Czas 8-11 października.
Start: Łysa Polana
Meta: Łysa polana
Świerzaki, dlatego że większość z nas ( a było nas pięciu chłopa) była po raz pierwszy w życiu na szlaku. Do łysej polany dojechaliśmy autem. Stamtąd ruszyliśmy ok 14.00 przed siebie w stronę Wodogrzmotów Mickiewicza i tu już nastąpił pierwszy postój

(niektórzy fajke zapalili, inni foty porobili).
Po 15 minutach ruszyliśmy dupy i kurs na D5S obraliśmy. Po zejściu ze szlaku do MOK'a znalazłem jeszcze fajne podejście do wodogrzmotów z bliska, o którym zresztą przeczytałem na forum. Pięknie tam jest.
Fotkę wkleję póżniej
Dalej poszliśmy Doliną Roztoki i im wyżej tym coraz to chłodniej się robiło, ale i widoki z obydwu stron zachwycały.
Doszliśmy w końcu do krzyżówki do schronu w D5S i na Siklawę. A więc postanowiliśmy ją obejrzeć jako że to było blisko i w sumie prawie po drodze. Po dojściu do wodospadu również piękne widoki.
Wbijamy się na górę pod Wielki Staw. Mała przerwa na foty i dochodzimy do schroniska.
Dość późno było już. Ludzi po prostu zatrzęsienie. Nie było miejsca na glebie prawie nigdzie. Jednak udało nam się w kuchni turystycznej dołączyć do dwójki turystów którzy już tam sobie miejsca zajęli

( jeżeli to czytacie, to pozdrawiam Was). A więc w kuchni było nas już 7 osób, a później dołączył jeszcze jeden kolega który zresztą spał na wąskim stole kuchennym. Ja sam z innym kolegą spaliśmy pod tymi stołami bo było tak ciasno. Mimo wszystko prawie wszyscy się wyspali i ogólnie było całkiem OK.
Rano się posililiśmy, pogadaliśmy, z ganku schroniska widoki popodziwialiśmy i w drogę.
W stronę MOK'a. Po drodze nasza ekipa się rozdzieliła. Dwóch z nas chciało iść szybciej i sobie poszli. Ja z dwoma kumplami szliśmy swoim tempem no i po drodze zresztą sporo się zatrzymywaliśmy aby rzucić się na polanie, pogadać, pooglądać no i płyny uzupełnić
Gdy ujrzeliśmy schron w MOK'u z góry oraz asfalt tam prowadzący, usłyszałem jak w okolicach lata helikopter. Zatrzymywał się na parkingu na Włosienicy po czym leciał nad Morskie Oko, powisiał trochę nad stawem i powrót. Całe szczęście nie była to chyba akcja ratunkowa tylko jakiś lot pokazowy/ćwiczebny.
Po zejściu do schronu mała przerwa i organizacja dalszych losów naszej trójki ( dwóch idących przodem poszło nad Czarny Staw pod Rysami ). A więc i my tam poszliśmy obchodząc staw lewą stroną. Podejście było dość, hmm, ciężkie po tych schodkach z plecakami na grzbiecie ( idioci, nie zostawiliśmy dużych plecaków w schronie). Po podejściu nad Czarny Staw, mała przerwa, foty. I tutaj czuje się dopiero ogrom Rysów i otaczających gór.
Schodzimy w dół, tym razem Morskie Oko obchodzimy z drugiej strony (moim zdaniem ładniejszy wariant) i spotykamy się wszyscy w schronisku. Ciepłe żarcie, piwo. Robi się ciemno i mieliśmy zamiar zostać w schronie, jednak w ostatniej chwili pada pomysł z dupy żeby wracać na łysą polanę i do Zakopca. I tak też robimy. Droga z MOK'a na parking upłynęła błyskawicznie. Pakujemy się w auto i na poszukiwanie noclegu ruszamy. Znaleźliśmy coś. Ruszyliśmy na rekonesans Zakopca ok. 22 aby coś zjeść.
Na drugi dzień postanowiliśmy wjechać kolejką na Kasprowy z racji tego iż dużo czasu już nie było. Na górze posiedzieliśmy z godzinę. Widoki na szczyty i nie tylko

i w dół.
Po zjeździe na dół obowiązkowy zakup "serków" dla żony na Krupówkach i do domu. Aż żal dupę ściska że czas tak szybko płynie. Droga była dość prosta, jednak jak na pierwszy raz zupełnie wystarczająca. Zauroczyłem się górami i z chęcią będą wracał w wolnej chwili.