Korzystając z zapowiadanej pięknej pogody w ostatnią sobotę wybraliśmy się na krótki rekonesans po Niżnych Tatrach. Jako cel obraliśmy Chabenec. Po godzinie 6 rano przy przy bezchmurnej aurze wyjechaliśmy z Krakowa i już w okolicach Mogilan mogliśmy się cieszyć widokiem Tatr. Do pokonania mieliśmy ok. 190 km. Najpierw drogą krajową nr 7 pojechaliśmy w stronę Chyżnego, by z przejścia granicznego udać się w stronę Dolnego Kubina a następnie Rużomberoka. Po drodze towarzyszyły nam widoki na zaśnierzoną Babią, Chocza i Małą Fatrę. Po wjechaniu do Rużomberoka kierowaliśmy się dalej w stronę Bańskiej Bystrzycy, by po dotarciu do Liptovskiej Osady skręcić w boczną drogę w stronę Liptovskiej Luzny. Kilka kilometrów za wioską, po jeździe już zaśnierzoną w tym miejscu jezdnią, zaparkowaliśmy samochód na jednym z zakrętów tuż obok tabliczki ze szlakami. Stąd udaliśmy się szlakiem w kierunku Magórki. Dotracie do znajdujących się tam zabudowań zajęło nam ok. 40 minut. Z tego miejsca już oznakowanym na żółto szlakiem w kierunku Zamolskiej Holi. W tym miejscu założyliśmy już rakiety śnieżne, bowiem świeży śnieg mocno utrudniał marsz. Początkowo szlak wiedzie przez las, by następnie prowadzić odsłoniętym północnym zboczem wprost na grań. Ponad lasem widoki coraz rozleglejsze. Mocniejszy także wiatr.
Widok z podejścia w stronę Salatina i Chocza ( za nimi wystają szczyty Małej Fatry)

Rzut oka w stronę Wielkiej Fatry
Szlak niemal nieprzedaptany. Widać ślady pojedynczych turystów, którzy musieli się zapadać w śniegu niemal po kolana. W niektórych miejscach wiatr jednak tak wygładził śnieg, że można po nim stąpać nawet bez rakiet. Wreszcie po ok. 2,5 godziny od wejścia na żółty szlak dochodzimy do Zamolskiej Holi.Tu wiatr dmie z całą mocą, a silniejsze podmuchy powodują utratę równowagi. Stąd ciagle granią aż do Chabenca. Po drodze w trakcie uzupełniania płynów wiatr korzysta z mojej nieuwagi i wyrywa mi rękawice, które nabierając prędkości lądują gdzieś u podstawy grani. Na szczęcie mam w zanadrzu drugą parę.

Po przejściu przez Durkovą, gdzie spotykamy dwójkę Słowaków i podziwiamy zaśnieżone skałki dochodzimy w końcu do Chabeneca ( 1955 m n.p.m.).
Stąd widok na cztery strony świata. Na pólnocy i północnym wschodzie Tatry, dalej na wschodzie ciąg dalszy grani aż do Chopoka, na południu widok aż po pierwsze węgierskie wzniesienia, na zachodzie i północnym zachodzie w kolejności Wielka Fatra, Chocz, Mała Fatra, w oddali Pilsko i Babia Góra.
Powrót tą samą trasą, aż do przełęczy pod Durkovą. Tam na południowym stoku małe schronisko, my zaś zielonym szlakiem na północ w stronę Magórki, a z niej do pojazdu.
