżek.. JUtro nas czeka dłuuuga trasa. 2.00 - qr....... jak leje ....... jaka burza niech to ... &*(&%@&%
Dzień 2:
Pobudka. 6.30. O 7 śniadanko z ich zajebistą herbatką ( w cenie noclegu - co mnie zdziwiło ) i szybko wyruszamy. Trasa kapitalna. Nie ma za gorąco tylko te chmury i nic nie widać. MIjamy kilku tragarzy. Ciekawe jak to jest: ktoś im to finansuje czy robią to dla rozwywki

No nic. Tak mijamy Zabie Stawy, Staw Hińczowy i dochodzimy Wyżniej Kprowej Przełęczy. Aż chce sie wejść na Koprowy ale niestety czas nie pozwala. Na "szczęście" przyszły kłębiste cumulonimbostratusy i tak by nic nie było widać. Potem mozolne zejście Doliną Hilińską i co jakiś czas ukazuje sie Grań Hrubego. Potem szybciutko na Zawory ( już słysze od żony że "nigdy z Toba w góry nie pójde" ) i na Gładką przełęcz. Tam spotykamy 2 słowaków. coś tam wykumałem że pytają sie jak wracamy. Myśle sobie filanc?? " wracamy przez zawory Doliną Wierchcichą na Kasprowy. " JUż widziałem wzrok żony mówiący " zabije , jak boga kocham zabije" Potem gdy zniknęli we mgle wytłumaczylem jej o co come on. No i po ostanich kanapkach zaczęliśmy obniżac sie do D5SP.Była jeszcze wersja dojścia na Kasprowy przez KOnia ale mgła rozwiała wątpliwości. TO mój pierwszy raz poza szlakiem ale wcale nie widać było że tu nie ma szlaku. CO jakiś czas były zamalowany znaki.Chyab dużo ludzi tędy chodzi

Potem Szybkie obejście schroniska i do busa. 23.00 meldunek w domu.
Muszę przyznać że 2 dzień był naprawde hardcorowy. Może nie dla mnie ale dla żony. Ale to nie zmienia faktu że 2 tyg potem padły czerwone wierchy:):)A teraz pare fotek:
Z Czarnego Stawu na MOko:
Początek "grzędy" i łańcuchów:
Bula pod Rysami:
Majestatyczna Galeria Gankowa.Tylko pogoda do ...... :
Ostatnia prostka
Od lewej: pierwszy dziubek Szalony Wierch a drugi do Jagnięcy ( nie jestem pewien - jak coś to prosze poprawić )
No i krzyżyk
Niżne Rysy:
Młynarz:
Koleżanka

Płat długości ok300 metrów tuż przed Wagą:
Toi - Toi:
Prawie jak hotel
Jak coś to poprawić: Żabia Przełęcz , na lewo Wołowa Turnia i Hińczowa Turnia:
Wielki niezdobyty ( Koprowy Wierch ):
Wyżni- ciemnosmreczyństki Staw z podejścia na Zawory:
Jeszcze u sąsiadów:
Velke Pleso w D5SP
A tu prosze mnie oświecić. Wiem że to kawałek OP z okolicy Wielkiego Stawu:
"więcej grzechów nie pamiętam, prosze o rozgzrzeszenie i oszczedzenie mnie"
