Dzień VII – 10.08.2009 r. – Grześ, Rakoń, Wołowiec
Mała Wysoka całkowicie wyczerpała nasze siły. Słońce i świadomość ostatniego już dnia w górach zmobilizowały nas do krótkiej wyprawy w Zachodnie. 8.30 i jesteśmy w busie do Chochołowskiej; ½ h i jesteśmy na miejscu. Opoźnia nas trochę czekanie na traktorek (pociskanie po raz kolejny doliną już nas nie bawi

).Z Polany Huciska godzinka i jesteśmy w schronisku. Krótka regeneracja sił (choć hardcorowe to one nie są) i zaczynamy mozolną wspinaczkę żółtym szlakiem. Czasówki – 1 ½ h; my, pomimo naszego „wyprucia” stajemy na górze w godzinę.
Pogoda sprzyja obserwowaniu przez lornetę tłumów kręcących się po okolicznych szlakach.
Niebieski szlak kieruje nas na Rakoń; droga jest już przyjemniejsza. Cel widać już od samego początku, co bardziej zachęca niż grzesiowa wspinaczka w nieznane

. Bujna kosodrzewina, jeszcze mokra od rosy, daje odrobinę chłodu. Ze szczytu podziwiamy słowackie Rohacze, na które wężyki turystów wydają się nie mieć końca.
Tutaj robimy postój i postanawiamy dać sobie na dziś spokój z Wołowcem. Kumpel postanawia iść tam sam; ½ h z Rakonia.
Schodzimy zielonym szlakiem do Polany Chochołowskiej, mijając po drodze wyczerpanych już nieźle turystów zdążających w przeciwnym kierunku. Kumpel dogania nas w połowie szlaku. Okazuje się, że nic specjalnego nie straciliśmy nie wchodząc na Wołowiec. Jego komentarz – „Nic specjalnego".
Dość monotonny szlak dłużył się nam niesamowicie.
Na Polanie Huciska czekamy na powrotny traktorek, obmyślając taktykę zajęcia sobie miejsca. Wymęczonych rodzin z dziećmi i wycieczek na pewno nie uda się panu traktorzyście zapakować na jeden kurs. Mylimy się – oczywiście można! Napchany do granic możliwości traktorek

wesoło pędzi na postój busów, gdzie od razu zajmujemy miejsce i wracamy na kwaterę.
Przykro to stwierdzać, ale po wczorajszej wprawie Zachodnie wydają nam się malutkie i mało zachęcające

. Dlatego zgodnie stwierdzamy, że zapoznanie się z Tatrami najlepiej zacząć właśnie od Zachodnich; w przeciwnym bądź razie kusić już tak nie będą

.
