Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Śr cze 26, 2024 12:52 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 19 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt lip 29, 2014 10:09 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Pisząc w ub. roku relację z Julijskich Alp
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... 11&t=15285

nie przypuszczałam, że na zadane pytania:

Krajan83 napisał(a):
Luiza napisał(a):
A propos, podoba mi się tytuł relacji.

A więc to będzie trylogia? :)

Neander napisał(a):
Brawo! Czerwony i Biały będą?


odpowiem w tym roku twierdząco …

A to dlatego, że jeszcze na 3 dni przed wyjazdem do Słowenii, w Alpach Julijskich było tak:

Obrazek

Trochę zimy, trochę lata - hmm, dylemat: czekan? raki? puchowy sweter? a może jednak coś raczej na lato? W rezultacie plecaki wypchane po brzegi potencjalnie niezbędnym sprzętem ważą 17-18kg. Tak zapakowane, dzielne zniosły podróż z Warszawy do Villach, i dalej do Jesenic i Mojstrany. My – również, szczęśliwie - łapiąc na ostatnim etapie podróży autobus, co oszczędziło nam kilku km marszu na piechotę i pozwoliło wcześniej raczyć się słoweński piwem ;).

Dzień 1, 2, 3. Mojstrovka 2x i wspin na Prisojniku, droga Fokn u Okn, V+, 230 m

Wjeżdżamy na przeł. Vršič i udajemy się do Ticarjev Domu, skąd planujemy wyruszać na rozruchowe wycieczki i co nieco powspinać się na obitych drogach w rejonie przełęczy.

Warunki skłaniają jednak raczej do założenia puchowego swetra i zapoznania się z menu widocznym na ścianie ...

Obrazek

Obrazek

Nie po to tu jednak jesteśmy, o nie! Nie zważając na okoliczności żwawo ruszamy na znaną dobrze Mojstrovkę. Na podejściu spore płaty śniegu, które łatwo trawersujemy.

Obrazek

Przed wejściem w ferratę jednak większa przeszkoda: stalówka i bolce pod czapą śniegu. Aby dostać się na szlak trzeba to miejsce obejść bulderując na sporym kamieniu. Wielkość czasem ma jednak znaczenie: moje krótkie ręce nie bardzo sięgają do kluczowego chwytu a nogi do kluczowego stopnia, ale – szczęśliwie - udaje się, wchodzimy w ferratę i napieramy do góry, gdzie pochłania nas coraz gęstsza, szara mgła. Widoków brak, więc szczyt osiągamy dość szybko, jako pewnie jedyni w tym dniu. Jeszcze szybciej zbiegamy, w takich warunkach nie ma czym się delektować na szczycie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po południu nieco się przeciera. Idziemy sprawdzić obite drogi nieopodal. Skała mokra, a trawki śliskie. Zombi sprawnie jednak pokonuje kilka długich dróg, ja robię je na wędkę.

Obrazek

Zmęczeni, wracamy do schroniska na kranjską klobasę i wino.

Drugiego dnia w planach jest droga 5-cio wyciągowa pod szczytem Prisojnika. Pakujemy sprzęt, ruszamy. Na podejściu, kwadrans od wyjścia zaczyna jednak padać deszcz. Cóż, dalej może być tylko gorzej. Zawracamy czym prędzej.
Co tu robić? Może chociaż - treningowo - po raz drugi - Mojstrovka? Idziemy, a raczej biegniemy, poganiani coraz większym deszczem.

Obrazek

Po drodze - mgliste portrety i autoportrety ;)

Obrazek

Obrazek

Na szczyt docieramy tym razem w 1h 27min, to mój rekord. Robi się zimno, zbiegamy jeszcze szybciej. Pada, niżej jest jednak dość ciepło, w takich warunkach lepiej smakuje piwo, niż woda – tej mamy pełno wokół …. Siedzimy na zewnątrz, przed nami kłębią się złowrogie chmury…

Obrazek

Trzeciego dnia drugie, tym razem – udane - podejście do wspinu na Prisojniku.

Idziemy żwawo, bliżej drogi ja nieco się ociągam bo choć nareszcie nie pada, to nad granią przewala się zimna, szara mgła, w ręce w zimno i w ogóle jakoś tak mało przyjaźnie. A mamy się przecież wspinać!
Szybko dochodzimy do początku drogi, odnajdujemy spity, szpeimy się i Zombi rusza na pierwszy wyciąg. Długi, liny wystarcza ledwo-ledwo. We mgle i na biało-szarej skale trudno odnaleźć spity i stanowisko, udaje się jednak. Kolejne wyciągi idą już sprawniej, choć na dwóch ostatnich, piątkowych, trochę marudzę: jednak rozmiar znów ma znaczenie i nie sięgam tam, gdzie sięgnąć bym chciała ….

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatni wyciąg okazuje się jednak bardzo przyjemny: na skale żłobki krasowe, w których można na dowolne sposoby klinować, co tylko się da: nogi, ręce, pewnie dałoby też radę głowę, tego nie sprawdzamy jednak ;).

Obrazek

A ponad nami ukazuje niebieskie niebo i dociera do nas ciepło słońca. Pogoda! Uff, całe szczęście, bo ręce mam już zgrabiałe. Szybko kończymy drogę i zadowoleni, wychodzimy na grań.
Wracając, w pobliżu Prisojnikowego Okna, przechodzimy w śnieżnym tunelu.

Obrazek

W schronisku tradycyjnie – radler, obiad, wino i porządki, nazajutrz planujemy przejść do schroniska w dolinie Tamar.
Pod wieczór siedzimy jeszcze na bunkrze, patrząc na Ajdovską Deklicę.

Obrazek

Dzień 4. Tamar Dom, Średnia Ponca i relaks.

Pogoda wyraźnie uległa poprawie. Przechodzimy z plecakami do schroniska u podnóża Jalovca. Najpierw 200m podejścia – niby niewiele, ale jednak 17kg na plecach czuć. Dalej mozolne zejście stromym i kruchy piargiem. Szlak dość różnorodny i widokowy,

Obrazek

Obrazek

jednak bagaż na plecach odbiera całą radość, nogi raz po raz rozjeżdżają się w piargu na boki.

Obrazek

W schronisku kawa i idziemy na Poncę, szczyt w grzbiecie granicznym z Włochami. Upał nieziemski, zdobywamy Średnią Poncę (2230m), nie mamy już wody i zapada decyzja o odwrocie. Jest widokowo, wycieczka udana.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Zbiegamy szybko do zacienionej doliny, a tam leżaki i wino … wokół pusto, oprócz nas tylko starsza para Słoweńców. Można odpocząć.

Obrazek

Obrazek

Dzień 5.

Przemieszamy się do dol. Vrata, skąd ja planuję wyruszyć na kilka wycieczek, a Zombi – na wspin północną ścianą Triglava.
Szczęście znów sprzyja: u wyjścia doliny łapiemy węgierskiego „stopa”, do Aljazev Domu podwozi nas sympatyczna para węgierskich turystów. Oszczędza nam to 12 kilometrów marszu doliną w największy upał. Przyjemność to wątpliwa, a nogi i ramiona spracowane, trzeba dać im czasem odpocząć!

Obrazek

Obrazek

Dzień 6, 7, 8. Aljazev Dom i okolice

Piątek
Zombi, mając w perspektywie w dniu następnym ambitny cel – wspin na północnej ścianie Triglava, idzie na regeneracyjną wycieczkę i wchodzi na szczyt Bovškiego Gamsovca, (2392m). Fajny to szczyt, panorama stąd imponująca, a w jego bliskim otoczeniu - soczyste murawy, na których nic sobie z turystów nie robiąc pasą się koziorożce.

Ja idę na wycieczkę w rejony bardziej surowe, gdzie ferrata, śnieg i skała. Podchodzę Tominskovą pot do Stanicev Domu, skąd wchodzę jeszcze na pobliski Begunjski Vrh (2461m). Schodzę znaną mi już drogą przez Prag. Na szlaku, zarówno w górę, jak i w dół, dwukrotnie napotykam niezbyt przyjemne płaty śniegu, zalegające w stromych żlebach. Trzeba je przetrawersować. Śnieg na szczęście miękki, ale o niebezpieczne poślizgniecie się nie tak trudno wcale ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Już w dolinie moczę zmęczone nogi w lodowatym potoku wypływającym spod płatów śniegu, co za ulga!
Wieczorem, jak zwykle regeneracja – kolacja i wino. W pokoju tym razem mieszkają z nami sympatyczni Polacy, zamieniamy kilka zdań, a nazajutrz wszyscy o świcie wyruszamy na szlaki a plany mamy ambitne.

Sobota
Pogoda jak drut, ze schroniska wychodzimy skoro świt, Zombi o 5.25, sąsiedzi o 5.30 a ja o 5.40.
Zombi wraz ze słoweńskim kolegą idzie wspinać się na północnej ścianie Triglava.

Obrazek

Planowana droga to Skalaška in Gorenjska smer, zwana też: Skalaska z Ladjo, o dł. 1000m, wycenie V+ i o takim przebiegu: https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hph ... 6806_n.jpg

Po nieco ponad 12h, zmęczeni i zadowoleni - są z powrotem, szacun i gratulacje, jest moc :D :!:

Obrazek

Ja idę na solową, długą wycieczkę na Triglav przez Plemenice (Bambergova Pot). Na przeł. Luknia jestem już o 6.45.

Obrazek

Pusto, dopiero na Plemenicach mijam jedną osobę, szczęśliwie, bo śniegu dużo i można łatwo zgubić szlak, którego w zasadzie nie widać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na Triglavie jestem o 9.30. Oprócz mnie tylko kilka osób, więcej napotykam na zejściu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzę przez Kredaricę, gdzie widzę jakieś śnieżne wykopki i dalej drogą przez Prag.

Obrazek

Obrazek

Wycieczka zajmuje mi 9 godzin, z odpoczynkiem tu i tam i moczeniem nóg w potoku ;).
Nasi współlokatorzy z pokoju powtarzają moją wczorajszą wycieczkę, na rozruch po podróży i na pierwszy raz w Słowenii, plan to i tak dość ambitny. Wracają zachwyceni.
Po 18-tej spotykamy się wszyscy w Aljazev Domu, gdzie przy rozmowach i winie mija wieczór.

Niedziela: wspin na Bovškim Gamsowcu, droga Izsilni Zahod, 200m, 5a (V+)

Niebo bez chmur, podchodzimy żwawo na przeł. Luknia i ruszamy w stronę Bovskiego Gamsowca, gdzie na południowej ścianie znajduje się kilka obitych dróg.

Obrazek

Wybieramy najprostszą, a i tak trudności wycenione na tutejsze 5a. Gdy się szpeimy pogoda gwałtownie się zmienia.

Obrazek

Zaczyna wiać bardzo silny wiatr, przez Luknię leżącą pod nami przewalają się białe, a później ciemniejsze chmury.

Obrazek

Na chwilę cała nasza ściana też znika w ciemnoszarej mgle. Hmm. niedobrze. Jednak znów się rozjaśnia. Cóż zrobić: ruszamy. Tym razem ja na prowadzeniu – co tu dużo mówić: to mój pierwszy raz ;).

Obrazek

Pierwszy wyciąg to słoweńskie 4a, około 50m. Wiatr huczy coraz bardziej, robi się ponuro, ale odwrotu za bardzo już nie ma. Szukam na skale spitów i powoli pnę się do góry. Nie widać już prawie nic.

Obrazek

Trochę to trwało, po około 20 min. znajduję stanowisko i krzyczę: mam auto! Krzyk mój i tak ginie gdzieś w otchłani. Coś tam motam (lepiej pewnie nie myśleć, co), krzyczę: możesz iść! I za kilka minut pojawia się szary kask Zombiego. Na górze zaraz ciemniej, wiatr fuka. Chwila wahania, może jedna zjechać? Pod nami jednak też nie widać już nic, tylko szara otchłań. Szybka decyzja -idziemy! Przed nami jeszcze trzy piątkowe wyciągi, Zombi jednak pokonuje je szybko i sprawnie, ja w coraz silniejszym i ogłuszający wietrze podążam za nim. Po 2h wychodzimy na murawę, którą docieramy od szlaku. Widoki … hmm …

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Robi się wilgotno. Zbieramy sprzęt i zbiegamy na Luknię, gdzie - o dziwo – słońce, i choć wiatr fuka coraz mocniej, to warunki diametralnie różne i aż trudno uwierzyć że trochę wyżej ogarniał nas mrok. Na dole upał, ale wiatr wymachuje gałęziami drzew na wysokie strony, wiać, że zmienia się pogoda i naściąga ciepły front i opady . Ale my i tak mamy już plany na inny rejon.

Dzień 9 i 10. Lepena i Velika Baba.

Po wietrze nie ma ani śladu, ale niebo zachmurzone całkowicie. O świcie schodzimy z Aljazev Domu do Mojstrany i autobusem przejeżdżamy na południową stronę i gór, w rejon Bovca. Doliną Lepena idziemy do upatrzonego na mapie schroniska Dom Klementa Juga. Pochmurno, mży. Wilgotność chyba 95%. Dolina urokliwa, ale pogoda nie skłania do zachwytów. W schronisku - pustym zresztą, zaklepujemy nocleg, zostawiamy wory i wygodną mulatierą idziemy szybko jeszcze 700m wyżej, na przełęcz w rejon schroniska Koca pri Krinskim Jezeru. Zjadamy zupę i schodzimy, zaczyna padać i tak jest już do wieczora. Siedzimy zatem na tarasie i sączymy, wino patrząc na podnoszące się z doliny chmury.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obsługa schroniska miła, pani smaży nam naleśniki z czekoladą, które Zombi połyka w mgnieniu oka. Miło.
Nazajutrz szaro od rana, ale jest plan – Velika Baba (2013). To jeszcze 700m wyżej od przełęczy, do której wczoraj doszliśmy. Po godzinie marszu jesteśmy w połowie drogi, stąd wg znaku szlaku jeszcze 2h.

Obrazek

Obrazek

Wychodzimy z lasu na łąkę pełną kwitnących ziół. A zgrozo – mokrą: Zombi w połowie podejścia wyciska mokre skarpetki …

Obrazek

Łąka się kończy, zaczyna się piarg i niskie murawy. Oraz widoki.

Obrazek

Szczyt osiągamy po 1h i 10 min. od przełęczy i 2h11 min. od wyjścia ze schroniska. Zamiast planowych 4h.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Nie czekając na deszcz, który po południu zaczął znów padać, zbiegamy na dół na naleśniki i wino.

Dzień 11-12. Bovec i wspinanie w Kal-Korytnicy.

Schodzimy z przyjaznej Lepeny, choć tak tu miło, że siedzieć można by z tydzień, a z obsługą już się prawie zaprzyjaźniliśmy. Panie smażą nam naleśniki a jeden z panów przynosi mi domowej roboty marmoladę i miskę śliwek z ogrodu :).

Obrazek

Obrazek

Mamy jednak plany. Zmęczeni górami, a będąc w rejonie Bovca, jedziemy wspinać się w Kal-Korytnicy. Skały fajne, położone w lesie w sąsiedztwie szlaku na Svinjak. Dróg wybór ogromny, o różnych trudnościach, a oprócz nas – nikogo , dopiero na drugi dzień w sąsiednim sektorze wpina się jedna rodzina. Spędzamy tu 3-4h każdego dnia, robiąc drogi do oporu. Ja trochę się obijam, ale Zombi szaleje, robiąc w sumie około 18 dróg. Jest moc! Po wspinaniu – krew na nodze - walka była! Ja robię w sumie 11 dróg, z czwórkowo-piątkowych w tutejszej skali, co na naszą wycenę daje V/V+ , zatem nie jest tak źle ;).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zadowoleni, pochłaniamy w Bovcu pyszna pizzę i robimy trochę zakupów. Na drugi dzień prosto ze wspinania w Kal-Korytnicy przejeżdżamy znów do Mojstrany, gdzie czeka nas ostatnia wycieczka i droga powrotna.

Czekając na autobus zamieniamy się plecakami i sprawdzamy, który bardziej wygodny - rzecz jasna - bardziej zgrabny ;). Bo, że oba ciężkie - wiadomo!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 13. Sleme.

Plan w zasadzie wykonany, ale skoro tuż obok hostelu zaczyna się szlak na Sleme (2076), jak tu nie pójść, pomimo pochmurnej pogody? Ruszamy, przed nami 1400m podejścia, a na tabliczce 4h. Duszno, pot się leje, jestem mokra jak szczur. Po godzinie jesteśmy w połowie drogi, na ogrodzonym pastwisku. Na Sleme, zanurzone w szarej mgle, docieramy w 2h i10 min.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oprócz nas na Sleme był owad. Albo - kózka.

Obrazek

Na dół zbiegamy w czasie poniżej 2h, cała wycieczka zajmuje nam 4h. Po południu jak zwykle w ciągu ostatniego tygodnia – leje. Jemy pyszną pizzę i robimy przedwyjazdowe zakupy. W nogach ponad 11 tys., metrów podejść, zasłużyliśmy na rest!

Dzień 14. PKP Intercity

Podróż do W-wy. Wagon bez klimatyzacji, a pociąg złapał opóźnienie. Zmęczyliśmy się bardziej, niż poprzedniego dnia na Sleme …

Podsumowując - wyszło nieco ponad 11 tys. metrów podejść i sporo wspinania. Fajnie :D !

A raki, ostatecznie, przez cały wyjazd noszone były w plecakach ...

Obrazek

:D


Ostatnio edytowano Śr lip 30, 2014 7:05 am przez saxifraga, łącznie edytowano 8 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lip 29, 2014 10:30 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
... (się zdublowało)


Ostatnio edytowano Wt lip 29, 2014 10:34 pm przez saxifraga, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lip 30, 2014 7:07 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt paź 11, 2011 9:17 am
Posty: 160
Lokalizacja: Za daleko...
Fantastycznie! Pomijając zazdrość co do widoków, to szczególnie zazdroszczę Wam kondycji :) Ja po dwóch dniach padłabym na pysk :P

_________________
Nigdy nie mów nigdy....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lip 30, 2014 8:06 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
Jak zwykle świetna relacja. To jak? Był już Biały i Niebieski, tak? Czerwony w przyszłym roku? Co u Zombiego, czemu nie pisze na TG?

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lip 30, 2014 8:29 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Dzięki :D !

Krabul napisał(a):
To jak? Był już Biały i Niebieski, tak? Czerwony w przyszłym roku? Co u Zombiego, czemu nie pisze na TG?

Czerwony w zasadzie cały czas przewija się w tle. Pijemy przecież czerwone wino 8) ;).

Zombi ma się dobrze. A przynajmniej na mającego się dobrze - wygląda :D .
Nie pisze? Hmm ... Może ... myśli? ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lip 30, 2014 11:38 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14900
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
saxifraga napisał(a):
Nie pisze? Hmm ... Może ... myśli? ;)

E, pisze, ale książki.
No, pewnie przy tym myśli, rozmyśla znaczy.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lip 31, 2014 7:38 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Czyli ze stopem się udało.
W tej pizzerii jednak chyba jest jakaś magia-tg że ludzie tam na siebie wpadają...

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 06, 2014 7:56 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
piomic napisał(a):
Czyli ze stopem się udało.

Ze stopem się udało, i życie nam to uratowało! ;)

A tu relacja Zombiego, można porównać zeznania ;) :
http://www.gavagai.ngt.pl/?lipiec-w-julijskich-2014,49


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 21, 2014 9:42 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn lut 27, 2012 2:30 pm
Posty: 1407
Lokalizacja: Warszawa
saxifraga napisał(a):
Dzień 14.
Tak myślę, że opisany wyczyn viewtopic.php?f=11&t=16733 mógłby zmotywować, żeby opisane wyczyny w Julijskich udało się zamknąć w np.
saxifraga napisał(a):
Dzień 13.
;)

_________________
Nie sprytem, lecz siłą!

"Gdyby ministranci zachodzili w ciążę, aborcja byłaby refundowana"

V kolumna szatana


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 10, 2014 1:25 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
grubyilysy napisał(a):
saxifraga napisał(a):
Nie pisze? Hmm ... Może ... myśli? ;)

E, pisze, ale książki.
No, pewnie przy tym myśli, rozmyśla znaczy.


Tak mi się przypomniało, że w książce, którą wydałem, pojawia się i Saxifraga i Kilerus, a dokładniej "Saxifraga" i "Kilerus" jako przykłady nazw własnych o nieustalonej referencji :D

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 16, 2014 9:36 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Zombi (gavagai) napisał(a):
w książce, którą wydałem,
gratulacje!
piękna, intrygująca okładka, świetnie złamany opadający tytuł
dobre zdjęcie autora :wink:
tytuł onieśmiela

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 17, 2014 11:13 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
anke napisał(a):
Zombi (gavagai) napisał(a):
w książce, którą wydałem,
gratulacje!
piękna, intrygująca okładka, świetnie złamany opadający tytuł
dobre zdjęcie autora :wink:
tytuł onieśmiela
O! A wręcz - wow! Nie wiem, jak ją odkryłaś, ale gdybyś chciała przekonać się, co kryje się za onieśmielającym tytułem, daj znać, chętnie prześlę Ci egzemplarz! :D

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N paź 19, 2014 8:28 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
dzięki! książkę już mam :D

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 20, 2014 10:20 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
anke, no nie mów!!! A skąd masz? Masz jakiś związek z instytucją, w której pracuję? Jak jeszcze napiszesz, że się znamy, to zdziwienie będzie bezgraniczne!

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt paź 21, 2014 6:34 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Niestety, nie mam w zanadrzu jakiejś ciekawej, tajemniczej historii :( - książkę kupiłam w księgarni.
Trochę mi się przepalają zwoje mózgowe, jak do niej zaglądam, ale warto próbować, bo dla mnie to kompletne nieznane rejony nauki, więc jest ciekawie.
Masz niezły trening umysłu na co dzień :)

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 22, 2014 11:12 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
anke napisał(a):
Niestety, nie mam w zanadrzu jakiejś ciekawej, tajemniczej historii :( - książkę kupiłam w księgarni.
Trochę mi się przepalają zwoje mózgowe, jak do niej zaglądam, ale warto próbować, bo dla mnie to kompletne nieznane rejony nauki, więc jest ciekawie.
Masz niezły trening umysłu na co dzień :)
O, to gdybyś chciała dostać drugi egzemplarz za darmo, daj znać :D Albo podszlifować formę przed ferratami w pięknej Słowenii - trenujemy sobie zazwyczaj we wtorki, czwartki o 19 na Banacha

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 25, 2014 3:00 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Ech, takie ścianki na Banacha to już chyba w następnym wcieleniu :)
A wracając do Julijskich, przeczytałam jeszcze raz relację Saxifragi, ale teraz mogę pomyśleć: i ja tam byłam i miód i wino piłam.
Następnym razem wejdę na Triglav - jak Saxifraga - przez przeł. Luknia. Spotkana na Jalovcu Niemka powiedziała, że to coś dla mnie, więc muszę sprawdzić :)

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 25, 2014 4:27 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Na pewno wejście przez Luknję jest najbardziej atrakcyjnym wariantem wejścia na Triglav! A być może również jednym z najszybszych.
Jakbym miał klasyfikować najsensowniejsze wejścia na Triglav, to bym jakoś tak je poklasyfikował poczynając od najfajniejszego wariantu:
1. przez Luknję od dol. Vrata
2. Tominskova pot
3. Doliną 7 jezior triglavskich i przez Skrbinę
4. przez Prag
5. doliną Kot lub Krma i przez Kredaricę na szczyt
6. od Trenty do Zasavska koca i dalej przez Skribinę
7. od jeziora Bohinjskego i Vodnikov dom i Dom Planika
8. od Trenty do Trzaska koca i przez Skrbinę.

Oczywiście można też "pchać się" wspinaczkowo - ale czy to konieczne? Zazwyczaj ludzie wspinający się po północnej ścianie Triglava kończą wspinanie przed szczytem, choć i w samej kopule szczytowej jest dość dużo - jak na polskie warunki - dróg wspinaczkowych, w dodatku w umiarkowanych trudnościach (kopuła ma około 300 m wysokości, drogi zazwyczaj II, III, do IV). W tym roku wspinaczką drogi Skalaska z Ladjo (opisanej w mojej relacji) myślę, że zakończyłem przygody ze Ścianą - jest co prawda jeszcze kilka klasyków, ale mnie już tak tam nie ciągnie. Ścianę jako tako poznałem a jednak jest ona dość wymagająca, choć przynajmniej samo podejście i zejście dość szybkie i łatwe.

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 25, 2014 8:27 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Zombi (gavagai) napisał(a):
Oczywiście można też "pchać się" wspinaczkowo - ale czy to konieczne?

Ech, no właśnie, jako, że znaczną większością wariantów dojścia na Tri już szłam w którąś stronę bądź na jakimś odcinku, a niektórymi - kilkakrotnie, może pora teraz na warianty wspinaczkowe ;). Stosowna lektura (nie ta, o której mowa powyżej) czeka na otwarcie, trzeba więc przypakować na Banacha 8) .

Droga przez Luknie - Babergova pot, jest fajna, bo różnorodna. Poza tym długa, a przez to dość odludna - a tym roku dopiero w końcowym odcinku Plemenic zobaczyłam sylwetkę turysty, co nieco pomogło orientacyjnie wobec sporej ilości zalegających śniegów. Idąc samotnie jest czas na przemyślenie różnych spraw :wink: .

Dwa lata temu - nie idąc samotnie, tak się zamyśliłam, że aż się trochę pogubiłam ;) - no, ale wtedy panowała gęsta mgła, aż do samego Triglava. Co zresztą też swój urok miało.

Obrazek

Obrazek

W każdym razie ja drogę tę polecam :) .


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 19 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL