Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt cze 28, 2024 10:10 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 43 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 2:51 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Na początku lipca wybrałem się ponownie w Tatry w towarzystwie Znajomej z Lublina. Wyjazd był zaplanowany dawno temu i przesądzony, wobec czego pojechałem pomimo złej na początku pogody.
Część pierwsza
Jak się okazało od 14 czerwca aż do 6-go lipca padał w Tatrach deszcz, przy braku widoków. Efekt był taki tych 3 tygodniowych opadów , że pogłębiły się żleby m.in. w masywie Wołoszyna i Grani Żabiego, co nie wygląda najlepiej. Poza tym spowodowało to intensywne wybarwienie soczystą zielenią traw i liści drzew oraz bujne rozkwity wszelkiej maści zielska.
1 lipca Tego dnia deszczowa aura nie zachęcała do szybkiego wyjścia w teren, toteż dopiero po 10 rano ruszamy z Kuźnic w stronę Klasztoru Albertynów oraz Ścieżki nad Reglami. Ze względu na intensywny chwilami deszcz i dokuczliwe zimno podejmuję decyzję po 14.00 że dzisiaj zabawa z górami kończy się na Dolinie Strążyskiej, gdzie dodatkowo oglądamy wodospad Siklawicę, który ma kilka razy więcej wody niż podczas normalnych przepływów. Przydatne okazuje się ognisko rozpalone przez leśniczych naprawiających kładkę na potoku strążyskim by nieco wyschnąć. Resztę rzeczy trzeba suszyć na kwaterze.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 3:07 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 28, 2007 1:34 pm
Posty: 4450
Lokalizacja: lkr
Rozumiem, że jak przystało na pogodynkę forum, o tym deszczu wiedziałeś już w styczniu.

_________________
Zrozumcie, że państwo chce tylko waszego dobra. Całego waszego dobra...

Picasa
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 3:41 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
2 lipca
Tego dnia pogoda aż do wieczora jest w przeważającej mierze deszczowa. Mimo tego faktu kontynuujemy przejście Ścieżki nad Reglami, jest to bowiem jeden z celów naszego wyjazdu. Pierw dotarcie do skoczni, potem ścieżką pod reglami do Strążyskiej. Tym razem ukazuje nam się w pełni stopień załamania pogody , a najlepszym dowodem jest fakt, że Giewont jest ośnieżony i oblodzony powyżej 1800 m. My skręcamy koło Herbaciarni na Przełęcz w Grzybowcu. Gdyby była pogoda, można by i pójść czerwonym szlakiem na Giewont, zaliczając zarazem nowy szlak. Jednak pogoda nie zostawia złudzeń, więc idziemy w stronę Wielkiej Polany Małołąckiej. Niestety widoków niemal brak, więc kontynuujemy marsz w stronę Doliny Miętusiej, wcześniej jednak przechodzimy koło domku myśliwskiego burmistrza Zakopanego w okresie okupacji, oraz mijamy polanę Przysłop Miętusi, z której wyraźnie widać, że Czerwone Wierchy są ośnieżone powyżej 1750 m . Widać jeszcze Kominiarski. W Dolinie Kościeliskiej jesteśmy koło 16.00 , ja dalej idę sam by zaliczyć całą Ścieżkę nad Reglami. Za skrzyżowaniem z Doliną Lejową pogoda poprawia się. Udaje się też zaliczyć pierwszy na tej wyprawie szczyt - Wierch Spalenisko 1324 m koło Kominiarskiej Przełęczy. Uprzednio próbowaliśmy wbić na Krokiew 1378 , ale pogubiliśmy się w lesie. Szczyt 1324 m jest oznaczony drewnianym palikiem. Odcinek ostatni ( zachodni ) tego szlaku jest ładnie poprowadzony i piękny widokowo w kilku miejscach. Schodząc do Chochołowskiej wychodzi nawet słońce, pojawiają się widoki z Polany Jamy na ośnieżony ( ...) Wołowiec, widać także masyw Bobrowca wyglądający stąd imponująco. W Dolinie Chochołowskiej jeszcze tak wzburzonego i szerokiego potoku, albo rzeki raczej, to nie widziałem, miejscami nawet 2 koryta. W najniższej części doliny spotykam 2 owczarki podhalańskie, sporo owiec i bacę. Na Siwej Polanie wypasa się kilka krów. Ok.20.00 dojeżdżam do Zakopanego. Nadmienię iż do Przełęczy w Grzybowcu ruch był największy, i pomimo fatalnej zasadniczo pogody znalazło się sporo amatorów Giewontu czerwonym szlakiem tego dnia. Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 4:24 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Jakub napisał(a):
Efekt był taki tych 3 tygodniowych opadów , że pogłębiły się żleby m.in. w masywie Wołoszyna i Grani Żabiego

Podobnie jest w Dolinie Staroleśnej.
Żleby pogłębiły się na tyle, że na ich dnie w miejscu przecięcia szlaku ustawiono drewniane drabinki, żeby turyści mogli je spokojnie przejść.
Wygląda to jakby w poprzek szlaku przejechał olbrzymi spychacz.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 5:22 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N mar 27, 2005 9:30 pm
Posty: 2745
Lokalizacja: Katowice
Jakub napisał(a):
Efekt był taki tych 3 tygodniowych opadów , że pogłębiły się żleby m.in. w masywie Wołoszyna i Grani Żabiego, co nie wygląda najlepiej.

A już myślałem, że na Kasprowym W. ...

_________________
...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 5:23 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
O tych opadach poinformowała mnie pani ze sklepu spożywczego w Zakopanem, a resztę się już odczuło na własnej skórze...Rohu dobrze wiedzieć , pozdrawiam
3 lipca
Tego dnia zaproponowałem byśmy poszli na Halę Gąsienicową, i w zależności od tego co będzie widać i jakie będą warunki, postanowimy co dalej. Niestety wyszliśmy dosyć późno a tempo mieliśmy nie najlepsze, w dodatku wiał bardzo porywisty wiatr do 100 km/h a wraz z nim poziomo walił deszcz, na zmianę z gradem. Ja osobiście doświadczałem tego poziomego, drobnego gradu przez jakieś 4 godziny w rejonie Gąśienicowej. Podchodziliśmy Boczaniem, widoki chociażby na ośnieżoną Koszystą zimowe. Po dotarciu do Murowańca poszedłem jednak sam na Karb od zachodu niebieskim , nowym dla mnie szlakiem. Po drodze spotkałem kobietę która była na Kasprowym , gdzie podobno 10 cm śniegu było, oraz dwóch w moim przekonaniu wariatów bez sprzętu zimowego, jeden schodził ze Świnicy a drugi z Kościelca. Ponieważ na grani Małego Kościelca porywy były z 80 km/h a nie huraganowe , to zdecydowałem się zaryzykować i zejść na skróty do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Kilka razy musiałem jednak usiąść okrakiem na grani...Nad Czarnym Stawem o dziwo waliło najmocniej tym gradem i wiało , a mimo to spotkałem 3 gości z trójmiasta, o godzinie 16.00 2 z nich rozpoczęło wspinaczkę na Granaty, a 3 się zastanawiał i ich obserwował ...niby do 20.00 mieli skończyć drogę ale w takich warunkach...Ja w Muro byłem przemoczony kompletnie do bielizny, gdyby nie kurtka przeciwdeszczowa to bym się też nieźle wychłodził. Powyżej 1900 m biało , a temperatura była niewiele powyżej zera. Powrót do Zakopanego. Dzień raczej słaby przez pogodę.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 5:55 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
4 lipca
I tego dnia z uwagi na pogodę wybieramy się w góry późno , bo dopiero po 11.00. W Kuźnicach pada pomysł wyjazdu kolejką na Kasprowy , co by to zaoszczędzić czasu. Jednak w praktyce niewinnie wyglądająca kolejka oznaczała dla nas 1.40 h stania w niej. Ochroniarz z PKL powiedział nam przy okazji, że kolejka ma być do grudnia sprywatyzowana, albo przez Austriaków albo przez Słowaków. Pułap chmur był na 1900 m , tak więc widoki były pod szczyt Kasprowego, a na nim samym już mżawka. Pogoda była jednak o niebo lepsza niż dzień wcześniej - powyżej zera i nie było huraganowego wiatru oraz gradu. W tej mgle idziemy na Beskid, gdzie postanawiam dla urozmaicenia zaatakować go po raz drugi ścianką opadającą na wschód. Udaje się, chociaż nie wybrałem najtrudniejszego wariantu. Czekamy aż niebo się przetrze, chwilami widać stoki w Dolinie Cichej, ale ogólnie to się nie przetarło. Dla mnie żadna większa strata, jednak Znajoma nie widziała panoramy Tatr Wysokich z okolicy Liliowego. Tam też postanawiamy - ku uciesze rodziny z dzieckiem z GB - ulepić 1.5 m bałwana z mokrego śniegu. Następnie schodzimy zielonym, nowym dla mnie szlakiem do Gąsienicowej, a polska część Tatr jest odchmurzona" a nad Podhalem nawet są przebłyski słońca. W Murowańcu Znajoma dostaje niedogotowaną wątróbkę oraz przeterminowane ponoć naleśniki, niemniej pomyślałem że muszę jeszcze zaliczyć kolejny nowy szlak. Wobec tego wychodzimy o 18.00 i szybkim tempem kierujemy się zielonym do Pańszczycy by zaliczyć szlak łącznikowy. Udaje się i ok. 20.00 jesteśmy nad Czerwonym Stawem w Dolinie Pańszczycy. Widzimy piękny zachód słońca nad Koszystą. Udaje nam się przed zmrokiem, ok. 21.40 dotrzeć do Murowańca i już z wykorzystaniem latarki do Zakopanego na kwaterę gdzie jesteśmy dopiero o 23.30 . Niemniej nocny widok na Zakopane z przełęczy między Kopami był tego wart, jest fenomenalny, jakkolwiek zdjęcia tego nie oddadzą. Niestety w Dolinie Jaworzynki zaczyna wiać i pada nieustający aż do kwatery deszcz. CDN


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 6:56 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 7:33 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
najlepsze jest zdjęcie z bałwanem

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 9:06 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N mar 27, 2005 9:30 pm
Posty: 2745
Lokalizacja: Katowice
1 lipca
Jakub napisał(a):
dopiero po 10 rano ruszamy z Kuźnic

3 lipca
Jakub napisał(a):
Niestety wyszliśmy dosyć późno a tempo mieliśmy nie najlepsze

4 lipca
Jakub napisał(a):
wybieramy się w góry późno , bo dopiero po 11.00

Ty lepiej napisz gdzieś wieczorami bywał, bo to śliska sprawa jest.

Ps. Pogoda zaiste letnia :lol:

_________________
...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 10:07 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 05, 2005 9:12 am
Posty: 6269
Lokalizacja: Warszawa/Skierniewice
dresik napisał(a):
Ty lepiej napisz gdzieś wieczorami bywał, bo to śliska sprawa jest.

Może tańczył Kolrowej ;) :mrgreen:

_________________
Pozdrawiam
Jacek
Obrazek

___________
..Umiem być ciszą, Kończę się w twoim śnie, Ostatnie echo jest ciszą to miejsce gdzie kończy się twoje spojrzenie..


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2011 10:51 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
! napisał(a):
najlepsze jest zdjęcie z bałwanem

To ten po prawej?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 6:18 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
leppy napisał(a):
! napisał(a):
najlepsze jest zdjęcie z bałwanem

To ten po prawej?

marchewkę ma w złym miejscu

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 6:19 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
dresik napisał(a):
Ty lepiej napisz gdzieś wieczorami bywał, bo to śliska sprawa jest.


Prawdopodobnie był chędożony przez Znajomą z Lublina.

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 4:54 pm 
Swój

Dołączył(a): N lip 17, 2011 11:04 am
Posty: 69
Lokalizacja: PL
Tego typu komentarze najwięcej mówią niestety o ich autorach. Żenada panowie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 6:35 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Byłam też w tym czasie w Tatrach. Pogoda rzeczywiście do kitu.

Jakub napisał(a):
Udaje nam się przed zmrokiem, ok. 21.40 dotrzeć do Murowańca i już z wykorzystaniem latarki do Zakopanego na kwaterę gdzie jesteśmy dopiero o 23.30 .


Odważnie :) Nie baliście się spotkania z miśkiem po zmroku?

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 6:45 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Co do komentarzy to no comment. a co do dalszej części to
5 lipca tego dnia późno wychodzimy z kwatery i odwiedzamy TOPR-owców na Piłsudskiego 63 A ( pomysł autora ) . Za szybą spostrzegam Edwarda Lichotę. Inny TOPR-owiec opowiada nam o wczorajszej akcji na Czerwonych Wierchach ( ktoś zasłabł, gęsta mgła ) oraz pokazuje sprzęt wspinaczkowy i inne z magazynu. Dowiedziałem się wreszcie ile ekspresów trzeba zabrać na Wschodnią Mięgusza ( 10 ) oraz że zjazd w Grammingerze odbywa się obecnie na linach Dyneema i jest możliwy z Małego Kieżmara, ale już z pn. MSW niet. Przy okazji sprawdzamy se prognozę pogody. Ponoć M. Jagiełło pojawia się tam już b. rzadko a wyraźnie smuci Ich odejście T. Augustyniaka. Poza tym dowiedziałem się że Henryk Serda lata tylko latem na Sokole i że nie kojarzą niestety syna Augustyniaka, który wszak ochotnikiem TOPR-u jest.
Potem idziemy do Muzeum Palace gdzie gospodarz opowiada nam bezinteresownie i za darmo prawie 2 godziny o historii obiektu, swojej oraz o historii kurierów tatrzańskich. Przesympatyczny Pan z pasją historyczną i słusznymi ideami.
Niestety cały dzień górsko jest stracony z powodu ciągłego deszczu, niemniej poznajemy dzięki temu knajpę "Foluszowy potok" ( polecam), dosiadamy neta, gdzie prognozy obiecujące, oraz robimy zapasy w Biedronce.
6 lipca Tego dnia ok. 12.00 ( ?) pomimo ulewy postanawiam że przetransportujemy się do Roztoki, bo pogoda ma ulec poprawie...Dzięki mojemu uporowi udaje się namówić Znajomą, no bo już nawet myślała o wyjeździe przez tą pogodę, no i nie spała jeszcze w schronisku górskim. Niemniej udaje się, a piękny poranek następniego dnia i bezchmurne niebo gwiaździste w nocy pokazuje, że miałem rację by wykorzystać ten dzień na transport. Zdjęć niewiele, po drodze taham jeszcze te siaty z Bidronki :roll: :shock: . Dzięki świetnemu położeniu schronisko Roztoka umożliwia wyjście w bardzo atrakcyjne rejony Tatr, a atmosfera i jedzenie oraz obsługa są idealne. Są pewne mankamenty bo standardu kwatery nie ma, ale lepiej niż w Muro :lol: Oczekiwany Ciąg Dalszy rozkwitnie niebawem :wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 8:14 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pn mar 01, 2010 11:19 am
Posty: 2462
Lokalizacja: z dalekiego pieknego zadupia
ABI napisał(a):
Tego typu komentarze najwięcej mówią niestety o ich autorach. Żenada panowie.

Lukaszu, poprawcie sie! :mrgreen:

_________________
dr Kozica szwedzka

pumeks fluorescencyjny firmy Pulokolor

nie dajmy się wciągnąć w tę podstępną grę! zapomnijmy wreszcie o tym czarnym tygodniu i powrócmy do naszego Forum wyciszeni i uspokojeni oraz pełni ufności i wzajemnego szacunku.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt wrz 02, 2011 9:46 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Białka ( rzeka graniczna ) po opadach : Obrazek
Nadmienię iż w schronisku w Roztoce byli także obecni Włosi -sztuk 6 - może wysłańcy Berlusconiego :lol: a do naszego pokoju dokoptowano dwójkę Polaków. Jeden z nich leżał rano nie chcąc nigdzie iść po wczorajszym wyjściu solo na Mięguszowiecką Przełęcz, a drugi mimo uszkodzenia ścięgna achillesa pytał się mnie o ( jeszcze padał deszcz ) to czy da się przekroczyć Białkę i czy daleko do jakiegoś schroniska za ...Polskim Grzebieniem! ... Uświadomiłem im że przekroczenie tak wzburzonej rzeki to chyba mission impossible już pomijając nielegalność tego przedsięwzięcia, oraz że na Polski Grzebień jest dobrych kilkanaście km, a z tamtąd jeszcze kilka do Zbójnickiej Chaty lub Śląskiego Domu hehe no i chyba odpuścili :wink: Kolejne dni były jednymi z najdłuższych, ale i najciekawszych. Wielki i spektakularny FINAŁ opowiadania wkrótce :cheers:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N wrz 04, 2011 7:15 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
Jakub napisał(a):
Wielki i spektakularny FINAŁ opowiadania wkrótce :cheers:

jeśli to o czym myślę to szacun :twisted:

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N wrz 04, 2011 8:32 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
7 lipca - jeden z najdłuższych dni tatrzańskich. Tego dnia wstajemy koło 6.00 rano z uwagi na wyraźnie piękną pogodę. Zarządzam szybkie wyjście w teren i rozeznanie się w sytuacji - obserwację wysokich szczytów w poprzednich dniach uniemożliwiały chmury deszczowe. Ciężko więc ocenić jakie warunki śniegowe panują i na co można sobie pozwolić w rejonie Moka. Okazuje się , że zasadniczo deszcze wypłukały jednak śnieg, który padał jeszcze 3 -go lipca. Pięknie wygląda tatrzańska przyroda w pełni rozkwitu. Ponieważ śniegu jest mało, to można iść nawet na Mięguszowiecką czy Rysy. Jednak Rysy to punkt programu obiecany mojej Znajomej, a tej przełęczy do dzisiaj obawia się ( istotnie trudności są tam jedne z największych). Nad Morskim Okiem mam jednak poważne wątpliwości czy uda się zrealizować tak poważny cel, jakim jest najwyższy szczyt Polski. Sam doskonale pamiętam te kamienne, niekończące się "schody do nieba" powyżej Czarnego Stawu pod Rysami do wysokości Buli pod Rysami. Mam też świadomość, że potrzeba dobrych 4 godzin co najmniej by zbliżyć się do ogromnej wysokości 2500 m, a w tym czasie pogoda może się zmienić jak to w Tatrach 10 razy. Niemniej zostawiam ciężki plecak w przechowalni w schronisku w Morskim Oku, biorę mały plecak od Znajomej, i idziemy nie marnując czasu w stronę Czarnego Stawu. Zakładając że pogoda się nie zmieni- trzeba się spieszyć by nie podchodzić później w wyczerpującym, letnim upale. A jest już grubo po 8 rano. Czarny Staw udaje osiągnąć się dość szybko. Krótka przerwa, no i próbujemy...Niemal bezchmurne niebo, wyżej śniegu praktycznie brak. Ściana Niżnych Rysów rzuca imponujący cień, wiatr zakrzywia tor lotu wody z Dymiącej Wody. W rejonie Kamienia można już ocenić że na Rysy z polskiej strony idzie ponad 100 osób. Niektóre naprawdę lansersko ubrane, ale robią więcej przerw niż my ( sic!) . W rejonie Moka zachód Grońskiego zaśnieżony w znacznej części, w połowie Galerie Cubryńskie. Tylko częściowo zaśnieżona była Rysa. Ogólny upał, tłum i kontrola poczynań Znajomej na łańcuchach powodują że jakoś nie czuję tu takiej euforii jak przy wspinaczce Grzędą pierwszy raz, tj. 8 lat temu. Chcę jak najszybciej i najbezpieczniej zarazem osiągnąć grań by nie przegapić widoków. Jeszcze przed jej osiągnięciem odsłaniają się niektóre szczyty Grupy Krywania prześwitujące ponad Wołowym Grzbietem i Żabią Przełęczą. Wysokość łatwo ocenić patrząc na szczyt Niżnych Rysów, które wkrótce zostają w dole. Wierzchołek graniczny okupuje kilkadziesiąt osób, a kilka główny słowacki. Od strony słowackiej na szczyt podchodzi ponad 100 osób , w tym niemało Węgrów. Tym razem Ganek mi tak nie imponuje jak Wysoka, niebotycznie wygląda Zadni Gerlach z Gerlachem, nieźle też grań Kończystej. Wspaniała jest Grań Baszt i Mięguszowiecki. Tradycyjnie na wschodzie imponująco prezentują się przykryte początkowo chmurami sylwety Lodowego, Durnych Szczytów i Łomnicy. Z najwyższych to tylko Kieżmarskich nie widać stąd. Nad zach. częścią grani Hrubego widać nawet Baraniec, na południu zaś zakosy szlaku na Przełęcz pod Osterwą. Całkiem konkretnie prezentuje się Koprowy, Świnica i Kozi Wierch. Piękna jest Dolina Ciężka ze stawami i Ciężką Turnią. Żabi Koń imponująco nie wygląda ze szczytu Rysów, pomimo faktu że widać jego piękną, gładką południową ścianę stąd. Żabie Stawy Mięguszowieckie mają ogromny urok tego dnia. Śniegu jest mało w Tatrach Wysokich moim zdaniem jak na 7 lipca i opady śniegu rejestrowane jeszcze na początku tego miesiąca. Teraz pora na trochę zdjęć :wink: :


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N wrz 04, 2011 9:13 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N wrz 04, 2011 10:20 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N wrz 04, 2011 10:32 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Na szczycie Rysów Znajoma namawia mnie byśmy nie schodzili tą samą drogą i udali się na Słowację. Przystaję na tę propozycję. Schodzimy do jednej z najpiękniejszych dolin w Tatrach, tj. do Mięguszowieckiej przez Wagę i Chatę pod Rysami. Tutaj jeszcze nie byłem. Koło Chaty pod Rysami spostrzegam na głazach wymalowane czerwone stopy Lenina. Koło Chaty jeszcze dużo materiałów budowlanych. Zapewne teraz rozbudowa tego najwyżej w Tatrach położonego schroniska dobiega końca. Brak miejsc wolnych w cenie 10 Euro ( a zatem taniej niż w Morskim Oku ). Po słowackiej stronie jest tylko kilkadziesiąt m łańcuchów i klamer i to poniżej Chaty pod Rysami. Dla samego widoku na Żabie Stawy i Grań Baszt ( 2422 m) warto tu było przyjść. Odwiedziliśmy też słynny kibelek z malunkami autorstwa Pavla Barabasa . Na szlaku panuje żywy ruch. Do Popradzkiego Stawu dochodzimy na tyle późno że nie ma szans by zejść jeszcze do elektriczki i pojechać do Łomnicy Tatrz. i stamtąd autobusem do Łysej, więc musimy tu przenocować. W Hotelu 14 euro za nocleg w 8 osobowym , ogólnie taniej niż wg. przewodnika Nyki z 2008 ( tam podawano 20 euro). Chcieliśmy w Matliakovej Chacie no ale tam już wszystkie miejsca były zajęte. Dużym problemem miał okazać się plecak zostawiony w MO. Ze Słowacji nie sposób było dodzwonić się do schroniska w Moku, a w dodatku Znajomy z Krakowa także nie był w stanie się połączyć . Może zmienili numer telefonu ( ja miałem z przewodnika Nyki z 2009 r) :roll: . Kolejnego dnia Znajoma chce wybrać się na Krywań, wobec czego nastawiam budzik na nieludzką porę 4.30. Przed zmierzchem 7-go lipca udaje nam się jeszcze obejść Popradzki Staw i zwiedzić symboliczny cmentarz ofiar Tatr, niestety niejako w pośpiechu i trochę na siłę. Stwierdziłem że Popradzki Staw i Szczyrbskie Jezioro nie są tak piękne jak Morskie Oko. A byłem pierwszy raz dopiero nad tymi słynnymi, słowackimi stawami. CDN.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N wrz 04, 2011 11:27 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
W Chacie pod Rysami można dołożyć się do budowy kaflowego pieca. Ja kupuję sobie na pamiątkę stąd kubek za 6 euro. Można tutaj dostać za darmo herbatę, jeżeli z Popradzkiego Stawu wyniesie się na plecach 5-10 kg materiału zaopatrzeniowego do schroniska. Z przechowalnią w MO plecaków jest tak, że można zostawić plecak np. w piątek, a odebrać w sobotę ale do godziny 19.00 . Jeżeli to nie nastąpi, to przeszukują plecak w poszukiwaniu dokumentów a jak znajdą to już powiadamiają służby, w każdym razie na pewno TOPR. Ja nie widziałem o tym, ale zarazem zdążyłem 8 lipca odebrać ten plecak o 18.00 . Sporo osób przechodzi na Słowację i zostawia rzeczy na dłużej w MO , jest to wygodne ale trzeba pamiętać o tych procedurach. Ponoć kiedyś jakaś Francuska zostawiła plecak bez dokumentów, przeszukali, i zdaje się jej nie znaleźli w Tatrach do dzisiaj, ale plecak pozostał...W Roztoce jest ta różnica, że plecaki można zostawić za darmo, ale nie są pilnowane przez jakąś osobę, choć zarazem są w pomieszczeniu zamykanym na klucz, do którego to jednak każdy po prośbie może mieć dostęp. W Popradzkim Stawie obecnie drzwi nie są na noc zamykane. Atmosfery tam nie ma , do 23.00 wył na zewnątrz jakiś doberman a pijani Słowacy imprezowali. Pani Marzenka z recepcji też nie jest miła dla Polaków , którzy muszą być pokorni bo inaczej klucza nie dostaną. Za to miła jest obsługa Hotelu dla Anglików. Smutne jest też to że w elektriczce są komunikaty po słowacku, angielsku i niemiecku, a po polsku brak. Zauważyłem też że młode Słowaczki nie rozumieją polskiego jeżeli nie były w Polsce. W rejonie Szczyrbskiego Jeziora obok zabytków i wartościowych budowli jest taki architektoniczny bajzel że to wygląda bardzo nieciekawie i źle w takim miejscu. O dziwo wszystkie limuzyny pod hotelami były nie na niemieckich czy austriackich, ale słowackich i czeskich numerach..cóż nasi sąsiedzi z południa bogacą się szybko...Ciekawe jest i to że w takim kurorcie jakim niewątpliwie jest Szczyrbskie Jezioro o godzinie 8.00 rano latem brak jest ludzi nad jeziorem i ulicach , poza jakąś kobietą która biega naokoło jeziora...Jednak ok. 12.00 ruch jest jak na Krupówkach...Nie bardzo rozumiem też dlaczego nie zlikwidowano starego, szpecącego krajobrazu wyciągu orczykowego do Chaty pod Soliskiem( szlak prowadzi wzdłuż niego), skoro równolegle funkcjonują 2 nowoczesne krzesła. Z krzesła w dół i elektriczki zachowałem sobie bilety na pamiątkę.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Zniknęło śmigło z samolotu roztrzaskanego w 1944 r pod Zadnim Gerlachem, tablica wspominająca ofiary wygląda nienajlepiej: Obrazek ObrazekHotel Popradzki Staw: Obrazek - w dalszym ciągu gaśnie światło w kiblach i na zewnątrz w korytarzach tylko są gniazdka do prądu. Łóżka są piętrowe. Łatwo też się pogubić a korytarze są bardzo długie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N wrz 04, 2011 12:22 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
8 lipca, Słowacja . Tego dnia wstajemy o tej 4.30 , jest jasno niewiele później. Mamy w planach Krywań. Noc była ciepła, toteż wczesny poranek nie jest rześki. Pierw jednak trzeba dojść do Szczyrbskiego Jeziora.( W Szczyrbskim Jeziorze spostrzegam całą ławicę płotek -rzeczywiście wpuszczono tu nizinne ryby, ponoć nawet są szczupaki, są też liczne kaczki.) Szybko bo w godzinę czasu dochodzimy do tego kurortu. Znad stawu widać jednak że najwyższe szczyty są w chmurach, te powyżej 2400 m - Krywań, Kończysta cały czas, a chwilami Grań Baszt. W tej sytuacji , a także zważywszy na plecak w MO postanawiam obrać cel zastępczy, a nie wyczerpujący Krywań na którym tego dnia padał deszcz. Idziemy już niestety w upale do Chaty pod Soliskiem, gdzie pracuje miły i młody gospodarz. Nie ma tam wolnych miejsc noclegowych, chociaż rzeczywiście tylko 8 euro jest z własnym śpiworem i karimatą. Piękne widoki z podejścia na Niżne Tatry, Liptów i Spisz no i na Szczyrbskie Jezioro. W moim plecaku zostały w Polsce ładowarka do aparatu, więc o godzinie 12.00 aparat się rozładowuje. Nie mam więc już zdjęć ze Skrajnego Soliska ( 2093 m) . Na szczyt poszedłem sam, Znajoma miała już dość i została w schronisku. Szlak czerwony na szczyt jest o dziwo bardzo dobrze oznakowany, a podchodziło na szczyt w międzyczasie kilkaset osób. Widoki są w sumie niewiele lepsze niż z rejonu schroniska, no ale jednak lepsze jest wejrzenie w Dolinę Młynicy i Grań Baszt czy teoretycznie - Krywań. Schodzę do schroniska i pada pomysł zjazdu w dół krzesełkiem. Fajnie się jedzie tylko ta droga przyjemność trwa niestety chyba za krótko. W południe mnóstwo ludzi i dzieci nad Szczyrbskim. Jakaś mamuśka wiosłuje czerwoną łódką po całym jeziorze nawet pod fale z 3 młodymi chłopakami na pokładzie...My wsiadamy do elektriczki i za 2.56 euro jedziemy aż do Tatrzańskiej Łomnicy, co trwa aż godzinę , ale z przesiadką w Starym Smokowcu. Trzeba o niej pamiętać, w innym razie dojedziemy do Popradu. Upał niesamowity i czarne , burzowe chmury nad Tatrami. W T. Łomnicy była już wcześniej ulewa, my kiedy tam dojeżdżamy widzimy istny armagedon burzowy nad Łomnicą ( nie chciałbym być wtedy w tej kolejce...) i Kieżmarskim. Czekamy na autobus na dworcu PKS w Tatrzańskiej Łomnicy . Jest to dość ważna informacja, ponieważ że Szczyrbskiego czy Smokowca jest b. mało połączeń autobusowych z Polską, a najwięcej autobusów jeździ właśnie z Łomnicy, zarówno do Łysej Polany, jak i do Zakopanego. Koło godziny 16.00 jesteśmy na łysej Polanie. W popołudniowym upale czekają jednak na Nas kolejne zadania do wykonania: 1) Znajoma musi iść do najbliższego schroniska, tj. Roztoki, zarezerwować pokój na noc 2) ja muszę iść nie 4, lecz 12 km do Morskiego Oka po plecak, w którym znajdują się także ładowarka do telefonu, dowód osobisty, karta bankomatowa, czyste rzeczy na przebranie, kosmetyczka ze wszystkim itd...a następnie w dół do Roztoki. Przy dźwiękach muzyki rockowej z komórki idę w imponującym tempie i napalam się na cel który ukazuje się mi przed oczami wielokrotnie, tj . Mięguszowiecki. Przesądziłem po drodze że jutro spróbuję tam wejść, tylko niestety będę musiał stać o 3.00 rano/w nocy? co też nastąpiło. Pomijając szacunek do góry , miałem na względzie także widmo popołudniowych burz jakie zapowiadano na 9-go lipca. Ostatecznie po 19.00 ląduję w Roztoce z wielkim plecakiem, w pokoju nr. 5 z fajnymi napisami na ścianach :wink: Gdyby nie ten plecak, prawdopodobnie moglibyśmy pozwolić sobie na dłuższy pobyt na Słowacji. Z drugiej jednak strony nie mieliśmy jednak ubezpieczenia czy nadmiaru euro przy sobie. Krywań pozostał celem, którego nie udało się zrealizować, i poczeka nie wiem ile ...CDN. ale chyba dopiero jutro. Bo 9 lipca to najdłuższy dzień jaki w Tatrach dane mi było przeżyć, przy czym niewątpliwie jeden z najpiękniejszych ale i najgroźniejszych oraz najbardziej wyczerpujących. Zdjęcia z 8-go:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn wrz 05, 2011 11:04 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Co do 4-go lipca i ew. widma niedźwiedzi to ja tylko raz w życiu widziałem niedźwiedzicę i to w biały dzień koło Kasprowego Wierchu w 2005 r . więc dość dawno temu. Raczej nie przewidywałem takiego spotkania, chociaż żartowałem że może nam to stworzenie wyjść na drogę. Swoją drogą to chyba równie niebezpieczne byłoby spotkanie z głodnymi wilkami, a te ponoć zamieszkują w rejonie Wantuli poniżej Czerwonych Wierchów.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn wrz 05, 2011 2:07 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Napiszę teraz co działo się w ostatnich dniach pobytu w Tatrach by zakończyć relację... zdjęcia ostatnie później.
9 lipca 2011
Tego dnia wstaję o 3.00 i przy świetle latarki docieram do parkingu przy Wodogrzmotach Mickiewicza. Noc jest ciepła, nad Tatrami gwiazdy a nad Podhalem chmury. Na szczęście tym razem nie stoi tutaj samochód filancerii. Czuję się absolutnym pionierem na szlaku - na szosie do Moka nie ma żadnych ludzi i samochodów! Dochodząc ok. 4.30 do Moka widać jeszcze palące się na zewnątrz światła schroniska. Pomimo przepięknego wschodu słońca nikt nie wyszedł przed budynek o tak wczesnej porze. Szybko odbijam na szlak na Szpiglasową Przełęcz. Idąc sam mam okazję spotkać stojących 6 saren na szlaku, o godzinie 5.05 . Idą one kilkaset metrów w górę szlakiem , ja za nimi, coś niezwykłego. Takiej ilości saren jeszcze nie widziałem za jednym razem w Tatrach. Odbijają one wyżej, ale jeszcze poniżej rozstaju szlaków 1785 m , w tylko sobie znanym kierunku. Zakładam że niżej nie chciały przedzierać się przez kosówki :wink: Piękny wschód słońca nad Tatrami Bielskimi. W okolicach godziny 6.00 rano przemierzam w pięknej scenerii Dolinę za Mnichem. Ostrzegają się przede mną 3 świstaki głośnymi gwizdami. Oczywiście żywej duszy aż do powrotu z Wrót. Idąc po drodze mam dobry wgląd w Galerie Cubryńskie , gdzie jeszcze sporo śniegu. Przed 7 rano osiągam Wrota Chałubińskiego. Tymczasem moja Znajoma jeszcze sobie smacznie śpi w Roztoce. Muszę przyznać że jeszcze nigdy nie byłem tak wcześnie na przełęczy , która mierzy grubo powyżej 2000 m n.p.m. ... 8) . Widać ocienione jeszcze Stawy Ciemnosmreczyńskie na Słowacji. Pod imponującą ścianą Koprowego Wierchu, powyżej olbrzymich piarżysk zalega jeszcze smuga śniegu. Teraz trzeba podjąć dość trudną w sensie psychicznym decyzję, czy odważyć się na zejście na Słowację i dalszy etap, tj. próbę wejścia aż na Mięgusza. ( Nie polecam z tej strony ). Będąc tak wcześnie na wysokiej przełęczy i zarazem samotnie, mam dość komfortową sytuację. Schodzę więc w dół kilkadziesiąt metrów na południe, by następnie , jak nakazują w przewodniku - " podejść pod ścianę Cubryny , trawersując zbocza Ciemnosmreczyńskiej Turni i Zadniego Mnicha, jednakże z możliwie najmniejszą stratą wysokości ". W praktyce trawers ten przebiega na wys. 1950-1900 m i stopniowo schodzi się w dół, bowiem podstawa ściany Cubryny jest jeszcze niżej. Od razu trzeba nadmienić 2 rzeczy: 1) stary szlak przedwojenny z Wrót Chałubińskiego do Niżnego Stawu Ciemnosmreczyńskiego jest dobrze widoczny w terenie (!) ale zarazem jest b. zniszczoną, stromą i piarżystą percią. 2)Sam trawers w pełni bezpieczny nie jest, ponieważ występują tutaj strome trawki i głazy gdzieniegdzie , które niczego się nie trzymają. Trawy te bywają często śliskie, zwł. rano czy po deszczu a są to zbocza na tyle strome, że łatwo o skręcenie nogi czy nawet złamanie...Na dodatek złego brak jest już od samego początku w Dolinie Piarżystej zasięgu telefonii komórkowej. I to wbrew informacjom z książki M. Jagiełły gdzie niby w części tej doliny przy granicy zasięg ten niby jest. Jest natomiast zasięg w Dolinie za Mnichem. Wreszcie po 8 rano osiągam podstawy wysokiej ściany Cubryny, gdzie już tutaj nie brakuje płatów starego śniegu. Najgorsze tutaj jest to, że nie widać stąd wylotu żlebu z Piarżystej Przełączki, a to oznacza, że niejako na ślepo, nie znając warunków śnieżnych w żlebie, musimy podejść aż do jego wylotu. Podejście to jest niebezpieczne, bo wszędzie są koszmarne piarżyska, wszystko wyjeżdża spod nóg. Kijki teleskopowe zostały poważnie porysowane w tym gównie ..Staram się znajdywać możliwie największe i stabilne głazy, gdzieniegdzie ( bliżej Cubryny )są , ale raz stanąłem na takim wielkości dużego telewizora i zaczął się obsuwać...gdbyby nie mój błyskawiczny odskok w bok, to byłoby po nodze a na pewno stopie...Po wyczerpującym psychicznie i fizycznie podejściu pod ścianę Cubrynki ukazuje mi się koło godziny 9.00 wylot b. stromego , zdradzieckiego żlebu opadającego spod Cubryńskiej Przełączki. Wszystko tonie w cieniu, jednak widać że w najwyższej części żlebu jest słońce, a to oznacza, że do grani zostało tak niewiele niebezpiecznej jednak drogi...Podchodzę wyżej do śniegu leżącego w tym żlebie by ocenić sytuację. Jest tu bardzo stromo, jakiekolwiek potknięcie grozi co najmniej kilkunastometrową jazdą w dół po żwirach i kamieniach. Widać jednak zarazem, że osiągnąłem całkiem imponującą ( jak się okaże największą tego dnia ) wysokość, tj. 2250 m . Widać już nawet Świnicę, jak się okazało także Szpiglasowy ( a nie Kozi jak przypuszczałem ) Wierch, na zachodzie m.in. Bystrą i Zadnią Bystrą ( jednak skutecznie zasłania Baraniec, a myślałem że to właśnie on. Mimo to Baraniec istotnie widać z Rysów, ale nawet z Kościelca to znowu jest chyba tylko Zadnia Bystra 2163m zwana też Niżnią.) Widać niestety, że twardy jak beton i stromy b. śnieg , miejscami ponad półmetrowej grubości wyściela dno żlebu od niemal gładkich ścian Cubryny do Cubrynki, w górę pole tego śniegu zalega na długości ok. 50 m. Jest tu tak stromo, że nawet poślizgnięcie w najniższej części tego płata - oznacza pewną jazdę w dół. Pamiętając o "przygodach" na takich śniegach turystów, opisanych w "Wołaniu w górach" podejmuję decyzję o wycofie...Czuję się tak niepewnie, że nie wiem czy dam radę zejść bez konsekwencji po tych piarżyskach ruchomych w dół, a co dopiero forsować taki żleb, niemając raków i czekana, bez zasięgu telefonii...Oceniam do dzisiaj że sam czekan w tym miejscu to za mało, oprócz raków wskazane byłoby asekurowanie się liną w żlebie i towarzystwo 2 osoby w razie gdyby... To miejsce bez sprzętu zimowego to zabawa w rosyjską ruletkę Szansę powodzenia próby ( jakikolwiek błąd oznacza śmierć ) oceniam na mniej niż 50% bez sprzętu. Czeka mnie karkołomne zejście w dół Doliny Piarżystej, i ten cholerny trawers w stromych trawach ( po drodze spotykam 11 kozic ) i szukanie Wrót Chałubińskiego...Stwierdzam , że nigdy więcej nie podejmę próby wejścia tędy na MSW czy Cubrynę. Piargi od wiosny do jesieni to tutaj jeden wielki koszmar, podejrzewam że podobnie jest przy dojściu do ściany Koprowego...Jedynie zimą można tutaj poruszać się w miarę komfortowo, o ile zagrożenie lawinowe nie jest znaczne. Ostrożnie schodzę w dół ( wielokrotnie siadam na tyłku i bez kijków teleskopowych to bym tutaj wyglądał ...) i dochodzę do trawersu. Okazuje się że trawersuję tym razem zbyt wysoko, muszę zejść kilkadziesiąt m by ominąć skały Kopy nad Wrotami , co jest stresujące bo upał coraz większy i czas leci...niemniej udaje się po 10 rano wyjść z powrotem na Wrota. Jestem więc "uratowany". Mimo już ludzkiej pory dnia nikogo nie ma jeszcze na przełęczy. Nadmienię że trasę próby mojego przejścia wysłałem z Polski sms-ami 3 kolegom, w razie czego . A miała ona wyglądać następująco: Wrota- Cubryńska Przełączka 2290 m- wygodny ponoć trawers na Hińczową Przełęcz 2323 m- ew. zdobycie Cubryny- obejście mięg. turniczki od południa i zachodnią granią na MSW. Gdyby wszystko wypaliło zgodnie z planem, na szczycie Wielkiego Mięgusza byłbym już przed 12.00 w południe. Niestety wiekopomna chwila nie nastąpiła... :(
Dopiero schodząc do Doliny za Mnichem, i będąc już za Stawami Staszica, spotykam pierwszych kilku turystów idących na Wrota, a jest już gdzieś 11.30 i upał niemiłosierny. Podejście na Wrota nadaje się do remontu, strome piarżyska tam gdzie nie ma ( a być powinny ) kamiennych schodów są niebezpieczne, jest tu b. stromo i łatwo o wypadek, poślizgnięcie ...Stawy Staszica są tak rozlane po 3 tyg. ulewach, że szlak jest pod wodą a obejście wydeptane prowadzi od strony wschodniej. Piękne są widoki koło południa na Tatry Bielskie. Przed południem dzwoni do mnie Turystka z Lublina, która wstała po 8.00 rano i w związku z pogodą postanawia wyjść gdzieś w góry, i już idzie w stronę Szpiglasowej Przełęczy. Chce bowiem zrealizować cel pt. Szpiglasowy Wierch 2172 m . Spotykamy się więc po kilku minutach na rozstaju szlaków na Wrota Ch. i Szpiglasową . Odpoczywa tu już kilkanaście osób. Upał jest niemiłosierny. Trzeba się spieszyć bo po południu mają być w dodatku burze. Ja w sumie to jestem już bardzo zmęczony, ale idziemy bo żal takiej pogody. Niestety po drodze kończą nam się ostatnie zapasy wody, ale mili turyści ratują nas na tej pustyni gdzie źródeł niestety brak. Docieramy na tą Szpiglasową zdaje się grubo po 13.00 , chwilę później na szczyt i znowu widzę te Ciemnosmreczyńskie Stawy...Po drodze i ze szczytu udaje się zrobić kilka pięknych zdjęć, jak na Grupę Lodowego czy Krzyżne Liptowskie. Ruch jest tutaj mimo wysokości bardzo duży, co najmniej kilkadziesiąt osób na przełęczy i Szpiglasowym Wierchu - kolejny cel Znajomej zrealizowany :) . Czarne chmury burzowe przykryły Wysoką, rejon Gerlacha i Koprowego. Trzeba się więc spieszyć zejść w dół, bo tam już na pewno leje. Jednak burza nie dociera do Doliny Pięciu Stawów Polskich, gdzie notuje się największe opady atmosferyczne w Polsce. Grzmi jednak niedaleko. Po drodze zatory na łańcuchach. Pomimo zagrożenia burzowego, późnej pory ( 15.00) b. dużo ludzi ryzykuje wejście na przełecz od Piątki. Wiele osób omija od zachodu zatory na łańcuchach, co w terenie piarżystym i stromym ( chociaż tutaj w porównaniu z Piarżystą jest łatwiutko ) nie jest odpowiedzialne. W końcu schodzimy na dno Doliny 5 Stawów Polskich. Dopiero na potoku łączącym Czarny Staw Polski z Wielkim Stawem można uzupełnić zapasy wody. W dalszym ciągu znajdują się amatorzy Szpiglasowej, a już prawie 17.00... Dochodzimy do schroniska, jemy obiad i w dół do Roztoki. Dopiero koło 18.30 zaczynamy zejście czarnym szlakiem, a więc w Roztoce jesteśmy o 21.00. Pogoda tego dnia do samego końca , pomimo tego że straszyła ok. 14.00, to jednak wytrzymała. Jak łatwo policzyć, byłem niemal cały czas na nogach 18 godzin w Tatrach, co jest czasem niewskazanym ale i rekordowym. Znajoma rzekła w Dolinie Roztoki, że nigdy wcześniej nie widziała mnie w takim stanie.. Dwójka turystów z pokoju chciała coś wcześniej od nas ( chyba pogranie w coś ) ale słysząc hasło 18 godzin w górach, wręcz kazali nam iść spać i byli b. cicho...Chyba oni jeszcze takiej dniówki po prostu nie doświadczyli. Śpimy więc do 10 lipca do niemal 10 rano. Następny dzień jest upalny, a upał iście meksykański. CDN. Kolejna noc w schronisku Stara Roztoka. Drewniane to schronisko z 1912 r jest jednym z najstarszych w Polskich Tatrach. Mi się podoba to schronisko - dobre położenie, niskie ceny, dobre jedzenie, fajni turyści tu zaglądają, świetna obsługa. A wady można przemilczeć przy takich zaletach. Bądź co bądź to nie jest hotel Śląski Dom czy Nosalowy Dwór .


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt wrz 06, 2011 9:47 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
10 lipca Tego dnia wychodzimy z Roztoki dopiero po 10 rano. W planach znów Dolina Pięciu Stawów przez Roztokę, a następnie w zależności od m.in. pogody może Krzyżne, może Kozia Przełęcz. Podejście w ogromnym upale staje się jednak b. uciążliwe. Koło 13.00 już po obiedzie w schronisku , wyruszamy na szlak na Krzyżne . Jest bardzo ciepło i parno. Okazuje się że to cisza przed groźną burzą. Koło 14.00 dochodzimy do progu Dolinki Buczynowej i ja spostrzegam ( wypełniony wodą ) Buczynowy Stawek. Postanawiam , że tam podejdziemy go zobaczyć. Przy okazji odkrywamy, że na jego wschodnim brzegu znajduje się buczynowa koleba a w niej ktoś zostawił nawet świeczkę, dwie karimaty i rozbitą butelkę. Próba wejścia do wody oznacza po 2 sekundach wycof, woda jest lodowata ( w MO można wytrzymać kilkanaście sekund) . Staw ma tak z 30 m długości , szeroki na kilka, piękny kolor wody. Widać z niektórych jego brzegów nie tylko piękne otoczenie Buczynowej Dolinki, ale i Lodowy, Miedziane. Wyżej idąc w stronę Krzyżnego Znajoma ma poważne wątpliwości co do kontynuowania marszu, gdyż burza zbliża się już niebezpiecznie blisko. W końcu postanawia zawrócić a ja idę wyżej sam, podjąłem jednak złą decyzję w tym miejscu. Okazuje się że burza nie przejdzie bokiem. Tymczasem za mną idzie małżeństwo na Krzyżne, widać już skały Wołoszyna i samą przełęcz, może maks. 300 m wyżej. Oni mieli nocleg w Murowańcu i musieli przejść i przeszli przez Krzyżne , ale burza ich złapała...Ja w ostatniej chwili, widząc oberwanie chmury nad Granią Hrubego i silny, południowy wiatr, podjąłem decyzję o odwrocie. W planach miałem wejście na któryś ze szczytów nad Krzyżnem , ale nie w tych warunkach. Nad Lodowym Szczytem już rozpoczął się piorunowo-ulewny armagedon, jeszcze przed 16.00. Podhale też zaciągnięte. Ja zdążyłem zejść jeszcze do schroniska w 5 stawach przed oberwaniem chmury ( już zaczęło kropić ). Po 17.00 burza pokazała na co ją stać. Niemniej turyści mieli ponad 2 godziny na ewakuację bo formowała się powoli. Oberwanie chmury z silnym wiatrem i gradobiciem trwało ok. 20 minut. W tym czasie wracali do schroniska turyści z Zawratu, a siedząca gawiedź ok. 30 osób biła im brawo i się śmiała... Gradobicie było nawet na Palenicy Białczańskiej. Pioruny nie oszczędzały rejonu Moka i Koziego i Świnicy. Bezpośrednie wyładowanie nastąpiło w Miedziane. Jak p*****ło to kamienna podmurówka schroniska zadrżała nawet ( ja byłem wtedy w środku ) . Ostatecznie po deszczu, przed 18.00 schodzę do Roztoki czarnym i dalej zielonym do Roztoki. Docieram koło 20.00. Tam spotykam Znajomą, która ponieważ nie zatrzymała się w schronisku w 5 Stawach, to podczas zejścia Roztoką dostała solidnie gradem po głowie ( niestety) . Nie byliśmy więc tego wieczora w nastroju. Jednak 11-go lipca pogoda była piękna, toteż przełożyliśmy decyzję o wcześniejszym wyjeździe. Co do burzy to trzeba napisać że 10 -lipca spowodowała ona uszkodzenie stracji trafo w kolejce na Kasprowy, a wiatr o kierunku S-N spowodował zwianie z grani kolegi Profesora z mojego Wydziału na Grani Goryczkowych. Tam musiało wiać ze 150 km/h pewnie. Niestety ok. 60 letni facet pozostawił nie tylko żonę
...
11 lipca Tego dnia mamy dzień odpoczynku od mocnych wrażeń , jakie spotkały nas w dniach poprzednich. Idziemy na lajcie nad Morskie Oko, moczymy stopy w MO. Upał niesamowity, tłumy także. Sprzedawcy lodów mają swój złoty dzień. Jednak koło 14.00 proponuję chociaż spróbowanie wejścia do Czarnego Stawu pod Rysami, a następnie w głowie mam już ciekawy pomysł, by podejść pod wspaniałe ściany Kazalnicy Mięguszowieckiej... No i wykonujemy zadanie :twisted: . Podejście tam zajmuje nam niemal godzinę czasu, tyle samo powrót. Tak więc spowrotem na pn. brzegu Czarnego Stawu meldujemy się chyba dopiero przed 17.00 . Ale ... ścieżka podejściowa pod ścianę Kazalnicy jest ledwo widoczna i niewydeptana niemal a to świadczy, że ...taternicy latem 2011 chyba trochę olewali słynną Zerwę, albo inaczej - nie podchodzili tu bo wiedzą jak trudne i długie są tu wspinaczki i woleli np. Mnicha czy Kościelec. W międzyczasie nic nie leciało z góry. Jest przy dojściu do ścianę dużo ruchomych, upierdliwych głazów z którymi można wyjechać 20 metrów w dół do Czarnego Stawu ( kąpiel wtedy murowana ) . Widok do góry na te wspaniałe urwiska i okapy przyprawia o rzeczywisty zawrót głowy ( tego dnia nic nie piłem ) ...Co do końca już przygody z Tatrami to schodzimy nad MO, i zach. brzegiem obchodzimy staw, widzę wielki głaz i miliony monet pozostawione tam przez Mrozu :lol: następnie dochodzę do schroniska , w którym spostrzegam piękną i słuszną tablicę pamięci Gospodarzy schroniska, Łapińskich. Dochodząc do Wodogrzmotów muszę jeszcze zejść po plecak ze schr. Roztoki ( tam spotykam ekipę Anglików niestety awanturujących się i pijanych z Krakowa przylecieli) . Wreszcie podejście z tym plecorem wyciska ze mnie ostatnie siły, następnie szybko w dół z Wodogrzmotów do Palenicy. Na szczęście są jeszcze ostatnie busy do Zakopanego . Nocleg w 12 osobowym pokoju w Hostelu Flemingo - fajni obcokrajowcy z Anglii, Estonii ale nie z Niemiec... No i 12-go leje deszcz, a ja ju z nam dość gór więc bez żalu wyjeżdżamy szwagropolem do Krakowa już koło 10 rano ( Znajoma musi jeszcze dojechać z przesiadką w Krakowie aż do Lublina ) Ja jestem w Katowicach koło 15.00 przez awanturującego się pasażera w busie na A4. Miał pecha bo policja z Mysłowic go zatrzymała. No i to tyle. Zdjęcia wkrótce. Następny wyjazd w Tatry mam nadzieję że wypali jeszcze we wrześniu :wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt wrz 06, 2011 4:41 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
no rozpisałeś się i na pewno trochę pracy to było.
Przeczytałem całe -bardzo fajnie tylko zastanawia jedno -czy był sex?
Myślę że nie tylko mnie nurtuje to pytanie ,ale niema odważnych by zapytać..

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 43 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 25 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL