Dzień 5
Dopadła mnie straszna skleroza i za Chiny nie mogę przypomnieć sobie, co właściwie robiliśmy przez pierwszą połowę dnia
Grunt, że po południu wylądowaliśmy na krótkiej ferracie do Cascata
(wodospad) di Fanes. Zdaje się, że tego dnia pogoda była lipna i lało.
Wodospad jest ok 1,5h drogi od campingu. Sprzęt jest tam zbędny, ale ze względu na mokrą skałę
(a ja dodatkowo na swoje wodospadowe lęki - ścieżka w pewnym momencie prowadzi za lustrem spadającej z hukiem wody) wzięliśmy go ze sobą.
Generalnie trasa krótka, miła, przyjemna i w porównaniu do poprzednich, mało dolomitowa (większość 'akcji' rozgrywa się w 'wąwozie'
)
Po drodze robimy jeszcze przystanek na bro, po czym wracamy do namiotu.
Dojście górą, powrót dołem bądź odwrotnie. My wracaliśmy 3cim wariantem, stąd też wodospad prezentował się iście imponująco.
Dzień 6
Rano:
T: Śnieg spadł.
ja: Że co?
...
..
Jesień w tym roku znów zaskoczyła turystów.. Dolomity wyglądały cudnie, jak posypane cukrem pudrem, tylko nasze plany, jakby, trafił szlag. Pierwsze w życiu ferraty, po świeżym opadzie śniegu - to nie na moje nerwy.
Ale nic to, nie będziemy przecież gnić w namiocie. Zbieramy manatki i w ramach planu B ruszamy do Wenecji.
W akcie desperacji jedziemy jeszcze do Misuriny sprawdzić, czy aby 10 km dalej nie świeci słońce, a termometry nie wskazują +20.
Jak na Włochy przystało.
Do cholery.
Ale tam jest jeszcze gorzej - pada deszczośnieg.
Uciekamy więc z tej zimnicy pocieszając się, że Wenecja jest super, a poza tym wypada chociaż raz w życiu zobaczyć jakieś 'słynne' miasto
No i zobaczyliśmy. Jest piękne. Chcę tam wrócić.
To miasto jest jak labirynt. Dziesiątki wąskich, podobnych do siebie uliczek. W nich, od frontu, wszelkiego asortymentu sklepy typu
exclusive z towarami z górnej półki
(zwłaszcza cenowej), a od podwórzy odrapane mury i suszące się na sznurkach pranie. Ciekawie to wygląda.
Przez to, że nie mieliśmy zbyt dokładnej mapy, biegaliśmy po mieście trochę na oślep, kierując się znakami na murach. Wbrew pozorom jest to chyba najlepszy sposób, aby wczuć się w klimat miasta i zobaczyć je z trochę innej strony. W całej tej bieganinie udało nam się odnaleźć też kilka 'słynnych' miejsc, m.in. Plac Św. Marka, a tam Pałac Dożów i Bazylikę.
Canal Grande
Mała perwersja - seksowna sesja na tle Bazyliki
Pałac Dożów