Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Śr cze 26, 2024 12:14 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz lis 24, 2011 6:30 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
W perspektywie długi listopadowy weekend. Pogoda ma być piękna, więc decyzja, co zrobić z wolnym czasem może być tylko jedna – jadę w góry! Umawiam się z Czarkiem i Tomkiem, i razem postanawiamy spędzić trzy listopadowe dni w Tatrach.
Pomysłów na całodniowe wypady mam dużo, ale zachęcony relacjami na forum TG zaczynam myśleć o Tatrach Zachodnich… Moją uwagę przykuwa Grań Rohaczy, czyli fragment całej Rohackiej Grani, który rozciąga się między Jamnicką Przełęczą (1908 m n.p.m.) a Smutną Przełęczą (1963 m n.p.m.). Swoją nazwę grań zawdzięcza dwóm wybitnym, skalistym szczytom, które trzeba zdobyć, pokonując odcinek łączący dwie wspomniane wcześniej przełęcze. Szczyty te to Rohacz Ostry (2088 m n.p.m.) i Rohacz Płaczliwy (2125 m n.p.m.), które swym wyglądem przypominają szczyty Tatr Wysokich, toteż cała grań bywa niekiedy nazywana Orlą Percią Tatr Zachodnich.
Zaczynam ustalać trasę wyprawy i liczyć czasy przejść poszczególnych odcinków. Jako, że nie lubię chodzić dwa razy tą samą drogą, decyduję, że całość będzie jedną dużą pętlą o początku i końcu na Polanie Chochołowskiej. Trasa wstępnie wybrana, ale jest jeden mały problem – czas, a właściwie jego brak. Zmrok o tej porze roku szybko zapada i jakby nie liczyć nie wystarczy czasu, by „zrobić” tą pętlę w jeden dzień… Gdy tak zastanawiam się nad modyfikacją trasy, dostaję od Czarka sms z pytaniem – „Co powiesz na jeden biwak w górach?”. Moja odpowiedź jest natychmiastowa – oczywiście, że się zgadzam. Pozostaje tylko oprócz lekkiego schroniskowego śpiwora wyciągnąć z szafy „cięższą artylerię”. W ten sposób plan dużej pętli zaczyna się klarować, a szczegóły postanawiamy ustalić po drodze do Zakopanego.

Obrazek
Trasa

Po dotarciu na parking na Siwej Polanie pakujemy plecaki na dwa dni wędrówki – prowiant, karimata, śpiwór, namiot, krótka lina, kilka friendów, pętli i kostek na wypadek, gdyby grań była oblodzona i trzeba było się asekurować – robi się ciężko. Pozostają jeszcze raki i czekan – długo się zastanawiam, ale przypominam sobie, co koledzy i koleżanki pisali na forum o warunkach w Tatrach w zeszłym tygodniu; Śledziłem też pogodę i przez ten czas nic się nie zmieniło, więc postanawiam zostawić raki w aucie. Skoro raki zostają to czekan też.
Po dylematach „co zabrać, a co zostawić” zaczynamy orzeźwiający spacerek do Schroniska na Polanie Chochołowskiej. Pogoda sprzyja wędrowaniu, toteż do schroniska z każdą minutą przybywa coraz więcej turystów. Z rozmów wynika, że najpopularniejszy cel tego dnia to Grześ i Wołowiec, choć i na Trzydniowiański Wierch jest sporo chętnych.
W schronisku piję kawę i „tankuję” termos wrzątkiem, po czym udajemy się na zielony szlak, by przez Dolinę Chochołowską Wyżnią podejść na Wołowiec. Idzie się całkiem przyjemnie, choć ciężkie plecaki nie pozwalają o sobie zapomnieć. Na szlaku panują dobre warunki, choć pod koniec podejścia zalegają duże płaty zmrożonego śniegu. Łatwo można je jednak obejść po trawce. W tym miejscu obserwujemy różne style zejścia – większość turystów, zamiast wygodnie obejść płaty śniegu z uporem maniaka stara się je pokonać. Jedni wykonują „dupozjazdy”, drudzy się turlają, jeszcze inni schodzą stylem „na pająka”, czyli nogi z przodu, ręce z tyłu, ale zdecydowanym numerem jeden jest kobieta, która bez raków, za to wyposażona w techniczny czekan, schodzi „dziabiąc” śnieg przed sobą. Wygląda to komicznie i trudno powstrzymać śmiech widząc taki obrazek, ale udaję mi się zachować powagę i delikatnie podpowiadam turystce jak w takiej sytuacji używać czekana i zachęcam by obeszła płaty śniegu tak jak my to czynimy. Kobieta uparcie chce iść po zmrożonym śniegu, ale przynajmniej sugestie dotyczące trzymania czekana wzięła sobie do siebie.

Obrazek
Podejście pod Wołowca

Zbaczając ze znakowanej ścieżki i omijając w ten sposób duże płaty śniegu, z którymi tak wielu turystów miało problemy, kierujemy się wprost na grań między Rakoniem a Wołowcem. Słońce powoli zaczyna zachodzić, więc pośpiesznie wchodzimy na szczyt Wołowca (2064 m n.p.m.), by wykorzystać dobre światło i wzbogacić fotograficzny album Tatr Zachodnich. Na szczycie bardzo mocno wieje, zimny, przenikliwy wiatr, toteż po wykonaniu kilku zdjęć i nacieszeniu oczy pięknymi widokami schodzimy w kierunku Jamnickiej Przełęczy. Słońce powoli chowa się za szczytami, szybko robi się szarówka, a temperatura z każdą minutą wydaje się być coraz niższa. Na szczęście pod Wołowcem udaje się znaleźć skrawek w miarę równego i osłoniętego od wiatru terenu. Będzie to nasze dzisiejsze miejsce biwakowe. Rozbijamy więc namiot, w którym się niezwłocznie „instalujemy”.

Obrazek
Wołowiec i Rohacze

Obrazek
Osobita

Obrazek
Biwak

Obrazek
Grań Rohaczy

Po skromnej kolacji szczelnie zawijamy pozostały prowiant w foliowe torebki, by nie zwabić przypadkiem jakiegoś misia i próbujemy w miarę wygodnie ułożyć się do snu. Po chwili zaczynają niepokoić nas dziwne dźwięki dochodzące z zewnątrz – wydaje się nam, że obok namiotu jest jakieś zwierzę. Dźwięki te powtarzają się przez całą noc – stwierdzamy, że to chyba szeleszczący tropik, ale tego tak na sto procent się już nie dowiemy, bo nikt nie miał odwagi wyjść z namiotu by sprawdzić. Noc jest zimna – ok. -10 stopni, ale ciepłe śpiwory i dobre, osłonięte od wiatru miejsce biwakowe pozwalają bezproblemowo przetrwać do rana. Co prawda budzę się co trochę myśląc, że to już czas wstawać, następnie zastanawiam się co by tu robić, później znowu zasypiam, znowu się budzę i tak do rana, ale zawsze mogło być gorzej, więc ogólnie można przyjąć, że problemów nie było.
Wstajemy wczesnym rankiem – chyba każdy odczuwa ulgę, że w końcu ta długa noc minęła i można „rozprostować kości”. Robimy kilka pamiątkowych zdjęć o wschodzie słońca, strzepujemy lód z namiotu, pakujemy wszystko w plecaki i kontynuując zaplanowaną trasę docieramy do Jamnickiej Przełęczy (1908 m n.p.m.).
„Przed nami Rohacz Ostry w postaci igły śnieżno-lodowej, zatopionej w mroźnej głębi lazuru. Na obie strony ścięty potężnymi ciosami jakiejś cyklopowej siekiery, gdy wyrąbywała dziwny ten twór granitowy... koronę śnieżną teraz ma na głowie i hardym wzrokiem na nas poziera.” Tak o Rohaczu Ostrym pisał Mariusz Zaruski w czasie pierwszego zimowego przejścia. My, co prawda pod Ostrym meldujemy się jesienią i nie dokonujemy żadnego pionierskiego przejścia, ale bez względu na to, ten piękny szczyt robi na nas wrażenie. Po niezbyt długim podejściu częściowo po zmrożonym śniegu a częściowo po skale docieramy do głównej atrakcji drogi, czyli do Rohackiego Konia. Jest to najtrudniejsze miejsce w grani Rohacza Ostrego. Rohacki Koń to około 10-metrowy odcinek ostrej poziomej grani, prowadzący na szczyt w dużej ekspozycji. Podziwiamy przez chwilę tę piękną formację skalną, po czym z ust Czarka pada okrzyk: „No to panowie, na Koń!” Rohackiego Konia pokonujemy po południowej stronie grani, po stromo podciętej granitowej płycie. Wzdłuż całego odcinka znajduje się ubezpieczenie w postaci łańcucha, co jest sporym ułatwieniem, zwłaszcza, gdy skała jest śliska. My jednak cieszymy się piękną pogodą i bardzo dobrymi warunkami na grani. Sprawnie pokonujemy „Konia” i zdobywamy najpierw niższy a następnie wyższy wierzchołek Rohacza Ostrego (2088 m n.p.m.).

Obrazek
Rohacze o poranku

Obrazek
Na Rohackim Koniu

Obrazek

Obrazek
Na ostrzu grani

Na szczycie spędzamy niedługą chwilę podziwiając otaczający nas krajobraz i zaczynamy schodzić na Rohacką Przełęcz (1955 m n.p.m.). Droga wiedzie głównie granią po dużych blokach skalnych, ale niekiedy „schodzi” niżej i prowadzi wygodną ścieżką pod ściankami skalnymi. My jednak postanawiamy urozmaicić sobie trasę i staramy się iść ostrzem grani. Droga nie jest może specjalnie trudna, ale cały czas trzeba uważać gdzie stawia się stopy i często trzeba zaangażować ręce, by zejść niewielkim kominkiem lub wdrapać się na skałę, nie ma więc mowy o nudzie czy monotonii. Dopiero przy podejściu południowym zboczem Rohacza Płaczliwego, gdzie czerwony szlak, którym idziemy łączy się ze szlakiem żółtym wiodącym od Żarskiej Przełęczy (1917 m n.p.m.) teren na chwilę się nieco wypłaszcza, by łagodną ścieżką wyprowadzić na szczyt. W ten sposób zdobywamy szczyt Rohacza Płaczliwego (2125 m n.p.m.), na którym robimy przerwę wygrzewając się w ciepłych promieniach słońca. Po tej chwili lenistwa schodzimy po skałkach w kierunku Smutnej Przełęczy (1963 m n.p.m.), do której docieramy po niespełna 30 minutach. Tam pierwszy raz tego dnia spotykamy turystów – są to Słowacy, którzy po dotarciu na przełęcz od południowej strony kontynuują wędrówkę granią w kierunku Trzech Kop. Nie ukrywam, że wszyscy mieliśmy ochotę iść dalej Rohacką Granią, ale niestety ograniczenia czasowe wymuszały na nas trzymanie się pierwotnego planu, więc rozpoczęliśmy zejście niebieskim szlakiem do Smutnej Doliny. Schodząc wymieniamy się wrażeniami z przebytej przed chwilą Grani Rohaczy. Muszę stwierdzić, że ta graniówka dużo bardziej podobała mi się niż osławiona i tłumnie oblegana Orla Perć, na której z resztą byłem nie raz. Może to właśnie dlatego, że Grań Rohaczy przechodziłem pierwszy raz, może dlatego, że pogoda była idealna, towarzystwo bardzo dobre, a na grani nie było nikogo oprócz nas; Może dlatego, że wszystkie te czynniki „zagrały” równocześnie, a może po prostu dlatego, że Grań Rohaczy jest ładniejsza!

Obrazek
Rohacz Ostry i Wołowiec

Obrazek
Widok z Rohacza Płaczliwego

Obrazek
Widok z Rohacza Płaczliwego

Obrazek
Idealne miejsce na biwak

Niebieski szlak prowadzi nas do Schroniska Tatliaka (Tatliakova chata), w pobliżu którego znajduję się staw o nazwie Czarna Młaka, przy którym robimy krótką przerwę, obserwując zmagania słowackiego fotografa, który akurat robi sesję młodej parze. Następnie zielonym szlakiem udajemy się na przełęcz Zabrat (1656 m n.p.m.), gdzie spotykamy grupkę sympatycznych polskich turystów, którzy częstują nas rozgrzewającym napojem z piersiówki. Nowi znajomi udają się żółtym szlakiem w kierunku Zuberca, gdzie mają nocleg a ja z Czarkiem czekam na Tomka, którego podejście na Zabrat trochę wykończyło. Gdy cała nasza trójka jest już razem podchodzimy na Rakoń (1879 m n.p.m.), skąd szeroką granią kierujemy się w stronę Grzesia (1653 m n.p.m.). Ten odcinek byłby przyjemnym spacerkiem, gdyby tylko tak mocno nie wiało, ale ostatecznie nie jest tak źle.

Obrazek
Rakoń, Wołowiec i Rohacz Ostry widziany z przełęczy Zabrat

Zachodzące powoli słońce przypomina mi, że chcąc uniknąć nudnego schodzenia do parkingu na Siwej Polanie muszę zdążyć do wypożyczalni rowerów, która podobno czynna jest do 17-tej. Moim towarzyszom jest raczej wszystko jedno czy będą schodzić z buta czy jechać rowerkiem, ale ja zdecydowanie chciałbym wsiąść na dwa kółka, więc stwierdzam, że lepiej teraz przycisnąć niż później kląć na tą nudną trasę. Szczyt Grzesia osiągam więc sam. Trafiam akurat na piękny zachód słońca, więc robię kilkanaście kadrów do panoramy i zaczynam schodzić do Chochołowskiej Polany. Sam siebie zadziwiam tempem, bo zazwyczaj przy zejściach to zamykam tyły, ale czego się nie robi by uniknąć nudnych 7 km zejścia…

Obrazek
Widok z Grzesia

Przy wypożyczalni zjawiam się szybciej niż się spodziewałem i mimo, że niby jestem 30 min przed czasem to pospinane rowery wyraźnie świadczą o tym, że dziś już się na nich nigdzie nie pojedzie. Nie ukrywam, że trochę się wkurzyłem, ale co zrobić – trzeba cisnąć z buta. Przy zejściu z Grzesia tak się rozhulałem, że dobre tempo mnie nie opuszcza… Jest już zupełnie ciemno, a moją czołówkę spakowałem przypadkiem razem ze śpiworem i nie chce mi się wszystkiego wywalać, by się do niej dostać. Nie jest to jednak duży problem, bo końcowy asfaltowy odcinek jest w lepszym stanie niż niejedna polska droga krajowa, więc równie sprawnie można iść po ciemku.
Po dotarciu do parkingu zdążyłem się jeszcze załapać na gorącą herbatę i czekoladę w budce, którą właśnie zamykano, więc humor mi się od razu poprawia. Czekając na Czarka i Tomka dzwonię, jeszcze do zaprzyjaźnionej Pani Halinki pytając o możliwość noclegu (na drugi dzień planujemy działać w rejonie Moka, więc nocleg w Zakopanym wydaje się być dobrą opcją). Okazuje się, że wszystkie pokoje są zajęte, ale Pani Halinka jest taka miła, że na tę jedną noc udostępnia nam swój salon.
Chłopaki docierają po około 30 min. Czterema kółkami udajemy się na nocleg, robiąc po drodze małe zakupy, by umilić sobie nieco wieczór. Decydujemy, że nazajutrz wspinamy się na Mnicha.

Obrazek
Barman Cezary


Zgodnie z tym, co ustaliliśmy wcześniej, dziś wybieramy się w rejon
Morskiego Oka, by wspinać się na Mnichu.

Obrazek

Z założenia ma to być krótki i szybki wypad, więc nie specjalnie spieszymy się z wyjściem. Można by rzec, że się wręcz guzdrzemy… Jak się później okaże będzie to miało swoje konsekwencje.
Po dotarciu do Palenicy Białczańskiej, kupujemy bilety i zaczynamy marsz popularną „autostradą”. Droga mija niespodziewanie szybko i po 1h 15min wpisujemy się do księgi wyjść taternickich, z której dowiadujemy się, że dziś na Mnichu nie działa żaden zespół i będziemy mieli tą śmiałą iglicę tylko dla siebie.
Ze schroniska, żółtym szlakiem prowadzącym na Szpiglasową Przełęcz, czyli popularną „Ceprostradą” podchodzimy do skrzyżowania, po czym idziemy jeszcze kilka minut czerwonym szlakiem prowadzącym na Wrota Chałubińskiego. Warunki na szlaku są bardzo dobre – wręcz letnie. Następnie schodzimy ze znakowanego szlaku i mijając zamarznięte Wyżnie Mnichowe Stawki kierujemy się pod północną ścianę, gdzie startuje historyczna droga taternicka, która jako pierwsza rozpoczęła wspinaczkowy podbój ścian Mnicha. Mowa o Drodze Klasyczniej, którą mamy zamiar przejść. Drogę tą w 1908 roku poprowadzili Gyula Komarnicki i Roman Kordys, a jej stopień trudności wyceniony został na IV.

Ze względu na oblodzone trawki i kamienie oraz duże płaty zmrożonego śniegu, dojście do miejsca, w którym startuje Klasyczna nie jest już tak lekkie i przyjemne jak to miało miejsce na znakowanym szlaku, ale bez większych problemów udaje się nam dostać pod ścianę. Jest już dość późno i szanse stanięcia na szczycie są marne, ale chcemy choć „posmakować” tej historycznej drogi. Szpeimy się więc, wyznaczamy godzinę odwrotu i zaczynamy…

Obrazek
Na podejściu pod ścianę

Obrazek
Jeszcze parę kroków i jesteśmy przy starcie drogi

Ja idę pierwszy, za mną Czarek, a na końcu liny jest Tomek. Jest trochę zbyt zimno na kleterki, więc wszyscy postanawiamy wspinać się w trekach. Pierwszy wyciąg pokonujemy bardzo sprawnie – po dojściu na wygodną półkę zakładam stanowisko i ściągam chłopaków. Drugi wyciąg dzielę na dwie części, zakładając stanowisko w miejscu, gdzie kończy się pierwszy wyciąg drogi Warianty Klasyczne Tertelisa. Stanowisko nie jest już tak wygodne jak poprzednie, zwłaszcza dla trzech wspinaczy, ale zakładam je świadomie, gdyż według przewodnika odległość do stanowiska na Klasycznej to 35 m – my dysponujemy liną 60 m i idziemy we trzech, więc brakłoby kilku metrów. Następnie kończymy podzielony na dwie części wyciąg na bardzo wygodnej półce, gdzie mamy już pełen komfort. Przy następnym wyciągu pojawiają się pewne komplikacje, gdyż zamiast iść do góry przez niewielką przewieszkę, robię mało przyjemny trawers po mocno nachylonej płycie i wbijam się w drogę Zacięcie Mogielnickiego (V+). Oczywiście wtedy jeszcze nie wiem, że źle poszedłem, więc kontynuuję wspinaczkę. Po pokonaniu mniej więcej połowy tego zacięcia coś zaczyna mi nie grać – jest trochę za trudno jak na drogę wyceniona na IV, zwłaszcza, że cały czas wspinam się w trekach. Poza tym dochodzi godzina „zero” i zaczyna się ściemniać, więc zarządzamy odwrót.

Obrazek

Obrazek
Po „niepotrzebnym trawersie”


Prowadzę wtedy sam ze sobą wewnętrzny dialog:
- Czy mam czołówkę?
- Oczywiście, że mam!
- A gdzie?
- Jak to gdzie, w plecaku!
- A plecak gdzie?
- Pod ścianą!

Trochę się wtedy zezłościłem na siebie, ale było jeszcze na tyle jasno, że miałem nadzieję wycofać się ze ściany przed nastaniem ciemności. Schodzę, więc niewielki odcinek zacięciem i jeszcze raz staję przed „niepotrzebnym trawersem”. O ile wcześniej miałem przynajmniej jeden przelot mniej więcej w połowie drogi, to teraz muszę go zlikwidować narażając się w ten sposób na duże wahadło. Wszystko to mnie trochę stresuje, ale na szczęście bez większych problemów dostaję się z powrotem na półkę. Do podstawy ściany mamy dwa zjazdy, z których drugi wykonujemy już w zupełnych ciemnościach. Na dole wykonujemy pamiątkowe zdjęcie, gratulujemy sobie bezpiecznego odwrotu, zdejmujemy szpej i zaczynamy zejście w kierunku „Ceprostrady”.

Obrazek
Pamiątkowe zdjęciu u podstawy ściany

Z uwagi na duże oblodzenia i poruszanie się tylko przy świetle czołówek, bardziej na wyczucie niż wydeptaną ścieżką, która co chwilę nam „znika”, droga do znakowanego szlaku jest nieco problematyczna i bardzo się dłuży, bo wszystkie te „okoliczności przyrody” wymuszają bardzo wolne, i ostrożne przemieszczanie się.

Obrazek
Odnalezienie scieżki postanowiliśmy uczcić wykonując fotkę

Po dotarciu na „Ceprostradę” możemy już znacznie „podkręcić” tempo, co też czynimy i w niedługim czasie meldujemy się w Schronisku Morskie Oko. Jest po godzinie 19-tej. W schronisku nie ma nikogo, a wszystkie krzesełka powystawiane są na stoły – muszę przyznać, że niecodzienny to widok. Potwierdzamy w księdze nasz powrót, zamawiamy piwko oraz kwaśnicę i po dłuższej chwili relaksu schodzimy do Palenicy, wsiadamy do auta, i wracamy do domów.

Obrazek
W Schronisku Morskie Oko w niedzielę wieczorem

W prawdzie nie udało się stanąć na szczycie Mnicha, ale nie traktuję tego jak porażkę, a wypad uważam za bardzo udany. Zawsze „ciągnęła” mnie ta iglica, a teraz będzie dodatkowa motywacja by tam wrócić i dokończyć drogę.

Do obejrzenia wszystkich zdjęć z wypadu zapraszam na moją stronę.
Grań Rohaczy: http://mountainadventure.weebly.com/gra324-rohaczy.html
Mnich: http://mountainadventure.weebly.com/mnich.html

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 24, 2011 7:47 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 02, 2006 7:15 pm
Posty: 1270
Lokalizacja: Kraków
Ch@jowo się czyta. Szkoda Twojego wysiłku

_________________
Blog | Flickr | Facebook | Instagram | Twitter


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 24, 2011 9:05 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So maja 21, 2011 3:37 pm
Posty: 1316
Lokalizacja: York/Andrychow, Beskid Maly
zdjecia pierwsza klasa!
natomiast jak stwierdzil poprzednik, ciezko sie czyta
sprobuj moze wyciac zdjecia z tekstu i sam tekst wrzuc jako nowy temat-dla tych, ktorzy jeszcze nie mieli okazji czytac twojej relacji
IV w trekach-ambitnie!
mialem kiedys okazje isc w trekach w Tatrach w lecie na drodze III+ do max.IV
nie polecam :D
w kazdym razie fajne trasy porobiles
milo zobaczyc znajome kąty
pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 24, 2011 9:10 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pt wrz 02, 2011 8:03 am
Posty: 1748
Lokalizacja: Podkarpacie
Ech te Rohacze, skusiły mnie na przyszły rok Twoją relacją jeszcze bardziej ;)

_________________
Najlepszy reset tylko w górach


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 24, 2011 9:12 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So wrz 17, 2011 5:28 pm
Posty: 1479
Lokalizacja: Kraków NH
Do Chroma można wgrać wtyczkę "Fit to width" - pomaga przy takich relacjach :)

_________________
"Ludzie przeważnie nie są źli. Po prostu czasem dają się porwać jakiejś idei"
Moje pstryki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 24, 2011 9:29 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr lut 16, 2005 8:51 am
Posty: 2378
Lokalizacja: Nowy Sącz
W który dzień dokładnie byliście na Mnichu. My 12.11 również wchodziliśmy klasyczną https://picasaweb.google.com/1130688298 ... _12112011# Bardzo przyjemna droga

_________________
...energia musi eksplodować w momencie wykonywania zadania, ale cały czas trzeba ją mieć pod kontrolą...
http://picasaweb.google.pl/w.tatrach
gg: 1553749


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 12:19 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
zolffik napisał(a):
W który dzień dokładnie byliście na Mnichu.


My byliśmy 13.11

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 12:35 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Chariot napisał(a):
natomiast jak stwierdzil poprzednik, ciezko sie czyta
sprobuj moze wyciac zdjecia z tekstu i sam tekst wrzuc jako nowy temat-dla tych, ktorzy jeszcze nie mieli okazji czytac twojej relacji


Możecie powiedzieć na ten temat coś więcej? Sama relacja plus zdjęcia dostępna jest na mojej stronce! Oczywiście jak są jakiekolwiek uwagi czy sugestie odnośnie samej relacji to piszcie śmiało! Będę miał to na uwadze pisząc kolejną ;)

rafi86 - Rohacze są na prawdę warte przejścia - gdybyś planował wypad w lipcu czy sierpniu to rozważ przejście całej Rohackiej Grani - moim zdaniem na prawdę warto. Odcinek, który mi pozostał mam nadzieję dokończyć w zimie, więc jakby ktoś miał ochotę to zawsze możemy się zgadać. Pozdrawiam

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 1:22 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 1:16 am
Posty: 152
super relacja, duzo informacji i konkretow. Tez mielismy w planach na dlugi week zrobic rohacze, ale raczej biwak nie wchodzil w gre. poza tym, wygraly wysokie ;) Na pewno swietna trasa na lato, fajnie ze wkleiles mapke.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 3:31 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 24, 2010 1:01 pm
Posty: 1069
Lokalizacja: Wałkowa & Milicz & Wakefield
Mialem wielka ochote przeczytac, ale nie mam cierpliwosci do przewijania tekstu. Zdarzaly sie podobne relacje wczesniej, ale zazwyczaj wystarczalo schowanie bocznego paska z avatarami. Przesadziles lekko. Zagladne na stronke :)


EDIT: Relacja okazala sie bardzo dora, szczegolowa i na pewno przyda sie niejednemu planujacemu trase przez Rohacze. Czasami mialem wrazenie, ze ja mosialbym sobie notowac te wszystkie detale, aby o nich wspomniec. Na prawde mi sie podobala, a zdjecia powalaja.

_________________
''Video meliora proboque deteriora sequor.''

PIJ ZANIM POCZUJESZ PRAGNIENIE !


Ostatnio edytowano Pt lis 25, 2011 11:04 am przez Yanoosh, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 7:47 am 
Weteran
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 20, 2010 5:32 pm
Posty: 109
Lokalizacja: Nowy Targ
Bardzo rzetelna relacja , super foty.Gratuluję udanego wypadu.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 8:05 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 18, 2009 5:05 pm
Posty: 929
Lokalizacja: Katowice
Krzysiek1980 napisał(a):
Do Chroma można wgrać wtyczkę "Fit to width" - pomaga przy takich relacjach

Dokładnie, stąd moje wrażenia z relacji pozytywne.

_________________
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 6000 mnpm tym bardziej...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 8:12 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3189
Lokalizacja: Nowy Sącz
marekm napisał(a):
Ch@jowo się czyta. Szkoda Twojego wysiłku

Co tu czytać, ja podziwaim foty - piękne warunki i świetne fotki, przecież o Rohaczach czy Mnichu chyba już napisano wszystko, co można było napisać.

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 8:24 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Madness napisał(a):
Możecie powiedzieć na ten temat coś więcej?

Wrzuciłeś zdjęcia szersze od większości monitorów, oknosię rozjeżdża i czytając każdą linijkę trzeba przesuwać na boki.
A sama relacja bardzo OK. To o której wyruszyliście, że na Klasyczną czasu brakło?
Krzysiek1980 napisał(a):
"Fit to width"
Tego nie znałem, ale rzeczywiście pięknie działa.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 8:46 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 05, 2010 9:29 am
Posty: 2318
Lokalizacja: Radom
Madness napisał(a):
Niebieski szlak prowadzi nas do Schroniska Tatliaka (Tatliakova chata)

wydaje mi się, że jest to tylko bufet.
ale ja się nie znam - w środku nie byłem...

ładna pętla. i zdjęcia również.

_________________
Każdy chłopak z polskiej wsi jeździ wozem TDI
Rosja to nie kraj, to stan umysłu
"Pierwsza decyzja, jaką w okresie zdobywania sprzętu musi podjąć wspinacz z gotową do użycia kartą kredytową..."


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 10:04 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
piomic napisał(a):
Wrzuciłeś zdjęcia szersze od większości monitorów, oknosię rozjeżdża i czytając każdą linijkę trzeba przesuwać na boki.


No teraz wiem o co chodzi. Dzięki. Na moim monitorze nie muszę nic przewijać i jakoś nie przyszło mi do głowy, że na mniejszych ekranach faktycznie może być niewygodnie czytać tą relację.

Nie chce już teraz tego zmieniać także jakby ktoś miał ochotę to na mojej stronce powinno się lepiej czytać bo jest osobno tekst a osobno zdjęcia.


piomic napisał(a):
To o której wyruszyliście, że na Klasyczną czasu brakło?


Nie pamiętam dokładnie, o której wyszliśmy od Pani Halinki, ale było to bardzo późno jak na wyjście w góry. Pod ścianą byliśmy jakoś przed 15

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 10:12 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
rogerus72 napisał(a):
wydaje mi się, że jest to tylko bufet.
ale ja się nie znam - w środku nie byłem...


Masz rację. Schronisko zostało spalone w 1963 r. a teraz funkcjonuje tam tylko czynny latem bufet. Na mapie natomiast dalej figuruje jako schronisko dlatego tak napisałem - bardziej dla orientacji w terenie.
Pozdrawiam

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 10:26 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pt wrz 02, 2011 8:03 am
Posty: 1748
Lokalizacja: Podkarpacie
Madness napisał(a):
Rohacze są na prawdę warte przejścia - gdybyś planował wypad w lipcu czy sierpniu to rozważ przejście całej Rohackiej Grani - moim zdaniem na prawdę warto.


jak czas pozwoli to w przyszłym roku pewnie na ten szlak się zdecydujemy, tyle, że również na dwa dni podzielimy z noclegiem być może na grani, bo nie ma co w jeden dzień się zarypać (13 godzin zajmuje przejście całej trasy RO,RP, Hruba Kopa, Trzy Kopy, Banówka) ;)

i oczywiście standardowo pod koniec sierpnia...

plany mam zacne na przyszły rok (Rohacze, MPpCH, Czerwony Vrchy) a co z tego wypali to czas pokaże ;)

_________________
Najlepszy reset tylko w górach


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 10:34 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
rafi86 napisał(a):
również na dwa dni podzielimy z noclegiem być może na grani, bo nie ma co w jeden dzień się zarypać (13 godzin zajmuje przejście całej trasy RO,RP, Hruba Kopa, Trzy Kopy, Banówka)


13h jak na lato to nie jest tak strasznie dużo, ale faktycznie lepiej rozłożyć to na 2 dni i iść sobie na luzie wiedząc, że nie trzeba się nigdzie spieszyć. Ta miejscówa na biwak (na zdjęciu w relacji) znajduję się przed Smutną Przełęczą licząc od strony Wołowca także powinna Ci spasować - w innym miejscu grani raczej ciężko się komfortowo rozbić.

Czerwone i Chłopka oczywiście również polecam, bo to jedne z tych tras, które trzeba przejść i warte są wysiłku ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 10:39 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pt wrz 02, 2011 8:03 am
Posty: 1748
Lokalizacja: Podkarpacie
Z tego co widziałem w wielu relacjach osobników, którzy nocowali na grani, większość rozbijała namiot nieopodal Smutnej Przełęczy ;) ile Wam ta trasa czasowo zajęła tak w ogóle?

_________________
Najlepszy reset tylko w górach


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 10:51 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
rafi86 napisał(a):
ile Wam ta trasa czasowo zajęła tak w ogóle?


Z biwaku nieopodal Jamnickiej Przełęczy wystartowaliśmy jakoś koło 7 rano. Około 18 byłem na parkingu na Siwej Polanie. My się w zasadzie nie spieszyliśmy tylko odcinek Grześ - Siwa Polana przycisnąłem bo chciałem zdążyć pożyczyć rowerek także naszym czasem nie masz się zbytnio co sugerować.

Odcinki, których czas podany na mapie (ja używam Sygnatury) robi się zwykle nieco szybciej, więc jak sobie policzysz czas mapowy to będziesz miał jeszcze zapas na jakieś przerwy itp.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 10:54 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
Z Rohaczy mam fajne wspomnienia-byłam na nich baaaardzo daaaawno, autobusami dojechałam bardzo późno -chyba na 11tą do Zuberca.Na Wołowcu byłam tak późno że musiałam....nielegalnie przekroczyć granicę i zejść do Polski.Miałam pietra, nie powiem :wink:

_________________
a do piekła zabiorę wspomnienia.....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 10:59 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
Rohacze to była moja pierwsza wyprawa w Tatry więc zawsze mi się miło kojarzą i mam do nich sentyment :wink:. Bardzo ładne zdjęcia ale relacji nie czytałem bo trochę za długa. Że też chciało Ci się tyle pisać :)

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 11:03 am 
Nowy

Dołączył(a): Pt lut 16, 2007 8:47 pm
Posty: 2
Lokalizacja: Lublin
Dzięki za relację. Konkretny opis, duży plus za mapkę.
Mnie opis zainspirował 8)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 11:04 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
amazonka napisał(a):
Miałam pietra, nie powiem


Dzięki temu zapewne jeszcze długo będziesz pamiętała ten wypad :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 11:08 am 
Kombatant

Dołączył(a): Śr cze 01, 2011 6:17 am
Posty: 437
Lokalizacja: Kraków
zacięcie Mogielnickich bardzo fajne jest, nie wiem jak wysoko doszliście, ale najtrudniej jest tak w 2/3 wysokości zacięcia, potem się leciutko kładzie i już jest łatwiej.

No i wycena V+ dla tego zacięcia jest raczej konserwatywna ;-)

_________________
Jako pijesz, tako leziesz.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 11:48 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
Madness napisał(a):
amazonka napisał(a):
Miałam pietra, nie powiem


Dzięki temu zapewne jeszcze długo będziesz pamiętała ten wypad :)

taaaaa
najgorsze jest to że łańcuchów na Rohaczach nie pamiętam nijak :wink:
pewnie nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia :D

_________________
a do piekła zabiorę wspomnienia.....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 11:56 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
"ale zdecydowanym numerem jeden jest kobieta, która bez raków, za to wyposażona w techniczny czekan, schodzi „dziabiąc” śnieg przed sobą."
a tą panią to nawet widziałem w schronie wtedy :lol:

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 12:00 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pt wrz 02, 2011 8:03 am
Posty: 1748
Lokalizacja: Podkarpacie
amazonka napisał(a):
najgorsze jest to że łańcuchów na Rohaczach nie pamiętam nijak Wink


pewnie adrenalina też Ci skoczyła tak jak mi na OP, że praktycznie tak dobrze pamiętam tylko drabinkę na KP i dwa trudniejsze momenty przed wdrapywaniem się na Kozi... Zawratu nie liczę, bo tam jeszcze wychilloutowany byłem :lol:

_________________
Najlepszy reset tylko w górach


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 25, 2011 12:47 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Cytuj:
"ale zdecydowanym numerem jeden jest kobieta, która bez raków, za to wyposażona w techniczny czekan, schodzi „dziabiąc” śnieg przed sobą."
a tą panią to nawet widziałem w schronie wtedy Laughing


No można się pośmiać, ale tak poważnie to na powyższym przykładzie widać, że u wielu turystów funkcjonuje jeszcze przekonanie, że wystarczy tylko mieć sprzęt i już jest bezpiecznie. Przeczytać instrukcję i nauczyć się używać sprzętu to już nie łaska. Później się wszyscy dziwią dlaczego tyle wypadków w łatwym terenie, a TOPRowcy mają dodatkową robotę.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL