Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz maja 23, 2024 3:45 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 35 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pt sie 13, 2010 10:45 pm 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Byłem w tym feralnym tygodniu, tj. od 25 lipca do 1 sierpnia w Tatrach i doskonale rozumiem co czuli niektórzy w tą niepogodę gdy pisali, że chcieli w pewnym momencie iść gdziekolwiek, co miało jakikolwiek związek z górami, byle nie siedzieć na kwaterze.
U mnie to było tak: w zasadzie przyjechałem w sobotę 24 lipca, w południe. Pogoda jakaś taka niepewna, słońce przypieka, opad wieczorem jak w banku (jeśli nie burza). Wychodzę na mały rekonesans, rozprostować kości po 12 h podróży. Idę z Krzeptówek Kościeliską do Krupówek, tam bankomat, zakupy prowiantu, pyszny żurek w Kolibeczce (polecam) i powrót Drogą pod Reglami. Ot taki dzień organizacyjny. Skończyło się na deszczu, trochę mnie zmoczyło ale jak się wkrótce miało okazać były to miłe złego początki...

Niedziela 25 lipiec: leje cały dzień, właśnie nie pada a leje. W zasadzie padało także całą noc. Chwilami opad jest tak intensywny, że nie widać z balkonu mojego pokoju drzew rosnących nieopodal. Jeżdżę w Tatry od kilkunastu lat, ale takiej ilości wody lecącej z nieba - nie pamiętam. Spotykam na korytarzu faceta, który po wysłuchaniu na TVN prognozy pogody mówiącej, że taki kibel ma być do końca tygodnia, spakował się i za chwilę wyjeżdża. Przyznaję, że też przez chwilę się nad tym zastanawiałem, ale może wcale tak źle nie będzie?

Poniedziałek 26 lipiec: pada, ale nie leje. Czasami nawet mży.. No nic - dobre i to. Przyjechałem na krótko, w planach dość ambitne cele, m.i.n. przejście od Smokowca przez Lodową Przełęcz do Polski, Smokowiec - Mała Wysoka - Dol. Białej Wody, Skrajny Granat - Krzyżne, tak więc każdy dzień stopniowej aklimatyzacji na wagę złota. Z racji bliskości Krzeptówek wybieram Drogę na Reglami od Małej Łąki do Kuźnic. Wielka Polana jak zwykle robi na mnie duże wrażenie, nawet teraz w oparach mgły, chmur i mżawce. Idzie się całkiem dobrze, moje Meindle, z którymi miałem pewne problemy przez dwa lata, wydają się w końcu rozchodzone i dobrze ułożone do nóg. Można by nawet powiedzieć, że idzie się dzięki nim komfortowo. Z kondycją moją, pomimo że wstałem praktycznie od biurka i pojechałem, też nie jest źle. Ludzi, jak na taką psią pogodę, zadziwiająco dużo a najwięcej oczywiście w Strążyskiej, przy bufecie górskim. Widoków nie ma, bo i być w taką pogodę nie mogło, no ale w końcu podobno nie jeździmy tam dla przyjemności :wink:
c.d.n.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 13, 2010 11:22 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Widzę, że byłeś w tym samym czasie co i ja :) No cóż pogoda była do niczego.

Greg_04 napisał(a):
Drogę na Reglami od Małej Łąki do Kuźnic


Rok temu szłam w odwrotnym kierunku. W identyczną pogodę ;)

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 13, 2010 11:36 pm 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Powiem więcej, 27 lipca, jechaliśmy tym samym autobusem na Słowację :P :


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 13, 2010 11:45 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Greg_04 napisał(a):
Powiem więcej, 27 lipca, jechaliśmy tym samym autobusem na Słowację Razz :


:D I gdzie wtedy poszedłeś?

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 14, 2010 11:56 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 24, 2007 9:52 am
Posty: 709
Lokalizacja: Dolny Śląsk / 400km do Tatr
Greg_04 napisał(a):
feralnym tygodniu, tj. od 25 lipca do 1 sierpnia w Tatrach
od 19 lipca był też feralny :]

_________________
Góry, podobnie jak morze i kobiety, są kapryśne i nieprzewidywalne


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 14, 2010 12:36 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Greg_04 napisał(a):
Z kondycją moją, pomimo że wstałem praktycznie od biurka i pojechałem, też nie jest źle.

Oceniasz to po odcinku Drogi pod Reglami? :shock:


marx napisał(a):
Greg_04 napisał(a):
feralnym tygodniu, tj. od 25 lipca do 1 sierpnia w Tatrach
od 19 lipca był też feralny

Za to 2-3 sierpnia były idealne (1 sierpnia w Zachodnich też dało radę, za to pod Rysami Kaśka zlało) - było zostać 2 dni dłużej. :wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 14, 2010 12:53 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
leppy napisał(a):
Za to 2-3 sierpnia były idealne (1 sierpnia w Zachodnich też dało radę, za to pod Rysami Kaśka zlało) - było zostać 2 dni dłużej. Wink


1 sierpnia to normalnie mnie skręcało, bo pogoda na dole była piękna, a ja siedziałam bo chyba za bardzo poskakałam wcześniej i noga siadła :( Ale okazuje się, że wyżej nie było aż tak kolorowo.
2 wracałam :(

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 14, 2010 5:35 pm 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
leppy,
sorry za przeinaczenie nazwy, miało być "Ścieżka nad Reglami" a nie jak napisałem "Droga na Reglami", zjadając literę"d". Tyle lat tamtędy chodzę a zawsze myślałem że obydwa te szlaki to są "Drogi", z tym że ta niżej to "pod Reglami" a wyżej "nad Reglami". Ale jaja...
Ja wiem, że to jeszcze nie góry pełną gębą ale wbrew pozorom jest tam parę niezłych podejść, by wspomnieć tylko o odcinku od Strążyskiej na Czerwoną Przełęcz.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sie 14, 2010 6:12 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Fakt, na Ścieżce nad Reglami można się nieźle zmachać, trzymając tempo.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 1:32 am 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wtorek 27 lipiec: Przemierzając w dniu wczorajszym Dro..tfu Ścieżkę nad Reglami zastanawiałem się gdzie by tu pójść jutro, czyli dzisiaj :D. Z powodu niesprzyjającej pogody konieczna stawała się korekta wcześniejszych planów. Rozsądek podpowiadał, że powinno to być coś w miarę krótkiego i lajtowego. Gdzie bym nie poszedł, widoków na widoki wielkich nie było, ale stwierdziłem że musi to być przynajmniej coś nowego, coś gdzie dotychczas nie byłem. Dzień przed wyjazdem czytałem relację Elfki, w której opisywała szlak z Tatrzańskiej Kotliny, przez Schronisko pod Szarotką (Chata Plesnivec), Dol. Białych Stawów, Przełęcz pod Kopą (Kopske Sedlo), Dol. Zadnich Koperszadów, do Jaworzyny Spiskiej jako nieuciążliwy i atrakcyjny. Pomyślałem - to jest to!
Parę minut po 6.00 siedzę sobie wygodnie w pierwszym autobusie Stramy (jak się później okazało razem z Elfką, która zainspirowała mnie do przejścia w/w trasy swoją relacją na forum a dzisiaj wybiera się na Rysy) i z niepokojem spoglądam przez okno na mocno zachmurzone niebo. Na razie póki co nie pada. W T. Kotlinie wysiadam sam. Jako że zaczyna mżyć a czeka mnie przecież jak to w górach konkretne podejście dokonuję korekty w ubiorze do wariantu dla mnie w tych okolicznościach optymalnego, tj. koszulki termoaktywnej + kurtki przeciwdeszczowej. Do Schroniska pod Szarotką idzie się dość mozolnie ale przyjemnie. Staram się rękoma odgarniać co większe, mokre trawy i gałęzie krzewów zarastające ścieżkę, by odwlec w czasie przemoczenie spodni. Na razie nie jest źle, mokre są tylko nogawki. Ale oto i schronisko, z tej strony od której idę, bardzo efektownie się prezentujące. W nim krótki odpoczynek, cesnakova polevka, kawa i do niej snikers z plecaka. Po wyjściu ze schroniska, pomimo że idę częściowo lasem zauważam, że zaczyna padać intensywniej, robi się mglisto i widoczność spada do kilkunastu metrów. W miejscu gdzie szlak przecina Dol. Przednich Koperszadów, w terenie wyniesionym i odsłoniętym zrywa się huraganowy, wyziębiający wiatr. Muszę związać sznurki od kaptura kurtki, bo jedną ręką nie daję rady utrzymać go na głowie, podtrzymując w okolicach szyi. Robi się nieciekawie.. Czuję, że powinienem coś zjeść, by dostarczyć organizmowi choć trochę energii, ale gdzie, na tym wygwizdowie? Wreszcie wiata przy skrzyżowaniu szlaków, nieopodal Białego Stawu. Zajmuję jedno jedyne miejsce gdzie pada jakby mniej, bo pod resztą wiaty zacinający deszcz nie daje o sobie zapomnieć. Wcinam przygotowaną na kwaterze bułkę, popijam gorącą herbatką z termosu i popełniam poważny błąd nie zakładając na siebie (tam gdzie było to jako tako możliwe) ciepłego polara, który wędrował sobie ze mną zawinięty na wszelki wypadek w reklamówkę w plecaku. Dlaczego błąd, chyba nietrudno się domyślić..?
Po minięciu Wlk. Białego Stawu, wdrapując się w stronę Przełęczy pod Kopą, spotykam pierwszych od schroniska turystów, czworo Niemców. Okazało się, że idą od Jaworzyny Spiskiej do Schroniska nad Zielonym Stawem, gdzie mają nocleg. I pytają mnie, czy jeszcze daleko ? Dwie Niemki wyglądały jakby były już u kresu możliwości. Co do licha, przecież to tylko 3-4 h marszu, czy to możliwe? No, ale wyglądają jak wyglądają...Gdy na chwilę rozwiała się mgła, powiedziałem im, że to co widzą to Biały Staw i że już niedaleko. Ucieszyli się i jako herold, który przekazał im dobre wieści, otrzymałem od nich czekoladę. Że niby mi teraz bardziej potrzebna..Jak tylko straciłem ich z oczu wtranżoliłem ją całą :P Idę dalej, Predne Kopske Sedlo, Kopske Sedlo, mgła coraz większa, ledwo znaki widać, o mały włos poszedłbym na Szeroką Przeł. Bielską. Nie widać ani Jagnięcego Szczytu ani Tatr Bielskich, które ponoć z tych okolic prezentują się całkiem fajnie. Już nie pada a leje, spodnie już dawno mam całe mokre, teraz czuję jak woda z nich, poprzez kontakt ze skarpetami zaczyna pojawiać się w butach. Jestem totalnie przemoczony i jest mi baaaardzo zimno. Żebym miał chociaż ciepły, suchy polar na sobie... Z czasem czuję, że zaczynają mi drętwieć palce u rąk, szczególnie w prawej ręce :cry:
Zaczynam intensywnie nimi poruszać, by jakoś przywrócić krążenie. Udaje się to połowicznie. Na szczęście już niedaleko, Dol. Jaworowa, wiata pod Muraniem. Tylko, że ... coś przestaję czuć prawą dłoń.
W plecaku mam jeszcze jedną bułkę i sardynki w puszce, no i trochę herbaty w termosie. Choć głodu nie odczuwam, rozsądek podpowiada by to wszystko zjeść. Przez kilka minut walczę, by otworzyć puszkę, w końcu udaje mi się to jakoś lewą ręką. Dobra, idę dalej. Brak przerw na odpoczynek na trasie sprawił, że jestem gruuubo przed czasem, chcąc wracać do Zakopca Stramą. Jest mi zimno i choć czucie w rękach powoli wraca, decyduję się na dalszy marsz do Palenicy, na busa.
A miało być tak lajtowo... Jak to dobrze, że na Krzeptówkach czeka gorący prysznic i rozpoczęta żubrówka :P

Środa 28 lipiec: Leje cały dzień, niewiele mniej niż w niedzielę. Suszę Wyborczymi buty, delektuję się zakupioną w Jaworzynie śliwowicą i czytam forum.

c.d.n.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 8:49 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 13, 2010 4:02 pm
Posty: 647
Lokalizacja: Litwa
oj, no nie bardzo radośnie tobie wyszło :?

_________________
So close, no matter how far
Couldn't be much more from the heart
Forever trusting who we are
and nothing else matters


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 11:47 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Greg_04 napisał(a):
szlak z Tatrzańskiej Kotliny, przez Schronisko pod Szarotką (Chata Plesnivec), Dol. Białych Stawów, Przełęcz pod Kopą (Kopske Sedlo), Dol. Zadnich Koperszadów, do Jaworzyny Spiskiej jako nieuciążliwy i atrakcyjny.


No i jest atrakcyjny i niemęczący w pogodę. W deszcz, mgłę i wiatr chyba wszędzie jest niemiło :(

Greg_04 napisał(a):
huraganowy, wyziębiający wiatr.


I to chyba najgorsze. Nie wiało na Rysach, tyle, że deszcz i mgła, choć poniżej Chaty pod Rysami nie było tak źle jeśli chodzi o widoki. Z powodu koszmarnego wiatru zawróciłam ze szlaku na Sławkowski parę dni później.



Greg_04 napisał(a):
Z czasem czuję, że zaczynają mi drętwieć palce u rąk, szczególnie w prawej ręce Crying or Very sad


Mam nadzieję, że z ręką wszystko ok... .

A szlak jest naprawdę piękny, więc warto tam wrócić jak będzie ładna pogoda.

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 2:36 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt lis 21, 2008 10:48 pm
Posty: 1232
Lokalizacja: Warszwa
Greg_04 może by tak oprzeć to jakimiś fotografiami?

_________________
Jeśli zdajesz pytanie dlaczego chodzę po górach to znaczy że nie zrozumiesz odpowiedzi


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 8:40 pm 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
tatromaniak24 napisał(a):
Greg_04 może by tak oprzeć to jakimiś fotografiami?


Żartujesz? Zdjęcia czego miałem robić, deszczu, chmur czy mgły? :scratch:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 10:11 pm 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Elfka napisał(a):
Mam nadzieję, że z ręką wszystko ok... .

A szlak jest naprawdę piękny, więc warto tam wrócić jak będzie ładna pogoda.
_________________


Tak wszystko O.K., w zasadzie to już w busie z Palenicy do Zakopca było nieźle, no ale objawy odrętwienia zniknęły całkowicie dopiero po wlaniu w siebie 0,25 ml żubrówki na kwaterze :D

Elfka, tak z innej beczki.. Podczas tegorocznych włóczęg, chyba z kilkanaście razy przemieszczałaś się z Zakopanego na Słowację korzystając z usług Stramy. Wynegocjowałaś z tego tytułu jakiś rabat? Niebardziej kalkulowałoby Ci się wynająć pokój na Słowacji?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 10:36 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Greg_04 napisał(a):
Elfka, tak z innej beczki.. Podczas tegorocznych włóczęg, chyba z kilkanaście razy przemieszczałaś się z Zakopanego na Słowację korzystając z usług Stramy. Wynegocjowałaś z tego tytułu jakiś rabat? Niebardziej kalkulowałoby Ci się wynająć pokój na Słowacji?


Nie miałam rabatu :D Na pewno bardziej opłacałoby mi się wynająć pokój na Słowacji, ale zupełnie nic nie umiałam znaleźć. Nie jest łatwo znaleźć jedynkę.
Strasznie późno jest się na szlaku. Jeszcze ze Smokowca szlaki, czy Tatrzańskiej Łomnicy to jeszcze ok, bo przed 8 już można zacząć, czyli nie jest źle. Ale np start z Popradzkiego Plesa czy też Strebskiego, to już późno, bo w granicach 9. A pierwsza elektriczka już rusza o 5:31, a tak mogłam dopiero o 8:01.

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 10:37 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Greg_04 napisał(a):
objawy odrętwienia zniknęły całkowicie dopiero po wlaniu w siebie 0,25 ml żubrówki na kwaterze

Ostro.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 10:41 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
To jakieś pół łyżeczki do herbaty...

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 10:53 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Oj kłóciłbym się, moim skromnym to góra 1/10, jeśli nie 1/20 takiej łyżeczki.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 11:09 pm 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
leppy napisał(a):
Greg_04 napisał(a):
objawy odrętwienia zniknęły całkowicie dopiero po wlaniu w siebie 0,25 ml żubrówki na kwaterze

Ostro.


:D No jasne, że nie 0,25 ml a 250 ml (pisząc prościej pół butelki półlitrowej) bo tyle mniej więcej mi zostało z poprzedniego wieczora.
--> leppy, zapisz sobie drugi punkt na koncie :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 15, 2010 11:11 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
:wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 16, 2010 12:10 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Cytuj:
pyszny żurek w Kolibeczce (polecam)


Świetna knajpa. Leppy, szkoda że ostatnio nie mieliśmy okazji tam nic zjeść. ;)


Cytuj:
Fakt, na Ścieżce nad Reglami można się nieźle zmachać, trzymając tempo.


Planujesz jakąś czasówkę?


Cytuj:
Oceniasz to po odcinku Drogi pod Reglami? Shocked


A zrobisz całość (6,5km) w pół godziny? ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 16, 2010 12:15 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Cytuj:
Ale np start z Popradzkiego Plesa czy też Strebskiego, to już późno, bo w granicach 9. A pierwsza elektriczka już rusza o 5:31, a tak mogłam dopiero o 8:01.


Dziewiąta to późno? Ja często wychodzę z kwatery o 10-11 a i tak zdążę się zmęczyć. To nieludzkie jeździć elektriczką w takich godzinach.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 16, 2010 7:33 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Spiochu napisał(a):
Świetna knajpa. Leppy, szkoda że ostatnio nie mieliśmy okazji tam nic zjeść. ;)

:mrgreen:
Spiochu napisał(a):
Planujesz jakąś czasówkę?

Nie..
Spiochu napisał(a):
A zrobisz całość (6,5km) w pół godziny? ;)

Nie..
Spiochu napisał(a):
Dziewiąta to późno? Ja często wychodzę z kwatery o 10-11 a i tak zdążę się zmęczyć.

:mrgreen:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 16, 2010 1:12 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Spiochu napisał(a):
Dziewiąta to późno? Ja często wychodzę z kwatery o 10-11 a i tak zdążę się zmęczyć. To nieludzkie jeździć elektriczką w takich godzinach.


:) A dla mnie nie ma nic piękniejszego niż wstać rano i ruszyć na szlak. Teraz jak jeździłam na Słowację, pobudkę miałam o 4:30 :) A o 21-22 już spałam :D W domu jak mam wolne śpię do 12-13 :D Ale tam to zupełnie w inny rytm wpadam.

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 16, 2010 3:55 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt lis 21, 2008 10:48 pm
Posty: 1232
Lokalizacja: Warszwa
Greg_04 napisał(a):
Żartujesz? Zdjęcia czego miałem robić, deszczu, chmur czy mgły? scratch

eno aż tak to chyba źle nie było?

_________________
Jeśli zdajesz pytanie dlaczego chodzę po górach to znaczy że nie zrozumiesz odpowiedzi


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 17, 2010 2:59 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2109
Ja w sobotę stamtąd sp******* ....( 25.7.10)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 18, 2010 1:05 am 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Czwartek, 29 lipiec: jak się okazało, kilkukrotne sprawdzanie czasów przemarszu przy intensywnym deszczu we wtorek, kosztowało mnie utratę komórki na dalszą część pobytu. Pomimo że starałem się to robić jak najsprawniej, niestety, trafił ją szlak. Było to o tyle problemem, że zostałem pozbawiony budzika. I tak, np. w noc poprzedzającą moją dzisiejszą eskapadę, budziłem się trzykrotnie o 1.30, ok. 3-ciej i 15 minut po 5-tej, obawiając się zaspania. Możecie sobie wyobrazić, jaki byłem wypoczęty i zregenerowany :)
No, ale buty już suche i chcą w góry :o
Fakt zamieszkiwania na Krzeptówkach zadecydował o wyborze Czerwonych Wierchów. Ze względu na wciąż niepewną pogodę odpuściłem sobie i Słowację i jakieś odleglejsze i bardziej karkołomne rejony.
Pomimo, ze miałbym dużo bliżej idąc przez Kobylarza na Małołączniak (niektórzy mówią, że klasycznym wariantem), ja decyduję się z Miętusiego Przysłopu skręcić w prawo i dojść do czerwonego szlaku biegnącego przez Adamicę i dotrzeć najpierw na Ciemniaka. Na początku jak zwykle przez las, mozolnie do góry. Niby nie pada, ale jakby to powiedział miejscowy „na dysc sie mo”. Po jakimś czasie kropi, kropi mocniej, no cóż – kurtka z plecaka ląduje na grzbiecie. Nie mam kurtki z najwyższej półki, toteż zaczynam się czuć jak w saunie. Aaaa, jak nie komfortowo. Po paru minutach padać przestaje a nawet po raz pierwszy od czterech dni można zobaczyć słońce. O, jak super (kurtka do plecaka). Za jakiś czas, słońce zaszło, pociemniało - pada… motyla noga mać! (kurtka z plecaka). Nie, no tak to nie będziemy się bawili…
Na szczęście popadało krótko i … wypogodziło się. Może nie tak zupełnie ale przynajmniej do końca dnia już nie padało i miało się okazać, że był to najbardziej pogodny dzień całego tygodnia. Aż później żałowałem, że nie wybrałem się gdzieś w ambitniejsze miejsca…
A Czerwone Wierchy jak to Czerwone Wierchy, wiele się tam nie dzieje… Na pewno atrakcyjniejsze są pod koniec września, ewentualnie w październiku. Trochę jak na mój gust, stanowczo zbyt rozdeptane (w przenośni i dosłownie). Może wcale nie jest to taki głupi pomysł, z limitowanymi wejściami na teren TPN a przynajmniej w te najbardziej newralgiczne rejony ?
Schodząc w dół Piekiełkiem, zauważam, że Tatry Wysokie są coraz bardziej wyraziste i pozbawione tego tak nielubianego przez większość „zadymienia”.
Ale dopiero to co zobaczyłem późnym popołudniem z Równi Krupowej sprawiło, że szczęka opadła mi do ziemi a w mojej głowie zaczęły rodzić się plany na dzień jutrzejszy..

Kilka fotek, z jak się miało okazać wkrótce, jedynego dnia zdjęciowego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

c.d.n.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 22, 2010 2:22 am 
Swój

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 1:33 pm
Posty: 61
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Piątek, 30 lipca: miał to być dzień chwały :D mojego letniego pobytu w Tatrach a.d. 2010. Zupełnie nieoczekiwany zwrot w poprawie pogody z dnia wczorajszego, w połączeniu z niemalże doskonałą przejrzystością powietrza jaką można było zaobserwować w późnych godzinach popołudniowych sprawił, że postanowiłem wybrać się dziś na Orlą - odcinek Skrajny Granat, Krzyżne. Jednak to co zobaczyłem za oknem po przebudzeniu się, a były to ciężkie i deszczowe chmury, szybko ostudziło mój entuzjazm. Mimo wszystko, jakoś się zwlokłem z wyra, coś tam naprędce przekąsiłem, zapiłem kawą i wyszedłem na busa. Stojąc na przystanku poczułem podmuchy wręcz nienaturalnie silnie wiejącego wiatru. Nie był to jednak wiatr zimny, wyziębiający a wręcz przeciwnie niemalże ciepły za to bardzo gwałtowny, wiejący z dużym impetem. Pomyślałem sobie, że skoro tutaj w Zakopanem tak wieje, to jak musi wiać wysoko w górach ? Trudno, jest jak jest – pomyślałem i złapałem się na tym, że właściwie to od samego początku pobytu codziennie powtarzam w myślach te słowa, próbując sobie jakoś to wszystko racjonalnie wytłumaczyć i poukładać. Na razie pójdę do Murowańca a tam, w zależności od tzw. rozwoju sytuacji, zobaczy się co dalej. Idę przez Boczań. Co prawda widoków prawie nie ma żadnych, ale za to nie pada i to jest, po tylu dniach niepogody, naprawdę budujące. Po wyjściu z lasu na odsłoniętą przestrzeń - dmuuuucha i to jak.. Tuż przed samym schroniskiem jakieś laski, które wymijam, rozprawiają o jajecznicy na śniadanie której już nie mogą się doczekać. Ja co prawda byłem po śniadaniu, ale narobiły mi takiego apetytu że i ja się skusiłem. Tym bardziej, że godzina dosyć wczesna, może się te bure chmurzyska z czasem rozwieją, to i przyjemniej będzie dalej wędrować. Jajecznica, całkiem, całkiem - niczego sobie (w cenie z pieczywem i masełkiem), na swój sposób uprzyjemniła ten ponury poranek i dodała tak potrzebnej energii. Po wyjściu ze schroniska okazało się, że co prawda widoczność się nie poprawiła ale też nadal nie pada i trzeba się i z tego cieszyć. A więc w drogę. Dochodząc do Czarnego Stawu dopiero teraz zauważam, jak mało osób zdecydowało się tego dnia na wyjście w góry, powyżej wysokości schroniska. Kiedy jak kiedy, ale dokładnie w środku okresu wakacyjnego, to miejsce zwykle tętni życiem, czasami aż za bardzo. Mimo wszystko, nie jestem przyzwyczajony do takich tutaj pustek. Obchodząc staw dookoła trzeba naprawdę uważać, by głupio nie zmoczyć butów – kilkudniowe, intensywne opady widać i tutaj. Część szlaku znajduje się niemal pod wodą. Nie dość, że okolice Zawratu są dzisiaj jakby przyjaźniejsze turystom niż Granaty (mniejsze nagromadzenie ciemnych, budzących nie najciekawsze skojarzenia chmur), to jeszcze nieliczne grupki rozstrzelone co jakiś czas podążają wyłącznie niebieskim szlakiem. Czuję się naprawdę nieswojo, skręcając samotnie przy rozwidleniu dróg w lewo. Na próżno próbuję przeniknąć wzrokiem mieszaninę mgieł i chmur wysoko nade mną i wypatrzyć kogokolwiek. Pustki. To samo jeśli chodzi o okolice, które w dość szybkim tempie zostawiam za sobą. Już tradycyjnie gubię szlak wchodząc w obsypujący się żleb po prawej, gdy tymczasem właściwa droga biegnie na lewo od niego. Mniej więcej w okolicach łańcucha słyszę coś jakby odgłos kijków trekkingowych a chwilę później dostrzegam czerwoną kurtkę turystki, która tak jak ja wybrała się dziś na Granaty. A więc jednak nie szedłem sam...
Od razu zrobiło się dużo raźniej. Chwilę później okazało się, że turystka ta pomimo wcale jeszcze nie zaawansowanego wieku, ma jednak dość wolne tempo marszu. Przez pewien czas szliśmy razem, coś tam do siebie grzecznościowo zagadując. Ale w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że trochę jednak jeszcze drogi mam przed sobą i że nie czas i nie pora na filantropię :) Pożegnałem ją więc życząc dobrej i bezpiecznej drogi, ale mimo wszystko trochę było mi jakoś głupio, że tak ją na takim odludziu zostawiam..
W końcu szczyt, delektowanie się widokami.. Żartuję :) Ledwo co było widać stawy i to na dodatek w oparach chmur. Nie ma specjalnego sensu dłużej tutaj tkwić.
Krótka analiza sytuacji: deszcz póki co nie pada, wracać do Kuźnic przez Gąsienicową mi się nie chce, przez Granaty szedłem rok i dwa lata temu.. Cóż, nie ma co się dłużej zastanawiać. Chwilę później już opuszczałem się w dół długim ciągiem łańcuchów i od razu odczuwam ulgę.
Nie musiałem już bić się z myślami, rozważać za i przeciw, czy są sprzyjające warunki pogodowe czy ich nie ma by udać się na tak w końcu wymagający szlak. Po prostu szedłem i tylko to się teraz liczyło. Ale mój spokój ducha nie miał trwać długo. Zaledwie doszedłem do mniej więcej połowy tego pierwszego ciągu łańcuchów gdy zaczął padać deszcz. Był tak intensywny, że przemoczył mnie całego (spodnie, polar) mniej więcej w minutę. W mgnieniu oka zdałem sobie sprawę, że żeby mieć jakiekolwiek szanse na tym szlaku jak najszybciej muszę zdjąć mokry polar i zastąpić go kurtką przeciwdeszczową. Ba, tylko jak to zrobić gdy wisi się na łańcuchu ? W końcu jednak, i to stosunkowo szybko, udało mi się znaleźć miejsce gdzie mogłem się przebrać.
Od samego początku starałem się być bardzo skoncentrowany, w tych okolicznościach każdy ruch musiał być pewny i przemyślany. Trochę mnie to samego zdziwiło, że tak spokojnie przyjąłem warunki na jakich miała się dziś rozegrać rywalizacja między mną a siłami natury. Dziwiło mnie też to, że pomimo tak skrajnie ekstremalnych warunków atmosferycznych, znajdowałem w tej nierównej wspinaczce przyjemność. I nie chcę tu kreować się na jakiegoś herosa, ale ani przez moment nie zwątpiłem że może mi się nie udać.
Po około 2/3 trasy poczułem jednak znużenie i zaczęło mi się podobać jakby mniej. I nic nie miałbym przeciwko temu ażeby znaleźć się już w końcu na przełęczy. Jednak przemarsz non stop w deszczu, przy mokrej skale, zimnych śliskich łańcuchach, w nieprzyjemnych mokrych rękawiczkach i to na takim szlaku, to jednak nie jest bułka z masłem.
A propos jedzenia, głód doskwierał mi już coraz bardziej, no ale w tym deszczu mam wyciągnąć termos i kanapki ? Teraz dopiero dotarło do mnie, jak ważna była dla mnie ta jajecznica w Murowańcu. Mniej więcej mija 6-ta godzina od jej konsumpcji. Anioł chyba mi zesłał te laski przed schroniskiem :D
Ale oto i Krzyżne. Czas przejścia, wg. mapy to ok. 2h. Mi dzisiaj zajęło to 3h 10 min. Od przeszło 3 godzin nie spotkałem nikogo, z tym większą przyjemnością zamieniam parę zdań na przełęczy z sympatycznym małżeństwem, na oko, 60-latków z Poznania. Smiać mi się chce, bo głowa rodziny mówi, że szli tu przeszło 6 godzin i on się stąd tak długo nie ruszy dopóki nie zobaczy tej słynnej panoramy (a tu widoczność niemalże zerowa).
Schodzę do Doliny 5 Stawów, Palenicy.
Na koniec dodam, że ani trochę nie żałuję że poszedłem na Orlą w takich warunkach. Z pewnością było może to trochę nierozważne i niebezpieczne, no ale co ja na to poradzę, że nie żałuję :mrgreen:

Sobota, 31 lipca: chciałem iść na Lodową Przełęcz, ale jak usłyszałem walące pioruny o 6.30, to obróciłem się na drugi bok i przespałem do południa. Dalsza część dnia była jakby mniej górska :D

Niedziela, 1 sierpnia: powrót do domu :(

END


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 22, 2010 8:15 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Greg_04 napisał(a):
kilkukrotne sprawdzanie czasów przemarszu przy intensywnym deszczu we wtorek, kosztowało mnie utratę komórki

Woreczki strunowe, tzw "dilerki". Są w różnych rozmiarach.
Przy niepewnej pogodzie zwykle trzymam w nich portfel, komórkę i mapę (o ile mam mapę...), poza tym jeśli idę sam wrzucam do plecaka starą nokię z pełną bakterią na wszelki wypadek - nawet bez SIMa na 112 zabangla.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 35 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL