Po dwóch dniach KFG i oglądania filmów górskich, postanowiłam pojechać w Taterki w celu odstresowania się od nawału roboty i nauki , tym bardziej, że na weekend zapowiadała się super pogoda (jak się później okazało, pogoda miała jeden mankamet - a mianowicie Halny)
Niedziela, 5 grudnia
Ponieważ byłam zmęczona po całym tygodniu pracy, więc postanowiłam wyspać się chociaż trochę (co nie udało mi się przez użytkownika
Uysego, który razem z moim bratem zaprawiał mnie dzień wcześniej wiśniówką... ) Udało mi się jednak wstać mniej więcej o zaplanowanej godzinie i udać się niespiesznie na dworze PKS skąd koło godz. 6.00 mój ulubiony Szwagropol poniósł mnie w nasze kochane Taterki
Potem busem do Kuźnic, a z tamtąd z buta do Murowańca.
Pogoda dopisuje, po drodze spotykam może z 5 osób, w tym jedną dziewczynę ze snowboardem, z którą się potem mijamy kilka razy
Generalnie wszędzie przetarte, zajebista widoczność, idzie mi się super
Niespiesząc się, robiąc zdjęcia po drodze zdjęcia i wysyłając sms-y do cywilizacji udaje mi się zrobić tę trasę w 1,5godz czyli o pół godz krócej niż zwykle
W Murowańcu nowa atrakcja - stół do ping-ponga!
Przy stolikach pustki - oprócz mnie może kilka osób... jak nie Muro....
Zajadam porządne śniadanko, bo bułka w autobusie to jak dla mnie mało na cały dzień, sprawdzam warun i pogodę po czym koło 11.00 ruszam na spacer po Hali
Coś im się pokręciło....
Jest zajebiście
Świeci słońce, na Hali pusto, widoki jak na zdjęciu
Mój cel:
Od tego momentu zaczyna trochę wiać, ale niestrudzenie prę do przodu, przejdę się chociaż jeszcze do wyciągu
Przy wyciągu postanawiam iść jeszcze kawałek....
Jednak decyduję się spróbować ten Beskid, mam jeszce dużo czasu jest dopiero koło południa....
Ponieważ nie mam zamiaru przedzierać się w śniegu w żlebie pod Kasprowym a potem walczyć z wiatrem na grani, wybieram taki wariant:
W połowie drogi przerwa na herbatę:
Jakaś nowa droga na Kasprowy
(jedna z trzech które widziałam tego dnia....)
Użytkownik
siker zrobił mi z Kościelca zdjęcie
Widoki z podejścia:
Świnia:
Kasprowy:
W końcu po 3,5h licząc od Murowańca pojawiam się na grani jakieś 200m od szczytu
Za plecami Słowacja:
Jeszcze 5 min i jestem na Beskidzie
Kilka fot i schodzę na Kasprowy bo gwiździ niemiłosiernie....
Zachód słońca na Słowacji:
Myślałam, że się zagrzeję a tu zamknięte
Przy robieniu tego zdjęcia przyuważa mnie pan z ochrony i po krótkiej wymianie zdań wpuszcza na chwilę do środka
Zajadam batoniki, popijam herbatą , wymieniamy z panem ploteczki o róźnych typach turystów po czym spadam na dół . Na górze spotykam jeszcze 2 panów, którzy schodzą do Kuźnic przez Myślenickie Turnie, po czym od Przełęczy przedzieram się w śniegu po kolana w samotności... Gdzieś koło wyciągu zapada zmrok ale szybko docieram do ścieżki i stąd już prosto do schronu

.... Murowańcu jestem koło 17.00 dosłowanie padam nosem na stół w jadalni, pospiesznie zjadam ostatni batonik, dopijam herbatę i spadam na dół.
Niestety wieje coraz bardziej, już niewiele ponad schroniskiem czuć , że halny przybiera na sile... Na przełęczy między kopami siadam na chwilę na ławce żeby odpocząć, robię jeszcze takie fot po czym zakładam raki i spadam na dół....
W tym miejscu wieje tak strasznie , że boję się że mnie zdmuchnie

Idę powolutku przygięta do ziemi i staram się wbijać zęby raków jak najgłębiej

Na szczęście dwóch chłopaków, którzy mnie przed chwilą mijali czeka na mnie zaraz za zakrętem w lewo
Tutaj mamy dylemat co robić dalej - wieje tak strasznie i wali śniegiem po oczach , że nic nie widać. Zakładam gogle, poprawiam czołówkę i idę przodem szukając drogi. Chłopaki niestety nie mają gogli , więc muszą się zdać na mnie.... Jakoś udaje nam się dotrzeć do granicy lasu. Tutaj już tak nie wieje i bez problemu schodzimy na dół
Potem już tylko powrót do domu i wyciąganie wniosków z wyprawy.
Wnioski :
- zawsze lepiej mieć więcej sprzętu niż za mało (patrz: gogle, chociaż przydałyby sie jeszcze kijki - łatwiej byłoby się wykopywać ze śniegu ;p)
- na pogodynce sprawdzać nie tylko temperaturę powietrza, przewidywany opad śnieg i zachmurzenie, ale także siłę wiatru 
- nosić ze sobą ładowarkę do komórki
- nie chodzić środkiem nartostrady 
- buty należy sznurować tak jak poradził mi kolega Uysy: do podchodzenia przody mocno ściągnięte a cholewka luźno, do schodzenia na odwrót
- nie wsadzać łopatki lawinowej pod plecy 
Pozdrawiam wszystkich, którzy tego dnia działali w Tatrach
Więcej fot: http://picasaweb.google.com/kasiek556/5 ... tCqxeT-Pw#