Juz od dosyc dawna chodzila mi po glowie mysl zdobycia Świnicy zima.Zawsze jakos nie po drodze i w sobote w koncu sie to udalo
Ruszam o 7 rano z Sacza,pozno ale dzien juz dlugi wiec mozna probowac.W Zakopanem melduje sie o 9 i lapie busa do Kuznic.Stamtad standard i boczaniem do Gasienicowej.Wraz z podejsciem robi sie mocno cieplo a widoki zaczynaja byc bajkowe
Szybko mijam schrnisko i dalej ide w strone wyciagu gasienicowego
Postanawiam oszczedzic sobie drogi na Kasprowy i wyjezdzam krzeslkiem
Jakies 10 min jazdy i jestem na Kasprowy,przyznam ze takiej widocznosci tutja nigdy nie mialem
CHwila odpoczynku i ide w strone Swinickiej przeleczy,w sumie nigdy tedy nie szlem ale droga wyglada na banalna
Najpierw Beskid i taternicy chyba na kursie
Troche ciezko mi sie idzie bo raki oddalem mojej 2 polowce sobie zostawiajac tylko czekan w razie co
w koncu sie wyłania moj cel,mijam taternikow wracajacych ze szczytow,twierdza ze warunki bardzo dobre
Ubieram raki i szybko zmierzam na szlak.Poczatek bardzo latwy szlakiem czerwonym,fajnie przetarty i wygodne stopnie w sniegu
Koncowka troche trudniejsza ale daje rady.Po 20min od przeleczy jestem na szczycie,chyba jakis rekord czasowy pobilem:)
No nic trzeba schodzic,na glownym wierzcholku pojawiaja sie jacys ludzie.Gran miedzy wierzcholkami budzi respekt.Zaczynam schodzic na przelecz
Zejscie zajelo mi 13 minut niezle:)
Swinica pieknie sie prezentuje
Dalej droga jak wczesniej az do zielonego szlaku do Gasienicowej.Nim bardzo szybko dupozjazdy w dol
Od kolejki to juz tylko moment do Schroniska ostatnie wejrzenie na gorki
i do domu.Udana w sumie szybka wycieczka wlasciwie czuc ta wiosne juz na calego,oby snieg szybko odpuscil.