Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Śr cze 26, 2024 12:48 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 29 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N paź 14, 2012 6:11 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Grupa Schobera to może nieco skromniejszy rejon w porównaniu z Alpami Stubaiskimi i Ötztalskimi, ale to właśnie tu spędziłam swoje najlepsze alpejskie wakacje. Włóczyłam się przez 9 dni po górach bez schodzenia na dół, spałam w schroniskach, nie było dużo ludzi na trasach, a czasem wręcz nikogo nie było, ostatnia kolejka górska i temu podobne zostały daleko za mną, nie spieszyłam się, chodziłam gdzie chciałam.

A trasa wyglądała tak:
Lienzer Hutte (1974) i Hochschober (3242) oraz Glodis (3206)
Elberfelder Hutte (2348) i Roter Knopf (3281)
Adolf Nossberger Hutte (2488) i Keeskopf (3081)
Wangenitzsee Hutte (2508) i Petzeck (3283)
Między schroniskami przełęcze, ale o nich dalej.

1. Lienzer Hutte. Mam za sobą 24-godzinną podróż i potem jeszcze upalną, 8-godzinną trasę przez góry, a tu proszę, w świetnej kondycji docieram do Lienzer hutte. Schronisko bardzo porządne i zadbane, położone na końcu 16-kilometrowej doliny Debant, niemal kompletnie pozbawionej zabudowań.
Schronisko pełne ludzi, ale na trasach na okoliczne szczyty i przełęcze już ich jakoś specjalnie nie widać. Wyjątkiem była słynna Glödis, która miała więcej amatorów.
Obrazek

2. Od Glödis i ja zaczęłam. Po drodze ze schroniska prezentuje się jeszcze skromnie.
Obrazek

Ale już z innego miejsca widać – szczególnie zza brzuchatego stoku – jej smukłość i wdzięk.
Wchodzi się granią z prawej strony. Prawdę mówiąc nie miałam w planach wejścia na sam szczyt i liczyłam się z odwrotem, bo takie wejścia są poza moją kategorią, ale chciałam podejść i zobaczyć tę podszczytową grań z bliska. A nuż?
Obrazek

Wydawało mi się, że ten najtrudniejszy odcinek, poprowadzony granią i ubezpieczony na całej długości linami, przeszłam błyskawicznie, ale to było tylko wrażenie – sprawdziłam potem na zdjęciach, że wchodziłam 40 minut.
Ci co znają niemiecki mogą przeczytać inskrypcję, inni mogą zerknąć na charakterystyczną kulisową panoramę doliny Debant.
Obrazek

Mostek linowy widoczny na zdjęciu niżej zobaczyłam dopiero przy zejściu. Można go było obejść i jak się okazało ja przypadkiem to zrobiłam. Podeszłam do niego poruszona – bardzo kusił. Ale przejść go na żywca? Nie, limit wyczerpany, basta, muszę cieszyć się tym, co było.
Obrazek

3. Hochschober. Ten piękny, mocny szczyt niemal przez cały pobyt krył się a to w chmurach, a to za innym szczytem i dopiero w dzień wyjazdu, nad ranem zrobiłam to zdjęcie.
Obrazek

Prawie 1300 m mozolnie pnę się do góry, czasem po niezbyt wygodnym terenie. Miejsce, które trochę dało mi w kość jest po lewej stronie na zdjęciu niżej. Przypadkowe zboczenie ze ścieżki – i zamiast iść pod górę zsuwam się błyskawicznie w dół, przebierając nogami po ruchomym piargu. To tutaj przy zejściu jedyny raz w ciągu całego pobytu trochę się poturbowałam, padając jak długa na kamienie.
Obrazek

Ale na grani pod szczytem w końcu mam skały do wspinaczki, czy po prostu przełażenia po nich. Nie ma do czego porównać, ale to nie są bynajmniej małe kamyki i idzie się tu cudnie. Żeby jednak zażywać tych przyjemności trzeba pilnować trasy i iść granią, bo w niektórych miejscach są mniej atrakcyjne obejścia (chyba to jest starsza wersja trasy).
Obrazek

Na szczycie jest tylko Niemka z jasnymi warkoczami, wnikliwie studiująca z mapą wszystkie szczyty. Wędruje jak ja – samopas i za kilka dni spotkam ją na innej górze. Weszła z drugiej strony, z mojej strony nikt tego dnia nie wchodził.
Nie mam szczególnego zamiłowania do zdjęć rozległych panoram ze szczytów, a dokładniej – są u mnie na nieco dalszej pozycji w hierarchii zdjęciowej, ale ta pastelowa z Glödis w roli głównej podoba mi się.
Obrazek

4. Rano opuszczam Debanttal i idę do schroniska Elberfelder (2348). Trasa prowadzi przez przełęcz Gossnitzscharte (2737). Piękny górski spacer, 800 m niekłopotliwego podejścia całkiem wygodną nawierzchnią, np. takim oto pofałdowanym, zielonkawym kobiercem.
Obrazek

Po drugiej stronie też będzie zielono, ale na razie idę kamienistą doliną wzdłuż białych potoków i jeziorek (widać je na dole zdjęcia, które zrobiłam na innej wycieczce).
Obrazek

W miarę schodzenia dolina okazuje się jakąś skarbnicą geologiczną (co później w schronisku potwierdziła obecność grupy geologów). Takiej różnorodności kolorów wśród kamieni nie widziałam nigdzie.
Obrazek

Schroniska wypatrywałam gdzieś daleko na końcu doliny, a tu nagle przyjemnie ukazało mi się zza skały. Prowadzi je kilku mężczyzn i klimat w nim był najlepszy z możliwych, w dużej mierze pewnie dzięki nim – dbającym nieustannie o gości na swój urokliwy, męski sposób.
Obrazek

5. Rano wyruszam na Roter Knopf (3281), drugi najwyższy szczyt w grupie. Około 1000 m do góry, w przeważającej części po kamieniach. Ścieżkę czasem trudno dostrzec. Na pewnym etapie trzeba się co chwilę zatrzymywać i wyglądać znaków, co wytrąca z rytmu i spowalnia wejście. Ale trasa jest ciekawa i bardzo mi się podoba.
Całą górę widać na zdjęciu, które zrobiłam z Petzecka – wchodzi się z prawej strony tej dobrze wyodrębnionej środkowej części. (Śnieg spadnie dopiero za kilka dni, na razie mam piękną pogodę.)
Obrazek

Zacznę od razu od wyższego piętra – miejsce na zdjęciu poniżej to taki wysunięty cypelek, zakręt trasy i początek grani, a zarazem miejsce mojego polegiwania.
Obrazek

A tu główna atrakcja: na wprost, na dalszym planie widać ściankę, na którą się trzeba wspiąć (nie ma tam żadnych lin). Zapchałam się tam w jakieś niepewne miejsce, bo nie przypilnowałam znaków, ale poza tym miejscem nie miałam już żadnych trudności (plecak zostawiłam pod ścianą, przewidując spełzanie tyłem, ale w tym przypadku mówi to bardziej o mojej technice wspinaczkowej niż o jakiejś wybujałej skali trudności).
Na szczycie spędzam ledwie kilka minut. Ma taką konfigurację, że dziwnie się tam czuję. Jestem tam sama, nikt tego dnia nie wchodził na górę.
Obrazek

I zdjęcia z drogi na dół. Pejzaż, który wygląda jakby go przepuszczono przez jakiś filtr graficzny.
Obrazek

Tędy zaś jutro będą szła do Adolf Nossberger Hutte, przez przełęcz Hornscharte (2958), którą widać w prawym górnym rogu.
Obrazek

6. Do schroniska szłam wyludnioną trasą, przez nieco ponurą tego dnia Hornscharte. Poruszająca jest dzikość takich pejzaży, zawsze chętnie skręcam w stronę takich miejsc.
Obrazek
Przed przełęczą było miejsce, które mnie nieco zestresowało – ledwie 2-3 metry luźnego sznurka na stromej płycie skalnej, pewnie innego dnia przeszłabym nie zwracając na to uwagi. Przepełzam jakoś pokrętnie i niefachowo to miejsce i dalej z pomocą stalowych już lin wchodzę łatwym przejściem na przełęcz.

Z przełęczy robię opuszczanej właśnie dolinie to zdjęcie; widzę jego wady, ale cóż, musi się tu znaleźć, bo je lubię. Ścieżka na przełęcz prowadzi z prawej strony, skrajem tego rdzawego pola.
Obrazek

Po drugiej stronie długie zejście wąskim gzymsikiem (na całej długości lina) i niespodzianka w postaci kompletnie odmienionego krajobrazu. Zazwyczaj z przełęczy widać dalekie plany, a tu nagle wyrastają przed oczami zbocza doliny Graden, jakby je ktoś jeszcze dodatkowo zzoomował. Ładnie tam jest, a dalsza droga prowadzi na prawo, wzdłuż potoków i kilku jeziorek, które są za zakrętem.
Obrazek

Adolf Nossberger Hutte (2488) w dwóch odsłonach (na 1 zdjęciu między jeziorkami):
Obrazek

A poniżej pod wieczór.
We wszystkich schroniskach były bardzo przytulne ciepłe sale do posiedzenia wieczorem, z książkami, grami, tu dodatkowo także z małym kominkiem. Totalny relaks. Czas płynie wolno, człowiek staje oko w oko z każdą przepływającą minutą.
Obrazek

7. Chciałam tu spędzić jeden dzień na błogim lenistwie, ale skusił mnie jednak pobliski szczyt – Keeskop (3081). Wchodzi się po skalnych pagórkach o świetnej przyczepności, z dużą swobodą wybierania przejścia poza ścieżką, jest w tym trochę dziecięcej zabawy.
Obrazek

Pod szczytem więcej ostrych skał, ale to najłatwiejsza góra na trasie, którą przeszłam.
Obrazek

8. Do kolejnego schroniska, Wangenitzseehutte (2508), idę znowu przez przełęcz, a nawet dwie: Niedere Gradenscharte (jeziorka poniżej są tuż przed nią) i Kreuzseeschartl. Cała droga we mgle i chmurach, ale ja lubię chodzić w taką pogodę i nic a nic nie szkoda mi widoków.
Obrazek

Napowietrzne ścieżki prowadzą w jakiejś abstrakcyjnej, zawieszonej nie wiadomo gdzie przestrzeni.
Obrazek

Do Wangenitzseehutte przychodzę na krótko przed tym, jak sypnęło śniegiem. Spore schronisko, położone nad największym jeziorem w grupie Schobera. Dość łatwo się tu dostać, a nieopodal – Petzeck (3283), najwyższa góra w grupie, więc ludzi jest sporo.
Obrazek

Pod wieczór do schroniska dociera przemoczona wycieczka, każdy rozwiesza mokre rzeczy gdzie popadnie i schronisko zaczyna przypominać jakąś wielką suszarnię. Mam coraz większe obawy, że jutro przyjdzie mi dreptać wokół okolicznych jeziorek. Fajny jest ten sierpniowy śnieg w górach, ale jeszcze fajniejsza byłaby wycieczka na Petzecka.
Obrazek

9. Ale rano taka oto piękna pogoda rozwiewa wszelkie wątpliwości. Widzę, że kilka osób wyrusza na trasę i bez wahania idę za nimi.
Z prawej strony jeziora widać schronisko, mniejsze jeziorka po prawej stronie przez całą drogę pozostają w ukryciu.
Obrazek

To nie jest trudne wejście, ale pierwszy raz w życiu idę w wysokich górach po śniegu (nie liczę łat śniegowych, na które wielokrotnie już trafiałam). Przykrył kamienie, więc idę powoli, pilnuję każdego kroku i badam kijkiem, na co trafię pod śniegiem. Jakaś para przede mną zawraca zaniepokojona warunkami. Ja idę dalej, bo z zawracaniem z trasy u mnie raczej kiepsko. Podoba mi się to wejście – jest urozmaicone, a śnieg dostarcza dodatkowych wrażeń.
Obrazek

Pod szczytem charakterystyczne dla tej góry wypłaszczenie i przyjemne pole czyściutkiego śniegu, już przedeptane.
Obrazek

Na górze spędzam więcej niż zazwyczaj czasu. Na razie jestem sama, ale widzę już nadciągającą wesołą grupę Austriaków, na których popatrywałam wczoraj przy kolacji (co poniektórzy wykażą się znajomością Tatr).
Grzeję się w słońcu, rozglądam, wyszukując miejsc, w których byłam: po lewej ponad chmurami wystaje Hochschober, w środku Glödis (spójrzmy prawdzie w oczy: z tej strony nie ma już tak idealnego kształtu), między nimi, nieco niżej, znacznie skromniejszy (choć wciąż 3-tysięcznik) Keeskopf, z prawej Roter Knopf. Widzę więc wszystkie 4 szczyty, na których byłam, a na 5 właśnie stoję.
Obrazek

Grossglockner jest poza konkurencją i wystawia głowę ponad wszystko wokół. Pod nim w linii prostej - przełęcz Hornscharte, którą szłam kilka dni temu.
Obrazek

Jak schodziłam na dół, to śniegu już nie było. Błyskawicznie zniknął, a przecież nie było go mało, bo w drodze na górę nieco namokły mi buty.
Obrazek

I to był już ostatni dzień. Następnego dnia zaraz po piątej rano opuściłam schronisko i zeszłam prawie 2000 metrów na dół do Lienz.
Więc teraz zdjęcie szczytów zasnutych chmurami, bo to już koniec wycieczki.
Obrazek

Podsumowanie będzie takie: dłuższy pobyt i spanie w schroniskach to prosty przepis na najlepszy pobyt w górach. A góry? Jak dla mnie - każde dobre, byleby nie były zalesione po czubek.

Kupiłam legitymację Alpenverain za 65 euro, więc wszystkie wymienione schroniska miałam po 10 euro (zamiast po 20), czyli przy 9 noclegach zaoszczędziłam 90 euro, no i dodatkowo miałam w tych 65 ubezpieczenie (także na wcześniejszy wyjazd na Słowację). Ale uwaga, już w pierwszym schronisku śniadanie było obowiązkowe (8,5 euro). W następnych nawet nie pytałam, bo i tak musiałam to śniadanie zjeść, a więc i kupić (w podobnej cenie). Mnie udawało się jeszcze zrobić z niego prowiant na dzień, ale ktoś z większym apetytem pewnie nie da rady, bo chleba jest niewiele. Zupy w cenie 3,5-5 euro. Drugie danie od 8 do 12, herbata 2-2,5. Ja oprócz batoników nic z Polski do jedzenia nie brałam (kupiłam w Decathlonie i byłam zaskoczona ich wybornym smakiem). Wodę brałam z tych najcieńszych strumyków sączących się między skałami lub z kranu (jeśli była niezdatna do picia, to w łazienkach wisiała informacja o tym; w EH, tam gdzie była ta biała woda w potokach, a w kranach woda nie nadawała się do picia - dawali wodę w kuchni).
Plecach ważył 8,5 kilo bez jedzenia i picia. Myślę, że na następny wyjazd uszczknę z niego jeszcze z kilogram.

W schroniskach warunki dość podobne. To co je różniło to możliwość mycia, w dwóch (LH i WH) płatny prysznic: około 2-3 euro. W EH ciepła woda bez prysznica. W ANH tylko zimna woda. Spanie: wsad do śpiwora jest obowiązkowy. Do tego są 2 koce i poduszka, więc śpiwór nie jest konieczny (nikt go nie miał).
Obrazek

Pierwszy nocleg rezerwowałam z Polski, potem tylko jeszcze raz z trasy – w WH, bo wydawało mi się, że ze względu na położenie może być tam tłok (a w rzeczywistości było tak: pierwsza noc – w pustej sali, druga noc – niemal wszystkie łóżka w moim pokoju zajęte). Przy okazji podziękuję tu Maxowi za wyczerpujące przedwyjazdowe porady – bardzo się przydały.

Ludzie zazwyczaj przyjaźni, szczególnie ci nieco starsi, a szczególnego farta mam do Niemców, którzy zagadują, podpowiadają coś, a czasem otaczają wręcz jakąś zabawną mini opieką. Są miejsca, gdzie ludzi jest nieco więcej, ale generalnie na trasach jest pusto (za to w schroniskach już niekoniecznie). Wyjątkowo miło pożegnała mnie obsługa Wangenitseehutte. W Lienzer Hutte zaś zaoferowano mi cenną pomoc w dość nietypowej sprawie. Tak jak przy poprzednich pobytach w Alpach – nie widziałam Polaków ani w schroniskach, ani na trasach. Szkoda więc, że nie spotkałam Zephyra, który był w tym rejonie niemal w tych samych dniach.

Uwaga, bardzo kiepsko jest z zasięgiem. Warto uprzedzić rodzinę, że z łącznością będzie krucho.

Dojazd nieco karkołomny (i drogi), ale musiałam być wcześnie rano w Lienz i nic innego nie wymyśliłam: PolskiBus – całodniowa podróż do Wiednia (pierwszy raz jechałam autobusem na tak długiej trasie i bardzo się tego obawiałam, ale jak się okazało – nie było czego), potem nocne pociągi z 2 przesiadkami i postojem między 3 i 6 rano na kompletnie pustej, acz rzęsiście oświetlonej stacji w Spittal. Wszystko po to, by z samego rana znaleźć się w Lienz, z którego do schroniska była jeszcze długa droga – ja dotarłam dopiero koło 17 (trochę czasu straciłam na poszukiwanie zgubionej komórki). Dojazd w jego pobliże (dojście w niecałą godzinę) jest możliwy, ale tylko taxi lub własnym samochodem.
Powrót był szybszy: kilka godzin w pociągu do Wiednia i nocny autobus do Warszawy. Pociągi niestety bardzo drogie – 56 euro w jedną stronę. Za PolskiBus zapłaciłam w obie strony 150 zł.


Ostatnio edytowano Wt gru 29, 2015 7:29 am przez anke, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 14, 2012 8:27 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
pięknie połaziłaś :wink:

fajna, rzeczowa relacja

_________________
a do piekła zabiorę wspomnienia.....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N paź 14, 2012 9:06 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
amazonka napisał(a):
pięknie połaziłaś

Dziękuję! Można powiedzieć, że przeszłam tę piękną trasę jeszcze raz, pisząc tę relację (warto pisać relacje!).

-


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 15, 2012 1:57 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3189
Lokalizacja: Nowy Sącz
Cytuj:
Obrazek

Smutny widok na umierający lodowiec

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 15, 2012 2:54 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So wrz 01, 2012 7:46 pm
Posty: 347
Miałem coś napisać, ale w czasie czytania zapomniałem :evil:
Gratuluję kilku udanych wypraw i oczywiście czekam na kolejne relacje!

To zdjęcie mi się podoba. Ma jakiś taki urok ;)
Obrazek[/url][/quote]


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 15, 2012 3:10 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 23, 2006 8:39 am
Posty: 5110
Lokalizacja: daleko od gór
anke napisał(a):
Ci co znają niemiecki mogą przeczytać inskrypcję

"Nigdy nie chodzimy samotnie
Bóg toważyszy nam na wszelkich drogach.

Panie, pozwól nam powierzonych nam gości
poprowadzić bezpiecznymi drogami,
i wspólnie przeżywać piękno gór.

Panie, pomóż nam wybawić tych, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie,
i daj nam ze wszystkich naszych dróg powrócić w zdrowiu."

_________________
W życiu piękne są tylko chwile. (R. Riedel)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 15, 2012 5:45 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 27, 2010 10:41 pm
Posty: 2620
Gratuluje samotnej wędrówki - sam wiele lat tam chodziłem, odmiennie się wtedy odbiera wędrówkę. Warto tego choć kilka razy w życiu zasmakować a nawet poturbować się w samotności na piargu.
Same krajobrazy nie bardzo zrazu wpadły mi w oko. Trochę takie ponure, posępne, gołe, odpychające. Trochę przypominają mi wyższe partie A. Retyckich, choć te ostatnie potrafią być landrynkowo-bajkowe. Niemniej fajne - górsko :D

_________________
Zob za zob - glavo za glavo
Zob za zob na divjo zabavo!

Alpy Julijskie www.gavagai.ngt.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 15, 2012 6:11 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3189
Lokalizacja: Nowy Sącz
Zombi napisał(a):
Same krajobrazy nie bardzo zrazu wpadły mi w oko. Trochę takie ponure, posępne, gołe, odpychające. Trochę przypominają mi wyższe partie A. Retyckich

Mam takie same odczucia, chociaż zrezygnowałbym ze słowa "odpychające"

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 15, 2012 9:33 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 12, 2011 8:15 am
Posty: 386
Lokalizacja: Włocławek
Ja tam nic odpychającego w nich nie widzę. W moich oczach sprawiają wrażenie tajemniczych i niedostępnych (mimo, że z łatwością można na nie wejść).
Piękne. Zazdroszczę. :)

_________________
"Głos wciąż mnie pogania: Ustaw - unieś - oprzyj - hop... Ruszaj się. Spójrz, ile przeszedłeś! Byle tak dalej. Idź, nie medytuj."


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 15, 2012 10:13 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Bańdzioch Dziękuję! Następne relacje? Bardzo bym chciała zobaczyć Dolomity i góry w Szkocji - to w wariancie, gdy będzie kasa. A w razie posuchy finansowej pojadę oczywiście w Tatry. Tak czy inaczej na pewno będzie to dłuższy pobyt z nocowaniem w schroniskach.

stan-61 Trochę liczyłam na to, że ktoś mi to przetłumaczy :wink:, bo zrozumiałam tylko pierwsze dwa wersy.

Zombi i gouter Lubię sama chodzić i pewnie się już to nie zmieni. Wcześniej krępowałam się przyznawać do tego upodobania, pewnie dlatego, że narusza ono reguły bezpieczeństwa. Co do gór, to po części macie rację – nie ma tam ślicznych landszaftów, te góry mogą się wydawać nieco suche, monochromatyczne, ale mają pewną surowość, a czasem dzikość, które mnie pociągają. Dla mnie uroda gór ma różne oblicza i ten brak piękna rodem z pocztówki może stanowić o jej wartości. Nie mogę już zresztą obiektywnie bronić tych gór, bo po tej wędrówce mam je w pamięci jako coś bardzo, bardzo mi bliskiego.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 15, 2012 10:22 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
oj tam...Dolomity mogą wyjść taniej niż Tatry :)

_________________
a do piekła zabiorę wspomnienia.....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 16, 2012 5:16 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 27, 2010 10:41 pm
Posty: 2620
anke napisał(a):
nie ma tam ślicznych landszaftów, te góry mogą się wydawać nieco suche, monochromatyczne, ale mają pewną surowość, a czasem dzikość

Tak właśnie je odebrałem :D Właściwie to nie wiem, nawet jak się głębiej zastanowię, co mi się w górach podoba, tj. jak muszą się prezentować, aby wpadły mi w oko. Niby muszą być strzeliste, niebotyczne, jak Dolomity lub Julijskie, ale np. okolice Wierchomli, których pewnie górami bym w ogóle nie nazwał, też mi w oko wpadają i chętniej bym je odwiedził niż powiedzmy bardziej strzeliste Pieniny. Tak samo nie za bardzo podoba mi się okolica Dachsteinu, choć w końcu góry co się zowie. Niemniej jakoś fajniejsze mi się zdają "spokojniejsze" i niższe Karawanki. Dziwne i niezbadane sprawy te górskie gusta...

_________________
Zob za zob - glavo za glavo
Zob za zob na divjo zabavo!

Alpy Julijskie www.gavagai.ngt.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 16, 2012 7:02 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Świetnie się czytało. Wrażenia: mimo wszystko dopisała Ci pogoda, fajny teren aby się zapoznać z Alpami. Przynajmniej dla mnie.

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 16, 2012 9:50 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 23, 2008 8:51 am
Posty: 3860
Lokalizacja: Bathgate/Wawa
Bardzo fajna relacja, treść przerasta formę, dobrze się to czyta (przynajmniej mi)
Ale z tym:
anke napisał(a):
Następne relacje? Bardzo bym chciała zobaczyć (...) góry w Szkocji

ostrożnie, co się będziesz po Alpach pchać w takie naleśniki :twisted: :wink:

_________________
[https://wordpress.com/view/3000stop.home.blog]239, zostało 43[/url]


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 16, 2012 11:11 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
amazonka napisał(a):
oj tam...Dolomity mogą wyjść taniej niż Tatry :)

... a jeśli nawet nie są tańsze, to różnice chyba są już tak nieduże, że trzeba zawalczyć o realizację planów.
Dla mnie problemem „dolomitowym” jest to, że nie używam sprzętu asekuracyjnego i muszę znaleźć takie trasy, na których można chodzić bez niego.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 16, 2012 11:23 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Mazio napisał(a):
Świetnie się czytało. Wrażenia: mimo wszystko dopisała Ci pogoda, fajny teren aby się zapoznać z Alpami. Przynajmniej dla mnie.

Dziękuję!
Dobrym miejscem na taki pierwszy pobyt są także bardziej majestatyczne Alpy Stubaiskie. Można tam wytyczyć bardzo ciekawą trasę między schroniskami. Przeszłam ją w jakimś zakresie, ale wtedy jeszcze niestety bez nocowania. Ja byłam w czterech z tych schronisk, ale jest ich więcej i trasę można przedłużyć. Alpy Otztalskie wydają mi się bardziej skomplikowane pod tym względem, ale je również można brać pod uwagę.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 16, 2012 11:26 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
anke napisał(a):
... a jeśli nawet nie są tańsze, to różnice chyba są już tak nieduże, że trzeba zawalczyć o realizację planów.
Dla mnie problemem „dolomitowym” jest to, że nie używam sprzętu asekuracyjnego i muszę znaleźć takie trasy, na których można chodzić bez niego.


oj jest tego dość sporo, z większości ferrat prowadzących na szczyty schodzi się drogami normalnymi, ale warto je sprawdzić, czasami są trudniejsze niż ferraty albo mioejscami oporęczowane :wink:

_________________
a do piekła zabiorę wspomnienia.....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 16, 2012 11:28 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Vespa napisał(a):
anke napisał(a):
Bardzo bym chciała zobaczyć (...) góry w Szkocji

ostrożnie, co się będziesz po Alpach pchać w takie naleśniki :twisted: :wink:

Strasznie się wstydzę przyznać do takiej przyziemności, ale to co mnie w Szkocji najbardziej przeraża to muszki.
A szkockie góry? Są nadzwyczajne, niepojęte!
-


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 17, 2012 8:41 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 23, 2006 8:39 am
Posty: 5110
Lokalizacja: daleko od gór
anke napisał(a):
Trochę liczyłam na to, że ktoś mi to przetłumaczy
Zawsze możewsz na mnie liczyć. :lol:

_________________
W życiu piękne są tylko chwile. (R. Riedel)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So mar 22, 2014 8:59 pm 
Nowy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 03, 2013 9:58 am
Posty: 5
Witam

Mam kilka pytań technicznych do Autorki relacji.
Jakiej wielkości (ile litrów) miał twój plecak ?
Ile litrów wody zabierałaś każdego dnia ze schroniska ?
Czy w sierpniu spotykałaś jeszcze połacie śniegu w podszczytowych partiach ?
Ja byłem pod Glodis w lipcu 2013 r i tam mimo upału były pola śniegu do 1,5 m głębokości i kilkudziesięciu metrów długości. Chodzi mi o to czy musimy brać miniraki ?

z góry dziękuję za informacje
Grzegorz


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N mar 23, 2014 1:36 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
1. Na plecaku mam oznaczenie "30". Ale zastanawiałam się, czy on na pewno jest taki mały, skoro pakuję się w niego na 10 dni i nic mi nie brakuje :wink:
2. Miałam 1,5 litrową butelkę, ale jeśli nie było upału, to raczej nie brałam więcej niż 1 litr, bo to dodatkowy ciężar.
3. Jak ja byłam na Glodis, to nie było tam nawet grama śniegu. Spadł za to w tym rejonie kilka dni później, ale było go niewiele, szybko się stopił i moim zdaniem trasy nie wymagały raków (i nikt ich nie miał).
Inna sprawa to zalegające pola śniegowe - czasem są całkiem spore no i jest na nich ślisko, ale mnie do bezpiecznego przejścia wystarczały kijki.

Obrazek

Sierpniowy śnieg przytrafił mi się także w zeszłym roku. I znowu napiszę: według mnie raki były niepotrzebne i nikt ich nie miał. Częstotliwość moich wyjazdów jest jednak zbyt skromna, aby Ci radzić "brać czy nie brać". Możesz trafić na jakieś bardziej skomplikowane warunki. Jeśli o mnie chodzi, ja ich nigdy nie biorę.
Czy masz w planach właśnie Grupę Schobera?

Dopiszę jeszcze: jedyne miejsce, gdzie widziałam w sierpniu ludzi w rakach, było na zejściu z Wildspitze (3768 m, zdjęcie niżej), ale to góra raczej poza moim zasięgiem. Najwyżej weszłam na 3480 i moja wiedza ogranicza się tylko do takich wysokości.
Obrazek

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N mar 23, 2014 10:40 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
pod Petzeck jest całoroczny mały lodowczyk (jak na 1 zdjęciu) ale nie potrzeba raków żeby go przejść. Na Glodis akurat byliśmy końcem sierpnia więc śniegu w ogóle nie było.

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N mar 23, 2014 8:19 pm 
Nowy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 03, 2013 9:58 am
Posty: 5
Tak mamy w planach Grupę Schobera.
Wyjazd ma się odbyć pomiędzy 11 a 24 08.2014.
Planujemy w 3 lub 4 osoby. Będzie to pierwszy wyjazd naszej małej grupy w tak wysokie góry.
Przez pięciu ostatnich lat wyjeżdżaliśmy na kilka dni w Wysokie lub Zachodnie Tatry po słowackiej stronie ale "wyczerpaliśmy" szlaki. Podczas mojego rodzinnego wyjazdu w 2013 do Austrii zabłądziłem pod Glodis spodobało mi się bardzo i namówiłem znajomych.

Jest plan ale musimy się dobrze przygotować, szczególnie, że nie mamy doświadczeń w wędrówkach od schroniska do schroniska.
Każda rada, każdy szczegół jest dla nas ważny.
I tak:
- gdzie kupowałaś kartę, która dawała zniżki na noclegi w schroniskach a dodatkowo była ubezpieczeniem /w Polsce ?/. Czy gdzieś można poczytać po polsku lub angielsku o tej karcie i zakresie ubezpieczenia ? Dokupowałaś jakieś inne ubezpieczenie ?
- czy w schroniskach bez problemu mogłaś doładowywać aparat fotograficzny ?
- pożywienie turystyczne /liofilizaty/ jest sens je zabierać ? Nie są tanie i może się okazać, że nie są tańsze niż płatne posiłki w schroniskach ?
- śpiwór czy tylko wkład do śpiwora ? poszewka na poduszkę ?
- jakieś specjalne wymagania ad ekwipunku, odzieży, leków ?
- nie kusiło Cię zabrać drugą, lekka parę butów (krótkich) ?

z góry dziękuję w imieniu naszej ekipy

Grzegorz


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt mar 25, 2014 6:43 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4470
Lokalizacja: GEKONY
Śnieg dodał uroku widokom, fajnie Wam to wszystko poszło:)

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 28, 2014 8:21 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Sunchez napisał(a):
Jest plan ale musimy się dobrze przygotować, szczególnie, że nie mamy doświadczeń w wędrówkach od schroniska do schroniska.
Każda rada, każdy szczegół jest dla nas ważny.
I tak:
- gdzie kupowałaś kartę, która dawała zniżki na noclegi w schroniskach a dodatkowo była ubezpieczeniem /w Polsce ?/. Czy gdzieś można poczytać po polsku lub angielsku o tej karcie i zakresie ubezpieczenia ? Dokupowałaś jakieś inne ubezpieczenie ?
- czy w schroniskach bez problemu mogłaś doładowywać aparat fotograficzny ?
- pożywienie turystyczne /liofilizaty/ jest sens je zabierać ? Nie są tanie i może się okazać, że nie są tańsze niż płatne posiłki w schroniskach ?
- śpiwór czy tylko wkład do śpiwora ? poszewka na poduszkę ?
- jakieś specjalne wymagania ad ekwipunku, odzieży, leków ?
- nie kusiło Cię zabrać drugą, lekka parę butów (krótkich) ?

z góry dziękuję w imieniu naszej ekipy

Grzegorz

Bardzo chętnie odpowiem również na inne Twoje pytania, pamiętam, jak sama gorączkowo szukałam informacji przed pierwszym wyjazdem do schronisk w Alpach - pomógł mi wtedy Max.
(Może pisz w razie potrzeby na prv, uniknę wtedy niezręcznego dla mnie podbijania własnej relacji).

1. O karcie przeczytasz wszystko na polskiej stronie tu: http://www.alpenverein.com.pl/cms/.
Ostatnio płaciłam w euro bezpośrednio do Wiednia, ale wcześniej płaciłam w złotówkach na konto, którego numer dostałam od pani Zofii Chróściel.
Kupowałam też dodatkowe ubezpieczenie, którego nie widzę teraz na polskiej stronie:
UNIQA renty wypadkowe (wyłącznie dla członków Klubu Alpejskiego, za 8 euro), znajdziesz je tu: http://www.alpenverein.com/portal/servi ... ichert.php

2. Ceny posiłków podałam na końcu w relacji wyżej. Tu powiem o innej sprawie: nie widziałam nigdy, aby ktoś jadł w jadalni przyniesione przez siebie jedzenie. Myślę, że byłoby to źle widziane. Weź pod uwagę, że za gorącą wodę do swoich posiłków pewnie zapłacisz, a wykupienie śniadań może być obowiązkowe. Dla mnie problemem był prowiant na całodniową wycieczkę. Trochę batonów wzięłam z Polski, ale to dodatkowy ciężar. Myślę, że pewnie można jakiś prowiant zamówić w kuchni. Zazwyczaj także jest w sprzedaży porcjowane ciasto, które możesz wziąć na wycieczkę, ale to oznacza oczywiście dodatkowe wydatki. O tym, skąd brać wodę do picia, przeczytaj w podsumowaniu relacji.

3. Ekwipunek – przyświecał mi jeden cel – jak najlżejszy plecak. Stąd tylko jedne buty i klapki do schroniska (w schronisku nie wolno chodzić w butach - zostawia się je razem z kijkami i kurtkami w szatni). Kiedyś brałam jeszcze lekkie adidasy, ale szybko z nich zrezygnowałam. Jesteś w schronisku – chodzisz w klapkach. Wychodzisz – zakładasz buty górskie. Po co ci więcej? Jedynym problemem bywają przemoczone buty. Ale jakoś w końcu wysychają (pewnie znasz zasadę – włożyć do środka gazety (zabieram je do czytania, oczywiście te wydrukowane na najlżejszym offsetowym i higroskopijnym przy tym papierze). Muszę jednak dodać, że piszę to, mając sprawdzone i niezawodne pod względem wygody buty.
Bardzo polecam kupno dobrej peleryny – deszcz nie pokrzyżuje ci planów przejścia do kolejnego schroniska. Pisałam już gdzieś, która mi się sprawdziła, więc zacytuję: Quechua Forclaz 1300, 330 g, z naddatkiem na plecak, zasuwana na całej długości na suwak i zapinana na kilka rzepów, rękawy ze ściągaczami, dociskane jeszcze rzepami. Ja korzystałam tylko z rzepów, więc nie było w niej gorąco. Rzepy pomagały też w wygodnym zarzuceniu peleryny na plecak w celu wysuszenia. Cena około 70-90 zł.

Kiedyś już zeznałam na forum, co noszę w plecaku, więc zacytuję i nieco uzupełnię:
Odzież grubsza: kurtka, peleryna, polar.
Buty: japonki.
Odzież lżejsza: 5 wybranych najlżejszych podkoszulków z krótkim rękawem lub bez, 2 koszule (jedna specjalna na upały), bardzo lekkie spodnie, 3 pary skarpet.
Bielizna, 2 ręczniki (jeden mini), wkładka do śpiwora (schroniskowa pościel).
Latarka, płachta NRC, apteczka.
Komin i rękawiczki polarowe (przydały się mimo lata), rękawiczki na łańcuchy, czapka od słońca (z ochroną na uszy i kark, bo parę razy wręcz usmażyłam sobie uszy w Alpach) 2 x okulary, chustka (pełni różne funkcje, np. chroni ramiona od słońca, a zmoczona w strumyku chłodzi).
Telefon, aparat, ładowarka, słuchawki, sznurek, baterie, dokumenty, miniszczotka do butów, drobiazgi typu nici, agrafki.
Mapa Kompas, książka (lekka), kilka "Dużych Formatów" i powycinanych artykułów, które wyrzucałam po przeczytaniu (z tym wyrzucaniem warto uważać, bo nie wszędzie jest to dobrze widziane, ja w wątpliwych sytuacjach pytałam, czy mogę zostawić, czasem widziałam stosiki gazet w korytarzach, służące pewnie do suszenia butów).
Kosmetyki i drobne różności: tu mam największe przewinienia - powinnam była wziąć mniejsze mydło, mniej szamponu, mniej chusteczek do nosa, jeden a nie dwa kremy UV... zbędne rzeczy oceniam na ok. pół kilo.
Razem: 8,5 kg z plecakiem + kijki + nieliczone wyżej ubrania na sobie + jedzenie (batony i woda). Na 13 dni, wliczając dojazd.
Z apteczką jestem na bakier - jakieś plastry, woda utleniona, nic specjalnego, powinnam się poprawić i z większą uwagą przemyśleć jej zawartość.

4. Nie w każdym schronisku przyszło mi ładować komórkę, więc nie wiem, czy wszędzie się podłączysz, ale myślę, że na 99 procent możesz przyjąć, że to możliwe (pytaj o kontakt gospodarza, szukaj w jadalni, łazience, pokoju). Przy okazji dodam, że w wielu miejscach w górach nie będziesz miał zasięgu.

5. Śpiwora nie bierz. Zawsze są dwa koce i poduszka, a Ty obowiązkowo musisz mieć wkład do śpiwora pełniący rolę pościeli. Poszewka na poduszkę: możesz wziąć (ja nie brałam - mój wkład jest na tyle duży u góry, że przykrywa poduszkę).

6. Powinieneś znać jakieś podstawowe zwroty po niemiecku. Czasem w schroniskach są osoby z obsługi nieznające angielskiego.

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N mar 30, 2014 12:37 pm 
Nowy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 03, 2013 9:58 am
Posty: 5
Bardzo dziękuję za cenne informacje i porady. Jeżeli pojawią się jeszcze jakieś pytania prześlę je na prive'a chociaż wygodniej dla naszej małej grupy i być może innych osób jak możemy czytać jednocześnie.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawia.
Grzegorz


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 31, 2014 8:59 pm 
Nowy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 03, 2013 9:58 am
Posty: 5
Witam

No i udało się wyjechać a co najważniejsze szczęśliwie wrócić z Grupy Schober'a.
Pogoda nie była najgorsza ale też nie rozpieszczała. Z pięciu zaplanowanych szczytów wyszło 2,5 :) ale dzięki temu jest motywacja na kolejny rok.

Poniżej zamieszczam link do blisko 10 minutowego filmu z pobytu.
Widać na nim, że sierpień w Alpach może być śnieżny. Śnieg właśnie uniemożliwił wejście na Petzeck'a - nie mieliśmy pełnych raków. Przed nami zawróciła także około 10 osobowa grupa Austryjaków.

Film najlepiej oglądać w Full HD (1080):
https://www.youtube.com/watch?v=163Eexz ... e=youtu.be
lub tutaj jak kto woli
https://plus.google.com/u/0/11531332181 ... 1790294180


Pozdrawiam

Grzegorz.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 01, 2014 9:49 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Fajna ekipa :)
Zdjęcia klimatyczne. Miło mi, że zamieściłeś je w mojej relacji, bo są jej dobrym uzupełnieniem. Mam nadzieję, że planujecie już następne wyprawy. W razie czego służę informacjami z Alp Julijskich, Tyrolu Południowego (Texelgruppe i pogranicze włosko-austriackie), w mniejszym zakresie - bo nie nocowałam tam w schroniskach, ale przeszłam za to sporo tras - z Alp Otztalskich, a najskromniejszy dorobek mam ze Stubaiskich.

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 02, 2014 7:10 am 
Nowy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 03, 2013 9:58 am
Posty: 5
Z góry dziękuję w imieniu ekipy ;)
Na pewno skorzystamy z porad.

Nasz wypad w okolice Lienz był w głównej mierze zasługą twojej relacji Anke oraz mojej krótkiej wycieczki pod Glodis w 07.2013 r.


pozdrawiam

Grzegorz


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 29 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL