Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest So cze 22, 2024 11:48 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn sie 24, 2015 8:58 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
W Tatrach jestem w sezonie letnim. Wtedy mogę. Czasami uda się wyskoczyć na jakiś długi weekend. W sumie lubię lipiec, bo wcześnie rano jasno i długo jasno. A chcę być wszędzie, odwiedzić jak najwięcej. Mogę chodzić codziennie, byle nie grzmiało. Burza mnie paraliżuje. Nie ma mowy abym się w burzę pchała na szlak i to jeszcze jakiś wysoki. Ale początek lipca ma być bez burz. I dobrze. Chmury były, ale nie było to ani burzowe ani deszczowe, po prostu jakieś tam. Ale nie były groźne. Słońce też było, było ciepło lub w miarę ciepło. Dla mnie odpowiednia pogoda to 30 stopni na plusie. Dziwna jestem.
Zaczęłam 30 czerwca. Pobudka 4:30, pochmurno, coś siąpi. Ale na Słowacji miało być ładnie, przetrze się. Idę na przystanek przy Nosalu na Stramę. Jestem jedyną tam pasażerką, kierowca nie bardzo wierzy, że będzie pogodnie. Ale pokazywali, że będzie ok. Parę osób wsiada na PKS-ie. Za Łysą Polaną coraz lepiej, przebija słoneczko. Tego dnia zaplanowałam ulubiony szczyt - Mała Wysoka. Ponad 2400 na rozgrzewkę. No, ale rozgrzewka była na początku czerwca. No idę, pogoda fajna, są chmury, jest słońce, ale nie ma deszczu i nie ma burzy. Tylko, że coś szybko padłam tego dnia i po zejściu z powrotem na Polski Grzebień, czułam, że zaraz zasnę, a głowa ciążyła jak kamień. Bałam się wracać samotnie Doliną Białej Wody. Jakby coś nie daj Boże... Więc wracam tam gdzie idą ludzie, gdzie jest jakieś tam schronisko, hotel, cokolwiek. Wlekę się, mam ochotę legnąć i spać. Jakoś przy tym całym hotelu siły odzyskuję po porcji czekolady, wody, herbaty. Do Smokowca już na luzie. W kolejne dni nie miałam już nigdy takiego kryzysu.

https://picasaweb.google.com/1053530325 ... rjmv6zgVw#

1 lipca - Jagnięcy Szczyt. Z początku dnia słońce, potem chmury. Jednak ani na deszcz ani na burzę to nie wyglądało. Więc idę. Ludzi praktycznie nie ma, przede mną pognały dwie osoby. A ja idę powoli, nie spieszę się. Byłam tam tyle razy, wiem jak czasowo mogę sobie pozwolić. Na szczycie z początku mleko, totalnie nic nie widać. Jestem sama, dziwne uczucie. Po chwili dochodzą jeszcze dwie osoby, mgła się rozwiewa, są widoki. No i jest super. Dzień udany. Tyle, że nie za ciepło :D Ale nie ma burzy. Czyli bardzo dobrze :)
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... aJtJf3jwE#

2 lipca. Pogoda coraz lepsza. Słoneczko coraz lepiej świeci. Tego dnia wybieram Czerwoną Ławkę. Jestem tam czwarty raz, a tak naprawdę pierwszy raz idę na luzie. Za pierwszym razem była niepewność, trochę strach i boląca noga. Za drugim razie zejście z przełęczy było w deszczu. Za trzecim zaczęło gdzieś tam grzmieć. Tym razem luzik. I coraz cieplej.

https://picasaweb.google.com/1053530325 ... j-muz0nAE#

3 lipca. Tego dnia plany były inne. Rano tradycyjnie Strama. Kierowca się już śmieje na mój widok :D A w autobusie zgadałam się z pewną dziewczyną (pozdrawiam :) ) na szlak maraton :D Czyli od Poprawdzkiego po Kasprowy. No więc zaczęło się od Stramy, potem elektriczka i Popradzkie Pleso. Dalej asfalt, przy schronie jesteśmy około 10 rano. Późna pora jak na początek marszu. Ale wiedziałam od innej znajomej, że da się przejść. Kolejka kursuje do 21:00 więc dalej w drogę. Najpierw Staw Hińczowy (popas), potem Wyżnia Przełęcz Koprowa. A potem Doliną Hlinską. Po drodze mijamy Polaków. Jakiś pan słysząc nasze plany udziela nam rady: Z Zaworów idźcie od razu na Kasprowy. Wyjdziecie na Liliowe. Zdziwiona pytam jak to? Dobrze obczaiłam mapy, opisy tego szlaku, kilka razy sprawdzałam czas na różne sposoby. Jakby tak było można wiedziałabym. Mówię, no, ale tam nie można legalnie. No nie można, no ale... Postanawiamy iść zgodnie ze szlakiem. Nie ma skoków w bok. 100 osób nie złapią, ale będziemy tą 101 i 102 co złapią. Po co? Schodzimy do rozstaju szlaków (popas) i dawaj na Zawory. To podejście dało nam w kość. Ja nie mam dobrej kondycji za bardzo, więc człapię ledwo co. Na
Zaworach odpoczynek solidny i odpuszczenie Gładkiej, choć była tak blisko :( Pewnie kusiłoby zejście do Piątki... .
Idziemy dalej, zbiegamy właściwie. Liptowski Koszar. Już tylko dwie godziny. Ja dosłownie padam, w końcu mówię znajomej, idź swoim tempem, tu już spokojnie się zawlokę. Dowlokłam się :D :D Tam kolejka w dół. Od ręki bilet. Spoko, tyle, że jak weszliśmy to nam kazali wyjść. Wagonik sobie zjechał, zatrzymał się. A gapię się i myślę, jak będę tam i on się zatrzyma, to... Boję się właśnie dlatego wszelakich wiszących. No, ale spoko wagonik wrócił, zjechał.
Szlak jest super. Tylko, powinnam robić tak jak wcześniej planowałam: czyli nocleg w Popradzkim, wyjście 4-5 rano, po drodze Koprowy. I na spokojnie. Ale dzień mega udany. Bardzo chciałam przejść ten szlak. Udało się.
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... NH49qXsBA#

4 lipca - odpoczynek? O nie, pogoda cudna, rano słońce się wlewa do pokoju. Wybór pada na Sławkowski. Ostatnio byłam tam w 2010, czas odświeżyć. Idzie się, idzie końca nie widać. Jest w końcu szczyt, ale nawet nie da się odpocząć. Jest jakiś zmasowany atak latających mrówek, czy co to było. Wprawdzie nie gryzło, ale obsiadało chmarami, właziło na jedzenie, okulary. Więc nie delektowałam się za bardzo widokami.
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... DeoqC2tQE#


5 lipca - pogoda jest, więc idę. Idę przełamać klątwę Koprowego. Czemu klątwa? Bo ile razy chciałam tam iść w poprzednich latach, zawsze coś mnie zawracało. A więc: 2010 rok dwie próby: jedna kończy się nad Stawem (burza), druga tuż za rozstajem szlaków: szlak zalany w okolicach takiego jakby wodospadu. Wtedy jeszcze nie chodziłam zbyt dobrze, więc wycof (tam jest teraz kawał liny, łatwiej przejść). 2011 - kolejne podejście - odwrót znad Stawu (deszcz+wichura), kolejne udane: tzn klepnięcie kamienia, łyk wody i na dół, bo niebo groźne. W porę, burza dopada przed schronem. 2012 jedno podejście - wycof znad Stawu (chmurzy się). 2014 - wycof znad Stawu (zlewa). Tym razem słońce, ciepło, leżakowanie na szczycie do woli :D

https://picasaweb.google.com/1053530325 ... e4mdGX4QE#


6 lipca. Pogoda jest. Więc tym razem w Polsce. Kawałek Orlej: od Koziego Wierchu (wejście to najłatwiejsze czyli od Piątki) i potem granią na Skrajny Granat. Coś się chmurzyło, ale to były jakieś pojedyncze chmurki, choć już miałam strach. Ale ok, błękit nieba też był. Bardzo piękny szlak, dobrze mi szło. Nabrałam ochoty na dalsze odcinki Orlej, ale to już za rok. Przy Czarnym Stawie, wystraszyłam się faceta kąpiącego się tam. Wylazł potem, stanął nagi i nic. Byłam kawałek od niego, poczekałam na ludzi, którzy szli się za mną. Zdążył się ubrać. A potem w Dolinie Jaworzynki niedźwiedź. Nie widziałam go, ludzie zauważyli, mi tylko mignął jak właził do lasu tam za tymi szałasami.

https://picasaweb.google.com/1053530325 ... D5gajd_gE#


7 lipca. To ma być ostatni dzień przed załamaniem pogody. Tego dnia niebo chyba było najbardziej błękitne. Poszłam szlakiem: Kościeliska - Ornak - Siwa Przełęcz - Błyszcz - Bystra - Siwa Przełęcz - Dolina Starorobociańska. Na szlaku może łącznie spotkałam z 10 osób. Na Siwej miałam moment zawahania, bo... zagrzmiało. Myślę u licha skąd. Niebo czysty błękit, owszem nad Wysokimi były jakieś obłoki, ale to nie grzmiało stamtąd. Ponieważ potem nie było już grzmotów poszłam dalej. Doliną Starorobociańską wracałam samiutka.
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... N2h2NL_Rg#

8 lipca - dzień odpoczynku, bo miały być burze. Rano mocno wiało, ponoć też grzmiało. Nie słyszałam. Po prostu spałam :D W dzień w Zakopanem nic nie grzmiało, nie wiem jak w górach. Wieczorem popadało, pogrzmiało z 5 razy. Zrobiło się chłodniej, tak, że jako jestem zmarzluch, kolejne dni zakładałam na szlak czapkę, szalik, rękawiczki :D

CDN...

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 24, 2015 10:04 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So lut 09, 2013 10:52 pm
Posty: 1144
Lokalizacja: Łódź
Jak czytam takie relacje to się zastanawiam z czego wy macie kolana.

_________________
Gdzie wola - tam droga.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 24, 2015 10:33 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
TataFilipa napisał(a):
Jak czytam takie relacje to się zastanawiam z czego wy macie kolana.


:D A ja z kolei podziwiam np Twoje trasy :) Też bym tak chciała :) Poza tym tak jak wspominałam, mogę być praktycznie tylko raz do roku, więc chcę jak najwięcej pochodzić. Na weekend raczej ciężko bez auta. Mnie nie męczy takie łażenie klika dni pod rząd, o dziwo, kolana mnie nie bolą. Byle tylko nie grzmiało, to mogę iść od rana do wieczora.

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 25, 2015 10:36 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
Rok w rok czytam Twoje relacje, zawsze z przyjemnością. Naprawdę kochasz Tatry.
Bardzo szanuję Twoje podejście do gór i Twoje zasady, ale na takie coś:
Elfka napisał(a):
3 lipca

to by mnie nikt nie namówił.
Złazić tyle po lesie i robić takie koło - nieźle!
PS. Ty już chyba szlakowo wszystko przeszłaś po kilka razy, nie?

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 25, 2015 12:28 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Krabul napisał(a):
Rok w rok czytam Twoje relacje, zawsze z przyjemnością. Naprawdę kochasz Tatry.


Dziękuję :)
Krabul napisał(a):
Ty już chyba szlakowo wszystko przeszłaś po kilka razy, nie?


Niektóre miejsca tak :) Po kilka razy. Ale np tak Mała Wysoka to tak piękne miejsce, że mogę tam wracać co roku. Albo taka Dolina Białej Wody.

Są jeszcze miejsca, gdzie nie byłam, np.: większość Orlej Perci. Chciałam iść od Krzyżnego po Granaty, ale na przełęczy zaczęło grzmieć, więc wiadomo, że trzeba uciekać. Tak samo podejścia na Kozią Przełęcz od Piątki i Gąsienicowej.

I w Tatrach Słowackich kilka miejsc czeka: Otargańce, Siwy Wierch, te bardziej odległe rejony Tatr Słowackich Zachodnich - np Dolina Jałowiecka.

Z ciekawości chciałabym też przejść się Doliną Koprową, czy też całą Doliną Cichą (bo teraz był tylko kawałek)

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 25, 2015 1:59 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 26, 2013 7:31 am
Posty: 1616
Lokalizacja: Tarnow
Elfka napisał(a):
te bardziej odległe rejony Tatr Słowackich Zachodnich - np Dolina Jałowiecka.

Lubię taki niszowe miejscówki. Mi się tam bardzo podobało, tylko ja mam ....ny gust :mrgreen:.
A spotkać tam więcej niż dwóch turystów to już sukces.

Elfka napisał(a):
Z ciekawości chciałabym też przejść się Doliną Koprową, czy też całą Doliną Cichą (bo teraz był tylko kawałek)

Ciekawość pierwszy stopień do piekła :twisted:

Koprowa wg mnie ładniejsza od Cichej.

_________________
flickr

------

"czekan, jak sama nazwa wskazuje - narzędzie do czekania"
Włodzimierz Firsoff
Taternik 1932 nr 3


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 25, 2015 2:30 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2198
Elfka napisał(a):
wystraszyłam się faceta kąpiącego się tam. Wylazł potem, stanął nagi i nic.

Szkoda, że nic... trzeba było chociaż zdjęcie zrobić ;)

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 25, 2015 8:47 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
sprocket73 napisał(a):
Szkoda, że nic... trzeba było chociaż zdjęcie zrobić ;)


Baterie padły :D A komórki nie chciało mi się włączać :D Poza tym serio się wystraszyłam.


Kolejne dni...

9 lipca - dość odpoczynku. Pogoda rano nieciekawa, deszcz kropi. Ale sprawdzam jeszcze na szybko prognozę, na Słowacji ma być ok. Więc ponownie Strama, potem elektriczką do Szczyrbskiego. Na taki dzień odpowiednia będzie Bystra Ławka. Podejdę do Wodospadu Skok, jak będzie źle to wrócę, jak ok to pójdę dalej. Było dobrze, gdzieś tam przebijał błękit nieba. Nie pada, nie grzmi, tylko zimno :D Ale czapka, szalik i można iść. Z tego co mówili mi znajomi ten szlak był rok temu zamknięty ze względu na powalone drzewa. I teraz początkowy odcinek naprawdę przygnębiający... .
I teraz sama jestem ciekawa. W przewodnikach niektórych szlak widnieje jako jednokierunkowy. Tymczasem w dole normalnie są oznaczenia, że można iść także od Doliny Furkotnej, są szlakowskazy. Wiele osób wjeżdża do Chaty pod Soliskiem i stamtąd rusza. A była grupka ludzi z przewodnikiem anglojęzycznym, który zwracał uwagę właśnie tym idącym od Furkotnej. Pytam się jak jest z tym szlakiem, odpowiada, że jednokierunkowy, że idzie się od Doliny Młynickiej. Więc jak? W sumie nie poszłabym odwrotnie, bo wydaje mi się, że lepiej iść od Młynickiej. No, ale ta rozbieżność. Szlakowskaz jest, mówią co innego.
Dzień udany, Bystra Ławka po raz piąty :D
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... jl6e7GlwE#

10 lipca. Znów Strama, Szczyrbskie. Dzień wcześniej przypadkiem odkryłam ten nocleg: http://www.shb.sk/ Więc wchodzę, rezerwuję spanie (21 euro jak się jest samemu). I już na spokojnie ruszam na Krywań. Późno jest, bo mocno po 9. Ale cały dzień przede mną, nie spieszę się na autobus, pogoda ma być (zimno, bo zimno, ale pogodnie). Więc nic tylko delektować się. Ludzi mało, czasami jestem sama. Na szczyt też wchodzi mało, na szczycie też bez tłumów. Na szlaku trochę wiało, ale na szczycie cisza i widoczki. Cudne widoki. W końcu jednak trzeba zejść. A żeby było ciekawiej postanawiam nie wracać tym samym szlakiem, tylko zejść do Trzech Źródełek. I nie wiem, czy dobrze pamiętam, na szlakowskazie pisało 2'45. Na mojej mapie 1'50. Schodziłam jakieś 1'40. Na spokojnie. Tri Studniczki to urocze miejsce. Niby nic tam nie ma, ale tak sielsko jakoś tam. Patrzę uważnie na szlakowskaz, postanawiam wracać Magistralą. Choć był jeszcze inny szlak prowadzący bezpośrednio do Szczyrbskiego. Ale wolałam Magistralą. Jeszcze chwilę posiedziałam, odpoczęłam. Szlak
Magistralą przyjemny, akurat tak na koniec wycieczki. Jeszcze nad Jamskim Stawem posiedziałam i powrót. Byłam gdzieś około 20 na miejscu. I tu zdziwienie. Szczyrbskie pogrążone w ciszy. Myślałam, że tam będzie ruch jak na Krupówkach. Zaczęłam szukać czegoś do jedzenia ciepłego, jakbym wiedziała, że w tym hostelu jest w pełni wyposażona kuchnia wzięłabym jakieś zupy w torebce. Kupiłam w końcu jakieś batony na rano, no i w końcu weszłam do jakieś restauracji w hotelu (nie cierpię takich miejsc). Na szczęście proste potrawy typu frytki w cenie przyzwoitej. Kolejny udany dzień.
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... Zv3z_yrAg#


11 lipca - wyjście po 5 rano. Mogłam wcześniej w sumie, ale i tak ok. Nie lubię za bardzo tego podejścia nad Popradzki Staw od Szczyrbskiego. Ludzi na szlaku mało jeszcze, także na Rysy docieram bez problemów. W Chacie pod Rysami jeszcze pyszna herbata i coś na słodko (buchty - wolę nie myśleć ile to kalorii :D). A na Rysach już tłum, nawet nie bardzo jest miejsce aby usiąść. Ale w końcu jakiś skrawek znajduję. I postanawiam zejść na polską stronę. Na Rysach byłam po raz 4, ale przedtem podchodziłam i schodziłam od słowackiej strony. Pierwszy raz w 2010. Wtedy byłam za cienka aby w ogóle myśleć o polskiej stronie, cieszyłam się, że w ogóle weszłam. Wtedy na szczycie zaczęło kropić, więc tym bardziej. W kolejnym roku miałam lekko nadwyrężoną nogę no i pogoda była mglista. Rok temu w sumie byłam gotowa już na polską stronę, ale zalegał twardy śnieg, a na to gotowa nie byłam. W tym roku pogoda jak marzenie (prócz tego, że zimno i idę w czapce :D). Słońce, czyste niebo, żadnych burych chmur. Ludzi rzeczywiście dużo. Ale rozumiem ich,
jestem jedną z nich, co też chciała tam być. I sama stanowię ten tłum. Trochę się korkuje na łańcuchach, ale w sumie wcale mi nie przeszkadza, że muszę poczekać, nie spieszy mi się nigdzie. Co chwila okrzyk: kaaaamień i głuchy łoskot (za rok kupuję kask). Nad Czarnym Stawem dłuższy odpoczynek, potem już do Morskiego i asfalt, który mnie dobija. Ale dzień bardzo udany :)
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... SMmvaTrAE#
(zdjęcia z komórki, baterie padły mimo, że ładowane były)

12 lipca. Nie, tym razem nie wstanę po 4 rano, chcę spać :D Wstaję gdzieś koło 7 i idę spokojnym szlakiem: Zazadnia - Wiktorówki - Rusinowa - Gęsia - Psia Trawka - Polana Kopieniec - Kuźnice. Akurat szlak na odpoczynek. I od Waksmundzkiej
praktycznie pusto i cicho. Nawet mi się zdjęć za bardzo nie chce robić, po prostu idę powoli, cieszę się słońcem, pełen relaks
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... quma6LeOLg

13 lipca - pada deszcz, więc daję za wygraną i odpoczywam

CDN...

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 25, 2015 11:32 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 28, 2007 1:34 pm
Posty: 4450
Lokalizacja: lkr
Elfka napisał(a):
W przewodnikach niektórych szlak widnieje jako jednokierunkowy. Tymczasem w dole normalnie są oznaczenia, że można iść także od Doliny Furkotnej, są szlakowskazy. Wiele osób wjeżdża do Chaty pod Soliskiem i stamtąd rusza. A była grupka ludzi z przewodnikiem anglojęzycznym, który zwracał uwagę właśnie tym idącym od Furkotnej. Pytam się jak jest z tym szlakiem, odpowiada, że jednokierunkowy, że idzie się od Doliny Młynickiej. Więc jak?

Szlak jest dwukierunkowy. Kiedyś było zalecane by iść od Młynickiej, ale już od kilku lat można chodzić jak kto chce.

_________________
Zrozumcie, że państwo chce tylko waszego dobra. Całego waszego dobra...

Picasa
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 25, 2015 11:56 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Elfka napisał(a):
Baterie padły
No cóż, współczesny, modny i przede wszystkim prawdziwy turysta powinien nosić zapasowe ;)

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 26, 2015 10:43 am 
Kombatant

Dołączył(a): So lip 07, 2012 9:22 am
Posty: 391
Sądziłam, że ja mogąc chodzić na dłuższe trasy dzień w dzień jestem dość wytrzymała - ale tyle to chyba moje kolana (szczególnie lewe) by nie dały rady.

Zachęciłaś mnie jeszcze bardziej do Małej Wysokiej - planowałam ją dopiero na przyszły rok, ale teraz jeszcze bardziej postaram się upchnąć ją w najbliższym wyjeździe. Byle tylko pogoda dopisała.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 26, 2015 12:33 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Długie trasy dzień po dniu robią wrażenie, wspomniana wyżej miłość do Tatr aż bije z relacji, słowem - szacun! Miałaś fajny wyjazd!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 26, 2015 11:23 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
sonia napisał(a):
Zachęciłaś mnie jeszcze bardziej do Małej Wysokiej


Polecam :) Naprawdę cudowne miejsce. A potem powrót Doliną Białej Wody - bajka :)

leppy napisał(a):
Długie trasy dzień po dniu robią wrażenie, wspomniana wyżej miłość do Tatr aż bije z relacji, słowem - szacun! Miałaś fajny wyjazd!


Dziękuję :) W tym roku pogoda w lipcu dopisała, bo rok temu więcej przesiedziałam na kwaterze, a wycof zaliczałam jeden za drugim.


I ostatnie lipcowe wyprawy:

14 lipca - pochmurno. Ale nie chcę siedzieć na kwaterze, nie pada, nie grzmi więc postanawiam iść na Halę Gąsienicowa. A potem postanowię co dalej. Zawsze mogę przejść się chociaż nad stawy. Ostatecznie wyszedł taki szlak: Kuźnice - Hala Gąsienicowa - Kasprowy - Kopa Kondracka - Przełęcz Kondracka - Hala Kondratowa - Kuźnice. Deszcz zaczął padać dopiero jak dotarłam na kwaterę. Czyli dzień udany.
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... bbg-qWFvAE

15 lipca - pochmurno. Ale niby miało być lepiej, więc chciałam na Szpiglasową Przełęcz. Ale nad Morskim zaczęło lać już mocno, w deszcz nie chciałam się pchać wysoko. Zjadłam szarlotkę na pocieszenie i wróciłam. Fotek brak :D

16 lipca. Pogoda ładna. Postanawiam powtórzyć szlak, którym rok temu szłam w mżawce. Czyli od Ździaru przejść tzw ścieżką dydaktyczną na Szeroką Przełęcz. Chciałam zobaczyć ten szlak w innej pogodzie. Na początek błąd z mojej strony, powinnam wysiąść Ździar Tatra, a nie Strednica (choć też można). Nie mogłam znaleźć wejścia na szlak :oops: Plątałam się koło wyciągów, w końcu zobaczyłam ludzi idących, więc dobiegłam tam. Byłam na szlaku. Z przystanku Tatra nie ma żadnych problemów z wejściem na szlak. Co do szlaku, no cóż... Podejście na Szeroką Przełęcz jest monotonne, mnie po prostu zmęczyło. Idzie się, idzie... . Ale za to po wyjściu na Szeroką Przełęcz :) Widoki powalają na kolana. To jest coś niesamowitego. Można tam usiąść na tej ławeczce i gapić się, zachwycać. I potem przejście na Przełęcz pod Kopą. Tym kawałkiem grani. Ależ pięknie.
Dalej idę do Zielonego Stawu. Miałam iść na Rakuską, ale bałam się, że nie zdążę na ostatni autobus, a na biegi ochoty nie miałam. Na zjazd gondolą też nie. Ale i tak pokombinowałam. Zaczęłam schodzić w dół w kierunku przystanku Biała Woda. Ale na rozstaju szlaku odbiłam w kierunku Tatrzańskiej Łomnicy. Chciałam dojść szlakiem do miejsca zwanego Start. Tylko, że pewnym momencie szlak był kiepsko oznakowany, ścieżka się rozchodziła i pewnie poszłam nie tam gdzie trzeba. Ale to był jakiś szlak. Zniszczony, rozjechany. Tam pewnie kiedyś był las... Przygnębiający widok. Mijałam ludzi, więc wiedziałam, że gdzieś dojdę. To był jednak szlak, bo potem na dole był znak i czas dojścia nawet na Jagnięcy. Wyszłam tam gdzie chciałam, czyli w Tatrzańskiej Łomnicy. Trochę innym szlakiem. Rok temu byłam nad Łomnickim Stawem, tam obecnie to ma się wrażenie, że znalazło się pośrodku jarmarku. Ale szlak na Rakuską jest przyjemny, a potem widok z przełęczy :)
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... O-KldyqzQE

17 lipca. Prognozy przewidują burze. Ale próbuję. Zabrakło mi przejścia Doliną Białej Wody, bo jak byłam na Małej Wysokiej pierwszego dnia pobytu źle się poczułam i nie chciałam schodzić tam gdzie mogłam nikogo nie spotkać. Więc kusiło. A więc znów do Śląskiego Domu (szlak troszkę daje popalić), a potem już przyjemnie na Polski Grzebień. Chciałam raz jeszcze na Małą Wysoką, ale coś się podejrzanie chmurzyło. Więc zaczęłam schodzić. Przy Zmarzłym Stawie usłyszałam dalekie grzmoty. Na szczęście jedyne. Schodziłam w słońcu ciesząc się pięknem tej spokojnej doliny :)
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... 5j_yMiSXw#

18 lipca. Celem miała być Lodowa Przełęcz i zejście Doliną Jaworową do Tatrzańskiej Jaworzyny. Skończyło się w Terince. Powód? Burza.
Rano pięknie, słoneczko, niebo błękitne. Poszłam wypić herbatę do Terinki (uwielbiam te herbaty, zastanawiam się z czego oni je robią). Wyszłam, spojrzałam w niebo i widzę chmury. Ale idę. Nad Lodową Przełęczą jest błękit. Ale coś mi w duchu mówiło, nie idź, wracaj. Ale poszłam. A niebo coraz bardziej bure. Doszłam do Lodowego Stawu, zaczęło kropić. Momentalnie zaczynam wracać. Pada coraz mocniej, ale deszczu się nie boję. Nagle jak walnęło, to przystanęłam. Znalazłam jakiś głaz z wgłębieniem, schowałam się trochę. Byłam przerażona, waliło piorunami, gradem, a ja bałam się ruszyć, mimo, że sporo osób schodziło. Współczułam tym, co byli na Czerwonej Ławce... . W końcu szli jacyś turyści, którzy stanowczo mnie zgarnęli i kazali schodzić. A ja bałam się ruszyć. Na szczęście burza na chwilę ustała, grad też. Na tyle, że zdążyliśmy dojść do schroniska, do którego się praktycznie już wejść nie dawało. Ale jakoś tam znalazło się miejscówkę, przebrałam się w suche ubranie. I czekanie. A tu leje, grzmi i leje i grzmi. I nie widać końca. W końcu po 2 godzinach zbieram się, ludzie inni też. Dalej mruczy, pada. Ale im niżej tym lepiej. Tzn lepiej, bo przestaje grzmieć, padać, wychodzi nawet słońce. Ale... szlak lekko zalany. Na szlaku utworzyły się wodospady. Serio, były problemy z przejściem, ludzie pomagali sobie nawzajem. Potem jak rozmawiałam z innymi turystami czekając na Stramę, to burza była chyba w wielu miejscach. I w rejonie Zbójnickiej Chaty, i na Rysach. Jedni szli, inni się wracali.
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... KUwsWRlAE#

19 lipca. Ostatni dzień w lipcu. Miało grzmieć, więc nie poszłam nigdzie, tym bardziej, że buty były mokre. Oczywiście burzy nie było.

Potem wróciłam jeszcze na 4 dni w sierpniu, czyli cdn :D

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 27, 2015 9:00 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
Niezły maraton, niemal 3 tygodnie łażenia. Jak na lipiec to i tak warunki były dobre, sporo pochodziłaś.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 27, 2015 11:40 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2111
Fajna relacja. Tez bylem 1-7 lipca w Tatrach (relacja we wrzesniu bedzie) i te Upaly 4-7 lipca to byl koszmar 35*c w cieniu. Niemniej oddac nalezy fakt ze tegoroczne lato rekordowo suche i sloneczne dalo mnostwo okazji do wysokogorskich dzialan w tzw.lampie. bezchmurne niebo zreszta i w ten weeekend tez i 34*c mimo konca sierpnia. Trasy b.ambitne i dlugie gratuluje zapalu fotki mile dla oka piekna lipcowa zielen. Obecnie sa juz zolte trawy w tatrach jesien idzie..pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 03, 2015 3:11 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Bardzo owocny wyjazd. Graty.

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 17, 2015 12:53 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Podpisuję się pod wszystkimi pochwałami wyżej.
Ja też lubię nachodzić się po górach dzień po dniu, ale daleko mi do ciebie.
Kiedyś jak ty startowałam na trasy z kwater w Zakopanem, ale od paru lat korzystam ze schronisk. Nie myślałaś o tym?

A tak w ogóle, to jesteś dla mnie forumowym odkryciem :D

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 20, 2015 3:31 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
anke napisał(a):
Kiedyś jak ty startowałam na trasy z kwater w Zakopanem, ale od paru lat korzystam ze schronisk. Nie myślałaś o tym?


Tak, nawet kiedyś zdarzyło mi się łazić od schroniska do schroniska, ale przez 4 dni. Główny powód korzystania z kwatery, to taki, że jestem praktycznie raz do roku w Tatrach. Jadę zawsze na dłużej i choćby ze względu na bagaż łatwiej z kwatery. No i mogę łatwiej miejsca wyprawy do pogody dostawać. Bo czasami jest tak, że w jednym rejonie leje i grzmi, a w innym pogoda słoneczna (rok temu miałam takie przypadki). Schroniska są dobre, przyznaję, bo jestem niezależna od busów. Można wyjść raniutko i nie czekać aż bus łaskawie ruszy po uzbieraniu (nad)kompletu.

W sierpniu oczywiście nie wytrzymałam i musiałam jeszcze na parę dni pojechać. Przekładałam z dnia na dzień, bo pogoda choć pięknie upalna to w górach jednocześnie burzowa.

Ale w końcu 11 sierpnia się zebrałam. Tego dnia po przyjeździe poszłam tylko na Halę Kondratową z zamiarem wejścia na Kopę Kondracką i zejścia do Małej Łąki. Za daleko nie poszłam, bo zaczęło grzmieć (a miało być bez burz). Tak więc odpuściłam, wróciłam przez Kalatówki.

12 sierpnia postanowiłam iść na Przełęcz pod Chłopkiem. Tam jeszcze nie byłam. Po prostu bałam się tego szlaku, bo tyle się naczytałam, że szlak trudny, niebezpieczny, przepaście. W końcu postanowiłam spróbować, najwyżej się wycofam. O dziwo bus już lekko po 6 miał komplet, więc ruszył w stronę Palenicy. Do Morskiego szybko i od razu na właściwy szlak. Na Przełęcz malutko osób, wszyscy na Rysy. A szlak mnie oczarował. Piękny, widokowy, no i w żadnym miejscu nie przeraził mnie. Ale na pewno nie poleciłabym go osobom początkującym. Nie na debiut, to na pewno. I w żadnym razie nie po deszczu, a tym bardziej w czasie deszczu. Mnie się trafiła pogoda jaką lubię, czyli gorąco. Upał. Z przełęczy cudne widoki na Staw Hińczowy (Szkoda, że nie ma szlaku na dół :( Można wtedy wracać inną trasą i uniknąć dwa razy asfaltu w ciągu dnia. Szlak dopisuję do tych najbardziej ulubionych i takich, co się powtarza.
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... hJ77xKO4Eg

13 sierpnia. Rano do Kuźnic, potem na Halę, dalej na Zawrat. I mocno kusiło iść na Orlą, mocno. Ale tym razem strach zwyciężył. Chcę iść na Orlą, może za rok, ale serio, tu wolałabym z kimś, kto ma ten szlak opanowany i podpowie, poradzi. Tym bardziej, że to ponoć najtrudniejszy odcinek. Nie mam lęku wysokości w górach, tylko technicznie mogę nie wiedzieć co i jak. Dlatego mimo ogromnej pokusy, odpuściłam i poszłam na Świnicę. Tego odcinka też nie szłam wcześniej. Tym razem spokojnie, choć są tam trudniejsze momenty. Dobrze, że szłam od Zawratu. Na Świnicy nie posiedziałam za długo, bo jakieś chmury się pojawiały, ktoś zaczął mówić o burzy. Na szczęście pogoda się utrzymała.
https://picasaweb.google.com/1053530325 ... 9OGcy7TvSA

14 sierpnia. Poczytałam jeszcze o Orlej Perci i postanowiłam spróbować przejść od Krzyżnego po Granaty. Ponoć w takim kierunku łatwiej technicznie. Rano niebo kryształ. Ale już lekko po 9 jak ruszałam już z Pięciu Stawów, pojawiają się chmury, takie białe kłębiące się. Nie wróży to dobrze. Do Krzyżnego idę, jakieś 10minut przez przełęczą zaczyna padać. A ja czekam kiedy huknie. Wracać się do Piątki? Chyba nie, tym bardziej, że ludzie idący od Gąsienicowej mówią, że tam jest ładnie. Podbiegam na przełęcz, inni turyści też. Tam nie pada, więc chwilę odpoczywam. Już wiem, że o Orlej nie ma mowy. Nie w taką pogodę. Nagle jak huknie. Zaczynam schodzić, mimo, że inni mnie uspokajają, że burza jest daleko i na pewno nie tam gdzie idę. Ale i tak ruszam na dół. Słońce świeci, ale gdzieś tam mruczy. W końcu pogoda się robi na tyle dobra, że wiem, że mogę wyluzować i iść spacerem leniwym. Łącznie z długim byczeniem się nad Czerwonym Stawem, którego praktycznie nie ma. Oczywiście pogoda potem się psuje i zaczyna się burza, deszcz. Ale jestem już w Murowańcu, więc spokojnie czekam aż przestanie grzmieć. Pozdrawiam miłych turystów z Poznania, z którymi szłam kawałek :) Potem już na spokojnie do Kuźnic w leciutkim deszczu, burza gdzieś się jeszcze kotłowała w górach.

https://picasaweb.google.com/1053530325 ... kOSu47f2aQ

15 sierpnia. Mają być burze i to już wcześnie. Gdzie iść? Gdzieś na krótki, powyżej 2000, ale tak aby w razie czego szybko uciec. No to Czerwone Wierchy. Byłam wprawdzie w czerwcu, ale no to co. Tak jak myślałam, około 9 już się zaczyna kłębić. Ale odwagi dodaje mi widok uczestników maratonu. Tak więc spokojnie przechodzę od Kopy aż po Ciemniaka. Tam chwilę odpoczywam w słoneczku, ale jak słyszę grzmoty i widzę co się zaczyna dziać nad granią, zaczynam schodzić. I podziwiam zawodników, którzy w tak zwariowaną pogodę pokonują kilometry granią. Grzmiało w górach, potem jak czytałam relacje, to wiedziałam, że było nieciekawie. A ja schodziłam w słońce, tylko trochę pokropiło. Ale odgłosy burzy słyszałam cały czas.

I to tyle na ten rok. Trzeba czekać znów do lipca, może w maju się uda. Udało się przejść kilka nowych szlaków, które mi chodziły po głowie. Szczególnie spodobało mi się przejście z Popradzkiego na Kasprowy, choć dało w kość :D
Przełęcz pod Chłopkiem - piękny szlak, super miejsce.
Zejście z Rysów na polską stronę - też dla mnie nowość
Zejście z Krywania do Trzech Źródeł

Marzenia na przyszłość: Orla, Otargańce, Lodowy Szczyt. I te, gdzie już byłam, gdzie chcę wracać.

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 20, 2015 4:02 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 28, 2011 9:09 am
Posty: 5457
Lokalizacja: Białystok
Ładnie pochodziłaś - dużo i różnorodnie.
Standardowo zazdroszczę :mrgreen:

_________________
Wiem, że nic nie wiem


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 20, 2015 8:48 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Cz wrz 04, 2008 11:35 am
Posty: 1231
Pięknie:) tyle to ja w parę lat nie nazbierałam :)
Gratuluję kondycji!

_________________
pozdrawiam
---------------------------
Lepsze od gór są tylko góry!
- krasnoludzkie


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL