Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N cze 16, 2024 4:48 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 108 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn wrz 16, 2013 8:08 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 6:19 pm
Posty: 3425
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
semow napisał(a):
czuć w tym nutkę heroizmu

Dobrze, że nie siarkowodoru :roll:

_________________
Zesraj się, a nie daj się...:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 16, 2013 8:17 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 27, 2010 10:41 pm
Posty: 2620
Rohu napisał(a):
Nie posłuchałem bicia serca skały
A ja mam nawet fotograficzny dowód (z pewnego tajemniczego wątku z innego forum, stąd nagłówek ezoteryczny) http://memytutaj.pl/media/created/lcutzp.jpg ;)

_________________
Zob za zob - glavo za glavo
Zob za zob na divjo zabavo!

Alpy Julijskie www.gavagai.ngt.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 16, 2013 8:20 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Faktycznie dużo na tym zdjęciu brązowego, ale to jednak nie to :(


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 16, 2013 8:24 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 27, 2010 10:41 pm
Posty: 2620
Malkontent!

_________________
Zob za zob - glavo za glavo
Zob za zob na divjo zabavo!

Alpy Julijskie www.gavagai.ngt.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 16, 2013 8:28 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
W pewnych sprawach jestem po prostu ortodoksem ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 16, 2013 8:51 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 17, 2005 9:35 pm
Posty: 1125
22 sierpnia. Od tego dnia zaczal się mini maraton logistyczno-wspinaczkowy o czym się przekonacie za chwile. Idziemy na Setke. Najsensowniejsze rozwiązanie. Nie spieszymy się ze wstawaniem żeby przeschlo. Pozniej czekamy żeby się wbic w droge….Pozniej czekamy na stanowiskach bo zespol przed nami troszke się guzdra. Tak jak nie chciałem tam isc tak mi się podobalo, a uroku dodala jeszcze mgla. Chcialem minac gosci przed nami bokiem, którzy poszli na wyciag z gzymsem ale nie dalo rady. Okazalo się ze w obejściu był niezły gnoj, krucho i trudno z asekuracja. W rezultacie dlugo kiblowaliśmy na nastepnym stanie dodatkowo rozplatujac im line, o czym wspominałem wczesniej. W schronie jesteśmy o 17.30 a na 20.00 zaplanowane jest wyjscie ponownie na Prawe Żebro (takie nocne wspinanie).

Obrazek
Na pierwszym wyc. Setki.

Obrazek

22/23 sierpnia. Oczywiście wita nas mgla i czolowki nie walą tak mocno jak powinny hehe. Podzial taki sam wyciągów jak poprzednio. Mamy szczescie bo zimno nie jest, ani wietrznie, a mgla w sumie mi się nawet podobala! A dzieki niej pierwszy wyciag super. Niby latwy, troche spionowany ale noca szlo troche wolniej niż w dzien. Na około w wilgoci posuwające pajaki i mnóstwo ślimaków :) Podobnie wyciag parchaty, z którego wychodzilo się do pierwszego stanu na drodze, obecnie omijany plyta z lewej strony za IV+ (sa tam 2 ringi) w nocy trudniejszy. Calosc ze zjazdami zajmuje nam 5,5h. To jedyny czas jaki pamiętam z kursu bo nie było czasu zajmowac się takimi ... :) O 4.00 jestesmy w Betlejem. Nastepnego dnia przenosiny do Moka i znow taszczenie workow. Na taborze jesteśmy o 19.

24 sierpnia. Wstajemy chyba o 5 czy 6 W sumie było mi wszystko jedno, o ktorej bo w koncu w namiocie moglem się spokojnie wyspac jak mlody bog! Warunki jak dla mnie rewelacyjne o ile nie ma ulewnych deszczow. Mesa git, fajni ludzie etc. Troche trwalo zanim się rano wybraliśmy. Idziemy na Kope Spadowa. Skłodowski z pierwszym wyciągiem z Brzoskwini. Miałem nas wpisac do książki wiec daje powrot na 14 za co dostalem zjebki ze za szybko i tak dalej. Jak się okazalo wyszlo na moje bo spokojnie byśmy się na 14 wyrobili :) Latwe podejście, jak dla mnie duzo wygodniejsze niż pod drogi na Koscielcu. Przed startem losowanie z kamyczkiem kto prowadzi pierwszy. Pada na Evi. Piatkowa plyta bardzo ladna z dobra asekuracja, potem jakis III pasaz i niby kluczowy wyciag za VI- gdzie asekuracja również dobra. W cruxie nie wystarczyla chamska sila tylko trzeba było troche na odciąg, troche z bułki jak wiadomo i hopsa do gory. Stan na stanowisku zjazdowym. Uprzedzajac fakty. Cala trasa super i każdemu mogę ja polecic kto się czuje w takiej cyfrze. Smiem twierdzic, ze jeszcze kiedys tam wroce z przyjemnością.

Obrazek
Pierwszy wyc. od Brzoskwini

Obrazek
Kurdupel na 3 wyciagu.

Obrazek

Dalej zamiana. Zaczynam od trawersu, który przypomina troche dwójkowa płyte z Prawego Żebra tylko ze ten jest wyceniony na V? Chyba za przewiniecie na koncu. Ide scisle z fototopo Głazka i zakladam stan w zacieciu i niepotrzebnie bo należy to zrobic troche wczesniej na solidnej polce z solidna liczba haczorow. No ale nie ma tego zlego. Dzieki temu mogę się wykazac budowa stanu kombinowanego z wszelkiej masci przyrządów i 4 punktów. Start po mokrej plycie. Rysa w zacieciu również mokra. Miałem po drodze nie fajne uczucie gdy jedna reke restowalem a druga zaczela mi powoli się wysuwac. No i się zaczęło. Generalnie wyciag super ale co ja się na nim naje.bałem i nastekałem to moje. Mogę śmiało powiedziec, ze to było najtrudniejsze czyste prowadzenie w gorach. Evi i i instruktor krecili ze mnie konkretna beczke. Jak się okazalo gdy ich ściągałem to ja kręciłem beczke z nich :) Doszlismy nawet wszyscy do wniosku, ze ten wyciag powinien być zdecydowanie tym kluczowym. Dobrze ze był hak co pare metrow, ale i tak dokładałem pomiedzy cos swojego. Jest tam taki fragment gdy jestes na spionowanej plycie a z lewej wyrzuca cię lekko przewieszona druga plyta zaciecia. Polecam! Pozniej trzeba było jeszcze tylko znaleźć stanowisko, do którego trzeba dojsc kawalek na lotnej i heja dół.

Obrazek
Trawersik!

Obrazek
Przewiniecie.

Obrazek
Start do V wyc. po mokrej plycie.

Obrazek

Obrazek
Ciagla walka, ale do polki juz byl tylko kawaleczek!

No i na 14 bysmy zdazyli w cuglach ale przlozony chciał wybadac inne drogi dla kursantow. A wiec pozakursowo Milicjanci! Szef tutaj już prowadzi. Dwa wyciagi konkretnych rzęchów może za III. Potem znow zaciecie za V+ na którym trzeba się podobnie nasapac jak na Sklodowskim, tylko ze krótsze. I jesteśmy ponownie przy stanie przed trawersem na Skłodowskim. Dalej chyba cos za VI+, najpierw trawers, który bil wszystkie trawersy jakie w zyciu zrobiłem i wyjscie do gory. Ale psioczyl! A to ze się rusza, a to ze slaba asekuracja, a to ze cos z wycena nie tak hehe. W koncu zaczęliśmy się podśmiewać: „Dawaj na dól, ledwo poprowadziles V+ to gdzie się pchasz na VI+!” Ja z kolei: „Chyba poczułem krople na rece!”, „Tak???” Jak wyszedl to zjechal do nas na cale szczescie bo byloby A0 jak nic, a i nam się już nie chcialo, a i droga nie nadaje się na kursy.

Wieczorem, drobne dysputy w mesie. Mowie, ze warto czasem poczuc w gorach ten romantyzm, porozglądać się, chłonąc otoczenie! Zostalem zgaszony, ze liczy się zapierdala.nie i cyfra. Co jest prawda. Ale prawda jest również, ze szefa podpuściłem i dal się złapać. Szef odgryzl się jak przyszedł Hobrzański rozdal ludziom teksty chyba swoich piosenek i zaczeli śpiewać. Chyba nawet to nagrywali ?! Mówi: „Masz kur.wa teraz swój romantyzm!” a w tle słychać wycie cos tam: „Idziemy przez okapy tralalala..” hehe
Jak się pozniej dowiedziałem, gdyby była stabilna pogoda na kolejny dzien prawdopodobnie wbilibyśmy się w Schody do nieba! Ale może to i dobrze, ze nie wypalilo bo pojdziemy to sami z Ewelina :) A wiec kolejnego dnia Czołówka MSW. C.D.N.

_________________
Omówienie sezonu ograniczam do rejonu Morskiego Oka i Tatr Zachodnich (...). By zasłużyć na wyróżnienie w rejonie Hali trzeba by najtrudniejszą tamtejszą drogę przejść nocą, samotnie i w kapciach. - Władysław Cywiński


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 16, 2013 9:39 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
No nie no pięknie. Ile ta droga ma w sumie wyciągów (sorry za lenistwo)?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 16, 2013 9:46 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 17, 2005 9:35 pm
Posty: 1125
Cywiński miesza jak to ma w zwyczaju i nic nie mozna sie polapac ani w przebiegu ani w wycenach. Zwykle robi sie Sklodowskiego z pierwszym wyc. od Brzoskwini (omija sie wowczas III parchy) a potem sa jeszcze 4. Szosty ostatni to bylo wlasciwie dojscie na lotnej do stanu zjazdowego.

_________________
Omówienie sezonu ograniczam do rejonu Morskiego Oka i Tatr Zachodnich (...). By zasłużyć na wyróżnienie w rejonie Hali trzeba by najtrudniejszą tamtejszą drogę przejść nocą, samotnie i w kapciach. - Władysław Cywiński


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 1:14 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Burza napisał(a):
...Wieczorem, drobne dysputy w mesie. Mowie, ze warto czasem poczuc w gorach ten romantyzm, porozglądać się, chłonąc otoczenie! Zostalem zgaszony, ze liczy się zapierdala.nie i cyfra. Co jest prawda. ...


Zazdroszcze przezyc, umiejetnosci i tego kursu. Wspinaczki ledwie liznalem i juz raczej nie pociagne wyzej. Znam swoje granice i podziwiam tych, ktorzy maja je dalej. Nie zgadzam sie jednak z tym fragmentem. Nie dlatego, ze traktuje go powaznie, ale dlatego, ze stoi w sprzecznosci z esencja tego co mi daly gory, czyli zrozumienia jak jestem maly i kruchy. Dopiero tu po raz pierwszy uswiadomilem sobie, ze jestem malutka czescia ogromnego systemu i poczucie to dalo mi mozliwosc spojrzenia na wlasne problemy z dystansem. Dlatego bedac niespelnionym wspinaczem ciesze sie, ze moge sie w gorach chociaz porozgladac i chlonac otoczenie. Czy jest w tym romantyzm - nie wiem, ale do domu wracam oczyszczony z trosk i ze swieza checia do sprostania gownianej rzeczywistosci. Nie dala mi tego zadna cyfra. Z zapierdala.niem sie zgodze, przy czym dla mnie wystarczy jak mnie Matka Natura czasem dobrze przeleci. No i wciagnac to swoje sto kilo na jakis szczyt to tez maly, osobisty sukces. Nie sadze abym sie przy tym mniej umeczyl niz przy wspinaniu. Dziala w kazdym razie podobnie. Gratuluje tych wszystkich drog Burza. Pzdr.

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 9:31 am 
Kombatant

Dołączył(a): Śr cze 01, 2011 6:17 am
Posty: 437
Lokalizacja: Kraków
Mazio prawdą jest to co mówisz, ale jak idziesz na trudniejszą drogę, to ciężko wyłapać to o czym piszesz. Liczy się to by jak najszybciej znaleźć się pod drogą, a na drodze myślisz o kolejnym ruchu, o tym żeby się nie zgubić, żeby rozsądnie siłami gospodarować etc. Praktycznie nie skupiam się wtedy na górach samych w sobie..
Dlatego lubię sobie czasami pójść w góry tak na lajcie, na coś łatwiejszego, wtedy możesz się poopierdalać, zatrzymać na chwile, a samo łażenie, czy wspin jest też taki leniwy, masz dużo czasu żeby pomyśleć, porozglądać się itd.
To mój punkt widzenia tzn. widzę, że tak mam, nie wiem czy to dobrze, czy źle ale tak to już u mnie jest. Jak idę się wspinać liczy się zapierdalanie, i nie ma co ukrywać, cyfra :-)

Takie chodzenie po górach, czy cyfra dają satysfakcje, trochę inną, ale sprowadzającą się chyba do tego samego, człowiek się od tego uzależnia ;-)

pzdr

_________________
Jako pijesz, tako leziesz.


Ostatnio edytowano Wt wrz 17, 2013 10:00 am przez rumpel, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 9:52 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
bo prawdziwy romantyzm to jest wtedy, jak się dobrze w dupę dostanie :)

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 10:07 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Dla mnie głównie liczy się piękno drogi i eksploracja oraz... zapierd.lanie ;)

A właściwie to żeby robić to sprawnie.
Generalnie romantyzm w tym wszystkim jest dość mocno osadzony. Sam klimat wspinania, ascetyzm i walka ze sobą samym. W tym wszystkim też jest piękno i moim zdaniem znacznie pełniejsze niż to w łańcuchach górskich.

Chociaż ja to bardziej właśnie traktuję jak eksplorację, a nie jak wspinanie, to mimo to szkoda by mi było czasu na wycieczkę 0+.

Jeszcze ważnym aspektem dla mnie jest kolekcjonerstwo, ale za raz ktoś wyjedzie z "zaliczaniem"...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 10:23 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14894
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Burza napisał(a):
...Wieczorem, drobne dysputy w mesie. Mowie, ze warto czasem poczuc w gorach ten romantyzm, porozglądać się, chłonąc otoczenie! Zostalem zgaszony, ze liczy się zapierdala.nie i cyfra...


Ciekawy temat - jak dla mnie tu gdzies nalezy szukąć różnicy w podejściu "sportowym" i "ekploracyjnym".
Podejrzewam też, że tu właśnie znajduje się właściwy podział "wspinania jako takiego w sensie technicznym" na "turystykę" (eksploracja) i "wspinaczkę" (sport). Sama w sobie cyfra i czas w sensie pomiaru bezwzględnego ma tu znaczenie czysto względne, chodzi o "motywację", dlatego próby definiowania gdzie zaczyna się wspinanie a kończy turystyka są chybione, a najlepiej ilustruje to wahlarz proponowanych granic: II, IV, VI, VI.3....


"Zapierdalanie i cyfra" to czysty sport. Gadanie co poniektórych "wspinaczy" o jakiejś "mistyce" którą czują podczas wspinania jako takiego uważam za zwykłe pitolenie, prawdopodobnie to połączenie kilku czynników:
- wpływ adrenaliny,
- atawistyczna radość z tego, że znowu udało się przeżyć,
- "last but not least" - udało się czyli znowu "dojebałem kolegom" którzy by tutaj nie dali rady, wszak "poczucie właśnej wartości" musi być budowane względnie, zwycięzca potrzebuje "pokonanego" gdyby wszyscy ludzie świata pokonywali trudności do IV, wspinbacz pokonujący piątki naprawdę nie siliłby się na VI.3.

Ja prawdę mówiąc przynajmniej tego ostatniego - "dojebałem kolegom" - nie lubię, pewnie też i dlatego że po pierwsze jestem raczej słabym wspinaczem, po drugie nie widzę jakichs istotnych powodów bym miał "dojebywać kolegom" (przynajmniej juz tak na wstępie i z założenia).
Radość z tego że znowu udało się przeżyć jest naturalna, ale nieodłącznie towarzyszy jej pytanie "a może zwyczajnie nie trzeba było wchodzić w drogę?" Kiedyś miałem prostą odpowiedź: "wchodze bo lubię" i raczej ukrywaną ale obiektywnie jak najbardziej funkcjonującą: "prawdę mówiąc czy się sp..lę czy nie - mam to w d..e". Ale to się właśnie w którymś momencie, najdalej jak mi żona powiedziała "jestem w ciąży" zmieniło, a prawdę mówiąc chyba nawet trochę wcześniej.
Nadal bardzo lubię się wpinać i podejmować rozmaite obiektywnie niebezpieczne wędrówki, ale zdecydowanie staram się być jeszcze ostrożniejszy niż kiedyś. Ciągle sobie mówię, że jak dzieci trochę podrosną, to jeszcze trochę "dojebię kolegom" ;-) .

A tak poza tym z czysto "technicznego" punktu widzenia zdolność do "szybszego zapierdalania" i "wyższej cyfry" żadnemu "turyście" też nie zaszkodziła, oczywiście i trudno żeby czego innego uczono na kursach taternickich, przecież o to chodzi. Ale to "strona techniczna" a tak ogólnie to mi wyżej chodziło o "ideologię". Przynajmniej na chwilę obecna mam jak Mazio, prawdę mówiąc zawsze miałem. "Wewnętrzna sprężyna" ma wbudowaną wadę z czasem się psuje i by mi chyba przeszkadzało, gdybym miał być wyznawcą "ideologii sportowej" we wspinaczce. (BTW. Jest taki popularny, a nawet w środowisku kultowy film "Deklaracja Nieśmiertelności" ;-) ).

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 10:37 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
grubyilysy napisał(a):
- wpływ adrenaliny,

podobnie pitolonie pt. w górach jest wszystko co kocham (innymi słowy romantyzm i mistyka w/w), utożsamiane z turystyką, można swobodnie zrzucić na endorfiny

Szalony prezentuje w filmie skrajnie sportowe podejście, co jest może ciekawe z poznawczego punktu widzenia ale raczej mało praktyczne dla przeciętnego zjadacza skały

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 10:43 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 23, 2006 8:39 am
Posty: 5110
Lokalizacja: daleko od gór
semow napisał(a):
filmie skrajnie sportowe podejście
Jest mi bardzo odległe. Nawet zwyczjnie sportowe mi nie konweniuje. :wink:

_________________
W życiu piękne są tylko chwile. (R. Riedel)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 10:49 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14894
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
semow napisał(a):
grubyilysy napisał(a):
- wpływ adrenaliny,

podobnie pitolonie pt. w górach jest wszystko co kocham (innymi słowy romantyzm i mistyka w/w), utożsamiane z turystyką, można swobodnie zrzucić na endorfiny


...człowiek potrzebuje piękna krajobrazu...
Jan Paweł II
(cytowane z pamięci)
Ja osobiście nie tyle nawet "piękna krajobrazu", co raczej:
- oderwania od codzienności w "inny świat",
- bycia tam gdzie mnie nie było, a co zwyczajnie mnie "pociąga",
- a nawet zwyczajnie "trochę ruchu".

To drugie chyba akurat ma związek z tym o czym pisał JP II.
Czy to "romantyzm i mistyka" - jak zwał tak zwał, natomiast zwróć uwagę: to ZUPEŁNIE inny zestaw niż wymieniony wyżej przy "wspinaczce". Wspólna jest może jedynie próba "chemicznego" tłumaczenia "pozytywnych przeżyć".



semow napisał(a):
Szalony prezentuje w filmie skrajnie sportowe podejście, co jest może ciekawe z poznawczego punktu widzenia ale raczej mało praktyczne dla przeciętnego zjadacza skały

Ciężko zajrzeć "głęboko w duszę" "statystycznemu zjadaczowi skały". Jednak gdyby "ideologia Szalonego" "nie miała sensu", to albo by się z niego tylko śmiali, albo uważali za "kompletnego pomyleńca".
Tak nie jest, ja uważam Szalonego zwyczajnie za całkiem inteligentnego człowieka, który potrafił nieco dokładniej, uczciwiej i bez ogródek nazwać i ocenić własne motywacje. Nie uważam, ale to faktycznie kwestia "przekonania", by były one inne niż "przeciętne", co najwyżej, akurat jemu, dzięki talentowi i ciężkiej pracy, udało się "prawie wszystkich pokonać".

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 10:57 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
grubyilysy napisał(a):
Wspólna jest może jedynie próba "chemicznego" tłumaczenia "pozytywnych przeżyć".

bo to zależy od punktu widzenia
jeżeli "wygar" na mocnej cyfrze Ci nie konweniuje, masz swoje preferencje - tłumaczysz to j.w., nie odnajdując w ekstremie specjalnych wartości
co Tobie może się wydawać pitoleniem, w rzeczy samej może się okazać tak samo uprawnione jak Twoje motywacje; ot taki charakter dyskusji o ocenach.

grubyilysy napisał(a):
Ciężko zajrzeć "głęboko w duszę" "statystycznemu zjadaczowi skały". Jednak gdyby "ideologia Szalonego" "nie miała sensu", to albo by się z niego tylko śmiali, albo uważali za "kompletnego pomyleńca".

Czytając jego posty - nie daleko od takiego stwierdzenia :mrgreen:
ale tak konkretnie, dystans dzielący filozofię Szalonego od typowego współczesnego wspinacza, nawet sportowego - pokazuje choćby podejście do kucia, to jest swego rodzaju odzwierciedlenie tego założenia czystego ruchu (o ile dobrze pamiętam to, co Szalony mówił).

_________________
wertykalnie
flickr


Ostatnio edytowano Wt wrz 17, 2013 11:00 am przez semow, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 10:58 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Bardzo ciekawy temat się wywiązał.
grubyilysy napisał(a):
- "last but not least" - udało się czyli znowu "dojebałem kolegom" którzy by tutaj nie dali rady, wszak "poczucie właśnej wartości" musi być budowane względnie, zwycięzca potrzebuje "pokonanego" gdyby wszyscy ludzie świata pokonywali trudności do IV, wspinbacz pokonujący piątki naprawdę nie siliłby się na VI.3.

grubyilysy napisał(a):
Ja prawdę mówiąc przynajmniej tego ostatniego - "dojebałem kolegom" - nie lubię, pewnie też i dlatego że po pierwsze jestem raczej słabym wspinaczem, po drugie nie widzę jakichs istotnych powodów bym miał "dojebywać kolegom" (przynajmniej juz tak na wstępie i z założenia).

O ile takie dojebywanie na poziomie 'pro' dla kogokolwiek ma znaczenie (podnoszenie poprzeczki, wyznaczanie nowych standardów) i jego chęć jest uzasadniona (ambicje, ego oraz idące za sukcesem kasa i splendor), tak na poziomie o którym wspominasz jest raczej śmieszne. Natomiast niezależnie od poziomu z ludzi wychodzą czasem różne brzydkie rzeczy... Tak sobie myślę, że gdybym fizycznie i psychicznie była predysponowana do dużo ambitniejszego wspinu i zaczęłaby mną kierować skryta bądź jawna chęć dojebywania komukolwiek, to musiałabym się poważnie nad sobą zastanowić.

Generalnie bardzo zgadzam się z tym co napisał wyżej rumpel i kilerus. Myślę, że to podnoszenie sobie poprzeczki jest rzeczą naturalną w tym sporcie i bardzo pozytywną, dopóki człowiekiem kierują trochę wyższe pobudki niż chęć dowalenia komuś i leczenie kompleksów.

Sorry jeśli powiało krainą elfów, ale tak to widzę.

btw.
grubyilysy napisał(a):
Ciągle sobie mówię, że jak dzieci trochę podrosną, to jeszcze trochę "dojebię kolegom" ;-) .

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

_________________
Obrazek


Ostatnio edytowano Wt wrz 17, 2013 11:17 am przez nutshell, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:01 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 17, 2005 9:35 pm
Posty: 1125
Dla mnie podzial jest raczej prosty, moze dlatego ze wiele rzeczy w zyciu ma dla mnie odcienie czarno-biale.
Jezeli jestes na powaznej drodze to zpier.dalasz i tylko to sie liczy. Jak jestes na treku z latwym zejsciem i dobrej pogodzie mozesz chłonąć do woli. Pytanie co wolisz? Albo co wybierzesz kosztem drugiego? Moim zdaniem trzeba miec w sobie jedno i drugie albo inaczej, nie mozna pomijac tego obcowania sam na sam z otoczeniem w gorach. Bo jezeli interesuje Cie tylko sport to po co jechac w gory gdzie tylko latwiej sie ubic? Lepiej jechac na cos obitego (lub nie) gdzie pogoda pewniejsza. Siedz na panelu. Chyba sam sie gubie. Bo przeciez lubie nutke romantyzmu a ostatnio tylko samo wspinanie i szkoda dnia na co innego.... chyba wybieram to co wciaga mnie coraz bardziej. Pewnie gdyby bylo blizej poswiecalbym troche czasu na chodzenie po wierchach a tak....

_________________
Omówienie sezonu ograniczam do rejonu Morskiego Oka i Tatr Zachodnich (...). By zasłużyć na wyróżnienie w rejonie Hali trzeba by najtrudniejszą tamtejszą drogę przejść nocą, samotnie i w kapciach. - Władysław Cywiński


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:11 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Cytuj:
Bo jezeli interesuje Cie tylko sport to po co jechac w gory gdzie tylko latwiej sie ubic? Lepiej jechac na cos obitego (lub nie) gdzie pogoda pewniejsza. Siedz na panelu.

Tylko w górach do sportowego 'osiągu' dochodzą jeszcze realne zagrożenia ze strony natury, zmiennej pogody, słowem taki real life w którym przeważnie mylisz się tylko RAZ. To wywołuje dodatkową adrenalinę, a ta jak wiadomo podkręca i uzależnia ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:24 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14894
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
semow napisał(a):
grubyilysy napisał(a):
Wspólna jest może jedynie próba "chemicznego" tłumaczenia "pozytywnych przeżyć".

bo to zależy od punktu widzenia
jeżeli "wygar" na mocnej cyfrze Ci nie konweniuje, masz swoje preferencje - tłumaczysz to j.w., nie odnajdując w ekstremie specjalnych wartości
co Tobie może się wydawać pitoleniem, w rzeczy samej może się okazać tak samo uprawnione jak Twoje motywacje; ot taki charakter dyskusji o ocenach.


Może. Ale faktycznie tak tego nie widzę i faktycznie już prędzej widziałbym autentycznych "poszukiwaczy mistyki" wśród "turystów" (eksploratorów) niż "wspinaczy" (sportowców). Z kilku powodów, ale najprostszym jest "obserwacja statystyczna". Ja "wychowałem" się na książkach Piotrowskiego. Tam się naprawdę trochę czuło "mistykę". Zresztą to było dość częste zjawisko u wspinaczy "epoki przedmessnerowskiej*".
Zwróć uwagę jak dziś wygląda większośc opisów "współczesnych łojantów". Może w lekkiej parafrazie i nie twierdzę że brak wyjątków ale na pewno w przeciwieństwie do turystów właśnie reguła wygląda jakoś tak:

...bardzo trudny wyciąg, dałbym mu jakieś 6.6+, potem cholernie trudny przechwyt, tutaj przewieszka, ale idzie ją skosić na wprost, dalej kilkadziesiąt metrów rzęcha...

Trochę trudno uwierzyć, że ludzie piszący j/w szukali w swojej wspinaczce jakiejś "mistyki". Wyraz "mistyka" ma jednak pewne utrwalone skojarzenia (chyba jedynie na TG są one jakoś tam powiązane z czynnością robienia kupy).

------------------------

* Też z pamięci.

"...alpinizm nie jest związany z żadną ideologią, jego uprawianie jest konsekwencją tego, że zaczęło się go uprawiać..." - Reinhold Messner
I ja się z tym nawet zgadzam.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:32 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
grubyilysy napisał(a):
Trochę trudno uwierzyć, że ludzie piszący j/w szukali w swojej wspinaczce jakiejś "mistyki". Wyraz "mistyka" ma jednak pewne utrwalone skojarzenia (chyba jedynie na TG są one jakoś tam powiązane z czynnością robienia kupy).

Jeżeli przyjmiemy, że opis odzwierciedla stan psychiczny autora - to owszem ;)

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:34 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14894
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
semow napisał(a):
...tak konkretnie, dystans dzielący filozofię Szalonego od typowego współczesnego wspinacza, nawet sportowego - pokazuje choćby podejście do kucia, to jest swego rodzaju odzwierciedlenie tego założenia czystego ruchu (o ile dobrze pamiętam to, co Szalony mówił)...


Nie całkiem się zgadzam.
To jak w rzeczywistości blisko współczesnemu polskiemu wspinaczowi do ideoologi Szalonego pokazuje liczba ringów na Jurze. Zakaz preparowania jest jedynie "listkiem figowym", wynikiem pewnego "kompromisu" w którym "ideologia tradycyjna", przynajmniej w Polsce, przegrała niemal z kretesem.
Akurat na forum TG "tradycjonalizm" jak dotąd trzymał się całkiem nieźle.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:47 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14894
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
nutshell napisał(a):
...tak na poziomie o którym wspominasz jest raczej śmieszne...

Ja prawdę mówiąc nawet tak ostro tego nie oceniam.
Napisałem, że nie lubię, bo - z "rozmaitych" powodów - rzeczywiście nie lubię.
Ale czy śmieszne? Na czymś trzeba budowac "poczucie własnej wartości". Jak w pracy nie idzie, żona krzyczy, kot uciekł, a pies warczy to pozostają: alkohol, kochanka, psychotropy lub załojenie drogi jakiej Zdziszek nie wkosi choćby się i zesrał.
W pewnym sensie egzystecja człowieka i rózne reguły nią rządzące bywają śmieszne ale nikt mi nie wmówi, że przełojenie drogi na której "Zdziszek zarzęził", nie jest "przyjemne". "Śmieszne"? Pewnie tak. Ale dopóki "nie pachnie chamstwem" pozostaje chyba to uznać za taką "przypadłość natury ludzkiej", podbnie jak mnóstwo "innych, śmiesznych przypadłości".

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:49 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
grubyilysy napisał(a):
semow napisał(a):
...tak konkretnie, dystans dzielący filozofię Szalonego od typowego współczesnego wspinacza, nawet sportowego - pokazuje choćby podejście do kucia, to jest swego rodzaju odzwierciedlenie tego założenia czystego ruchu (o ile dobrze pamiętam to, co Szalony mówił)...


Nie całkiem się zgadzam.
To jak w rzeczywistości blisko współczesnemu polskiemu wspinaczowi do ideoologi Szalonego pokazuje liczba ringów na Jurze. Zakaz preparowania jest jedynie "listkiem figowym", wynikiem pewnego "kompromisu" w którym "ideologia tradycyjna", przynajmniej w Polsce, przegrała niemal z kretesem.
Akurat na forum TG "tradycjonalizm" jak dotąd trzymał się całkiem nieźle.


Jak dla mnie, to on jest jeszcze bardziej na lewo. Kucie jest raczej symbolem tego, że na drodze do windowania trudności nie ma żadnych kompromisów.

Na chwilę obecną konflikt pojawia się w zakresie obijania asekurowalnych tradów (na jurze), zresztą w mojej opinii moralnie zwycięzką stroną jest prawica. Przynajmniej w środowiskach opioniotwórczych, bo podejrzewam że "pod skałami" lud by nie miał nic przeciwko...

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:49 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Ostatnio trochę gadaliśmy na ten temat z Madnessem. Na temat motywacji, tego co się chce zrobić w górach, na temat kobiet ;)


Padło tutaj, ze góry to ucieczka od rzeczywistości. Zapomniałem o tym napisać. To jest strasznie ważne. Inny świat, mniej skomplikowany, bardziej jasny. Pozwala na zresetowanie się. Uczy wiele... Normalnie tak się nie da "na dole". Zawsze jest coś co z tym światem rzeczywistym Cię łączy. Teraz oczywiście mi jest coraz ciężej zupełnie oderwać, ale staram się...

Pisaliście też o leczeniu kompleksów. To pejoratywne określenie, ale to też jest ważne. Budowanie swojego ego, stanowienie o swojej wartości to dużo daje w życiu. Miałem już w życiu parę momentów trudnych, np. szczególnie trudne dwa okresy dłuższego bezrobocia i może zabrzmi to jakoś infantylnie, ale to pozwoliło mi nie zwariować, pozwoliło mi w jakiś sposób nie patrzeć na siebie w tak krytyczny sposób.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 11:50 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 27, 2010 10:41 pm
Posty: 2620
Sport to dojebywanie komuś. Oczywiście w znaczeniu - konkurowanie z kimś. Sportowe wspinanie na tym więc polega. Robisz to, żeby być lepszy - nie od siebie z wczoraj, choć to również, ale lepszym od x-a, y-ka, z-ta. Sport to ściganie z kimś innym. Od zawsze. W górskim wspinaniu również. I jest to postawa równie dla mnie dobra co inne - stawiasz sobie cel, realizujesz go, nikomu innemu krzywdy przy tym nie robisz. Nie to, żebym sam takie miał teraz podejście (Gruby, pamiętasz, na Memoriale to ja byłem gotowy zająć ostatnie miejsce :D ), bo ambicje po podjęciu pracy i skończeniu 30. musiałem zrewidować, ale - ponieważ lubię podejmować niekiedy sportową rywalizację - na przykład wiem, że wciąż w górach jestem szybki, więc niekiedy lubię wszystkich sobie przegonić :D - jestem w stanie zrozumieć tych, którzy mają tego typu parcie.
Co do trudności drogi - fajnie jest sobie dać w dupę. W skałach - cyfrą, w górach - trudem. Dlatego w górach, osobiście, wolę - generalnie - 600 metrów II, niż 20-metrów VI. Z drugiej zas strony - z trudnej drogi więcej zapamiętam i więcej zobaczę. Bo jednak jak jest prosto i można zapylać, coś we mnie takiego się odzywa, że zaczynam gnać. Bo nie ma to jak czucie w gardle łomotu pulsu :D

_________________
Zob za zob - glavo za glavo
Zob za zob na divjo zabavo!

Alpy Julijskie www.gavagai.ngt.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 12:07 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14894
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Zombi napisał(a):
.....Gruby, pamiętasz, na Memoriale to ja byłem gotowy zająć ostatnie miejsce :D ...

A ja nie! Tylko nie wiem czy "ambicją sportową" można nazwać plan "nie zajęcia żadnego z ostatnich trzech miejsc". W sumie w myśl tego co napsiałem wyżej faktycznie tak właśnie jest - wprawdzie przegraliśmy z Marciszem, ale za to wygraliśmy ze "Zdziszkiem"*. ;-)

(* "przysłowiowym Zdziszkiem", nie mam na myśłi żadnego konkretnego pana Zdzisława...)

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 12:16 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14894
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
grubyilysy napisał(a):
Zombi napisał(a):
.....Gruby, pamiętasz, na Memoriale to ja byłem gotowy zająć ostatnie miejsce :D ...

A ja nie! Tylko nie wiem czy "ambicją sportową" można nazwać plan "nie zajęcia żadnego z ostatnich trzech miejsc". W sumie w myśl tego co napsiałem wyżej faktycznie tak właśnie jest - wprawdzie przegraliśmy z Marciszem, ale za to wygraliśmy ze "Zdziszkiem"*. ;-)

(* "przysłowiowym Zdziszkiem", nie mam na myśłi żadnego konkretnego pana Zdzisława...)


BTW.
Trochę się zastanawiałem czy aby zespół "ŻÓŁWIE" (4 pokonane drogi) nie był przypadkiem "nasłany" przez organizatorów, w tym właśnie celu, by "zająć ostatnie miejsce".

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 17, 2013 12:21 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 23, 2006 8:39 am
Posty: 5110
Lokalizacja: daleko od gór
Jak chcę zapomnieć, to idę w góry. W górach nie myślę o "codziennych" problemach. W górach umysł jest całkowicie pochłonięty górami. Nawet jak gdzieś w schonie usiłuję sobie przypomnieć, co mnie w codzienności dręczyło, wszystko wydaje mi się takie mało istotne. Zyskuję odpowiedni do spray dystans. A po ostrej wyrypie nie mam nawet sił mysłeć o "pzyciąganiu ziemskim". W górach ładuję akumulatory na dlugie miesiące absencji górskiej. Problemem jest tylko fakt zbyt rzadkich odwiedzin w górach, bo już po tygodniu lub dwóch codzienność łapie mnie w swoje sidła i znowu jest tak samo. "Przy życiu" trzyma mnie tylko nadzieja na rychły powrót w góry. Tak, coraz częściej łapię się na tym, że "tam wracam"...

_________________
W życiu piękne są tylko chwile. (R. Riedel)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 108 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL