Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz maja 23, 2024 3:45 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 16 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt lis 26, 2013 12:29 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1499
Lokalizacja: W-wa
Pod koniec sierpnia byłam w Tyrolu Południowym, a dokładniej w Texelgruppe oraz na pograniczu włosko-austriackim Alp Otztalskich i Stubaiskich. Szukając miejsca wakacji, rozglądałam się za sensowną trasą ze schroniskami, szczytami bez lodowców, no i pilnowałam, żeby nie było tam wyciągów czy słupów, bo tracę zapał, jak widzę takie upstrzone góry.

W rozbiciu na dni trasa wyglądała tak:
1. Merano - schronisko Bocker (1700 m)
2-3. Jeziora Spronser, schronisko Lodner (2259 m) i Rotegg/Roteck (3337 m)
4-5. Schronisko Stettiner (2875 m) i Hohe Wilde (3480 m)
6-7. Schronisko Zwickauer (2989 m) i Hinterer Seelenkogel (3472 m)
8. Schronisko Schneeberg (2355 m)
9-10. Schronisko Teplitzer (2586 m) i schronisko Becher (3195 m)
(schroniska i szczyty mają też oczywiście włoskie nazwy, np. Stettiner Hütte = Rifugio Petrarca, położone są przecież na terenie Włoch, ale prawdę mówiąc nie słyszałam tam prawie w ogóle włoskiego języka)

Południowy Tyrol szczyci się słoneczną pogodą, no to miałam: wiatr, deszcz, mgły, zimno, śnieg i kilka dni słonecznych. Ale reklamacji nie wnoszę, bo trasę przeszłam zgodnie z planem. Zresztą najlepszą, ostatnią wycieczkę w okolicach schroniska Teplitzer po części zawdzięczam pewnie właśnie kiepskiej pogodzie i nie zamieniłabym jej na najlepsze nawet górskie widoki.

2. Po odespaniu długiej podróży wyruszam ze schroniska Bocker na trasę, którą pieczołowicie zaplanowałam w domu. Z równą uwagą pakowałam plecak, który będę taszczyć przez kilkanaście dni. Z wyjazdu na wyjazd jest coraz lżejszy, w porównaniu do pierwszego wyjazdu w Alpy – niemal o połowę.

Zaczęłam wśród 10 jezior Spronser – położone są na różnych wysokościach: od 2100 do 2600 m, co daje fajny efekt krajobrazowy, ale mogłam to ocenić tylko w internecie, bo przypadła mi w udziale mniej widokowa, czasem bardzo zamglona wersja pojezierza, tu jedno z niewielu zdjęć z szerszą perspektywą:
Obrazek

Ale niektóre jeziora wyglądały jak niżej – zaczynały się i nigdzie nie kończyły.
Obrazek

Zwierzęta stosownie do tych klimatów zastygły w bezruchu.
Obrazek

Tam na dole, przy jeziorze, przenikliwa, miękka cisza była tak rzeczywistym bytem, że można ją było kroić. To jeziorko akurat jest malutkie, ale największe w grupie ma kilometr długości i 45 m głębokości.
Obrazek

Z przełęczy w okolicach trójkątnych wierzchołków w prawym rogu na zdjęciu niżej schodziłam już do widocznego na dnie doliny schroniska Lodner.
Obrazek

3. Następnego dnia – Roteg (3337 m), najwyższy szczyt w Texelgruppe. Długie podejście, 1100 m, można by uznać, że tylko mozolne, ale po drodze był krótki łańcuch, który mnie totalnie zestresował: poszłam po nim jak na stracenie, nic już do końca pobytu mnie tak nie przestraszyło. Wejście oczywiście tym łagodnym zboczem z lewej strony.
Obrazek

Zbocze może i łagodne (widziałam, jak ktoś wbiegał na górę), ale pokiereszowane, kamieniste, górscy esteci będą kręcić nosem.
Obrazek

Przyznam się, co mnie tak przestraszyło, choć to pewnie obciach, bo nie chcę zniechęcać i siać zbędnej paniki (reputację poprawię na Seelenkogel). Może na początkowym odcinku była lufa, której się nieopatrznie przyjrzałam, a może ją sobie tylko przesadnie wyolbrzymiłam. (Kompass nie oznacza tej góry jako „nur für Geübte”, jak ma to miejsce przy kilku następnych trasach).
Obrazek

4. Schodząc na dół przyglądam się jutrzejszej trasie: będę szła przez te zielone tereny poniżej, kierując się ku przełęczy Johanness, 2854 m (zaznaczyłam ją z lewej strony zieloną kropką). Wejście jest łatwe.
Obrazek

Z drugiej strony jest nieco trudniej. Wzdłuż całego ukrytego teraz w cieniu zejścia (czerwona kropka) jest długi łańcuch - trzeba się go mocno trzymać, bo kamienie wyjeżdżają spod nóg, ale dla mnie nawet z ciężkawym plecakiem to miejsce nie było trudne. Schodzi się do wyścielonego kamieniami, rozległego zwieńczenia doliny (gdzieś z lewej strony czai się jeszcze bardzo małe jeziorko), a potem znowu przełęcz, ale raczej skromna.
Obrazek

W schronisku Szczecin ludzi było dużo, poszłam głodna spać, bo wieczorem nie było miejsca przy stołach. Sporo o jego położeniu mówi zdjęcie niżej, na którym widać je po lewej stronie mniejszego jeziora.
Zdjęcie robię, wchodząc na szczyt Hohe Wilde, 200 m wyższy niż Hohe Weisse widoczny w chmurach z lewej strony. Chyba można zaliczyć w jeden dzień oba szczyty, bo czas wejścia ze schroniska na każdy z nich to 1,5 godziny (ja szłam dłużej).
Obrazek

5. Hohe Wilde (3480) - najwyższa góra, na jaką weszłam w życiu. Trasa jest dobrze oznaczona. Trudności to strome, eksponowane ścieżki, ale jak na moją ocenę nie było tego dużo i ja po prostu weszłam na górę i już. Wejście zaczyna się gdzieś za lewą granią na zdjęciu niżej.
Jeszcze w domu snułam plany, że wejdę też na ten prawy, nieco niższy wierzchołek, ale nikt tam nie szedł, grań poszarpana, ścieżki i oznaczenia jakoś nie rzuciły mi się w oczy, w sumie jednak żałuję, że ich nie poszukałam i nie spróbowałam.
Obrazek

Zupełnie inne oblicze tej góry znalazłam wśród starych zdjęć z wakacji w Alpach Otztalskich. Poniżej zdjęcie, które zrobiłam ze schroniska Ramolhaus – Hohe Wilde z lewej strony.
Obrazek

Bardzo chciałam spojrzeć ze szczytu na lodowce Alp Otztalskich. I tu mamy taką oto naprawdę porządną białą pierzynkę:
Obrazek

6. Trasa do Zwickauer Hütte jest dość prosta i skromna – biegnie w przeważającej części zielonymi zboczami zwieńczenia jednej z głównych dolin (niemal cały czas miałam ją przesłoniętą chmurami) - przykładową ścieżkę widać w połowie zdjęcia.
Obrazek

Pod koniec są już oczywiście skały, bo schronisko Zwickauer to już prawie 3000 m. Pojutrze ten teren całkowicie pokryje śnieg, ale jutro na najważniejszy szczyt będę miała świetną pogodę.
Obrazek

7. Wybadałam w internecie, że Hinterer Seelenkogel (3472) będzie najtrudniejszym szczytem na mojej trasie, i był. Największym dla mnie utrudnieniem było oznaczenie, prawie w zaniku. Ładowałam się więc w jakieś pomylone przejścia, z których z trudem udawało mi się cofać. Jest sporo ekspozycji, ale prawdę mówiąc ja się jej nigdy wnikliwie nie przyglądam. Ciekawa trasa. Poniżej przejście granią przed szczytem, który już widać z prawej strony.
Obrazek

Widok ze szczytu w stronę Alp Otztalskich. Na zdjęciu można zobaczyć ludzi, którzy stamtąd idą właśnie na Seelenkogel.
Obrazek

Schodzę potem za nimi, miło zagadują i jak czasem mi się zdarzało w Alpach podczas przypadkowych rozmów, na hasło Polska przywołują nazwisko Wandy Rutkiewicz.
Obrazek

Wracają z powrotem do Otztal następnym lodowcem, widać ich tu, malutkich, na dole. Obserwowałam ich, jak szli przez lodowiec, i czekałam, aż znikną mi z oczu na przełęczy, co nie trwało długo.
Obrazek

To miejsce uchodzi za najtrudniejsze, ale i tak nie widać go w całości, bo za jasnymi skałami na pierwszym planie jest zejście jeszcze niżej, na wąziutką przełączkę z lufą po obu stronach, ubezpieczeń brak (na całej trasie jest ich bardzo mało, a w górnej części nie ma ich wcale). Dodam, że ja przeszłam to miejsce w górę i w dół bez zbędnych ceregieli, więc pewnie nie mogło być aż tak trudne.
Obrazek

W nocy tak zmarzłam, że ściągałam trzeci koc z łóżka obok. Przyczynę zobaczyłam rano za oknem.
Obrazek

8. Siedziałam strapiona, czekając, aż ktoś znający drogę na dół ruszy ze schroniska, i wyszłam dopiero po 11, w ślad za tym panem na zdjęciu. Oczywiście nieco niżej - śniegu już ani śladu. Musiałam szybko zejść prawie 1400 m, bo następny etap był dość daleko, już w Alpach Stubajskich.
Obrazek

Do wejścia na następną trasę dotarłam z trudem i nieco zaniepokojona dopiero po szóstej wieczorem (autobusem i 3 okazjami). Ściemniało się już, gdy zobaczyłam pierwsze kopalniane zabudowania, bo schronisko Schneeberg, do którego szłam, jest budynkiem należącym kiedyś do wysokogórskiej kopalni.
Myślałam, że dotrę tym torowiskiem na samą górę, ale trasa kluczyła jeszcze wzgórzami po prawej.
Obrazek

Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia prawie już nocnego, gdy po samotnej wędrówce objawiło mi się nagle w mroku niczym choinka świąteczna cudownie rozświetlone białe schronisko. Będzie więc zdjęcie z następnego dnia.
Obrazek

Ciekawe miejsce, budynek schroniska (2355) to tylko fragment licznych pozostałości po kopalni. Szkoda, że dotarłam tam tak późno. Rano zajrzałam tylko na chwilę do muzeum. Schronisko świetne. Przestronne, piękna jadalnia, porządna suszarnia i łazienki, prysznic bez ograniczeń, spałam na ogromnym poddaszu, było tam ze 30 łóżek.
Na mapce w muzeum widać, co się tam działo po ziemią. (Kropkami zaznaczyłam moją dalszą trasę.)
Obrazek

9. Rano wyruszam w stronę schroniska Teplitzer. To najdłuższa moja trasa – według oznaczeń 6 godzin, ja szłam dłużej (i tylko raz spotkałam ludzi). Głównym punktem tej dość spokojnej ale różnorodnej trasy jest grupa 7 jezior (Senner Egeten/7-Seen). Miejsce to nie ma chyba rangi jezior Spronser, ale koło jezior, potoków, rozlewisk zawsze fajnie się idzie. Na zdjęciu niżej z lewej strony trochę widać białą poświatę – gapiłam się w nią nieustannie, bo magnetycznie przyciągała wzrok.
Obrazek

A poniżej mój ulubiony odcinek. Dodam, że niektóre z jeziorek są albo całkiem malutkie, albo prawie w zaniku - liczbę 7 w nazwie trzeba więc brać umownie.
Obrazek

Jest i szmaragdowe jezioro, Trüber, największe w grupie, powyżej którego wypatrzyłam cieniutką nitkę ścieżki konkurencyjnego obejścia tego terenu prawą stroną.
Obrazek

Idę już 6 godzin, ale schronisko Teplitzer - ukryte gdzieś w chmurach na prawo od tego pionowego potoku - wciąż daleko.
Obrazek

Tak objawiało mi się po raz pierwszy – pamiętam, jak się chmury rozstąpiły i zaskoczona nagłe je zobaczyłam. Lubię to zdjęcie, jak patrzę na schronisko to się rozczulam i do głowy przychodzą mi jakieś pensjonarskie skojarzenia, których przytomnie nie zacytuję.
Obrazek

Przez cały pobyt (dwa noclegi) będę tu jedynym gościem. Trochę to jednak dziwne w sierpniu, nawet jak na standardy alpejskie (dostęp z miejscowości w dolinie to kilka godzin łatwej trasy).
Obrazek

10. Wycieczka do schroniska Becher (3195), które słynie z niezwykłego położenia i rozległych widoków, była szczególną, może najlepszą w życiu, przy czym spieszę dodać, że nic szczególnego się nie działo. Pewnie gdyby była piękna pogoda, widoki, że hej, byłaby jedną z wielu, ale miałam dla siebie przez cały dzień kompletnie puste, dzikie, mroczne, odjechane góry - nigdy jeszcze nie czułam się tak blisko nich.
Obrazek

Kamienie mokre, po trasie czasem spływały strumienie, trochę padało, wyżej prószył drobny śnieg, słyszałam niezwykłe odgłosy schodzących w oddali kamiennych lawin, szłam bardzo powoli.
Obrazek

Lodowiec wyglądał czasem, jakby rozpalał się do białości.
Obrazek

Trasa jest bardzo dobrze oznaczona, na niektórych odcinkach ma sporo łańcuchów, jest także dość proste przejście przez lodowiec.
Obrazek

Ze schroniska można jeszcze w ciągu godziny wejść na Wilder Freiger (3418), ale ja wypiłam tylko herbatę i ruszyłam na dół, czyli w te chmury wokół.
Obrazek

Wracałam prawie 5 godzin, tu już widać w oddali schronisko.
Obrazek

I to już był ostatni dzień, następnego dnia doliną Egatal zeszłam do Maiern, skąd przez Sterzing pojechałam do Bolzano.
Obrazek



Dojazd autobusem do Bolzano za 450 zł w obie strony (plus miejscowe przejazdy 20-30 euro). Ceny w schroniskach wyższe niż w Austrii, bo na kartę OeAV zniżki są niższe. Za nocleg ze śniadaniem płaciłam od 23 do 28 euro. Śniadania od bardzo skromnego w prywatnym schronisku (Bocker) do wypasionego szwedzkiego stołu (Stettiner, Zwickauer, Schneeberg). Obiad od 5 euro za zupę i od 8 w górę za drugie, porcje jak dla mnie duże, a czasem tak duże, że niemożliwe do zjedzenia (w jednym przypadku nawet jak wzięłam połówkę). Prysznic tylko w 2 schroniskach (Zwickauer za 5 euro i Schneeberg za darmo). Czasem była tylko zimna, a w zasadzie lodowata woda.

Zamawiałam tylko dwa pierwsze noclegi, ale nawet w tych bardziej obleganych schroniskach nie miałam potem problemu.

Mapa Kopmass Tiroler Hohenweg Alta Via nr 132 z dokserowanym wejściem na Roteck.

Na mapce poniżej, którą wzięłam ze strony http://13h.de zaznaczyłam w przybliżeniu trasę.
Zamiast jechać doliną (czerwone kropki) do następnego etapu trasy, można ten odcinek przejść górami - tą czerwoną linią, ale generuje to dodatkowy nocleg.

Obrazek

Przy okazji: nie zawiodła mnie nowa peleryna, długo takiej szukałam: Quechua Forclaz 1300, 330 g, z naddatkiem na plecak, zasuwana na całej długości na suwak i zapinana na kilka rzepów, rękawy ze ściągaczami, dociskane jeszcze rzepami, (nie miałam już przemoczonych do łokci rękawów). Ja korzystałam tylko z rzepów, więc nie było w niej gorąco. Rzepy pomagały też w wygodnym zarzuceniu peleryny na plecak w celu wysuszenia. Cena około 70-90 zł.

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Ostatnio edytowano Cz gru 17, 2015 12:12 am przez anke, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 26, 2013 8:25 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn sie 26, 2013 8:03 pm
Posty: 788
Gratuluję wycieczki. Ja miałam podobną w Wysokich Taurach, ale znacznie krótszą. Pogoda Cię nie rozpieszczała, ale i tak dopięłaś swego! Alpy piękne!

_________________
Wenus w Milo


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 26, 2013 10:47 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14892
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Obrazek
Mięgusz, Cubryna i Zadni Mnich z drogi nad Morskim Okiem.
A tak poza tym - bardzo fajny czas w górach.

Po prostu węchem wyobraźni czuję ten zapach plecaka otwartego po powrocie... :wink:

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 26, 2013 4:15 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 23, 2006 8:39 am
Posty: 5110
Lokalizacja: daleko od gór
Piękne okolice odwiedziłaś.

_________________
W życiu piękne są tylko chwile. (R. Riedel)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 26, 2013 7:32 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt lip 27, 2010 10:55 am
Posty: 88
Lokalizacja: małopolska
Bardzo interesująca i pouczająca relacja. Planuje wybrać się w te rejony w przyszłym roku. Jak wygląda kwestia schronisk? Rezerwacja, ceny itp?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 26, 2013 11:22 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1499
Lokalizacja: W-wa
Sheala napisał(a):
Gratuluję wycieczki. Ja miałam podobną w Wysokich Taurach, ale znacznie krótszą.

A relacja jakaś była? Jeśli nie, to napisz, bo ja chętnie przeczytam (a Ty na czas pisania wrócisz w góry, co jest bardzo przyjemną stroną pisania relacji :) )
grubyilysy napisał(a):
Mięgusz, Cubryna i Zadni Mnich z drogi nad Morskim Okiem.

Fajne porównanie, byłoby jeszcze bliżej, gdybym wyprostowała zdjęcie, co próbowałam kilka razy robić, ale śledztwo wykazało, że jednak te góry rzeczywiście są tak przyczesane w prawą stronę. A w następnej dolinie wręcz kładą się w tę stronę.
stan-61 napisał(a):
Piękne okolice odwiedziłaś.

Wiesz, oprócz pięknych miejsc były też oczywiście skromniejsze. Mnie rozbroił nieco niezgrabny Roteck, który nie jest górą ślicznotką, i pewnie także z tego powodu poczułam do niego sympatię.
Remus napisał(a):
Bardzo interesująca i pouczająca relacja. Planuje wybrać się w te rejony w przyszłym roku. Jak wygląda kwestia schronisk? Rezerwacja, ceny itp?

Dziękuję. Wszystko, co wiem opowiem, muszę tylko przypomnieć sobie, zebrać i napisać. Odpowiem na prv.

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 27, 2013 1:05 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 5:34 pm
Posty: 419
Lokalizacja: Rybnik / Piding
Dziko i pięknie. Zdjęcie z kozicami wymiata :) Wnioskuję, że była to samotna wycieczka, więc ode mnie uznanie za Twój charakter - za odwagę i wytrwałość :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 27, 2013 9:28 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
kolejna Twoja bardzo dobra wyprawa :wink:. Podziwiam Cię, że sama wybierasz się na takie tury. Świetnie zaplanowana i przemyślana trasa. Z Otztalami mam porachunki do wyrównania :wink:

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 27, 2013 9:43 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn sie 26, 2013 8:03 pm
Posty: 788
anke napisał(a):
Sheala napisał(a):
Gratuluję wycieczki. Ja miałam podobną w Wysokich Taurach, ale znacznie krótszą.

A relacja jakaś była? Jeśli nie, to napisz, bo ja chętnie przeczytam (a Ty na czas pisania wrócisz w góry, co jest bardzo przyjemną stroną pisania relacji )


Ale to będzie odgrzewane danie, bo z sierpnia 2012. Choć mnie kusi napisanie relacji, bo posiadam notatki robione na gorąco w schroniskach

_________________
Wenus w Milo


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 28, 2013 2:13 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1499
Lokalizacja: W-wa
Kyjo, zephyr - dziękuję :)
Wy też chodzicie po tych górach, ale wciąż jest nas tam bardzo mało - zawsze mnie to dziwiło. I teraz kolejny raz nie spotkałam nikogo z Polski, a to już moje piąte 10-dniowe wakacje w Alpach.

Sheala
Ja swoją pierwszą relację też napisałam z poślizgiem, nawet większym niż Twój (chociaż jakoś to wtedy jednak uzasadniłam)

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 28, 2013 6:18 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pn sie 20, 2012 9:47 pm
Posty: 2380
Lokalizacja: Kraków
Już wiem skąd się biorą inspiracje do okładek

anke napisał(a):
Obrazek


Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 28, 2013 9:30 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1499
Lokalizacja: W-wa
anke napisał(a):
puste, dzikie, mroczne, odjechane

....zaczyna mi się to układać w jakąś całość :wink:

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 29, 2013 2:55 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 5:34 pm
Posty: 419
Lokalizacja: Rybnik / Piding
Cytuj:
Wy też chodzicie po tych górach, ale wciąż jest nas tam bardzo mało - zawsze mnie to dziwiło. I teraz kolejny raz nie spotkałam nikogo z Polski, a to już moje piąte 10-dniowe wakacje w Alpach.

Czy mało to trudno określić. Alpy zajmują powierzchnię niemal tak wielką jak cała Polska, więc trudno, by wszędzie nasi chodzili. Polacy to akurat wyjątkowo góroholiczny naród i pewnie nie ma dnia w sezonie, by gdzieś na stokach Blanca, Glocknera czy Marmolady nie było kogoś z Polski. A w tych dzikszych rejonach... no, w tych dzikszych rejonach to nieraz w ogóle ciężko jakiegokolwiek człowieka spotkać ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 01, 2013 4:57 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): N mar 19, 2006 11:34 pm
Posty: 192
Lokalizacja: Łódź
Dla 95% polskich górołazów Alpy to tylko: Dolomity, Blanc, Grossglockner, kilka co bardziej znanych 4-tysięczników i ostatnimi czasy Julijskie. Inne pasma nie istnieją, albo oglądają je z okien samochodu.
Ja po Alpach łażę już 21 lat, rok w rok, i liczbę spotkanych Polaków przez te lata policzę na palcach obu dłoni.
Ale co ciekawe, wcale mnie to nie martwi...
Dobrze jest przez te kilkanaście dni w roku nie słyszeć jęz. polskiego i odpocząć od rodaków.

Anke - gratuluję fajnego wypadu i ciekawego rejonu, który trafi na moją listę "must be". Masz pecha do pogody, ale szczęście do wspaniałych gór.

_________________
Pozdrawiam
Sylwek

http://www.modelarstwookretowe.pl/index.php?p=17


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn gru 02, 2013 12:04 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14892
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
syjek napisał(a):
...
Ja po Alpach łażę już 21 lat, rok w rok, i liczbę spotkanych Polaków przez te lata policzę na palcach obu dłoni.
Ale co ciekawe, wcale mnie to nie martwi...
Dobrze jest przez te kilkanaście dni w roku nie słyszeć jęz. polskiego i odpocząć od rodaków.
...

Dokładnie!
Ja też strasznie się z tego cieszę, że nigdy cię nie poznałem.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 08, 2013 8:23 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1499
Lokalizacja: W-wa
syjek napisał(a):
Anke - gratuluję...

Dzięki za dobre słowo.

syjek napisał(a):
Dobrze jest (...) odpocząć od rodaków.

A co do reszty – lubię puste trasy, ale jakby mi zza skały pokazała się taka niespodzianka jak jeden czy drugi forumowicz, to byłabym szczerze uradowana :D

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 16 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL