Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz cze 27, 2024 2:30 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 06, 2012 7:54 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Jeszcze nie widziałem Forumowicza który by zacokolwiek przepraszał. A w niektórych wątkach wręcz wulgaryzymy były przez wielu "Straconych" nawet -używane. Jedyny błąd to 5 zdjęć w 1 linijce i tu mogę się pokusić o przeproszenie. Ale już 3 są ok gdyż nie moja wina że niektórym się nie chce trochę ruszyć kursorem .. to co dopiero chodzić po górach..


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 06, 2012 8:14 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Kubusiu - przypominam taką reklamę telewizyjną:

Niektóre rzeczy lepiej wychodzą w pionie

i

przestań z tym umieszczaniem w poziomie.

No i jeszcze jedno - jest bardzo dużo podręczników fotografii cyfrowej - kup choć jeden i spróbuj przeczytać ze zrozumieniem.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 06, 2012 11:21 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 27, 2010 10:41 pm
Posty: 2620
Jakub napisał(a):
niektórym się nie chce trochę ruszyć kursorem
Masz racje, współcześni stronią od sportu. Rośnie nam pokolenie inwalidów. Ja zaś wziąłem i solidnie pomachałem kursorem. I od razu poczułem się lepiej! Lepiej niż po siłce! Dzieki! :D

_________________
Zob za zob - glavo za glavo
Zob za zob na divjo zabavo!

Alpy Julijskie www.gavagai.ngt.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 06, 2012 11:33 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Zombi spadłem z krzesła :bowdown:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 06, 2012 11:40 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 27, 2010 10:41 pm
Posty: 2620
Madness napisał(a):
Zombi spadłem z krzesła :bowdown:
Wstań i rusz kursorem! Nie ma lipy!

_________________
Zob za zob - glavo za glavo
Zob za zob na divjo zabavo!

Alpy Julijskie www.gavagai.ngt.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 07, 2012 12:34 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 1:16 am
Posty: 152
Poczatek relacji zacheca do czytania, szczegolnie, ze opisujesz miejsca dostepne wiekszej rzeszy turstow.
Jednak sposob, w jaki przedstawiles ja nam jest nieczytelny.
Szkoda, bo chcialoby sie doczytac do konca, a chyba malo komu starczy cierpliwosci,
zeby przewijac tekst caly czas...
Szkoda, Jakubie, Twojej pracy po prostu,
no i narobiles smaka na fajny kasek gorskiej wyprawy, ktory jednak okazal sie niestrawny.
Bardzo prosimy, aby nastepna relacje skonstruowac w bardziej logiczny uklad :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 07, 2012 11:04 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
gosia_ napisał(a):
Bardzo prosimy, aby nastepna relacje skonstruowac w bardziej logiczny uklad :)

to chyba Ty prosisz - ja nawet nie kliknę w relację tego gamonia ,nawet z ciekawości co znowu "mądrze"radzi innym 8)


edit.
Dobra Kuba - za to dzisiejsze spotkanie i odwagę szacunek i zeruję Ci konto :lol: ale browara widziałem że nie piłeś :twisted:

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 08, 2012 10:43 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 6:19 pm
Posty: 3425
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Cytuj:
popracuj nad ostrością,
bo na Twoich zdjęciach
ostra jest jedynie
krawędź zdjęcia.

I datownik... :mrgreen:
Zombi napisał(a):
Ja zaś wziąłem i solidnie pomachałem kursorem. I od razu poczułem się lepiej!

O to to... Tego co ta relacja nie daje nawet ciężarek shake weight:
https://www.youtube.com/watch?v=xXHUdvvHTkw
ani inne podobne czynności... :roll:

Jakub, powiem tak... żyjemy w czasach gdzie większość użytkowników korzysta z monitorów 17''-19''... Jest bardzo dużo osób korzystających z Laptopów gdzie zazwyczaj maja przekątną 14''-17''... Pomijam w tych rozważaniach coraz liczniejsze grono użytkowników tabletów i netbooków zazwyczaj 7''-11''... zapewniam Cię, że ci powyżej to zdecydowana większość... Zakładam również, że jeżeli piszesz tutaj relację to nie dla siebie, tylko aby się tym pochwalić i zależy Ci na odbiorcach... jeżeli robisz to dla siebie to może warto pomyśleć o blogu bo to imho kiepskie miejsce na prowadzenie pamiętnika z wakacji... Ja przeglądam ten wątek na największym z wymienionych monitorów tj. 19'' i jest to dramat... a jak odpalam to na laptopie 17'' to jeszcze gorzej... Przemyśl to... powiem szczerze, że ja tak podanej relacji zwyczajnie nie czytałem... nawet nie przeglądam tych fotek wychodzących poza ekran... a widzę na monitorze niecałe dwie foty w rzędzie...

_________________
Zesraj się, a nie daj się...:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz lis 08, 2012 9:22 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
i - dla mnie wczorajsze spotkanie to naprawdę było coś.. i nie zapomnę tego, było fantastycznie . Mam też bezcenne pamiątki .Mam nadzieję że w przyszłym roku dopisze frekwencja na Zlocie Forumowiczów i wtedy na pewno nie odmówię sobie browara :) Nie zdążyłem wczoraj powiedzieć ale dla mnie Ekipa Summitera to jeden z najlepszych Zespołów wspinaczkowych w ogóle w Polsce, także nogi się pode mną ugięły jak Was zobaczyłem...Wszyscy byli wspaniali .Pan Władysław też był w dobrym humorze, tak jak 2 lata temu. Fajnie by było gdyby opisał poza Granatami całą boczną grań Świnicy z odgałęzieniami, ale nie śmiałem tego sugerować. To zresztą byłoby pewnie na kilka tomów, ale jakże atrakcyjnych dla turystów i taterników. Ciekawe jaka będzie format książki poświęconej Grani Głównej Tatr i jaka będzie objętość tego dzieła.

- Na dworcu kolejowym w Krakowie uważajcie bo widziałem z daleka coś co się nazywa rozbój ( kasjerka wezwała Policję) przed 22.00 .

- co do uwag odnośnie monitorów najczęściej do 19 cali to wezmę sobie to pod uwagę. Nie zawsze ma się tą świadomość na początku, być może rzeczywiście nikt nie używa dużych tv do przeglądania internetu albo znikoma ilość. Nie warto dalej drążyć, przesłanie zrozumiałem także więcej niż 2 zdjęć w jednej linijce już nie będzie. Wbrew pozorom do wrześniowej relacji dokonałem i tak dużej selekcji zdjęć. Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 09, 2012 5:17 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 28, 2011 9:09 am
Posty: 5458
Lokalizacja: Białystok
Jakub napisał(a):
i - dla mnie wczorajsze spotkanie to naprawdę było coś.. i nie zapomnę tego, było fantastycznie . Mam też bezcenne pamiątki .Mam nadzieję że w przyszłym roku dopisze frekwencja na Zlocie Forumowiczów i wtedy na pewno nie odmówię sobie browara :) Nie zdążyłem wczoraj powiedzieć ale dla mnie Ekipa Summitera to jeden z najlepszych Zespołów wspinaczkowych w ogóle w Polsce, także nogi się pode mną ugięły jak Was zobaczyłem...Wszyscy byli wspaniali .Pan Władysław też był w dobrym humorze, tak jak 2 lata temu. Fajnie by było gdyby opisał poza Granatami całą boczną grań Świnicy z odgałęzieniami, ale nie śmiałem tego sugerować. To zresztą byłoby pewnie na kilka tomów, ale jakże atrakcyjnych dla turystów i taterników. Ciekawe jaka będzie format książki poświęconej Grani Głównej Tatr i jaka będzie objętość tego dzieła.

- Na dworcu kolejowym w Krakowie uważajcie bo widziałem z daleka coś co się nazywa rozbój ( kasjerka wezwała Policję) przed 22.00 .


Czy jedno ma związek z drugim? ;)

_________________
Wiem, że nic nie wiem


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 09, 2012 6:34 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Cz lip 16, 2009 2:53 pm
Posty: 266
Lokalizacja: Góra/Pszczyna
Jakubie usuń daty ze zdjęc na dobry początek. Fatalnie to wygląda.

_________________
Trzeba robić swoje i umieć z tym żyć.- KILERUS.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 09, 2012 11:03 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
vincent198 napisał(a):
Jakubie usuń daty ze zdjęc na dobry początek. Fatalnie to wygląda.

Co Ty wiesz o prawdziwej fotografii? Zdjęcie bez datownika jest bezwartościowe.
Jak już bym miał coś usuwać, to lepiej zdjęcie, a zostawić sam datownik ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 09, 2012 11:11 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Zombi napisał(a):
Madness napisał(a):
Zombi spadłem z krzesła :bowdown:
Wstań i rusz kursorem! Nie ma lipy!

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

PrT napisał(a):
Zakładam również, że jeżeli piszesz tutaj relację to nie dla siebie, tylko aby się tym pochwalić i zależy Ci na odbiorcach... jeżeli robisz to dla siebie to może warto pomyśleć o blogu

Kurcze...to samo chciałam napisać ;)

Ogólnie to jeśli robisz coś dla ludzi, to niech to będzie podane w przystępny i zachęcający sposób. I nie odbieraj tego osobiście, bo jest to jedynie uwaga "techniczna" :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 09, 2012 11:34 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Dajcie już spokój biednemu Jakubowi. W saloonach na Dzilim Zachodzie były tabliczki z napisem - PT Publiczność uprasza się o niestrzelanie do pianisty - gra jak umie.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 11, 2012 12:12 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Markiz , i- dziękuję za miłe słowa. Co do zdjęć to będę nad nimi myślał, teraz relacja tekstowa a przynajmniej część z działań w październiku.

- 4 październik 2012 Ostatni raz sprawdziłem prognozy pogody w nocy ze środy na czwartek, także z kamer TOPR-u, i widząc rozgwieżdżone na nich niebo nad Tatrami- podjąłem ostateczną decyzję o wyjeździe w czwartek pierwszym busem do Krakowa , tj. o 5.50 rano. Bus ten jedzie niecałe 1.5 h także w Krakowie byłem już po 7 rano. O 7.20 wsiadłem w autokar do Zakopanego -ekspres, który już koło 9 rano dojechał do przedmieść Zakopanego od strony Poronina(tutaj niewielki korek). Prognozy sprawdziły się w 100% -pogoda była wspaniała, dość powiedzieć że pięknie było widać Beskidy, Trzy Korony , Babią Górę i całe pasmo Tatr z Zakopianki. W Zakopanem mimo iż był czwartek ludzi dużo. Mając szczęście od razu niemal trafiłem na busa do Kuźnic i już koło 10 rano byłem tamże. Zamierzałem dotrzeć jeszcze tego samego dnia aż do wylotu doliny Koprowej na Słowacji, co było niezbędną przesłanką i wymogiem, aby następnego dnia podjąć chociaż próbę zdobycia niebotycznego Krywania. Miałem do rozważenia praktycznie jedynie 3 warianty postępowania:
1) wjazd drogą gondolową koleją linową na Kasprowy Wierch - jednak godzinna kolejka oczekujących zniechęciła mnie do tego kosztownego wariantu
2) dojście przez Boczań lub Doliną Jaworzynki na Halę Gąsienicową, skąd żółtym szlakiem na Suchą Przełęcz pod Kasprowym, a następnie zejście żółtym do słowackiej Doliny Cichej i w górę szlakiem zielonym na Zawory, co było wariantem legalnym ale i wiążącym się z tzw. czasowym problemem- zejście na 1400 m w Dolinie Cichej i podejście na prawie 1900 m wiązało się z 2 godzinnym opóźnieniem względem wariantu trzeciego i to co najmniej.
3) wariant Kuźnice Hala Gąsienicowa przez Boczań-Liliowe- stary szlak TT z 1890 r. uczęszczany licznie w okresie międzywojennym - na Zawory (znakowany także zielono-stare, pojedyncze znaki wciąż widoczne w terenie) 1879m przez Dolinę Walentkową -bez istotnych strat wysokości.

- Zdecydowałem się na wariant trzeci. A więc w dużym skrócie ruszyłem z Kuźnic przez potok Bystra do budki TPN po bilet gdzie swoje odstałem w kolejce, po czym szybko osiągnąłem skrzyżowanie szlaków pod Nosalową Przełęczą, i nie decydując się na Nosal z uwagi na brak rezerwy czasowej, ruszyłem żwawo na Boczań gdzie zatrzymałem się przy skręcie przy 1 klasycznym widoku spomiędzy drzew na Czerwone Wierchy i Giewont. Tam spotkałem parę która miała lustrzankę Nikona i poleciła mi odpowiednie tryby fotografowania i porozmawialiśmy chwilę o aparatach foto . Wyżej przez Skupniów Upłaz były oczywiście piękne widoki, tak na Babią jak i 3 Korony czy Pasmo Radziejowej , Kopieniec i Kotlinę Zakopiańską, co uwieczniałem Samsungiem ( Olympus oszczędzałem na zaplanowany na jutro Krywań) . W rejonie Przełęczy między kopami i HG widziałem wycieczki szkolne -ich celem był odpowiednio Czarny Staw Gąsienicowy i Zielony Staw, była to młodzież rzekłbym z podstawówki lub gimnazjum najwyżej.
- Ponieważ na Hali Gąsienicowej byłem już grubo po 12 w południe to nie zszedłem do schroniska Murowaniec. Zjadłszy nieco, ruszyłem w stronę Liliowego. Niestety już na tym etapie zaczęła się tak częsta walka z czasem w Tatrach, której nikt nie lubi , a mianowicie by zdążyć dojść do odległego celu przed zmrokiem. Zdobywając wysokość widoki rozszerzały się, ludzie z Liliowego już raczej schodzili niż wchodzili. Nawet najwyższe szczyty w otoczeniu HG, jak Świnica i Kozi Wierch, nie były oblodzone czy ośnieżone co było dla mnie dobrym sygnałem odnośnie domniemanych warunków mogących występować na Krywaniu.
- W piętrze alpejskim zaczęło już dość nieprzyjemnie wiać, także założyłem kurtkę przeciwdeszczową. Na Kościelcu i Świnicy byli ludzie co potwierdzają także zdjęcia. Od razu od 13.30 ruszyłem starą ścieżką wśród rudych traw ( na HG były piękne kolory jesieni...) w stronę odległych stąd Zaworów. Jako że nikogo nie było na przełęczy to nie miałem problemu z tłumaczeniami dokąd idę , że tam obecnie nie ma szlaku itp. Rozciągały się miłe widoki na Czerwone Wierchy i Dolinę Cichą, miejscami widać było nawet Giewont czy Bystrą . Przekroczywszy zbocze Pośredniej Turni ukazał się podwójny strzelisty wierzchołek Świnicy z ludźmi nań. Widać było wreszcie Dolinę Walentkową. Cały czas bacznie śledziłem stary szlak tak by go nie zgubić. Największy problem tkwił w zejściu na pokryte wielkimi blokami dno Doliny Walentkowej i wyjście b. ostre piargami na boczną grań Walentkowego Wierchu( z ok. 1750 na ok. 1980m), co mogło mi przysporzyć sporych problemów i wątpliwych atrakcji... Jednak bloki nie były aż tak wielkie, a dzięki bacznej obserwacji ścieżki udało mi się jej nie zgubić. W Dolinie Walentkowej był piękny staw i wodospad ( jest to najwyżej położona boczna odnoga wielkiej Doliny Cichej). Podejście na boczne ramię Walentkowego na ok 2000 m rzeczywiście było strome i dość mozolne, ale po ścieżce- także do zniesienia. Ciekawie z tej perspektywy wyglądały Świnica( 2301) i Kasprowy Wierch ( 1987). Tak jak podejrzewałem- dopiero o 16.00 dotarłem na Zawory, przez pokrytą wielkimi łąkami niemal płaską , południową ubocz Walentkowego Wierchu ( 2156m) , którego wierzchołek leży już na granicy z Polską. Tutaj zjadłem chipsy i popiłem pepsi. Odpocząłem i będąc zupełnie sam, zostawiłem plecak 10m powyżej przełęczy( także był niewidoczny z Zaworów) , i z wodą ruszyłem w stronę Gładkiej Przełęczy 1994m czerwonym szlakiem , tak coby zobaczyć Dolinę 5 Stawów Polskich. Niestety tutaj już zaczęło b. silnie wiać co sprawiało że nie było zbyt przyjemnie. Podejście łagodne i szybkie. Jak pisze Józef Nyka warto z granicznej Gładkiej Przełęczy podejść w ciągu 12 minut na wierzchołek Gładkiego Wierchu 2065m -skąd widok pogłębia się i rozszerza. Tak też uczyniłem zdobywając jego 2 wierzchołki z których jeden jest na południe od Głównej Grani Tatr odcięty od niej rowem grzbietowym. Widać było tak Dolinę 5 Stawów Polskich ( szczególnie pięknie wygląda z tej perspektywy Zadni Staw Polski) jak i Grupę Krywania , Tatry Bielskie ( 2152m) i grań Świnica-Kozi Wierch( 2291m). Na Kozim Wierchu tego dnia też było kilka osób. Zejście w wietrze wiejącym miejscami 60km/h nie było przyjemne , a więc prognozy sprawdziły się także co do dość silnego wiatru popołudniu. Oczywiście przy długim letnim dniu można się stąd pokusić o wejście na znacznie wyższy Walentkowy Wierch 2156m, zapewne jeszcze lepszy widokowo. Zszedłem szybko walcząc z wiatrem na Zawory 1879m. Na Zaworach nikogo nie było, po 16.30 ruszyłem jeszcze na Cichy Wierch Liptowski 1980m granią bez szlaku, bo jego wierzchołek wydawał się nie odległy, a niższy od Gładkiego. Niejako na siłę go zaliczyłem, był to kawałek drogi jednak, a grań miejscami trzeba było obchodzić. Dopiero przed 17.00 zacząłem szybko wracać w stronę Zaworów. Z wierzchołka interesujący widok na Dolinę Koprową , Wielką Kopę Koprową i grań do niej prowadzącą oraz na Krzyżne Liptowskie. Decyzję o wejściu na Cichy W. L. podjąłem widząc chmury przykrywające wierzchołek Krywania . Wyglądało niestety na to że pogoda się chrzani i nie wykluczałem że Cichy Wierch Liptowski -skromny szczyt- będzie moim ostatnim w czasie tego wyjazdu, jeżeli miałby w nocy spaść śnieg lub przyjść jakiś huraganowy wiatr uniemożliwiający zdobycie ogromnej przecież i narażonej na zachodnie wiatry góry , jaką jest Krywań.
- Po 17.00 zacząłem szybko schodzić Kobylą Dolinką do Ciemnych Smreczyn. Piękne jarzębiny koloru czerwonego uatrakcyjniały zejście. Okazało się że w kilku miejscach szlak jest zawalony kłodami martwych drzew, a wiele sucharów stoi dając tragiczny obraz borów świerkowych zaatakowanych przez kornika. Niestety tutaj ekolodzy w 2007 roku wygrali z leśnikami, a ci ostatni nie mogą ingerować już w usuwanie martwych i grożących powaleniem drzew, przez co inwazja kornika rozprzestrzeniła się szeroko po Dolinie Koprowej, podnóżach Krywania , Dolinie Mięguszowieckiej, atakując nawet najcenniejsze starodrzewy. Bardzo przykry obraz dający świadectwo złej gospodarki leśnej a wręcz zaniechania czynnej ochrony zdrowych jeszcze lasów. Udało mi się zejść do drogi gruntowej na dnie Koprowej Doliny przed zmrokiem. Tam włączyłem czołówkę i maszerowałem już po zmroku między 19.00 a 20.00 tą ogromną doliną szybko w dół ( nie odwiedzałem już Niewcyrskiej Siklawy) - do wiaty położonej najniżej z trzech-tj. u zachodnich podnóży Krywania. Tam wybrawszy miejsce pod zadaszeniem pod ławą rozłożyłem karimatę i śpiwór, ubrawszy czysty podkoszulek, bluzkę i grubą bluzę oraz kurtkę przeciwdeszczową położyłem się spać, plecak w zasięgu ręki i telefon ( nie znałem tej doliny z autopsji) Nikt już nie szedł ani nie jechał (w dolnej części doliny jest asfaltowa droga) , o 23.40 obudził mnie intensywny deszcz zimny, jednak lało z 25 minut, potem zasnąłem i po 5.00 nad ranem się obudziłem -były już gwiazdy więc wiedziałem że marzenie o Krywaniu może się ziścić, zacząłem się ogarniać i wstawać... deszcz nocny na wysokości Gerlacha zamienił się w lód także najwyższy szczyt Tatr był 5 października -jako jedyny z masywów tatrzańskich - już oblodzony... Ciąg dalszy nastąpi niebawem[/b]


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 11, 2012 1:25 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pn sie 20, 2012 9:47 pm
Posty: 2380
Lokalizacja: Kraków
Czy tylko ja nie jestem w stanie przeczytać w całości?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 11, 2012 11:08 am 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Stefan 1856 napisał(a):
Czy tylko ja nie jestem w stanie przeczytać w całości?


Przysnąłem chyba z trzy razy ale jakoś doczytałem do końca. Bardzo solidny tekst - jest opis drogi a także przeżyć duchowych, jest o ochronie środowiska. Trochę mi tylko brakuje informacji co i gdzie oraz ile kolega Jakub zjadł i wypił oraz gdzie zrobił siusiu i kupkę. Ale nie traćmy nadziei, będą kolejne teksty, może wtedy uzupełni te braki.


PS.
Nie neguję tego, że kolega Jakub kocha Tatry, nawet bardzo.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 11, 2012 11:24 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Mam całkiem odmienne zdanie. Na pierwszy rzut oka ten zwarty długi blok tekstu zniechęca, ale wdałam się w czytanie i nie żałuję. Trasa mnie zaciekawiła, więc prześledziłam ją na mapie. A czytając, niemal osobiście towarzyszyłam Jakubowi na trasie, co jest istotną zaletą opowieści.
Moją sympatię do relacji ostatecznie przypieczętowała scenka, gdy Jakub "ubrawszy czysty podkoszulek" zasypia pod ławą na wiacie.
Tym zaś: "dzięki bacznej obserwacji ścieżki udało mi się jej nie zgubić" powinnam była chyba zaczynać wszystkie swoje relacje :D
-


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 13, 2012 11:01 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
Ueważam, że ten fragment relacji jest bardzo dobry. Czytało się z przyjemnością, ciekawy pomysł i dobry opis. Gdyby jeszcze od czasu do czasu wstawić akapit, to byłby miód.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 14, 2012 1:41 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Dziękuję za ostatnie dwie i pozostałe pozytywne recenzje 8)
Ciąg dalszy :

5 października 2012 -Trzy Studniczki- Krywań 2495m-Szczyrbskie Jezioro-Popradzki Staw

- Dzień chyba najważniejszy dla całego wyjazdu październikowego. Głównym moim celem jaki sobie stawiałem był Krywań. Miałem do niego dwie drogi - jedną - kosztowniejszą- z Zakopanego autobusem Stramy do Starego Smokowca i dalej elektriczką do Szczyrbskiego Jeziora , skąd po kosztownym noclegu np. w hotelu w Szczyrbskim lub Popradzkim Stawie- możliwym stałoby się udanie następnego dnia na Krywań. Wariant 1 zarzuciłem ponieważ ze Szczyrbskiego jest na Krywań aż 10 km, a poza tym nie znałem dokładnego rozkłądu jazdy Stramy i miejsca przystanków PKS, wreszcie byłby to b. czasochłonny i kosztowny dojazd i mało atrakcyjny.

- Zdecydowałem się więc na wariant 2 -a zatem również ( dla niektórych niestety) -poświęcenie całego dnia na dostanie się do podnóża szczytu, tak by kolejnego dnia rozpocząć atak na szczyt.. Wersja druga zakładała jednak przejście przez góry, co przy pięknym, słonecznym dniu było znacznie ciekawsze, mogłem zatem już 1 dnia fotografować piękne widoki, jak z Hali Gąsienicowej, Zaworów, Gładkiego Wierchu na Dolinę 5 Stawów i Tatry Bielskie, wreszcie piękną dolinę Koprową w jesiennych barwach.

- Noc spędziłem w najniżej z kilku położonych w Dolinie Koprowej wiat zadaszonych, obok szlakowskazu gdzie odbija szlak przez Wielką Palenicę 1150m do Trzech Studniczek. O 23.40 nastąpił nieprzewidziany w żadnej prognozie pogody opad deszczu, który był intensywny i z pewnym wiatrem, zimny, co mnie obudziło, trwał ok. 25 minut. Na szczęście ściany wiaty zabezpieczyły mnie przed zacinającym , zimnym deszczem, a dach okazał się spełniać swoje zadanie. Obudziłem się przed alarmem który nastawiłem w telefonie na 5.30 nad ranem, a zatem już po 5.00 rano. Prawdopodobnie z powodu bardzo niskiej temperatury, która po nocnym opadzie panowała na zewnątrz. Mimo iż byłem w śpiworze o termice 5-25*C, w kurtce przeciwdeszczowej spałem, grubej bluzie, koszuli z długim rękawem i podkoszulce-było mi zimno. Zatem na zewnątrz temperatura w wylotowej partii ogromnej Doliny Koprowej musiała wynosić kilka stopni powyżej zera. Na zboczach Krywania -wyżej-panował mróz, bowiem potoki na wysokości ok. 2000-2100 m były częściowo zamarznięte nawet w południe, miejscami lód się topił już o tej porze w czasie gdy słońce tam działało.

- Wstałem więc przed wschodem słońca, było zupełnie bezludnie, tak jak i wieczorem. Poszedłem nad pobliski szumiący potok, i umyłem w nim zęby, przemyłem czystą wodą spoconą twarz i ręce. Potem zacząłem zwijać śpiwór, karimatę i zjadłem cukierki i jabłko, po czym o 6.30 już zdecydowanie wyruszyłem z okolic wiaty w której nocowałem na szlak przez Wielką Palenicę. Tam dotarłszy otworzyły się spomiędzy drzew widoki na Niżne Tatry, co uwieczniłem na aparacie nie tylko zdjęciami, ale i filmem. Niżne Tatry wyglądały cudnie w chmurach które je nad ranem otulały , jakby dopiero góry budziły się ze snu... Potem nastąpiło zejście szlaku w dół w stronę Drogi Wolności koło dawnego schroniska , a obecnie zabudowań TANAP w 3 Źródłach ( Tri Studnicky) . Widać było z góry że w okolicy szosy na wschód od tych budynków jest maszt telefonii komórkowej, co skwapliwie wykorzystałem włączając telefon oraz dzwoniąc do Mamy z informacją że rozpoczynam niebawem próbę zdobywania liczącego 2495m Krywania ( nie wiem czy nie była tym planem lekko przerażona w sobotę o godznie 7.30 rano..; w Dolinie Koprowej właściwie nie ma zasięgu, jest tylko w dolnej części ale b. słaby więc komórki baterie szybko się wyczerpują) .


- Widząć już z zejścia z Wielkiej Palenicy wierzchołek Krywania -nie wydawał się on aż tak odległy jak wcześniej ,np. z Polski zwłaszcza. Po szosie jeździły pojedyncze samochody, słyszalny był ten ruch pojazdów nawet jeszcze w okolicach Gronika ( ok. 1500 m npm) . Ruszyłem zielonym szlakiem do góry w stronę Gronika 1576m, początkowo przez polanę w stronę ściany lasu świerkowego, na wys. ok. 1250m. Przez polanę szło się przyjemnie ,niezbyt stromo z pięknymi widokami na Liptów i Niżne Tatry ( np. ściągnąłem zoomem Kralovą Holę 1946m we wschodniej części Niżnych Tatr czy wspaniałe pasmo Dziumbiru 2043 m będące kulminacją Niżnych Tatr.) . Początek podejścia na Krywań jest zatem całkiem przyjemny i niewinny...

- Wyżej szlak prowadzi dość młodym lasem świerkowym, jest kilka zakosów wyprowadzających w pobliże Grzbietu Gronika , tj lesistego wzgórza na pd.-zach. od znacznie wyższej Kopy Krywańskiej. Pod Gronikiem jest tablica z napisem - PARTIZANCKY BUNKER 1 MIN - w prawo-zatem poziomą ścieżką tam doszedłem z ciekawości. Jest to ziemisty bunkier zrobiony ze ścian z drzewa , przed nim kilka m głaz z wojskowym hełmem , kwiaty i znicze oraz tablica z 8 nazwiskami Słowackich bohaterów , którzy w tym miejscu zostali w styczniu 1945 r zamordowani przez Niemców ( jeden z Nich -Brull -był nawet b. znanym przed wojną taternikiem).

- Wyżej szedłem również samotnie zupełnie, i tak aż do połącznia szlaków zielonego z niebieskim na wys. 2120 m w Wielkim Krywańskim Żlebie.

- Najbardziej chyba mozolnym odcinkiem szlaku do pokonania były zakosy w piętrze kosodrzewiny, których pola są tutaj ogromne. Już powyżej Gronika rozpoczyna się kosówka na przemian z limbami i jarzębinami, wyżej zaś pola kosodrzewin ciągną się aż do wysokości powyżej 1900 m n.p.m. ( wpływ południowej wystawy.) . Początkowo chodnik wije się zakosami poniżej Krywańskiej Kopy 1776m, by w końcu na zachód od niej doprowadzić do wysokości jej odpowiadającej, wreszcie wyżej wyprowadza serią uciążliwych zakosów na południe od niej -ponad ten wybitny garb aż na wysokość ok .2000 m gdzie rosną już tylko płaty kosówki w piętrze łąk alpejskich. Mozół podejścia urozmaicają tutaj piękne widoki, pogłębia się perspektywa na Kotlinę Liptowską i Spiską, Niżne Tatry, wyłaniają się szczyty Tatr Zachodnich- najpierw Kamienista 2127m ze Smreczyńskim 2066m na granicy pl.-sk, potem także Bystra 2250m -najwyższy szczyt Tatr Zachodnich wraz z Niżną Bystrą 2163m, wreszcie daleko na zachodzie kilka szczytów masywu Barańca ( 2185,2144,2044,1944m) , a także widoki na Jezioro Liptowskie i Wielki Chocz czy Kominiarski Wierch nawet.

- Na wys. ok 2000 m zielony szlak doprowadza w pobliże pd.-zach. grani Krywania w pobliżu jej obniżenia. Dawny szlak wiódł tą południową granią wprost na szczyt. Ja na nią podeszłem wydeptaną ścieżeczką i ukazał mi się widok na Kopy Liptowskie i Dolinę Koprową , a nawet na masyw Świnicy i grań w stronę Czerwonych WIerchów.

- Zielony szlak trawersuje stąd jednak w prawo w stronę południowo-zachodnią do dna Wielkiego Żlebu ( którego wylot znajduje się w piętrze lasu, u podnóża pd. góry, często lecą nim kamienie). Widać stąd w kamienistej partii żlebu tabliczkę TANAP na 2120 m -tj miejsce gdzie szlak zielony kończy się a wyżej na szczyt Krywania wiedzie już tylko niebieski ( prowadzący od Jamskiego STawu przy tatrzańskiej magistrali).

- Nie owijając w bawełnę - dojście do tej tabliczki jest też dość mozolne, jednak mniej niż w lipcu, bowiem październikowe powietrze jest naprawdę rześkie, a słońce prawie wcale już nie grzeje (w w przeciwienstwie do września). Po drodze uwieczniam wszelkie widoki na karcie pamięci aparatu, także zamarznięte podkrywańskie potoki, jakie przepływają w kilku miejscach przez szlak ( wody w nich jednak znikoma ilość, co zrozumiałe przy tak suchej jesieni).

- Gdy docieram do skrzyżowania szlaków, okazuje się że od strony Szczyrbskiego Jeziora idą jednak niebieskim szlakiem na szczyt 3 słowaccy turyści. Wspinamy się razem na skalisty garb Małego Krywania 2334m. Wysokość zaczyna robić wrażenie, wszak jestem wyżej niż wierzchołek Świnicy- najwyższego szczytu w otoczeniu Zakopanego...( niebawem jednak przekroczę wysokość Mięguszowieckich...co daje do myślenia.)

- w każdym razie na przełęczy pod Małym Krywaniem widać w przepaści Zielony Staw Ważecki. Słowak zrobił mi tutaj pamiątkowe zdjęcie:)

- Widać wreszcie kopułę szczytową Krywania, a także turystów wspinających się , jak i już będących na szczycie. Podejścia jest jednak stąd jeszcze dobre pół godziny, a może i 40 minut. Szlak prowadzi miejscami po skałach, trudności są tu niewielkie, jest dość dobrze oznaczony co jak na słowackie zwyczaje jest rzadkością. Nieuważny słowak z ww. trójki w pewnym momencie zrzucił w moją stronę 5 cm kamień który z hukiem przeleciał obok mojej głowy bez kasku, poczułem zapach siarki... szczęściem nic się nie stało, ale gdyby rozumiał polski, to bym mu zwrócił uwagę. Należy uważać by nie zrzucać kamieni, bo to śmiertelne niebezpieczeństwo stwarza. Podczas zejścia kamienie spadały samoczynnie jednym z południowych żlebów, na szczęście kilkadziesiąt m od znakowanego szlaku na zachód od niego. Wkrótce od południowego wschodu dostajemy się na grań szczytową, którą jeszcze kilkanaście m na zachód jest do krzyża. W kopule szczytowej, szczególnie przy zejściu, łatwo zgubić szlak ( ludzie chodzą wszędzie niemal) Tablica z 1840r jest kilkanaście metrów na południowy-wschód od drewnianego krzyża, przy niebieskim szlaku, tam też puszka szczytowa gdzie do zeszytu zapisała mnie jedna Słowaczka jako "Jakub z Katowic, 5 X 2012". Na szczycie spędziłem ok. 45 minut, dotarłszy tam po ponad 4 godzinach od rozpoczęcia podejścia z Trzech Źródeł. w tym czasie przez szczyt przewinęło się kilkadziesiąt osób. Widoki były jedne z najwspanialszych jakie miałem w życiu, ale do siedzenia na szczycie zniechęcał lodowaty wiatr, także pamiątkowe zdjęcie z krzyżem mam w kurtce i czapce... miałem też rękawiczki. Jednak do fotografowania musiałem je zdjąć i tylko siłą woli narobiłem b. dużo zdjęć i zbliżeń nowym aparatem, którego kapitalny zoom chyba dopiero z tego miejsca pokazał jakie ma możliwości... przykładowo ściągnąłem na całe zdjęcie np. odległy przecież masyw Kończystej 2538m, oblodzony masyw Gerlacha Jeszcze bardziej na wschód, a nawet Łomnicę, Trzy Korony, Wielkiego Chocza, Małą i Wileką Fatrę...także Jezioro Liptowskie, Pilsko, Babią Górę , Świnicę i Kasprowy i całą grań boczną Świnicy aż po Wołoszyn, zbiornik wyrównawczy na Czarnym Wagu w Niżnych Tatrach czy Jamski Staw ( 1447m) i leżące na pd.-wsch. Szczyrbskie Jezioro ( za nim miasta Spisza w dole).

- Zacząłem schodzić jeszcze sporo przed 14-tą. Samo zejście, mimo iż już nie robiłem tylu przerw co przy podejściu, zajęło mi ponad 3 godziny z tak wielkiej góry. Schodziłem niebieskim szlakiem do Jamskiego Stawu. Tam odpocząłem posilając się szynką szwarcwaldzką oraz żółtym serem w plastrach, którym poczęstowałem też nieco głodne kaczuszki które do mnie przypłynęły dwie i podeszły, porobiłem im zdjęcia. Na szczycie Krywania oczywiście nakręciłem też obowiązkowo film pamiątkowy.


- Wprawdzie była wiata przy Jamskim Stawie ( zachęcająca do noclegu), ale musiałem już dojść do Popradzkiego Stawu do schroniska, ponieważ w trakcie rozmowy padł mi definitywnie rozładowany telefon, a i akumulatory do Olympusa wykazywały już 2/3 naładowania więc i to zamierzałem podładować. Szedłem z Jamskiego Stawu niemal płaską magistralą przez lasy, toteż przeglądałem do Szczyrbskiego zdjęcia jakie porobiłem wcześniej. Miejscami były ostrzeżenia że przejście tylko na własną odpowiedzialność-niebezpieczeństwo zwalenia się na szlak znakowany stojących suchych i martwych drzew-tak zwanych sucharów/przestojów poświerkowych zaatakowanych i zeżartych przez korniki. Zaczęło coraz silniej wiać...ale i pojawił się fenomenalny czerwony i pełen barw zachód Słońca który uwieczniłem zmieniając tryb na krajobraz-zachód słońca. O zmierzchu dotarłem do Szczyrbskiego , którego pięknie podświetlone hotele wywarły na mnie duże wrażenie , w nocy nigdy wcześniej bowiem tutaj nie byłem. Jednak było już późno, ciemno i duże fale na tafli Szczyrbskiego, łódki przy pomoście powiązane linami..spotkałem jakiegoś Polaka który z żoną za 250 zł nocował 2 dni w hotelu ale nie znał żadnej kwatery w normalnej cenie, podobnie -o dziwo -także napotkani Słowacy. Nie pozostało nic innego jak iść dalej... niestety po ciemku i przy silnym wietrze że aż strach czy przestoje na mnie nie polecą na zagrożonym i tym szlaku do Popradzkiego Stawu. Po Drodze porobiłem zdjęcia tablic z 2001 r TANAP objaśniających zjawiska zw. z lasem tatrzańskim również po polsku. i tutaj sprawdziła się nowa lampa błyskowa o potężnej sile i zasięgu 13.5m -byłem zadowolony że mimo iż zrobiłem 1100 zdjęć w tym kilkadziesiąt z lampą błyskową-moje akumulatory wciąż działają i dalej mogą robić kolejne zdjęcia z( prawdopodobnie bym był w stanie na nich zrobić 1500-2000 zdjęć po trwającym 5-6 godzin pełnym naładowaniu nową ładowarką BP 2500 seria.)

- Doszedłem do Popradzkiego Stawu. Tam pierw udałem się do Majlathovej Chaty , była niemal 20.00 a ja non stop na nogach od 6.30 ... -należał mi się zasłużony odpoczynek. Myślałem że w tym nowym schronisku będą tańsze miejsca-dopiero w Katowicach w przewodniku po Tatrach Słowackich Nyki przeczytałem że jest tam jedynie 14 miejsc noclegowych + wielka restauracja- to wyjaśnia dlaczego nie było tam wolnych miejsc i czemu w istocie jest tam drożej bo 22 euro. Na szczęście nie mieli wolnych miejsc i odesłali mnie do starego Hotelu z 1969r liczącego 155 miejsc noclegowych. Chcąc nie chcąc poszedłem tam. W recepcji inna pani , już Marzenka tam nie pracuje i nie jest kojarzona...ceny poszły niestety w górę . Już nie 14 Euro jak w 2011 roku lecz 15 Euro czyli ponad 60 zł . Innego wyjścia jednak nie miałem i od razu zapłaciłem, po czym dostałem klucz, fakturę i spisała ode mnie dane z dowodu jako iż byłem tam cudzoziemcem. Od razu mówiła że nie ma miejsc w apartamentach a jedynie w wieloosobowym pokoju gdzie w 8 osobowym wyznaczono mi miejsce na łóźku piętrowym na górze. W pokoju tym spała także słowaczka z mężem i 2 małych chłopców -pochodzili oni z południa Słowacji przy granicy z Węgrami. Chłopcy na pewno nie mieli nawet 10 lat a mimo to ich mamusia postanowiła ich jutro zabrać na Rysy. Na moje pytanie czy oni w ogóle lubią góry i czy chodzili wcześniej po tak wysokich górach odpowiedziała twierdząco tak. Mimo to uznałem że nie są to zbyt rozgarnięci rodzice , skoro jak ja byłem na Krywaniu to tak wiało i było nie przyjemnie, kolejnego dnia wiatr miał być jeszcze silniejszy, a oni jeszcze wyżej się pchają z małolatami...Oczywiście nie drążyłem tematu, byłem wystarczająco padnięty by iść spać, jedynie co to podładowałem nieco telefon i zadzwoniłem do Mamy by ją uspokoić że wszystko ok i że nocuję w schronisku . Także ładowarkę zostawiłem przy stole bilardowym z akumulatorami do ładowania także na noc także zmieniłą kolor na zielony rano z czerwonego, zatem mogłem dokumentować nazajutrz kolejne przejścia...Na wszelki wypadek miałem jednak i pod ręką starego Samsunga gdzie bateria była naładowana w ok. 75% po zrobieniu ok. 300 zdjęć dnia pierwszego. Następnego dnia też była jeszcze piękna pogoda, błękitne niebo, zatem zamierzałem ten fakt jeszcze górsko wykorzystać, chociaż Rodzice chcieli bym już w sobotę wieczorem był w Katowicach. Jednak okazało się to nierealne czasowo-przestrzennie. Z trasy którą przebyłem 5 -go jestem do dziś dumny-wszak sam odcinek Szczyrbskie Jezioro -Popradzki Staw to 5 km, 1 godzina 15 minut drogi, a ja samotnie i po ciemku przebyłem ten odcinek przy silnym wietrze w 45 minut... ale mi się spieszyło do ciepłego łóżka i schroniska w tych okolicznościach. Zarazem byłem o TE 5 km bliżej Polski na kolejny dzień- co też nie było bez znaczenia względem kolejnego szczytu który jeszcze zamierzałem i miałem ochotę zdobyć,a tym samym dosłownie okrążyć Grupę Krywania, co może jest czymś imponującym zważywszy na praktycznie 3 dni górskiej działalności w świetle krótkiego dnia październikowego... CDN :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 14, 2012 3:01 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Jakub - nic nie mam do Twoich relacji, ani do Ciebie jako do czlowieka, czy uzytkownika tego forum. Jak juz pisalem, lubie relacje turystyczne - nie zawsze sie do nich dopisuje, bo przeciez nie mozna ciagle pisac tego samego, a ciezko silic sie na oryginalnosc. Mimo to doceniam i ciesze sie z opisow przygod kazdego, czy to turysty, czy wspinacza, jesli zawieraja one cos ciekawego. Twoje relacje sa przede wszystkim kawalkiem solidnej pracy i jako takie wpisuja sie w moje zainteresowania.

Problem pojawil sie niestety z Twoim podejsciem do krytycznych uwag na temat ich ulozenia na stronie, dla przecietnego odbiorcy, z normalnymi ustawieniami strony i standardowym monitorem, mniejszym niz 24 cale. Oczywiscie, ze nie spada nikomu z glowy korona, jesli musi po wejsciu do Twojej relacji szukac dolnego suwaka i przewijac strone w prawo, tylko po to zeby z niej wyjsc. Mimo to utrudnia to i zniecheca, gdy prawie kazda linijka tekstu wymaga dodatkowych czynnosci, aby prezentowala sie normalnie - tak w pisaniu, jak czytaniu, a wszystko dzieki uporczywemu ukladaniu calkiem sporych zdjec obok siebie w linii. I jak sam widzisz - nie jest to jakas moja fanaberia - problem ten wytknelo niezaleznie od siebie calkiem sporo osob.

Postawa jaka prezentujesz jest prosto mowiac niezrozumiala. Nie widze bowiem logicznego wytlumaczenia dla uporu z jakim bronisz takiej formy prezentowania swoich relacji, a ich edycja zajelaby pare minut. Jesli wrocisz do mojego pierwszego postu w tym temacie latwo zobaczysz, ze zwrocona przeze mnie uwaga utrzymana byla w tonie przyjaznym i zartobliwym. Twoje odpowiedzi zas mialy forme przynajmniej zlewcza. I tylko tyle - jak juz pisalem, dopoki bedziesz mial do mnie jako do czytelnika takie podejscie, nie zamierzam meczyc sie ich czytaniem. Ale zadnej nagonki nie prowadze - lubie po prostu napisac co mysle, tego samego oczekuje od innych i jestem pewien, ze gdyby ktos zwrocili mi podobna uwage nie stanowiloby to dla mnie problemu.

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 14, 2012 3:48 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Jakub - mogę się podpisać pod tym co napisał Mazio, z paroma uwagami:

- po pierwsze - jak dla mnie piszesz zbyt rozwlekle i niekiedy o oczywistościach - spróbuj się skracać.

Natomiast co zdjęć:

Nie uważam siebie za artystę fotografika, daleko mi do tego, ale staram się być w miarę sprawnym rzemieślnikiem. A z tym rzemiosłem, jest u Ciebie fatalnie. Nie wiem jaką wielkość w pikselach mają Twoje pierwotne pliki, te co wychodzą z aparatu. Jeśli aby wpakować jak najwięcej na kartę pamięci stosujesz wielkość dłuższego boku 640, 800 lub nawet 1024 pikseli, to odrazu dokonujesz "zamachu" na jakość obrazu.

Jeśli, co jeszcze gorzej, z aparatu dostajesz pliki o wielkości dłuższej krawędzi ponad 2000 czy 3000 pikseli a potem je zmniejszasz prymitywnym programem, np. Imageshackiem to rozmiaru 800 lub 640 pikseli (takie stosujesz) bez jednoczesnego wyostrzania to dosłownie masakrujesz swoje zdjęcia, bo wychodzi "zupa" i nic innego wyjść nie może.

Oczywiście wyostrzanie wyostrzaniu nie równe, trzeba to robić profesjonalnie (a zarazem niestety pracochłonnie). Najlepszy do tego jest Photoshop ale rozumiem - jest cholernie drogi. Ale jest bezpłatny GIMP, który to robi prawie tak dobrze jak Pjotoshop (tylko też pracochłonnie), niezła jest też i szybka Picasa.

No i jeszcze jedno - im mniejsze zdjęcie chcesz umieścić, np. 800 czy 640 pikseli tym więcej pracy trzeba włożyć w jego "obróbkę" aby wyglądało przyzwoicie.

A daty (koszmar!!!) można w każdym aparacie, nawet najtańszym uniknąć, trzeba tylko w menu odpowiednio nastawić.

A jeszcze co do ostrości - nie tłumacz się mgiełką na dalszych planach, tam jest oczywista, ale Twoje zdjęcia są w większości całe nie ostre, a przyczyna tego w znacznym stopniu jest podana wyżej.

I jeszcze jedno - przystępnych podręczników fotografii cyfrowej jest w księgarniach od groma - trzeba coś kupić i chcieć poczytać.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 14, 2012 4:13 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
Markiz napisał(a):
jak dla mnie piszesz zbyt rozwlekle i niekiedy o oczywistościach
Naprawdę chciałbyś, żeby perełki w stylu

odpocząłem posilając się szynką szwarcwaldzką oraz żółtym serem w plastrach, którym poczęstowałem też nieco głodne kaczuszki które do mnie przypłynęły dwie i podeszły, porobiłem im zdjęcia

nigdy nie ujrzały światła dziennego?

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 14, 2012 4:47 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Krabul napisał(a):
nigdy nie ujrzały światła dziennego?



Tak jest, chciałbym. To zwykła grafomania, starałem się jednak być miłym. :P " Zwłaszcza dlatego, że podobno Jakub to mój uczeń. Julek", mój polonista z liceum, za taki tekst by mnie znokautował.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 16, 2012 8:34 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Koprowy Wierch 2367m i Wrota Chałubińskiego od południa, część ostatnia opowieści.

- 6 października -tj. w sobotę musiałem dostać się już niestety do Polski.
- Jednak będąc w Popradzkim Stawie- tak pięknym miejscu, które i My odwiedziliśmy już 7 lipca 2011 roku, trudno było tak po prostu zejść asfaltem w dół do elektriczki i dalej autobusem z T.Łomnicy wrócić do Zakopanego- zwłaszcza że było bezchmurne niebo od samego rana...
- Postanowiłem więc wrócić do Polski ale przez góry- wykorzystując jeszcze dobrą pogodę do górskiej akcji. Czułem się jeszcze na siłach podjąć jakieś górskie wyzwanie ( w przeciwieństwie do 7 października) .
- Chciałem oczywiście wyjść jak najwcześniej, bowiem zakładałem że niezależnie czy zdecyduję się wracać przez Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem 2307m do Polski, czy też przez Wrota Chałubińskiego -to czeka mnie wielogodzinny marsz i duży wysiłek. Najgorsze jednak było to , że poprzedniego dnia zjadłem zapasy sera i szynki szwarcwaldzkiej, toteż pozostały mi ostatnie chipsy z Biedronki, i jedynie woda. Postanowiłem racjonalnie tym gospodarzyć, i zjeść te chipsy możliwie najpóźniej, a nastąpiło to dopiero nad Wielkim Stawem Hińczowym ok. godziny 10 rano.
- Pierwotnie zakładałem wyjście na 6 rano, jednak musiałem poczekać do niemal 7 rano, tak by jednak przede wszystkim podładować telefon komórkowy, a przy okazji naładowałem w znacznym stopniu Samsunga aparat, gdyby Olympus z jakiś względów miał odmówić współpracy, co nie nastąpiło na szczęście.

- Wyruszyłem więc przed 7 rano niewiele z hotelu Popradzki Staw , mój alarm w telefonie niewątpliwie mógł obudzić pozostałych lokatorów, ale nie było innego wyjścia. Nomen omen oni też musieli wcześnie wyjść skoro planowali Rysy. Ja je odrzuciłem gdyż moim celem był Koprowy na którym jeszcze nie byłem a to są rozbieżne kierunki. Przejście przez Rysy nie wchodziło także w grę z powodów ograniczeń czasowych.
- Wyruszyłem z hotelu, przed nim duży czarny pies pilnował może właścicielki Hotelu, tak czy owak ruszyłem przez piękny las świerkowo-limbowy. Na tym etapie dostrzegłem dwóch tragarzy zmierzających do Chaty pod Rysami z ciężkim ładunkiem, jeden czekał na drugiego, mówili że Chata pod Rysami jest otwarta. Z niewiadomych przyczyn Słowacy podnieśli cenę noclegu pod Rysami z 10 euro w 2011 roku do aż 15 Euro i to w ośmioosobowym pokoju.

- Wkrótce wyszedłem w piętro kosodrzewin Doliny Mięguszowieckiej, odsłoniły się piękne widoki na Grań Baszt ( 2416m), Osterwę ( 1980) i Kralovą Holę ( 1946m)w Niżnych Tatrach, czy śmiałą turnię Wołowca Mięguszowieckiego ( 2277m) .
- Wnet dotarłem do skrzyżowania szlaków - w prawo czerwony na Rysy w kierunku pn.-wschodnim odbijał , a niebieski w lewo. Szybko zdobywałem wysokość niezbyt stromym chodnikiem rzędu 1700-1800 m , widoki odsłaniały się na m.in. Rysy i Chatę pod Rysami, przeleciało kilka samolotów które o dziwo udało mi się uwiecznić na kliszach.
- Grań Baszt wyglądała coraz piękniej, na tle błękitnego nieba i księżyca nad nią i białych chmurek przewiewanych przez wiatr... Wyżej do pokonania był jedynie 100 m próg Doliny Hińczowych Stawów -ale szlak prowadził tutaj zakosami także nie ma tu żadnych trudności czy łańcuchów. Widziałem na tym szczycie progu -daleko przede mną - kozicę, która jednak wyszła na zdjęciu. Odsłoniły się wkrótce potężne masywy: Kopa Popradzka 2354m, Wysoka 2560m, oraz -po przekroczeniu progu - Mięguszowieckie Szczyty 2438m, 2410 i 2393m z Cubryną 2376m i Hińczową Turnią 2377m -wszystko to już jak wiadomo na nieodległej granicy z Polską-zatem do Kraju było już -przynajmniej teoretycznie- znad Wielkiego Stawu Hińczowego chyba najbliżej do tej pory.

- Nad stawem widać zbocze strome Przełęczy Koprowej Wyżniej 2180mgdzie w zakosy i wyżej drewniane bele wyprowadza szlak i także Koprowy Wierch 2367m na który można zupełnie legalnie wejść czerwonym szlakiem. Staw Hińczowy robi wrażenie- jest ogromny z falami, 20 hektarów ponad i 53 m głębokości, największe jezioro Tatr Słowackich i najgłębsze, o niewiarygodnej przejrzystości wody aż 19m ; zamarza od 15 listopada a lód schodzi dopiero koło 5 lipca ( pochodna dużej wysokości na jakiej się znajduje) . Nad stawem zrobiłem 20 minutową przerwę posiliwszy się całą jeszcze choć mocno pogniecioną po 3 dniach paczką chipsów . Na poczet błędów mogę sobie w tym miejscu zaliczyć brak kupna wystarczających zapasów żywnościowych w Polsce ( wyjazd był jednak szybki i spontaniczny) Popiłem nieco także i ruszyłem niebieskim szlakiem na Koprową Przełęcz Wyżnią 2180m. Niestety zaczął wiać coraz silniejszy wiatr, na dodatek złego zakładałem że wejdę na Koprowy ok. 10 rano, tymczasem zeszło mi tyle czasu że o 10 byłem dopiero nad Hińczowym Stawem. Z podejścia fenomenalnie wprost prezentowała się Grań Baszt z dominującym Szatanem, a także Mały Staw Hińczowy-przepiękne jezioro leżące w Dolince Szataniej w rynnie tektonicznej ( dla mnie jedno z najpiękniejszych jezior Tatr Słowackich).

-Na przełęczy tak wiało że dłuższy odpoczynek tam nie miał sensu, byłem tam już po 11.00 bo podejście było mozolne jednak od stawu. Po drodze minęło mnie nawet 3 słowackich chłopców w wieku poniżej 10 lat bez rodziców. Wyżej ruszyłem czerwonym szlakiem w kierunku północnym, na zachód od grani- na południowy wierzchołek Koprowego Wierchu, i dalej granią na główny szczyt, znacznie wyższy np. od Świnicy. Wiatr był już okropny, w praktyce z przełęczy to 45 minut podejścia. Na szczycie było kilkadziesiąt osób. Wiało z 60 km/h mimo iż najsilniejszy wiatr miał być dopiero wieczorem. Mimo tego zzoomowałem najważniejsze szczyty, i tak okazało się że mimo takiego wiatru na Krywaniu 2495m jest kilkadziesiąt osób!! podobnie na Szpiglasowym Wierchu i przełęczy które już w 2010 roku odwiedziłem. Na Rysach też kilkadziesiąt osób na granicznym i kilka na słowackim głównym wierzchołku było. Najbardziej jednak szokuje że przy tak potężnym wietrze znaleźli się amatorzy prawdziwie wymagających szczytów i naprawdę trudnych- na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim 2438 m i Wysokiej 2560 m - były po dwie osoby! jak schodziłem udało mi się złapać na kliszy dwupłatowiec oraz turystę robiącego zdjęcia na tle Grani Baszt co wyszło wyśmienicie.
- Na szczycie spędziłem z pół godizny robiąc zdjęcia i krótki film , ale wiatr sprawiał że nie było to przyjemne tego dnia miejsce.

- Na przełęczy koprowej już tak wiało do zachodu koło 13.00, że w pewnym momencie wiatr porwał w stronę Hińczowego Stawu kamień wielkości ok 8 cm -niewiele brakowało -jakieś 2 m- by jakaś osoba z grupki turystów po wschodniej stronie przełęczy (nad Mięguszowiecką Doliną) dostała nim w głowę.. gdy podchodziłem na Krywań jeden z turystów słowackich zrzucił kamień który przeleciał mi kilka cm od głowy, poczułem wtedy zapach siarki...

- Wiatr i kamienie to w Tatrach zjawiska b. niebezpieczne ,z dekadę temu wiatr dosłownie zwiał z grani Małej Buczynowej Turni na Orlej Perci turystę podczas burzy a ten zginął na miejscu spadając 200 m ścianą do Pańszczycy.

- Zacząłem szybko schodzić do Doliny Hlińskiej , leżącej u podnóża Grani Hrubego i Szczyrbskiego Szczytu, ponoć ostoi kozic ,których jednak nie widziałem tego dnia. Zejście niebieskim szlakiem, dolina nudna, pusta ( 1 turysta podchodził przez 2 godziny mojego zejścia) i ocieniona, z potokiem niżej. Wielkie pola piargów żywych w kilku miejscach widoczne świeże obrywy spod Grani Hrubego. Mimo utraty wysokości-wciąż zimny wiatr nieprzyjemny nawet w piętrze kosodrzewiny ( dopiero w lesie było dość ciepło i cicho)

- Po 2 godzinach szybkiego zejścia osiągnąłem Las Ciemnosmreczyński, stamtąd 15 minut pod górę zielonym szlakiem by odbić na kolejnym skrzyżowaniu szlaków czerwonym do Stawów Ciemnosmreczyńskich. W okolicach Ciemnych Smreczyn piękne drzewostany wśród tych które przetrwały jakimś cudem inwazję kornika, piękne kolory jesieni i pojedyncze grzyby muchomor i 3 bagniaki oraz krzaki jagód z pojedynczymi jeszcze owocami nawet w piętrze kosówki przy Ciemnosmreczyńskim Stawie. Piękne płąskie podmokłe łąki po których prowadzi czerwony szlak w początkowej fazie po długiej na 150m kładce drewnianej z bali. W Ciemnych Smreczynach byłem po 15.00 także rozpoczął się wyścig z czasem bowiem z 1400 m musiałem podejść na 2018 m * wysokość wrót Chałubińskiego w grani granicznej) a to wszystko zdążyć przed 18.00, przed zmrokiem, przed załamaniem pogody...

- Sforsowanie progu Ciemnosmreczyńskich Stawów nie było na szczęście zbyt mozolne, jednak zajęło mi ponad godzinę czasu, także nad brzegiem Niżnego Ciemnosmreczyńskiego Stawu stanąłem przed 16.30 dopiero. Po drodze piękne czerwone drzewa i krzewy, wodospad na progu Doliny, i strzelista Cubryna a z drugiej strony Kopy Liptowskie, Zawory czy Liptowskie Mury za którymi Polska... Gdy podchodziłem przez Ciemne Smreczyny to słyszałem za Liptowskimi Murami polski helikopter TOPR-u- okazało się że próbował wtedy nieudanie przyziemić w rejonie Granatów, a później jeszcze miał po 18.00 akcję w rejonie Buli pod Rysami, będąc już w Dolince za Mnichem udało mi się zrobić zdjęcie światła gdy leciał już w ciemnościach zapadających.

- Wyżej było już cięźko. Po krótkiej przerwie ruszyłem wzdłuż brzegu szukając przedwojennej ścieżki TT znaczonej również czerwono. - Niestety -nic z tego tutaj... od momentu kiedy ustanowiono tutaj rezerwat i zaniechano znakowania, szlak na odcinku brzeg Niżnego CiemnosmreczyńskiegoStawu ( 1677m)a poziomicą 1800m pod Wrotami- zanikł / przepadł całkowicie...była to b. nieklawa sytuacja w moim położeniu zważywszy na czas i miesiąc ( w terenie to dość długi odcinek bez jakiejkolwiek ścieżki)

- Jedynie pierwsze 10 m starej ścieżki od drewnianego słupa TANAP do kosodrzewiny nad brzegiem stawu było widoczne. Cała reszta starego szlaku zwyczajnie szczelnie zarosła kosodrzewiną-byłem przerażony... Zobaczyłem czy można te nieszczęsne krzaczory kosówki jakoś obejść.. jedyny sposób to przejść samą linią brzegową jeziora w kierunku północnym. Wymagało to jednak przejścia 10 m w wodzie ponieważ na takim odcinku gałęzie kosówki zwisały nad lustro stawu. Innego wyjścia nie było, śliskie kamienie , poślizgnąłem się i walnąłem w łydkę znaki zeszły po tygodniu.. wyszedłem na trawiastą łączkę ,tam wylałem wodę z butów i wykręciłem skarpety nałożyłem nazad to wszystko i dalej do góry... trzeba było wznieść się aż 150 m ponad Niżni Staw z uwagi że inaczej nie szło obejść kosodrzewin, które totalnie zarosły na odcinku Niżni-Wyżni Staw Ciemnosmreczyński. Dużo mozołu mnie to kosztowało -wspinaczka po tych stromych trawach i misternych blokach skalnych, jednak innego wyjścia nie było. Doszedłem trawersem w dół w okolice Wyżniego Stawu 1718m dopiero po 17.00.

- Wyżej szukałem nadaremnie stamtąd zniszczonej ścieżki , ruszyłem zboczem w górę- początkowo po blokach, wyżej po stromych trawach, wcześniej przekroczyłem żleb ze Szpiglasowego Wierchu, mozolnie piąłem się do góry walcząc ze stromizną i czasem, mobilizowały mnie też ciemne chmury na zachodzie za Bystrą 2250m...zwiastujące nadciągający front atmosfryczny i rychłe załamanie pogody . Stary szlak był w fatalnym stanie , niebezpieczne piarżyska na nim, i dopiero widoczny na trawie od 1800m do przełęczy. Na przełęczy włączyłem komórkę i zadzwoniłem do Rodziców, bo dopiero od polskiej strony był zasięg telefonii komórkowej. Podczas zejścia na polską stronę poślizgnąłem się i upadłem na plecak, na szczęście niegroźnie podczas rozmowy przez komórkę po 18.00 , w najwyższej części żlebu spadającego na polską stronę.

- Na Wrotach Chałubińskiego byłem o 17.59, udało mi się zejść stromy odcinek wzdłuż żlebu i do Stawu Staszica ( totalnie wyschnięty po letnio-jesiennych suszach), nim zapadły totalne ciemności. Nagrałem w Dolince za Mnichem też film przed zmrokiem. Było widać Tatry Bielskie i Mnicha czy Miedziane a także t wyschnięty Staw Staszica. 7 i 8 X tam popadał jednak deszcz, intensywnie cały dzień- także pewnie wody mu przybyło.
- Pod Mnichem ktoś biwakował, leciał też helikopter TOPR 2 krotnie już o 16.00 słyszałem i po 18.00 jak wracał z Kotła pod Rysami do Zakopanego. Schodziłem cały czas sam, przed 19.00 byłem na skrzyżowaniu szlaków na wysokości 1785m na Szpiglasową Przełęcz i Wrota, dalej stromiej ale szybko w dół przy pomocy jak zawsze niezawodnej czołówki do Moka gdzie było już cieplej. Należy podkreślić że po polskiej stronie Tatr już tak nie wiało, bowiem wiatr napierał głównie z południa i zachodu. Widziałem światła na Małęe Galerii Cubryńskiej i czołówki 3 turystów z wypadku pod Rysami schodzących z Czarnego Stawu do Moka na tle czarnych kontur Rysów i kontury Niżnych było widać i Mięguszy oraz gwiazdy zatem noc jeszcze bezdeszczowa.

- O 20.00 byłem już w schronisku nad Mokiem, tam zlot taterników i nie mogłem nic zjeść mimo iż oni się stołowali ani przenocować mimo iż byłem padnięty i miałem czym zapłacić. Stał też mikrobus TOPRU . Jeden z taterników z lat 70-tych opowiadał jak w Gankowym Żlebie w dolinie kaczej do niego filanc strzelał za komuny z broni ostrej i powiedział że za flaszkę może mnie przenocować ale nie miałem flaszki więc poszedłem do Roztoki gdzie wylądowałem o 22.40 . Po drodze bowiem spotkałem 2 gości i 1 laskę z Raby Wyżniej na Podhalu co koniem do Moka wjechali ( pozdrawiam, dalej czekam na znalezienie mnie na Facebooku), podratowali mnie białą czekoladą jabłkiem i nawet 3 papierosami cienkimi (LM chyba) czego normalnie nie palę ale w wyjątkowych okolicznościahc.. pili piwa jedno po drugim - w takim stanie doszli do Palenicy pewnie rano i zamierzali gdzieś jechać.. zostawiłem ich w końcu i ruszyłem do przepełnionej Roztoki ,.
- Kłamali więc w Moku MÓWIĄC ŻE SĄ WOLNE MIEJSCA W ROZTOCE podczas gdy jak ja doszedłem ledwo żywy -to już było kilkunastu glebantów tj. osób śpiacych gdzie popadnie na korytarzach na karimatach w śpiworach własnych za 20 zł . Mi odstąpiło małżeństwo materac więc nie było najgorzej na dole hałasowali do północy na gitarze akustycznej przy pijackich śpiewkach ja jednak byłem na tyle zmęczony że zaraz padłem i nie zważając na te hałasy zasnąłem we własnym śpiworze na materacu twardym snem. Mimo moich nalegań nie dano mi możliwości przenocowania w pokoju, nie mówiąc już o dostępie do wygodnego i ciepłego łóżka . W tej sytuacji jednak nie miałem pretensji, obiekt był przepełniony pomimo późnej jesieni. Rano się obudziłem na luzie koło 8.00- było już pochmurno a najwyższe szczyty w chmurach - w drodze do Zakopanego poznałem projektanta szpitala w Krakowie Prokocimiu z Bydgoszczy- w tym miejscu pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziękuję za podwiezienie za free do Zakopca. zaczął padać deszcz zdążyliśmy więc w ostatniej chwili dojść do Jego samochodu na Palenicy Białczańskiej gdzie każdą godzinę nowej doby traktują jak cały dzień za 20zł kolejne tak go skasowali.

-Od razu trafiłem pod autobus do Krakowa Szwagropolu za 20 zł normalna cena ( nie zdążyłem znaleźć legitymacji ) i jazda do Krakowa od 9.50 rano, potem busem ekspresem szybko znalazł się do Katowic gdzie byłem przed 14.00 lało już całą drogę , w Katowicach także , w mieszkaniu doszedłem przed 14.30 a najbardziej zmokłem w ... Katowicach.

- Na jesieni głównym celem było przejście ostatnich brakujących szlaków Tatr Polskich. Łaskawy w tym roku pogodowo październik pozwolił jednak na sięgnięcie do słowackich celów , zasadniczo przewidzianych na przyszły sezon. Pod względem kolorystyki znów potwierdzam fakt że październik jest lepszy od września, nie dokuczają już też upały jakie często panują w 1 połowie września jeszcze. Wadą października a w szczególności listopada są jednak bardzo zimne noce, przy czym teraz już praktycznie codziennie mroźne. Pogodowo ma być jednak w Tatrach jeszcze wyśmienicie w II połowie listopada br. , toteż doświadczonych i obeznanych z listopadowymi Tatrami - zachęcam do wykorzystania tych warunków. Tatry Zachodnie czy Dolina 5 Stawów wyglądają bezśnieżnie i wciąż jesiennie . Dziękuję za wszelkie uwagi i wskazówki, będę je brał pod uwagę jeżeli wezmę się kiedyś za jakąś nową relację. Jak chodzi o tą część Tatr Słowackich, to polecam najbardziej szlak na Koprowy przez Mięguszowiecką Dolinę -mniej podejścia niż na Krywań i Rysy, a widoki fenomenalne, przepiękne. Mnie szczególnie urzekła Grań Baszt i Mały Staw Hińczowy. Pozdrawiam i czekam na relacje późnojesienne i zimowe - wszak my w przeciwieństwie do niedźwiedzi nie zapadamy w sen zimowy... :wink: :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lis 19, 2012 12:35 am 
Kombatant

Dołączył(a): Pn paź 10, 2005 9:36 pm
Posty: 600
Lokalizacja: Rybnik
Jakub napisał(a):
Mimo iż byłem w śpiworze o termice 5-25*C, w kurtce przeciwdeszczowej spałem, grubej bluzie, koszuli z długim rękawem i podkoszulce-było mi zimno.


Trzeba było zostać w samej bieliźnie, ogrzałbyś się pewnie bez problemu. Przy tylu założonych warstwach ciepło nie mogło przebić się przez ubranie i spiwór pozostawał zimny.

_________________
http://www.flickr.com/photos/marchew/sets


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 21, 2012 3:50 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn lip 10, 2006 7:11 pm
Posty: 907
Lokalizacja: Białystok
Jakub napisał(a):
przeleciało kilka samolotów które o dziwo udało mi się uwiecznić na kliszach

rentgenowskich... :?:
Jakub napisał(a):
Nomen omen oni też musieli wcześnie wyjść skoro planowali Rysy. Ja je odrzuciłem gdyż moim celem był Koprowy na którym jeszcze nie byłem a to są rozbieżne kierunki. Przejście przez Rysy nie wchodziło także w grę z powodów ograniczeń czasowych.

faktycznie przez Wrota Chałubińskiego jest szybciej :x ale ja się nie znam :evil:

_________________
Marek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 21, 2012 3:53 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
Jakub, trasa bardzo ciekawa - chodzi mi o całą 3-dniową. Gratuluję Ci pomysłu i realizacji.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 23, 2012 12:05 pm 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 17, 2012 6:30 pm
Posty: 268
Lokalizacja: 413km
Jakub przeczytałem od deski do deski. Bardzo spodobały mi się twoje opisy, widać w nich czym dla Ciebie są Tatry :)
Szkoda tylko że zdjęcia są tak porozrzucane, poza tym bomba :mrgreen:
Nocleg w Cichej Dolinie?? Nie bałeś się misiów?? :P
Gratuluję i Pozdrawiam

Aha byłem w tym samym czasie w górach, na Liliowych myślałem że mnie wywieje, Ty napisałeś tylko jakąś tam wzmiankę o wietrze :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 23, 2012 6:35 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Dziękuję za pozytywne ostatnie 2 posty i pozostałe :) obiecuję że zdjęcia w najbliższym czasie. Co do śpiwora to będę to brał pod uwagę następnym razem:) zamierzam kupić zresztą lepszy. Co do wiatru-fakt był zimny, po słowackiej stronie grani już tak nie wiało jednak, całkiem przyjemnie było w Dolinie Wierchcichej. Wiało za to bardzo na Głądkiej Przełęczy i Gładkim Wierchu-mimo to widziałem ludzi na Kozim... tam to dopiero musiało wiać... spałem w dolnej części Doliny Koprowej, a nie u wylotu Cichej , gdzie leży Podbańska. Może nawet kopnąłbym się do tej osady-gdyby moim celem nie był Krywań ( zawsze to kilka km więcej drogi). Najgorszy wiatr był jednak 6 -go przed załamaniem pogody-wyrywał kamienie z grani i strach niżej w lesie czy suche drzewa nie runą a skrzypiały...a w listopadzie to już w ogóle z wiatrem jest masakra. Potwierdzają to np. relacje Olgi no i muszę złożyć w tym miejscu szacunek za taką ilość wypraw w 2011 i tym roku! pełen podziw, ten Baraniec w listopadzie to też musiałobyć miłe szaleńśtwo, podobnie szpiglasowa. Chociaż w listopadzie to chyba bym sandałów już nie brał :wink: ale czerwiec lipiec mogą być dobre 8)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL