Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N cze 16, 2024 11:14 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N wrz 22, 2013 10:09 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 04, 2009 9:21 am
Posty: 686
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Trochę się rozpisałem więc z góry ostrzegam :P

Na miejsce wypadowe tym razem wybrałem Zoldo Alto (Pecol) - ze względu na piękne położenie i niewielką odległość od miejsc, które chcieliśmy odwiedzić. Moja żona nie należy niestety do osób wspinających się (chociaż zdarza się jej asekurować mnie w skałach :) ) więc przy doborze tras musiałem to brać pod uwagę – żeby wilk był syty i owca cała :D

Dom, w którym mieliśmy apartament:

Obrazek

Polecam, bo cena jedna z niższych w okolicy, a standard na przyzwoitym poziomie. No i widoczek z taraso-ogrodu pierwsza klasa, w jedną stronę na na Civettę...

Obrazek

... w drugą na Pelmo

Obrazek

Na pierwszy ogień poszła Moiazza.

Obrazek

Obrazek

Marzyła mi się cała ferrata Constantini, ale z wiadomych przyczyn musiałem odpuścić... Stanęło więc na wariancie Constantini Ovest wyprowadzającej na bivacco Ghedini:

Obrazek

Z tego miejsca otwiera się piękny widok na jutrzejszy cel czyli Civettę...

Obrazek

... oraz bardziej odległe grupy i szczyty, m.in. Punta Penię i Piz Boe, na które wchodziliśmy w zeszłym roku. Łezką się w oku zakręciła :wink: Oczywiście musiałem zrobić „zooma” najbardziej chyba „kosmicznego” szczytu w Europie jaki widziałem :)

Obrazek

Obrazek

Okazało się, że czasowo nie wygląda to za dobrze więc żona postanawia zaczekać przy biwaku, a ja wrzucam wyższy bieg i ruszam dalej, ferratą Cengia Angelini (będącą częścią całej Constantini).

Po drodze jest fajna półeczka, którą trzeba przetrawersować. Oczywiście skoro jest lina to emocji nie ma ale wygląda to fajnie:

Obrazek

W planach mam wejść na szczyt Moiazza Sud ale z opisów wynika, że by się na niego dostać wytyczoną trasą trzeba obejść cały masyw i się później „wracać”. A że pora późna (nie spotkałem ani jednej osoby aż od Bivacco) i kominy wzdłuż ścieżki spokojnie nadają się do żywcowania (II-III) więc wciskam się w jeden z nich i po niedługim czasie melduję na pierwszym wierzchołku, z którego widać drugi, na który dostaję się krótką granią:

Obrazek

Trochę widoczków i „autofota” :mrgreen:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu widać „uzbrojoną" grań którą miałem się na szczyt dostać, z powrotem również z niej nie korzystam bo systemem kominów opuszczam się kilkadziesiąt metrów poniżej gdzie powinna być ścieżka:

Obrazek

Powrót więc tą samą drogą, półeczka, biwak i na dół baaardzo długim żlebem.
No i już na lajcie zejście na przełęcz Duran przez schronisko Caristatio.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W drugi dzień ruszamy w „domową” grupę Civetty.

Na przekór opisom nie korzystamy z wyciągu na przełęczy Palafavera, a wyruszamy bezpośrednio z domu w Pecol więc przed nami kawał drogi i przewyższenia. Ale po wczorajszej długiej trasie i dobrym winie wieczorem spało się świetnie więc power jest.

Obrazek

Obrazek

Po drodze przechodzi się jedną z piękniejszych „zawieszonych” dolin, jakie widziałem:

Obrazek

Tysiąc metrów podejścia za nami więc kawka w schronisku Coldai się należy. Schron położony jest w świetnym miejscu:

Obrazek

Genialnie z tej trasy prezentuje się szczególnie kolejny cel czyli M. Pelmo:

Obrazek

Rzut okiem na masyw Civetty w który zmierzamy. Na zdjęciu wyszedł malutki :P

Obrazek

Po chwili docieramy do początku ferraty Alleghesi, gdzie się rozstajemy. Żona pójdzie „via normale” do schroniska pod szczytem, gdzie się spotkamy.

Ferrata poprowadzona jest bardzo ciekawie, nie korzystałem (poza asekuracją i bodajże dwoma drabinkami) z przygotowanego żelastwa co dało możliwość bardzo długiego (robi się prawie 1000 metrów przewyższenia) ale łatwego technicznie wspinania. Ponieważ byłem sam i na dodatek nie spotkałem ani jednej osoby po drodze, wyłączyłem się prawie całkowicie i zasuwałem do góry delektując się w ciszy kontaktem ze skałą. Bardzo przyjemne doznanie :mrgreen:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście zdarzało mi się też rozejrzeć dookoła, szczególnie podobały mi się turnie naprzeciwko:

Obrazek

Obrazek

Rzut okiem na Wenedigera (tak mi się wydaje) i Glocka:

Obrazek

Obrazek

Na Pelmo i „nasze” miasteczko, z którego wyruszyliśmy:

Obrazek

Na Marmoladę, Sellę (i znowu to nieziemskie Piz Boe :) ) oraz Alleghe, jeziorko poniżej i okoliczne szczyty:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Że tempo było dobre i przerw sobie nie zafundowałem, już po niecałych 3 godzinach zameldowałem się na szczycie. Tam spotykam tylko rozebranego do majtek Włocha, który wbiega sobie na szczyt via normale co jakiś czas, również w zimie :) Robi mi więc fotę z krzyżem i swoimi gratami :mrgreen:

Obrazek

Obrazek

Stąd można było popatrzyć na wczorajszą „zdobycz”:

Obrazek

Zerkam też na Pelmo, które już mnie woła :)

Obrazek

Obrazek

Później szybko zbiegam do schroniska, zabieram kobitę i najpierw skałami, później piargiem schodzimy w dół:

Obrazek

Później łapie nas noc więc ostatnie półtora godziny zejścia lasem do miasta odbywa się przy blasku czołówki. W sumie zeszło 13 godzin :roll:

Trzeci dzień odpoczywamy i objadamy się włoskimi specjałami oraz zwiedzamy Belluno i okolicę :eye:

W dniu czwartym czas na Pelmo czyli wyróżniający się w całej okolicy masyw, który od początku pobytu wzywa mnie do siebie :mrgreen: Na szczyt MP nie wiedzie żaden szlak i żeby się na niego dostać trzeba pokonać osławioną półkę Balla :wink: Zdjęcia masywu z oddali w relacji z dnia drugiego, tak prezentował się z balkonu naszej sypialni na zoomie:

Obrazek

Ruszamy z przełęczy Palafavera, skąd trzeba pokonać dość długie podejście do schroniska Venezia. Ale widoczki po drodze wynagradzają nudne robienie kilometrów. Szczególnie ładnie prezentuje się Civetta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ze schroniska ruszamy pod oznaczone na szlaku odejście w kierunku M. Pelmo.
Niestety żona widząc zaledwie pierwszy odcinek półki, który jest do pokonania wbija pazury w skałę i odmawia dalszej podróży :| Ja ruszam więc w nieznane, ona szlakiem w kierunku przełęczy w celu częściowego obejścia masywu.

Półka Balla (a właściwie jest to jej kilka odcinków) faktycznie momentami robi wrażenie, do przejścia w poprzek jest dość długi odcinek składający się z trzech wielkich pionowych wcięć w górze. Została nazwana nazwiskiem Irlandczyka, który jako pierwszy ją odkrył, dzięki czemu mógł również zostać pierwszym zdobywcom samego szczytu. Jego przewodnik wycofał się po drodze ze strachu :eye:

W niektórych miejscach powbijane są haki i spity ale są na tyle od siebie oddalone, że asekuracja w pojedynkę robi się bardzo problematyczna i czasochłonna. Tylko w jednym miejscu założona jest lina do której można się wpiąć. Więc generalnie jeżeli nie jest mokro i jest się samemu to się z asekuracji rezygnuje :roll: Trzeba natomiast bardzo uważać przez to ~30 minut potrzebnych do przejścia całego trawersu.

Kilka fotek z „kluczowych” odcinków:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sekretna półka wyprowadza do wielkiego kotła, gdzie droga na szczyt staje otworem nie przedstawiając żadnych problemów technicznych. Czyli ostre zasuwanie do góry 2-3 godziny po piargach i progach skalnych 8)

Obrazek

Obrazek

Na szczęście kopczyków po drodze jest masa wiec orientacja nie stanowi większego problemu. Spotykam też kilka schodzących osób, nikogo zmierzającego do góry. To motywuje mnie do ostrego przyspieszenia i trasę robię w trochę szalonym tempie, aż mnie z dwa razy przytkało :mrgreen:

Po nużący, podejściu trzeba jeszcze przejść krótką grań, z której ładnie widać sąsiednie Pelmetto:

Obrazek

Jest też kilusetmetrowy pion w drugą stronę:

https://lh5.googleusercontent.com/-raem ... G_1442.jpg

Na szczycie spotykam parę włoskich przewodników, którzy byli mile zaskoczeni moim tempem bo widzieli mnie z góry więc nie szczędzą mi pochwał, przy okazji cykając fotkę. Potwierdzam, że wszyscy polscy taternicy tak chodzą :mrgreen:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szybka przekąska, zameldowanie się przez radio i biegnę w dół.
Na tych zdjęciach widać jak kocioł się kończy i dlatego jedyną drogą wejściową/zejściową jest właśnie ukryta półka :)

Obrazek

Obrazek

Na dole można już odetchnąć, rzucić okiem na skały i zagrzać sobie obiad :P

Obrazek

Piąty dzień to wyjazd w grupę Pale di San Martino i ferrata Bolver Lugli + wejście na szczyt Cima Vezzana.

Plan był taki, że ja robię ferratę i dochodzę na przełęcz pod szczytem, a żona wyjeżdża kolejką i dochodzi do mnie z drugiej strony :)

Podejście pod początek ferraty B-L odbywa się po zielonych trawkach:

Obrazek

Obrazek

Niestety nadchodzi wielka chmura i całą wspinaczkę robię w kiepskiej widoczności.

Kolejny raz nie spotykam nikogo, po sezonie czy co :?: Trasa bardzo mi się podobała, poprowadzona jest praktycznie w całości wzdłuż starej drogi wspinaczkowej (III), po której zostało jeszcze mnóstwo punktów w ścianie. Dlatego całą ferratę można spokojnie zrobić bez korzystania z liny i stopni co też czynię :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak na złość po przejściu całej ferraty wypogadza się, dobre i to:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stąd już łatwym terenem mijam Bivacco Fiamme Gialle i zmierzam na przełęcz Travignolo, gdzie miała czekać na mnie moja towarzyszka (która po wyjechaniu kolejką do Schroniska Rossetta miała dotrzeć tam „via normale”).

Obrazek

Na przełęczy ucinam sobie półgodzinną drzemkę bo okazało się, że trochę przesadziłem z tempem i to ja muszę poczekać :) Później okazało się, że przejście z Rosetty to wcale nie jest spacerek w poprzek masywu a dość konkretna wyrypa po piargach i skałach. Zrobiło się późno więc postanawiamy, że tylko ja przebiegnę się na szczyt „na lekko” co da nam prawie godzinę oszczędności. Zakosami dostaję się na przełęcz i tam niespodzianka bo okazuje się, że szczyt to nie jest pierwszy wierzchołek który widziałem z naprzeciwka i czeka mnie jeszcze kilka pagórów i kawałek grani.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W samotności (norma na tym wyjeździe hehe) docieram na najwyższy szczyt grupy Pala – Cima Vezzana.
Szybka fota, rzut okiem w dół na płaskowyż Altipiano oraz drogę z drugiej strony masywu, po czym zbiegam na przełęcz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czas dogonić żonę :roll:

Obrazek

Podczas zejścia wymyślam by nie iść na kolejkę Rosetta a zejść na sam dół na nogach. Przecież to ostatni dzień więc można sobie dać popalić :D Niestety pogoda znacznie się pogarsza, schodzimy w gęstych chmurach. Po czasie celowo zbaczamy ze szlaku i postanawiamy iść skrótem oznaczonym na mapie. Okazuje się, że prowadzi on olbrzymim żlebem z mnóstwem progów i urwisk co w takiej pogodzie i braku ludzi ma swój niepowtarzalny mroczny urok :twisted:

Na dole góry odsłaniają nam się na pożegnanie:

Obrazek

Podsumowując – wyjazd bardzo udany, udało się przejść ciekawe ferraty i stanąć na czterech najwyższych szczytach odwiedzonych grup.

Było co wspominać leżąc następnego dnia na plaży w Chorwacji ;)

Tygodnia bez gór nie wytrzymałem bo na wyspie na której byliśmy (Cres/Losinj) namierzyłem rejon wspinaczkowy :P Wybraliśmy się tam w ostatni dzień pobytu, bardziej z ciekawości niż z zamiarem działania.

Pierwsza fota z neta, dwie kolejne moje.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Problem był tylko taki, żeby się do terenu wspinaczkowego dostać trzeba było w upale przemierzyć kilka kilometrów w paśmie górskim Osoršćica i zejść na totalne zadupie :evil: Nie miałem też partnera do wspinu, więc po próbie na dwóch piętnastometrowych drogach VI+ z dolną i oderwaniu kawałka ściany dałem sobie spokój :) Zainteresowanych odsyłam na stronę http://www.tz-malilosinj.hr/Activity.aspx?id=14&mid=Aktivnosti_14 – jest tam topo i wykaz wszystkich dróg.

_________________
http://www.climber.com.pl
http://www.facebook.com/climbercompl


Ostatnio edytowano Pn wrz 23, 2013 11:29 am przez Endrju BB, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 23, 2013 11:13 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Super Wypad!

Cieszę się, że w końcu zobaczyłem jak wygląda ferr. Alleghesi i widok z Civetty, bo gdy ja tam wchodziłem, to maiłem taką mglę, że ledwo czubek nosa widziałem, a gdyby nie krzyż to chyba nawet bym nie wiedział, że jestem na szczycie ;)

Endrju BB napisał(a):
Została nazwana nazwiskiem Anglika, który jako pierwszy ją odkrył, dzięki czemu mógł również zostać pierwszym zdobywcom samego szczytu. Jego przewodnik wycofał się po drodze ze strachu


John Ball był Irlandczykiem. Był pierwszym zdobywcą Pelmo, co w ówczesnym czasie było wielkim wyczynem. A jego przewodnika faktycznie strach sparaliżował.
Ball o wspomnianych półkach pisał tak: "Te półki są tak wąskie, że mogą się po nich poruszać jedynie kozice i ich równie zwinni prześladowcy".
John Ball działał także w Tatrach - do niego należy pierwsze wejście na Lodowy Szczyt (1843 r.)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 23, 2013 11:34 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Cz sty 27, 2011 12:52 pm
Posty: 151
Lokalizacja: Mikołów
Andrzej... NIENAWIDZE CIE !


=)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 23, 2013 11:42 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Ale żonę masz wyrozumiałą ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 11:40 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 04, 2009 9:21 am
Posty: 686
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Madness napisał(a):
John Ball był Irlandczykiem.


Już poprawione:)

tomicher napisał(a):
Andrzej... NIENAWIDZE CIE !


Nie ma co beczeć tylko trza brać d... w troki i ruszać ze mną w Tatry i Alpy.
Bo chętnych na wspin w górach to zawsze brakuje :P

kilerus napisał(a):
Ale żonę masz wyrozumiałą


Można tak powiedzieć. Chociaż sama kocha góry, ale już niekoniecznie wspinaczkę, więc nie idąc ze mną nie ma innego wyjścia jak zaakceptować moje zapędy. A wie, że odciągnąć mnie od planów górskich szans nie ma żadnych :P Ważne, że zaplanowałem trasy które się schodziły tak by jednak większość dnia spędzać razem. Więc mówiłem coś w stylu: ja sobie tu skręcę na taką krótką ferratkę, Ty tam idź prosto i niedługo się spotkamy :mrgreen: Albo: poczekaj tu chwilkę, ja sobie tylko wbiegnę tam na tą skałę i zaraz będę z powrotem :mrgreen:

_________________
http://www.climber.com.pl
http://www.facebook.com/climbercompl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 3:59 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
Endrju BB napisał(a):
Dom, w którym mieliśmy apartament:
Polecam, bo cena jedna z niższych w okolicy, a standard na przyzwoitym poziomie. No i widoczek z taraso-ogrodu pierwsza klasa, w jedną stronę na na Civettę...
Nigdzie quereva z Tobą nie jadę jak Ty się po apartamentach bujasz :twisted: :mrgreen:

Endrju BB napisał(a):
Więc mówiłem coś w stylu: ja sobie tu skręcę na taką krótką ferratkę, Ty tam idź prosto i niedługo się spotkamy Albo: poczekaj tu chwilkę, ja sobie tylko wbiegnę tam na tą skałę i zaraz będę z powrotem
Niezły z Ciebie aparat :lol:

Civetta, Moiazza, Pelmo... świetny wypad! :wink:

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 25, 2013 5:27 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Gratuluje! Czy ferraty w Dolomitach zapewniaja taki komfort, ze gdy znajdziesz poczatek nie trzeba juz wyszukiwac dalej trasy i prowadza Cie do konca? Bo jesli tak, to wiem juz co mnie tam ciagnie. Tu gdzie sam czasem bywam najbardziej boje sie, ze sie gdzies zapcham. A do drog, ktore wybieramy rzadko targam line i szpej, bo najczesciej nie warto.
Swietne fotki, brakowalo czasem kogos na skale, zeby zobaczyc proporcje, ale naprawde super sie ogladalo i czytalo. A patent z zona niezly. ;)

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 25, 2013 7:57 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 04, 2009 9:21 am
Posty: 686
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Mroczny napisał(a):
Nigdzie quereva z Tobą nie jadę jak Ty się po apartamentach bujasz


Póki co się tego trzymasz :twisted:
Pamiętaj, że to były wczasy wypoczynkowe, normalnie to śpię gdzie popadnie :mrgreen:

Mazio napisał(a):
Gratuluje! Czy ferraty w Dolomitach zapewniaja taki komfort, ze gdy znajdziesz poczatek nie trzeba juz wyszukiwac dalej trasy i prowadza Cie do konca?


Generalnie tak jest, szczególnie przy najtrudniejszych ferratach gdzie cały czas masz ubezpieczenia - wtedy nawet w najgęstszej chmurze ciężko byłoby się zgubić. Ale oczywiście czasami trzeba pod tą ferratę trafić, no i jak się skończy to iść dalej bo nie każda wyprowadza na szczyt :)

_________________
http://www.climber.com.pl
http://www.facebook.com/climbercompl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 23 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL