Cały wyjazd zaczął się dość pechowo, jego początek był zaplanowany na piątek, jednak nie dotarłem tego dnia do Zakopanego z powodu PKS, który postanowił ominąć sobie Rawę Mazowiecką. Zostało więc jedynie półtora dnia na działalność górską, ale i to mnie nie zraziło.
Głównym celem była praca nad kondycją, gdyż zaraz czeka mnie wymagający kondycyjnie wyjazd w Dolomity oraz jak czas pozwoli w Alpy Julijskie.
W Zakopanem znalazłem się o 5:45 w sobotę, szybko wsiadłem do busa na Łysą Polanę i doszedłem te dwa kilometry do Palenicy. Część asfaltu do Wodogrzmotów Mickiewicza pominąłem kierując się sto metrów od wejścia w lewo do schroniska roztoka - jeszcze dwa lata temu był tam szlak, jednak nadal jest w świetnym stanie. W schronisku spotkałem kursantów z AKPT z Kaziem Liszką na czele, z którym zamieniłem kilka słów jednak już na Szpiglasowej Przełęczy.
Do Siklawy doszedłem w godzinę od wejścia na zielony szlak ku Dolinie Pięciu Stawów Polskich - to bardzo dobry czas, zważywszy na plecak, który musiałem tam wnieść. Pogoda jednak nie rozpieszczała, góry były w chmurach, oraz strasznie wiało - porwało mi pół mapy właśnie nad wodospadem.
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Od wodospadu moje tempo znacznie słabło, szło się jakoś tak ciężko aż do samego schroniska, jednak doczłapałem się i mogłem wbić kolejną pieczątkę do kolekcji. Plan zakładał nocleg w Piątce, jednak odszedłem od tego, gdyż dalej nie maszerowałem już sam.
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Dolinę Pięciu Stawów Polskich zadedykowałem mojemu zmarłemu przyjacielowi, człowieka którego traktowałem jak brata, ale jego już nie ma. Mam taki zwyczaj, że jemu dedykuję wszelką działalność górską, wierzę że on tam czuwa nad powodzeniem moich wszystkich mniejszych i większych górskich sukcesów. Odszedł cztery lata temu w bardzo pechowych okolicznościach.
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Droga na Szpiglasowy Wierch była dość prosta, jedynie w jednym miejscu zalegał bardzo twardy śnieg, ale był to odcinek ok 1-1,5 metra, który było trzeba ominąć po sypkim podłożu, poza tym przy łańcuchach trochę śniegu, który jednak pomagał - niż przeszkadzał.
Uploaded with
ImageShack.us
Na Szpiglasowej Przełęczy spotykam znów kursantów z AKPT i tam udaje się porozmawiać przez chwilę z Kaziem o kursie przewodników tatrzańskich w kole im. Macieja Sieczki.
To moje czwarte wejście na Szpiglasowy Wiech i czwarte w chmurach, a podobno są tam tak piękne widoki... w wakacje spróbuję ponowie.
Uploaded with
ImageShack.us
Podczas zejście na nocleg do schroniska nad Morskim Okiem odsłaniają się widoki, pięknie widać dolinkę za mnichem, Mnicha, Moko oraz Czarny Staw pod Rysami, niestety wszystkie szczyty pod chmurami.
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
O godzinie 20:50 wyszedłem sobie przed schronisko, aby podziwiać widoki oraz oddać plecak do przechowalni, bowiem po 5 rano mieliśmy wyjść na Rysy. Pierwszy raz widziałem jak chmury tak pięknie zakrywają Morskie Oko, przemieszczały się dość powoli, ale zakrywały wszystko.
Uploaded with
ImageShack.us
Schronisko opuściliśmy o godzinie 5:10 po trzydziestu minutach byliśmy już nad czarnym stawem, jednak utrzymanie tempa do szczytu nie było możliwe. Na Rysach zameldowaliśmy się o 7:50 - prawdopodobnie jako pierwszy zespół. Na szczycie siedzieliśmy do 8:20 i w trakcie zejścia zaczęło podać. Nie przeżył tego mój telefon i obecnie nadaje się do kosza

. Było to moje trzecie wejście na Rysy, niestety drugi raz bez widoków.
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
W niedzielę musiałem uciekać do Krakowa i o 14:50 zabrałem się z Zakopanego - Szwagropolem aby pokazać poprawę swoich umiejętności wspinaczkowych i zdobyć skierowanie na kurs taternicki, którego nie udało się dostać w zeszłym roku. Oczywiście nie obyło się bez problemów, dojechałem na Osiedle Widok i wsiadłem w autobus nr. 278 - wysiadłem niedaleko tabliczki kierującej do Doliny Będkowskiej, a miałem wysiąść w Bolechowicach, jak się później okazało autobus jechał jedynie przez Kobylany. Stałem dobrą godzinę na stopie, totalnie zrezygnowany jednak w końcu się udało, dziękuję raz jeszcze Michałowi, który podwiózł mnie pod samą bramę bazy noclegowej w Bolechowicach.
Wspinaczka poszła sprawie, poprawiłem umiejętności znacznie. Jako sprawdzian Szymon chciał abym poprowadził Majówkę (IV+) - poszło bez najmniejszego problemu, szybko, sprawie - operacje sprzętowe bez żadnego zawahania i w ten sposób dostałem skierowanie, być może wykorzystam je jeszcze w tym roku w sierpniu - ale to zależy od finansów.
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us